[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jak będziemy cię leczyć.
- To był męczący dzień. - Caprice zajęła miejsce w stołówce obok
Adriana. Po szesnastu godzinach pracy oboje byli wyczerpani. Caprice zsunęła
buty i usiadła z nogami na krześle.
- Dawno tak długo nie pracowałem. Lepiej to znosiłem, kiedy byłem na
specjalizacji. Nadgodziny były wtedy na porządku dziennym. Nawet do tego
przywykłem. - Roześmiał się. - Byłem dużo młodszy. I w lepszej kondycji.
- To były trudne lata, ale dobrze je wspominam - rzekła Caprice,
zanurzając we wrzątku torebkę z herbatą. - Lubiłam swoją specjalizację, bo
wiedziałam, czego pragnę i jak mam to osiągnąć. Wcześniej szłam
wyznaczonym torem, robiłam, co do mnie należało, z nadzieją, że wyniknie z
tego coś dobrego.
- Akademia medyczna to nie był twój wybór?
- Oczywiście że był. - Zmarszczyła lekko brwi. - Obiecałam to sobie,
kiedy byłam młoda. Rodzina myślała, że skończę w jakiejś spokojnej
42
R S
przychodni pediatrycznej. Chirurgia była szokiem dla wszystkich, a jeszcze taka
chirurgia... - Caprice uśmiechnęła się. - Ale dla mnie to była dobra decyzja. Ko-
cham swoją pracę, ale moim bliskim trudno to było zrozumieć. Powiedz teraz
coś o sobie. - Szybko zmieniła temat. - Poszedłeś na medycynę, żeby spełnić
czyjeś oczekiwania?
Adrian roześmiał się.
- Moi rodzice byli lekarzami, więc ten temat sam się pojawiał. Ale
chwilami miałem ochotę zostać sportowcem. I raczej wyobrażałem sobie siebie
z medalem na szyi, a nie ze stetoskopem.
- Jaką dyscyplinę uprawiałeś?
- Tu był pewien problem. W żadnej nie miałem szczególnych wyników.
Grałem w piłkę, byłem nawet kapitanem drużyny. W tenisie też mi niezle szło,
podobnie jak w kilku innych dziedzinach. Ale to było za mało, żebym mógł się
zająć sportem na poważnie. I myślę, że te zainteresowania były raczej wyrazem
młodzieńczego buntu niż prawdziwą potrzebą. Za mało przykładałem się do
treningów. Rodzice byli z tego zadowoleni, ale nigdy nie robili uwag na ten
temat.
- A do czego się najbardziej przykładałeś?
- Do czasu studiów do niczego. Ale potem się w tym odnalazłem.
- Czyli to była dobra decyzja.
- Tak uważam. - Wyciągnął ramiona w górę, by rozciągnąć mięśnie. -
Chyba że przychodzi taki dzień jak dzisiaj - dodał, ziewając ze zmęczenia. -
Wtedy myślę, że powinienem był pilniej ćwiczyć przerzucanie piłki tenisowej
nad siatką.
- %7łałujesz? - Caprice sama ledwo powstrzymała się od ziewania.
- Wcale. Jestem szczęśliwy, że robię to, co robię. Wszystko ułożyło się
jak najlepiej. Oczywiście nie chodzi mi o spełnienie młodzieńczych marzeń
wynikających z niewiedzy o tym, jak wygląda prawdziwe życie. Ale nie skarżę
się. A ty?
43
R S
Zawahała się. Na chwilę jej myśli uciekły gdzieś daleko. Szybko jednak
wróciła do terazniejszości.
- Ja też nie żałuję. Lubię swoją pracę, bo ma sens. Daje mi przyzwoite
utrzymanie i zapewnia kontakt, jakiego wiele matek nie ma ze swoimi córkami.
Może to nie jest normalne życie, ale takie nam los zesłał. Nie żałuję niczego. -
Uśmiechnęła się i przerwała na chwilę. - No, może tego, że zbyt pózno
zdecydowałam się na rozwód. Zwłaszcza po tym, jak zdałam sobie sprawę, że
jest nam lepiej, kiedy jesteśmy same.
W tym opisie zabrakło mężczyzny. Miał już o to zapytać, ale się
powstrzymał. Caprice i tak go zaskoczyła, mówiąc mu tyle o sobie. Pomyślał, że
to miły początek przyjazni. O ile ona na taką przyjazń pozwoli.
- Masz tu może dostęp do Internetu? - spytał, celowo zmieniając temat. -
Przywiozłem laptopa i chciałbym go gdzieś podłączyć.
- Gniazdko jest w moim biurze. - Wyjęła z kieszeni klucz. - Zamknij
drzwi, jak będziesz wychodził. - Wstała, zabrała kubek z herbatą i wyszła ze
stołówki.
Szalenie pociągająca kobieta, myślał, idąc do jej biura. Ale cóż,
postanowił trzymać się od pociągających kobiet z daleka. Lata temu dał się
skusić i do dziś za to płaci.
Patrzyła przez okno na ciemną dżunglę. Starała się nie myśleć o tym, co ją
czeka, o dzieciach, które będzie musiała jutro zbadać. Czasami musi się
wyłączyć.
Isabella spała. Josefina także zasnęła, skulona na fotelu obok łóżka. Nie
miała serca ich budzić. Zamknęła drzwi od sypialni i przez godzinę niespokojnie
chodziła po salonie, zastanawiając się, co się z nią dzieje. Normalnie już dawno
poszłaby spać, dziś jednak potrzebowała ruchu. Czuła, że coś się w niej
gromadzi i musiała to z siebie uwolnić. Pomyślała, że najlepiej zrobi jej wysiłek
fizyczny.
44
R S
W szpitalu była niewielka siłownia dla lekarzy. Nic specjalnego - bieżnia
i jakaś maszyna do podnoszenia ciężarów, sztangi. Tak, to dobry pomysł.
Pobiega trochę, a potem wróci do łóżka. Wyśpi się przed kolejnym męczącym
dniem.
Bez zastanawiania się włożyła sportowe ubranie, związała włosy w ciasny
węzeł i wyszła na korytarz. Mijając gabinet, zauważyła, że nadal pali się tam
światło. Czyżby Adrian zapomniał je wyłączyć? Odruchowo popchnęła drzwi,
ale biuro nie było puste.
Adrian siedział przy biurku, odwrócony plecami do drzwi. Zasnął przy
komputerze?
Przez chwilę przyglądała się jego sylwetce. Był zbyt napięty, aby spać.
Co mogło aż tak przyciągnąć jego uwagę, że nie usłyszał jej wejścia?
Miała zamiar wycofać się po cichu i zostawić go z jego własnymi
myślami, ale gdy zrobiła krok w tył, on się odwrócił.
- Nie chciałam ci przeszkadzać - powiedziała szeptem. Czuła się
niezręcznie, jakby zakłócała mu spokój.
- To twoje biuro. Możesz mi przeszkadzać. - Jego głos brzmiał dziwnie.
Był szorstki, bez zwykłego ciepła.
- Myślałam, że już śpisz. - Zatrzymała się przy drzwiach. Wiedziała, że on
potrzebuje samotności, ale jednocześnie jakaś siła przyciągała ją do niego.
- To ty powinnaś już spać.
- Szłam na siłownię pobiegać - wyjaśniła, zastanawiając się, po co to robi.
- Nie mogłam zasnąć. Uznałam, że trochę ruchu dobrze mi zrobi. - Nie musiała
się tłumaczyć, ale miała wrażenie, że on tego od niej oczekuje. Zjawiła się tu,
chociaż on nie chciał nikogo widzieć, więc jest mu winna wyjaśnienie.
Caprice rozpoznała uczucie, które malowało się na jego twarzy, mimo że
nie znała jego przyczyny. Każdym nerwem własnego ciała pragnęła mu pomóc.
Ale zdrowy rozsądek podpowiadał, że powinna wyjść i zamknąć za sobą drzwi.
45
R S
Zostawić go samego. On wyraznie tego chce. Tak samo jak ona, kiedy wpadała
w zły nastrój. Szczególnie w czasie rozwodu z Tonym.
- Myślałam, że zostawiłeś zapalone światło. Ale widzę, że jeszcze
pracujesz, więc nie będę ci przeszkadzać. Do zobaczenia rano - powiedziała,
zamykając za sobą drzwi.
Stała przez chwilę na pustym korytarzu, zastanawiając się, z czym boryka
się Adrian. Wyjaśnień jest tak wiele, że nie miała pojęcia, od czego mogłaby
zacząć. A może w jego życiu nie dzieje się nic strasznego? Z tą myślą wróciła
do siebie.
Nie miała już ochoty na wysiłek fizyczny. Chciała jedynie znalezć się
blisko Isabelli.
ROZDZIAA CZWARTY
- Wcześnie wstałeś - zauważyła Caprice, siadając na ławce obok Adriana.
W ogrodzie panowała cisza. Roztaczał się stąd zachwycający widok. Im [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl chiara76.opx.pl
jak będziemy cię leczyć.
- To był męczący dzień. - Caprice zajęła miejsce w stołówce obok
Adriana. Po szesnastu godzinach pracy oboje byli wyczerpani. Caprice zsunęła
buty i usiadła z nogami na krześle.
- Dawno tak długo nie pracowałem. Lepiej to znosiłem, kiedy byłem na
specjalizacji. Nadgodziny były wtedy na porządku dziennym. Nawet do tego
przywykłem. - Roześmiał się. - Byłem dużo młodszy. I w lepszej kondycji.
- To były trudne lata, ale dobrze je wspominam - rzekła Caprice,
zanurzając we wrzątku torebkę z herbatą. - Lubiłam swoją specjalizację, bo
wiedziałam, czego pragnę i jak mam to osiągnąć. Wcześniej szłam
wyznaczonym torem, robiłam, co do mnie należało, z nadzieją, że wyniknie z
tego coś dobrego.
- Akademia medyczna to nie był twój wybór?
- Oczywiście że był. - Zmarszczyła lekko brwi. - Obiecałam to sobie,
kiedy byłam młoda. Rodzina myślała, że skończę w jakiejś spokojnej
42
R S
przychodni pediatrycznej. Chirurgia była szokiem dla wszystkich, a jeszcze taka
chirurgia... - Caprice uśmiechnęła się. - Ale dla mnie to była dobra decyzja. Ko-
cham swoją pracę, ale moim bliskim trudno to było zrozumieć. Powiedz teraz
coś o sobie. - Szybko zmieniła temat. - Poszedłeś na medycynę, żeby spełnić
czyjeś oczekiwania?
Adrian roześmiał się.
- Moi rodzice byli lekarzami, więc ten temat sam się pojawiał. Ale
chwilami miałem ochotę zostać sportowcem. I raczej wyobrażałem sobie siebie
z medalem na szyi, a nie ze stetoskopem.
- Jaką dyscyplinę uprawiałeś?
- Tu był pewien problem. W żadnej nie miałem szczególnych wyników.
Grałem w piłkę, byłem nawet kapitanem drużyny. W tenisie też mi niezle szło,
podobnie jak w kilku innych dziedzinach. Ale to było za mało, żebym mógł się
zająć sportem na poważnie. I myślę, że te zainteresowania były raczej wyrazem
młodzieńczego buntu niż prawdziwą potrzebą. Za mało przykładałem się do
treningów. Rodzice byli z tego zadowoleni, ale nigdy nie robili uwag na ten
temat.
- A do czego się najbardziej przykładałeś?
- Do czasu studiów do niczego. Ale potem się w tym odnalazłem.
- Czyli to była dobra decyzja.
- Tak uważam. - Wyciągnął ramiona w górę, by rozciągnąć mięśnie. -
Chyba że przychodzi taki dzień jak dzisiaj - dodał, ziewając ze zmęczenia. -
Wtedy myślę, że powinienem był pilniej ćwiczyć przerzucanie piłki tenisowej
nad siatką.
- %7łałujesz? - Caprice sama ledwo powstrzymała się od ziewania.
- Wcale. Jestem szczęśliwy, że robię to, co robię. Wszystko ułożyło się
jak najlepiej. Oczywiście nie chodzi mi o spełnienie młodzieńczych marzeń
wynikających z niewiedzy o tym, jak wygląda prawdziwe życie. Ale nie skarżę
się. A ty?
43
R S
Zawahała się. Na chwilę jej myśli uciekły gdzieś daleko. Szybko jednak
wróciła do terazniejszości.
- Ja też nie żałuję. Lubię swoją pracę, bo ma sens. Daje mi przyzwoite
utrzymanie i zapewnia kontakt, jakiego wiele matek nie ma ze swoimi córkami.
Może to nie jest normalne życie, ale takie nam los zesłał. Nie żałuję niczego. -
Uśmiechnęła się i przerwała na chwilę. - No, może tego, że zbyt pózno
zdecydowałam się na rozwód. Zwłaszcza po tym, jak zdałam sobie sprawę, że
jest nam lepiej, kiedy jesteśmy same.
W tym opisie zabrakło mężczyzny. Miał już o to zapytać, ale się
powstrzymał. Caprice i tak go zaskoczyła, mówiąc mu tyle o sobie. Pomyślał, że
to miły początek przyjazni. O ile ona na taką przyjazń pozwoli.
- Masz tu może dostęp do Internetu? - spytał, celowo zmieniając temat. -
Przywiozłem laptopa i chciałbym go gdzieś podłączyć.
- Gniazdko jest w moim biurze. - Wyjęła z kieszeni klucz. - Zamknij
drzwi, jak będziesz wychodził. - Wstała, zabrała kubek z herbatą i wyszła ze
stołówki.
Szalenie pociągająca kobieta, myślał, idąc do jej biura. Ale cóż,
postanowił trzymać się od pociągających kobiet z daleka. Lata temu dał się
skusić i do dziś za to płaci.
Patrzyła przez okno na ciemną dżunglę. Starała się nie myśleć o tym, co ją
czeka, o dzieciach, które będzie musiała jutro zbadać. Czasami musi się
wyłączyć.
Isabella spała. Josefina także zasnęła, skulona na fotelu obok łóżka. Nie
miała serca ich budzić. Zamknęła drzwi od sypialni i przez godzinę niespokojnie
chodziła po salonie, zastanawiając się, co się z nią dzieje. Normalnie już dawno
poszłaby spać, dziś jednak potrzebowała ruchu. Czuła, że coś się w niej
gromadzi i musiała to z siebie uwolnić. Pomyślała, że najlepiej zrobi jej wysiłek
fizyczny.
44
R S
W szpitalu była niewielka siłownia dla lekarzy. Nic specjalnego - bieżnia
i jakaś maszyna do podnoszenia ciężarów, sztangi. Tak, to dobry pomysł.
Pobiega trochę, a potem wróci do łóżka. Wyśpi się przed kolejnym męczącym
dniem.
Bez zastanawiania się włożyła sportowe ubranie, związała włosy w ciasny
węzeł i wyszła na korytarz. Mijając gabinet, zauważyła, że nadal pali się tam
światło. Czyżby Adrian zapomniał je wyłączyć? Odruchowo popchnęła drzwi,
ale biuro nie było puste.
Adrian siedział przy biurku, odwrócony plecami do drzwi. Zasnął przy
komputerze?
Przez chwilę przyglądała się jego sylwetce. Był zbyt napięty, aby spać.
Co mogło aż tak przyciągnąć jego uwagę, że nie usłyszał jej wejścia?
Miała zamiar wycofać się po cichu i zostawić go z jego własnymi
myślami, ale gdy zrobiła krok w tył, on się odwrócił.
- Nie chciałam ci przeszkadzać - powiedziała szeptem. Czuła się
niezręcznie, jakby zakłócała mu spokój.
- To twoje biuro. Możesz mi przeszkadzać. - Jego głos brzmiał dziwnie.
Był szorstki, bez zwykłego ciepła.
- Myślałam, że już śpisz. - Zatrzymała się przy drzwiach. Wiedziała, że on
potrzebuje samotności, ale jednocześnie jakaś siła przyciągała ją do niego.
- To ty powinnaś już spać.
- Szłam na siłownię pobiegać - wyjaśniła, zastanawiając się, po co to robi.
- Nie mogłam zasnąć. Uznałam, że trochę ruchu dobrze mi zrobi. - Nie musiała
się tłumaczyć, ale miała wrażenie, że on tego od niej oczekuje. Zjawiła się tu,
chociaż on nie chciał nikogo widzieć, więc jest mu winna wyjaśnienie.
Caprice rozpoznała uczucie, które malowało się na jego twarzy, mimo że
nie znała jego przyczyny. Każdym nerwem własnego ciała pragnęła mu pomóc.
Ale zdrowy rozsądek podpowiadał, że powinna wyjść i zamknąć za sobą drzwi.
45
R S
Zostawić go samego. On wyraznie tego chce. Tak samo jak ona, kiedy wpadała
w zły nastrój. Szczególnie w czasie rozwodu z Tonym.
- Myślałam, że zostawiłeś zapalone światło. Ale widzę, że jeszcze
pracujesz, więc nie będę ci przeszkadzać. Do zobaczenia rano - powiedziała,
zamykając za sobą drzwi.
Stała przez chwilę na pustym korytarzu, zastanawiając się, z czym boryka
się Adrian. Wyjaśnień jest tak wiele, że nie miała pojęcia, od czego mogłaby
zacząć. A może w jego życiu nie dzieje się nic strasznego? Z tą myślą wróciła
do siebie.
Nie miała już ochoty na wysiłek fizyczny. Chciała jedynie znalezć się
blisko Isabelli.
ROZDZIAA CZWARTY
- Wcześnie wstałeś - zauważyła Caprice, siadając na ławce obok Adriana.
W ogrodzie panowała cisza. Roztaczał się stąd zachwycający widok. Im [ Pobierz całość w formacie PDF ]