X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

czanie twarz� do Sciany le�a�a Dzika. Ogromne czarne w�osy rozsypane by�y na wypchanej
s�om� poduszce, ma�e nó�ki w podartych, niegdyS wykwintnych, trzewiczkach wida� by�o
spod jasnej, lekkiej sukni, której weso�e barwy dziwnie odbija�y i od tego dnia zimowego,
i od brunatnej wi�ziennej ko�dry.
Chocia� drzwi skrzypn�y doS� g�oSno. Dzika nie poruszy�a si� z miejsca, tylko d�oni�
twarz zas�oniwszy, g��biej si� w poduszk� wcisn�a. Dopiero kiedy Jakub do stolika podszed�
i zapyta�, czemu obiadu nie je, ponios�a si� nieco na �okciach i odwróciwszy g�ow�, pa�aj�cy-
mi oczyma na niego spojrza�a. Oryginalnie pi�kn� by�a jej twarz Sniada i niezmiernie wyn�dz-
nia�a, ale szlachetnie skrojona. Brwie  jak mówi� Jakub  silnie Sci�gni�te, schodzi�y si�
niemal czarn�, w�sk� lini�, usta jej drga�y.
Chwil� patrzy�a tak na stra�nika z wielk� jak�S wzgard�, mru��c ogniste oczy, a� zd�awio-
nym, hamowanym widocznie g�osem wyrzuci�a z piersi kilka gniewnych i szorstko brzmi�-
cych wyrazów w nie znanym mi j�zyku...
Nagle wzrok jej pad� na mnie i odbi� ogromne zdumienie. Powolnym, jakby zawstydzo-
nym ruchem odgarn�a z twarzy w�osy, spuSci�a nogi, poprawi�a sukni� i podnios�a si� nie
zdejmuj�c ze mnie coraz g��bszym cieniem zachodz�cych oczu. Posta� jej by�a gibka, szczu-
p�a i sk�adna.
Patrzy�am na ni� z niezmiernym wspó�czuciem. Co do Jakuba, ten wyniós� si� dyskretnie
i drzwi za sob� przymkn��.
74
 Au nom de Dieu, Madame  wyszepta�a wtedy Dzika, przyciskaj�c do piersi obie r�ce
kurczowym jakimS ruchem  au nom de Dieu...
Chcia�a coS mówi�, ale nagle dr�e� zacz�a, przymkn�a oczy i szukaj�c r�k� oparcia pa-
d�a w ty� na tapczan, uderzy�a w Scian� g�ow� i zanios�a si� wielkim p�aczem...
 De Dieu... de Dieu... de Dieu...  �ka�a nie mog�c wymówi� nic wi�cej. A tu� zaraz
chwyci� j� spazmatyczny i niepowstrzymany Smiech, przy którym te powracaj�ce na usta jej
wyrazy mia�y jakieS okropne, tragiczne znaczenie. Trwa�o to mo�e kwadrans, a mo�e i d�u-
�ej, w którym to czasie na pró�no usi�owa�am uspokoi� Dzik�. Rozpi�am jej stanik i zma-
czawszy chustk� w dzbanku po�o�y�am j� na drgaj�cym sercu biednej dziewczyny. Siad�am
potem przy niej, obj�am j� i przycisn�am g�ow� jej do piersi. Po Smiechu przysz�o �kanie,
rozdzieraj�ce zrazu i rozpaczliwe, potem coraz cichsze, coraz cichsze, a� si� rozp�yn�o
w westchnienia. Zmrok zapad� ju� zupe�nie, kiedy Dzika g��boko zasn�a.
Wtedy jej g�ow� z�o�y�am na poduszce, otuli�am j� ko�dr� i wysz�am cicho na palcach.
Nie opodal ode drzwi sta� Jakub. Spojrza� na mnie, pokiwa� g�ow� i zmru�ywszy lewe oko
za�y� niuch tabaki.
75
III. ONUFER
1.
Ju� mia�am wychodzi�, kiedy Jan Zaparty, m�odszy stra�nik z pierwszego pi�tra, wpad� do
kancelarii.
 Prosz� wielmo�nego  zawo�a� zdyszany, robi�c  front u proga.  Pod pi�tym rewolu-
cja! Osmólec tak t�ucze Onufra, �e go oderwa� nie mo�na.
 Co to nie mo�na!  krzykn�� pan nadzorca zrywaj�c si� z fotela.  Ruszaj po Jakuba,
ciemi�go, kiedy sam rady da� nie umiesz, i przyprowadzi� mi tu ich obu! Natychmiast! S�y-
sza�?
 S�ysza�!  odrzek� wyprostowany w kij stra�nik i znikn�� za progiem.
 Wielmo�ny sta� jeszcze chwil� twarz� ku drzwiom zwrócony, ze obiegni�tymi brwiami
na pi�knym, bia�ym czole. Oczy mu si� pali�y, krew podesz�a do skroni, w ca�ej postaci zna�
by�o gniewne wzburzenie. Po chwili wszak�e opanowa� si�, odsapn��, a rzuciwszy przez z�by:
 cymba� , siad� i zacz�� g�adzi� pulchn�, b�yszcz�c� pierScieniami r�k� sinawy, g�adko wy-
golony podbródek, przegarniaj�c bujne faworyty na praw� i na lew� stron�. Mitygowa� si�,
ale zna� by�o, �e mu to przychodzi z trudnoSci�. Nie lubi�, aby sprawy podobne wybucha�y
wobec trzecich osób, rzuci� mi te� z fotela swego kilka szybkich, ukoSnych, dosy� cierpkich
spojrze�.
Tymczasem w korytarzu rozleg� si� odg�os ci�kich kroków, a do kancelarii wszed� star-
szy stra�nik Jakub, inaczej Swi�tym Piotrem dla kluczów, którymi zwykle brz�ka�, zwany, po-
pychaj�c przed sob� drobnego, jak kogut nastroszonego wi�xnia z such�, czarniaw� twarz�
i zuchwa�ymi oczyma, po których przelatywa�y z�ote i czerwone ognie. DoS� by�o spojrze�
na niego, aby pozna�, �e gor�cy jest jeszcze od bójki, z której go wyrwano. Pi�Sci mia� zaci-
Sni�te, na czole �y�y jak postronki, kolana pod nim dr�a�y, nozdrzami prycha�, a ostre, rzad-
kie z�by b�yska�y mu spomi�dzy warg jak u brytana.
Za Jakubem wszed� olbrzymi ch�op w siwym, wi�ziennym, szeroko na piersiach rozerwa-
nym kubraku, z wielkim, g��boko mi�dzy ramiona wciSni�tym �bem golonym. Twarz mia�
du��, ospowat�, mocno obrz�k��, a cala jego wielka, ci�ka, skurczona w sobie posta� przy-
pomina�a wo�u, og�uszonego uderzeniem obucha.
Gdy wszed�, owini�te szmatami nogi zgi�� w kolanach, �okcie w ty� za siebie wysun��,
a trzymaj�c w obu r�kach na obna�onej, rudo zaros�ej piersi swoj� aresztanck� czapk� bez
daszka, oczy w pod�og� wbi� i zacz�� trz�S� wielk�, wciSni�t� w kad�ub g�ow�.
Ch�op by� m�ody, trzydziestu lat mo�e nie mia�, ale zniszczony by� strasznie. �ar�o go coS
widocznie i krew z niego ssa�o. A nie by�o to owo powolne, charakterystyczne wyniszczenie,
jakiemu podlegaj� dawni wi�xniowie i recydywiSci, ale jakaS nag�a i niepowstrzymana ruina,
od której pomimo ogromnej budowy swojej tak zetla�, �e zdawa�o si�, i� potr�cony palcem
76 [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chiara76.opx.pl
  • Copyright (c) 2009 Odebrali mi wszystkie siły, kiedy nauczyli mnie, że jestem nikim. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.

    Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.