[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jaka ryba? zdziwił się Janek. Ja żadnej ryby jeść nie będę i kaszy też nie. Ja
jestem chory , i mnie nie wolno do niczego zmuszać.
Coś zrobił z tą rybą, co ci dał Andrzej? W pudełku, z akwarium, z przedszkola. No,
mów!
Pudełko mam pod .poduszką, a rybę porwał Lejek. Tylko nie mów Andrzejowi, bo
oni nie .będą mieli jutro co pochować. On mówi, że oni się z tą rybą bawią w chowanego.
Mama, z tą manną dzieje się coś dziwnego wrzasnął Andrzej z kuchni.
Prawie cała zawartość garnuszka wykipiała na podłogę, tuż koło nosa Lejka.
Lejek ma szczęście ucieszył się Andrzej. Janek też dodał filozoficznie.
Ugotuję drugą powiedziała matka Janka twardo. Nic innego na kolację nie
ma. Jest przed pierwszym.
Przed pierwszym czym?
Nie stawiaj głupich pytań.
A kiedy będzie przed drugim?
Po pierwszym. Może byś poszedł do mojego pokoju, tam leży nowy Przekrój , to
sobie obejrzysz obrazki.
Co tam są za obrazki? Takie duże jak znaczki pocztowe. A tata mnie nie chce
dać swojego szkła powiększającego.
Nie chcesz, to nie, ale przestań gadać choć na pięć minut.
Andrzej obrażony wyszedł z kuchni.
Mama, ja chcę Przekerój ! zawołał Janek ze swojego pokoju. Tata mówi, że
Przekerój będzie miał urodziny.
Z Przekrojem i miseczką kaszy matka Janka siadła na skraju łóżka.
To ile lat ma ten Przekerój ? chciał wiedzieć Janek.
Dziesięć powiedziała matka Janka.
To czy on jest starszy ode mnie, czy młodszy?
Starszy.
To on się narodził jeszcze przed wojną? . Nie, po wojnie.
A ja kiedy się narodziłem?
Też po wojnie.
Ano tak powiedział Janek z pełnymi policzkami kaszy bo w czasie wojny to
wszyscy walczyli i się nie naradzali.
Naturalnie powiedziała matka Janka nie słuchając. Zjesz kaszę, to szybciej
wyzdrowiejesz. Dolać ci soku?
Dlaczego?
Nie wiem powiedziała matka Janka Czy
Mama, a gdzie Przekrój się narodził?
W Krakowie.
A ja?
W Aodzi.
Dlaczego?
Bo myśmy tam wtedy mieszkali.
Całe szczęście ucieszył się Janek Bo jak ja bym się narodził w Aodzi, a wy
byście byli w Warszawie, to ja bym nigdy do was nie terafił.
Rzeczywiście zmartwiła się matka Janka. Nie trafiłbyś.
Mama! obruszył się nagle Janek co to jest? Ja już perawie zjadłem całą kaszę
bez opowiadania bajek. Opowiedz coś!
To raz i mnie się udało powiedziała matka Janka. A zresztą, dosyć zjadłeś. Tata
ci coś opowie, jak przyjdzie.
Tata pewnie jest na zeberaniu zachlipał Janek i weróci w nocy. A mama mnie
nabierała z tą kaszą i z tym Przekrojem .
Przecież cały czas z tobą gadałam o tym Przekeroju . To też ciekawe.
Ale to prawdziwe, to to się nie liczy oburzył się Janek.
W zamku od drzwi wejściowych zazgrzytał klucz.
Lejek jak szalony wypadł z kuchni i zaczął się zwijać dokoła własnej osi, jednocześnie
podskakując.
Z pokoju wyskoczył Andrzej, też podskakując na jednej zdrowej nodze.
Tata! wołał Janek ze swego łóżka. Tata opowie bajkę z zeberania.
Tata! krzyczał Andrzej. Ja też jestem chory! Jutro będzie pogrzeb ryby!
Mama rozlała kaszę! Janek ma gorączkę! Mama mnie nie chce nic dać jeść!
Dobrze, żeś wcześnie wrócił ucieszyła się matka Janka. Trzeba Lejka
wyprowadzić na spacer, dać mu jeść. Potem ja zapuszczę Jankowi krople do nosa, prześcielę
mu łóżko, przez ten czas ty mógłbyś wykąpać Andrzeja. Potem ja mu zrobię opatrunek na
nogę. Aha, jeszcze trzeba wyczesać psa, znieść kubeł na dół i przetkać zlew, bo coś tam
wpadło. Na wszelki wypadek zmierz temperaturę Andrzejowi, a ja zmierzę Jankowi. Dam mu
syropu od kaszlu, aspirynę i herbaty z sokiem malinowym. Potem ja poczytam Jankowi, a ty
Andrzejowi. Aha, jeszcze trzeba przenieść łóżko Andrzeja do naszego pokoju, a my zjemy
sobie w kuchni i po kolacji popracujemy przy stole kuchennym. Tylko przenieś mi maszynę
do pisania.
Ojciec Janka bez słowa poszedł do kuchni, wziął kubeł ze śmieciami, założył Lejkowi
linewką i otworzył drzwi wejściowe. Te zeberania powiedział wychodząc te
zeberania teraz zupełnie niepotrzebnie kończą się coraz wcześniej&
AWANS NA ZREDNIAKA
Przestałem być maluchem powiedział Janek mimochodem w czasie kąpieli.
Wie mamusia?
Możesz mi mówić ty. Nigdy nie doszorujemy tego kolana.
Wiesz ty?
Co?
No przecież mówię, że nie jestem u maluchów.
A gdzie?
U średniaków, razem z Andrzejem. Dlaczego mamusia nie kąpie Lejka?
Bo psy kąpie się raz na miesiąc.
A mnie to codziennie, tak?
Bo ty jesteś codziennie czarny.
A on to nie? Cały czarny:
Dawaj drugą nogą.
A na czym będę stał?
Zrobiłeś się strasznie bezczelny.
A mamusia to co? Sam wczoraj słyszałem jak tata mówił na mamusię: bezczelny
pies.
To nie na mnie, tylko na Lejka. Jazda, wysiadać z wanny, bo wrócisz do
maluchów. Zadzwonię do pani kierowniczki.
Pani kierowniczka jest ważniejsza od wszystkich mamuś. Myśmy wczoraj sadzili
pietruszkę, a maluchy tylko patrzały, i u nas jest retmika, a u nich nie, i u nas jest takie
szklane pudełko, a w nim rośnie trawa i pływa taka ryba. Ona pewnie chora, bo tak oddycha
jak wtedy, co Andrzej miał taką gorączkę&
No to marsz do łóżka. Andrzej już leży. Tata wam poczyta.
Ee, tata zawsze czyta o tym koziołku, co wpadł do studni w pegeerze. To ja nie
chcę. Ja już nie jestem maluch. Niech mama poczyta Kaczką Dziwaczką.
Kaczką Dziwaczką znasz na pamięć, a w ogóle jestem zmęczona i muszę jeszcze
umyć wannę.
Zanieś mnie do łóżka, bo mnie Lejek gryzie po nogach.
W pokoju dzieci Andrzej leżał z kołdrą naciągniętą na głowę. Matka Janka zerwała
kołdrę i zawołała:
A kuku! Znalazłam cię.
Nie wygłupiaj się warknął Andrzej. Takie zabawy to dla szczeniaków.
Bezczelny pies! zawyrokował Janek.
Nie będzie za karą żadnego czytania. Jesteś bardzo niegrzeczny. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl chiara76.opx.pl
Jaka ryba? zdziwił się Janek. Ja żadnej ryby jeść nie będę i kaszy też nie. Ja
jestem chory , i mnie nie wolno do niczego zmuszać.
Coś zrobił z tą rybą, co ci dał Andrzej? W pudełku, z akwarium, z przedszkola. No,
mów!
Pudełko mam pod .poduszką, a rybę porwał Lejek. Tylko nie mów Andrzejowi, bo
oni nie .będą mieli jutro co pochować. On mówi, że oni się z tą rybą bawią w chowanego.
Mama, z tą manną dzieje się coś dziwnego wrzasnął Andrzej z kuchni.
Prawie cała zawartość garnuszka wykipiała na podłogę, tuż koło nosa Lejka.
Lejek ma szczęście ucieszył się Andrzej. Janek też dodał filozoficznie.
Ugotuję drugą powiedziała matka Janka twardo. Nic innego na kolację nie
ma. Jest przed pierwszym.
Przed pierwszym czym?
Nie stawiaj głupich pytań.
A kiedy będzie przed drugim?
Po pierwszym. Może byś poszedł do mojego pokoju, tam leży nowy Przekrój , to
sobie obejrzysz obrazki.
Co tam są za obrazki? Takie duże jak znaczki pocztowe. A tata mnie nie chce
dać swojego szkła powiększającego.
Nie chcesz, to nie, ale przestań gadać choć na pięć minut.
Andrzej obrażony wyszedł z kuchni.
Mama, ja chcę Przekerój ! zawołał Janek ze swojego pokoju. Tata mówi, że
Przekerój będzie miał urodziny.
Z Przekrojem i miseczką kaszy matka Janka siadła na skraju łóżka.
To ile lat ma ten Przekerój ? chciał wiedzieć Janek.
Dziesięć powiedziała matka Janka.
To czy on jest starszy ode mnie, czy młodszy?
Starszy.
To on się narodził jeszcze przed wojną? . Nie, po wojnie.
A ja kiedy się narodziłem?
Też po wojnie.
Ano tak powiedział Janek z pełnymi policzkami kaszy bo w czasie wojny to
wszyscy walczyli i się nie naradzali.
Naturalnie powiedziała matka Janka nie słuchając. Zjesz kaszę, to szybciej
wyzdrowiejesz. Dolać ci soku?
Dlaczego?
Nie wiem powiedziała matka Janka Czy
Mama, a gdzie Przekrój się narodził?
W Krakowie.
A ja?
W Aodzi.
Dlaczego?
Bo myśmy tam wtedy mieszkali.
Całe szczęście ucieszył się Janek Bo jak ja bym się narodził w Aodzi, a wy
byście byli w Warszawie, to ja bym nigdy do was nie terafił.
Rzeczywiście zmartwiła się matka Janka. Nie trafiłbyś.
Mama! obruszył się nagle Janek co to jest? Ja już perawie zjadłem całą kaszę
bez opowiadania bajek. Opowiedz coś!
To raz i mnie się udało powiedziała matka Janka. A zresztą, dosyć zjadłeś. Tata
ci coś opowie, jak przyjdzie.
Tata pewnie jest na zeberaniu zachlipał Janek i weróci w nocy. A mama mnie
nabierała z tą kaszą i z tym Przekrojem .
Przecież cały czas z tobą gadałam o tym Przekeroju . To też ciekawe.
Ale to prawdziwe, to to się nie liczy oburzył się Janek.
W zamku od drzwi wejściowych zazgrzytał klucz.
Lejek jak szalony wypadł z kuchni i zaczął się zwijać dokoła własnej osi, jednocześnie
podskakując.
Z pokoju wyskoczył Andrzej, też podskakując na jednej zdrowej nodze.
Tata! wołał Janek ze swego łóżka. Tata opowie bajkę z zeberania.
Tata! krzyczał Andrzej. Ja też jestem chory! Jutro będzie pogrzeb ryby!
Mama rozlała kaszę! Janek ma gorączkę! Mama mnie nie chce nic dać jeść!
Dobrze, żeś wcześnie wrócił ucieszyła się matka Janka. Trzeba Lejka
wyprowadzić na spacer, dać mu jeść. Potem ja zapuszczę Jankowi krople do nosa, prześcielę
mu łóżko, przez ten czas ty mógłbyś wykąpać Andrzeja. Potem ja mu zrobię opatrunek na
nogę. Aha, jeszcze trzeba wyczesać psa, znieść kubeł na dół i przetkać zlew, bo coś tam
wpadło. Na wszelki wypadek zmierz temperaturę Andrzejowi, a ja zmierzę Jankowi. Dam mu
syropu od kaszlu, aspirynę i herbaty z sokiem malinowym. Potem ja poczytam Jankowi, a ty
Andrzejowi. Aha, jeszcze trzeba przenieść łóżko Andrzeja do naszego pokoju, a my zjemy
sobie w kuchni i po kolacji popracujemy przy stole kuchennym. Tylko przenieś mi maszynę
do pisania.
Ojciec Janka bez słowa poszedł do kuchni, wziął kubeł ze śmieciami, założył Lejkowi
linewką i otworzył drzwi wejściowe. Te zeberania powiedział wychodząc te
zeberania teraz zupełnie niepotrzebnie kończą się coraz wcześniej&
AWANS NA ZREDNIAKA
Przestałem być maluchem powiedział Janek mimochodem w czasie kąpieli.
Wie mamusia?
Możesz mi mówić ty. Nigdy nie doszorujemy tego kolana.
Wiesz ty?
Co?
No przecież mówię, że nie jestem u maluchów.
A gdzie?
U średniaków, razem z Andrzejem. Dlaczego mamusia nie kąpie Lejka?
Bo psy kąpie się raz na miesiąc.
A mnie to codziennie, tak?
Bo ty jesteś codziennie czarny.
A on to nie? Cały czarny:
Dawaj drugą nogą.
A na czym będę stał?
Zrobiłeś się strasznie bezczelny.
A mamusia to co? Sam wczoraj słyszałem jak tata mówił na mamusię: bezczelny
pies.
To nie na mnie, tylko na Lejka. Jazda, wysiadać z wanny, bo wrócisz do
maluchów. Zadzwonię do pani kierowniczki.
Pani kierowniczka jest ważniejsza od wszystkich mamuś. Myśmy wczoraj sadzili
pietruszkę, a maluchy tylko patrzały, i u nas jest retmika, a u nich nie, i u nas jest takie
szklane pudełko, a w nim rośnie trawa i pływa taka ryba. Ona pewnie chora, bo tak oddycha
jak wtedy, co Andrzej miał taką gorączkę&
No to marsz do łóżka. Andrzej już leży. Tata wam poczyta.
Ee, tata zawsze czyta o tym koziołku, co wpadł do studni w pegeerze. To ja nie
chcę. Ja już nie jestem maluch. Niech mama poczyta Kaczką Dziwaczką.
Kaczką Dziwaczką znasz na pamięć, a w ogóle jestem zmęczona i muszę jeszcze
umyć wannę.
Zanieś mnie do łóżka, bo mnie Lejek gryzie po nogach.
W pokoju dzieci Andrzej leżał z kołdrą naciągniętą na głowę. Matka Janka zerwała
kołdrę i zawołała:
A kuku! Znalazłam cię.
Nie wygłupiaj się warknął Andrzej. Takie zabawy to dla szczeniaków.
Bezczelny pies! zawyrokował Janek.
Nie będzie za karą żadnego czytania. Jesteś bardzo niegrzeczny. [ Pobierz całość w formacie PDF ]