[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nowego stopnia skali trudności taternickich, określano mianem "nadzwyczaj
trudne". Wszystkie dotychczasowe drogi sięgały najwy\ej stopnia "bardzo
trudnego". O Zamarłej mówiło się wiele i pisało w prasie jako o przejściu
szalonym, stojącym na granicy ludzkich mo\liwości, igraniu ze śmiercią. Liczne
próby następnych przejść, nieudane bądz wskutek niepogody, bądz najczęściej
dlatego, \e podjęte były przez wspinaczy, nie dorosłych do zadania - ugruntowują
ten mit. Rozgłos ściany rośnie z dnia na dzień. Człowieka idącego na Zamarłą
opinia publiczna poczyna uwa\ać za mieszaninę szaleńca, bohatera i samobójcy.
Zwycięzców, którym udało się przejść ścianę, wieńczy uznaniem niby greckich
olimpijczyków. Młodzi taternicy nocami śnią o Zamarłej. Są tacy, których całe
taternictwo sprowadza się do jednego tylko celu: przejść Zamarłą. Jeden
Bednarski, zakopiański rzemieślnik, człowiek prosty, dobroduszny i trzezwy, nie
przejmował się tą całą mocno histeryczną atmosferą. Nie dbał o hołdy, nie dał
się zasugerować mitom. Zcianę znał - zdobył ją przecie\ - wiedział, co o niej
sądzić. Poszedł na Zamarłą jeszcze raz (piąte przejście) i zabrał za towarzysza
- kobietę. Na owe czasy czyn wydawał się wprost szaleńczy. Słabe ręce kobiece
nie mogły mu przecie\ zapewnić dobrej asekuracji i w razie odpadnięcia... Ale
Bednarski był siebie pewien, czuł, \e zdolny jest do przejścia bez oglądania się
na ubezpieczenie. Owa kobieta - pierwsza kobieta na Zamarłej - nale\ała do
czołowych taterniczek i z pewnością, jak na ówczesny poziom taternictwa
kobiecego, wspinała się dobrze. Było to jednak zbyt mało, by samodzielnie
pokonać tak powa\ną, rekordową drogę, i w rezultacie, po szeregu tragikomicznych
przygód, została przez Bednarskiego po prostu wyciągnięta na linie. Złośliwi
współcześni twierdzą, \e w pustce i ciszy doliny rozlegało się co chwila
płaczliwe wołanie: - Ciągnij pan, panie Henryku! Ciągnij mocno! [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl chiara76.opx.pl
nowego stopnia skali trudności taternickich, określano mianem "nadzwyczaj
trudne". Wszystkie dotychczasowe drogi sięgały najwy\ej stopnia "bardzo
trudnego". O Zamarłej mówiło się wiele i pisało w prasie jako o przejściu
szalonym, stojącym na granicy ludzkich mo\liwości, igraniu ze śmiercią. Liczne
próby następnych przejść, nieudane bądz wskutek niepogody, bądz najczęściej
dlatego, \e podjęte były przez wspinaczy, nie dorosłych do zadania - ugruntowują
ten mit. Rozgłos ściany rośnie z dnia na dzień. Człowieka idącego na Zamarłą
opinia publiczna poczyna uwa\ać za mieszaninę szaleńca, bohatera i samobójcy.
Zwycięzców, którym udało się przejść ścianę, wieńczy uznaniem niby greckich
olimpijczyków. Młodzi taternicy nocami śnią o Zamarłej. Są tacy, których całe
taternictwo sprowadza się do jednego tylko celu: przejść Zamarłą. Jeden
Bednarski, zakopiański rzemieślnik, człowiek prosty, dobroduszny i trzezwy, nie
przejmował się tą całą mocno histeryczną atmosferą. Nie dbał o hołdy, nie dał
się zasugerować mitom. Zcianę znał - zdobył ją przecie\ - wiedział, co o niej
sądzić. Poszedł na Zamarłą jeszcze raz (piąte przejście) i zabrał za towarzysza
- kobietę. Na owe czasy czyn wydawał się wprost szaleńczy. Słabe ręce kobiece
nie mogły mu przecie\ zapewnić dobrej asekuracji i w razie odpadnięcia... Ale
Bednarski był siebie pewien, czuł, \e zdolny jest do przejścia bez oglądania się
na ubezpieczenie. Owa kobieta - pierwsza kobieta na Zamarłej - nale\ała do
czołowych taterniczek i z pewnością, jak na ówczesny poziom taternictwa
kobiecego, wspinała się dobrze. Było to jednak zbyt mało, by samodzielnie
pokonać tak powa\ną, rekordową drogę, i w rezultacie, po szeregu tragikomicznych
przygód, została przez Bednarskiego po prostu wyciągnięta na linie. Złośliwi
współcześni twierdzą, \e w pustce i ciszy doliny rozlegało się co chwila
płaczliwe wołanie: - Ciągnij pan, panie Henryku! Ciągnij mocno! [ Pobierz całość w formacie PDF ]