[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jak wiele razy planowaliśmy wyjazd na wakacje? Nigdy nie udało się nam tego
zrealizować.
Tak, rzeczywiście.
Powinniśmy zapomnieć o dalekich podróżach. Zacznijmy cieszyć się
tym, co mamy pod bokiem. Na przykład właśnie planetarium. Od dawna chciałam
je zobaczyć. De razy jestem w Memphis, obiecuję sobie, że już następnym
razem... I nic z tego nie wychodzi.
Wiem, jak to jest przyznała. Zawsze było tyle rzeczy, które chciałam
zrobić z Kim i Jake em, ale wiecznie pracowałam od rana do nocy. Z roku na rok
pocieszałam się myślą, że jeszcze trochę i nadrobimy stracony czas. Aż w końcu
dzieci wyrosły z wielu rozrywek. Zamyśliła się. Ciebie chyba potraktowałam
podobnie. Wiedziałam, że za mało przebywamy razem. Wmawiałam sobie, że
kiedyś ci to wynagrodzę. Uważałam, że wciąż tutaj będziesz.
Jestem tutaj zapewnił, przyciągając ją do siebie.
To już nie to samo.
Możemy jeszcze wszystko zmienić, Susan. Jedną ręką objął ją w talii, a
drugą delikatnie pogładził miękki zarys policzka. Zrobimy to tak powoli, jak
tylko zechcesz. Zaczniemy się ze sobą spotykać i poznawać na nowo. Powiedz,
czego pragniesz, kochanie.
Broda zaczęła jej drżeć. Zacisnęła zęby, żeby jakoś się opanować.
Proszę cię, Susan. Daj nam jeszcze jedną szansę. Pochylił głowę i
zbliżył usta do jej warg. Poczuł ich delikatne muśnięcie, ale kiedy chciał pogłębić
pocałunek, szarpnęła głowę do tyłu.
Spokojnie, Hank ostrzegła. Spokojnie i powoli. Hasło Postępuj
ostrożnie stało się życiową dewizą Susan. Matka byłaby z niej dumna, gdyby
kilkanaście lat temu córka kierowała się podobną zasadą. Susan z pewnym żalem
myślała o tym, co ją niewątpliwie ominęło.
Wtedy oboje z Hankiem byli bardzo młodzi i niecierpliwi. Zanadto się
śpieszyli, żeby mogli poznać wszelkie tajemnice miłości i jej różne oblicza.
Dopiero teraz potrafili docenić rozkoszny smak oczekiwania. Zwłaszcza Susan
cieszyła się każdą taką chwilą. Wspólne wyprawy do kina, muzeum, czy ZOO, a
czasem romantyczna kolacja poza domem sprawiały jej ogromną radość.
Umożliwiały również poznanie własnego męża od zupełnie innej strony.
Najczęściej towarzyszyły im dzieci, ale Hank zawsze potrafił tak
zorganizować każdy wyjazd, żeby mogli przynajmniej kwadrans spędzić tylko
we dwoje. Potrafili wykorzystać te minuty. Szybkie pieszczoty robiły się coraz
bardziej śmiałe. Od czasu do czasu Kim i Jake zostawali w domu, a oni wybierali
się gdzieś sami.
Wczorajszego wieczoru. Hank jeszcze raz spróbował wykorzystać
wspomnienia. Zawiózł ją na Drogę Króliczków. Jak zwykle stało tu kilka
samochodów. Zakochane pary wciąż lubiły to miejsce. Pod tym względem nic się
nie zmieniło. Tylko widok był inny. Dwa nowe mosty spięły potężnymi klamrami
brzegi Missisipi, a jasno oświetlone drapacze Memphis odbijały się w ciemnej
rzece.
To wygląda jakoś inaczej, prawda? szepnęła Susan, patrząc na lśniące
miasto. A może po prostu zapomniałam, że tu jest tak pięknie?
Szczerze mówiąc, nie podziwiałem wtedy krajobrazu. Zajmowaliśmy się
całkiem czym innym, pamiętasz?
Uhm. Ciekawe, co jeszcze dzięki temu przegapiliśmy odparła z
westchnieniem. Dojrzałość nie jest taka zła. Możemy zwolnić tempo i wreszcie
docenić wszystko bez tego niepotrzebnego pośpiechu.
Możliwe. Odpiął pas i przysunął się do niej. Otoczył ją ramieniem i
lekko przytulił. Nie cofnęła się. Jego bliskość wydawała się tutaj zupełnie
naturalna. Ale ten pośpiech miał również swoje dobre strony szepnął jej do
ucha. Z chęcią bym ci przypomniał te najbardziej smakowite.
Po tylu latach, Hank? Zachichotała. To zupełnie co innego. Jaką
atrakcją może być odrobina pieszczot w porównaniu do wielkiego, małżeńskiego
łóżka i całej nocy? Na pewno byś się rozczarował.
A chcesz się przekonać? Sama zobacz.
Powoli przesunęła dłoń w górę umięśnionego uda. Skoro miała sprawdzić,
czy nie kłamał...
O, rzeczywiście zamruczała. Chyba masz rację. Wiem, że ci jest
niewygodnie. Powinnam odpiąć ten guzik.
Schwycił ją nagle za przegub i przytrzymał, nie pozwalając na nic więcej.
Przestań, Susan. Nie rób nic, czego nie masz zamiaru skończyć. Nie
zniosę tego.
Och, zniesiesz, na pewno. Rozpięła suwak o kilka centymetrów.
Proszę cię, Suz. Jego głos drżał od tłumionego pragnienia. Zamęczysz
mnie, jeśli będziesz się tak znęcać.
Bzdura zapewniła, rozpinając suwak na całej długości. To tylko
przesądy.
Jesteś potworem. Robisz to specjalnie, żebym cierpiał. Ożeniłem się z
sadystką. Dlaczego wcześniej na to nie wpadłem?
Jej palce wsunęły się teraz głębiej i uwolniły go od bielizny.
Chcesz, żebym przestała?
Nie jęknął, bo uwięziła go w ciepłym uścisku swojej ręki. Zrób to,
Suz. Nie czekaj.
Przyglądała się uważnie jego twarzy, podczas gdy jej dłoń zaczęła
delikatnie się poruszać. Hank zamknął oczy i odchylił głowę. Jego ciałem raz po
raz wstrząsały dreszcze. Siła pożądania odbierała mu niemal całą przyjemność z
pieszczoty, którą Susan rozmyślnie go torturowała.
Każda jego reakcja napawała Susan nieznaną do tej pory satysfakcją. Miała
nad nim władzę. Zamierzała doprowadzić go nad samą krawędz i jeszcze dalej.
Przywarła ustami do jego szyi, zręcznie poradziła sobie z guzikami koszuli.
Całowała jego pierś i brzuch, aż jej wargi znalazły się tuż obok dłoni, którą nie
przestawała go pieścić.
Zlituj się szepnął ochryple, gdy się zawahała. Nie możesz teraz
przestać.
Rozchyliła dłoń i natychmiast zmieniła jej dotyk na ciepłą wilgoć swoich
ust. Hank szarpnął się gwałtownie. Chwycił kurczowo kierownicę, rozpaczliwie
szukając oparcia. Pełna rozkoszy eksplozja sprawiła, że na chwilę zapomniał o
całym świecie. Każdy kolejny spazm dawał zaspokojenie, jakiego jeszcze nigdy
nie doświadczył.
Jeszcze żyję? spytał, gdy otworzył oczy.
Bez wątpienia odparła z uśmiechem.
To dobrze. Bałem się, że umrę i stracisz okazję do rewanżu.
Nie ma sprawy. I tak przełożymy to na kiedy indziej. Już pózno.
Zostańmy jeszcze trochę.
Wykluczone. Wiesz, jak Jake przestrzega naszej godziny policyjnej.
Odpłacę mu za to w swoim czasie.
Była prawie północ, gdy odprowadził Susan pod same drzwi. Uniósł jej
twarz, żeby otrzymać ostatni już dziś pocałunek.
Kiedy będę mógł się odwdzięczyć?
Och, potraktuj to jako darmową przysługę.
Chciałbym ci udowodnić, że jestem zachwycony.
Udowodniłeś to dzisiaj całkiem dobrze.
Susan...
No i zaplanowałam już następną randkę.
Naprawdę?
Tak. Wpadnij do redakcji o pierwszej.
Do redakcji? Co będziemy robić?
Przyjdz, to się dowiesz.
Tutaj mamy odbyć naszą randkę?
Zostali sami. Maszyny do pisania stały rzędem, przykryte pokrowcami,
żeby się nie kurzyły. Prasy drukarskie zostały wyłączone. Ich wibracje nie
zakłócały spokoju.
Niech zgadnę. Zwabiłaś mnie tutaj w niecnym celu. Na dole, w piwnicy,
pewnie masz salę tortur. Chcesz mnie tam wrzucić, a pózniej wykorzystać.
Teraz wiadomo, kto ma wybujałą fantazję odparła ze śmiechem. Ale
tym razem trafiłeś kulą w płot. Widzisz, Hank, pragnę, żebyś zrozumiał moją
pracę. Pocałowała go szybko w usta. Nie chcę, żeby Gazette znów stanęła
między nami. I nie chcę wybierać między małżeństwem a karierą.
Nigdy tego nie wymagałem.
Ejże? A czemu służyły te wybuchy złości?
Wcale nie wybuchałem.
Może i nie. Ale byłeś ciągle zdenerwowany. Miałeś mi za złe, że tu
siedzę. Nie możemy wrócić do siebie i powtarzać tego schematu. Jeśli mamy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl chiara76.opx.pl
jak wiele razy planowaliśmy wyjazd na wakacje? Nigdy nie udało się nam tego
zrealizować.
Tak, rzeczywiście.
Powinniśmy zapomnieć o dalekich podróżach. Zacznijmy cieszyć się
tym, co mamy pod bokiem. Na przykład właśnie planetarium. Od dawna chciałam
je zobaczyć. De razy jestem w Memphis, obiecuję sobie, że już następnym
razem... I nic z tego nie wychodzi.
Wiem, jak to jest przyznała. Zawsze było tyle rzeczy, które chciałam
zrobić z Kim i Jake em, ale wiecznie pracowałam od rana do nocy. Z roku na rok
pocieszałam się myślą, że jeszcze trochę i nadrobimy stracony czas. Aż w końcu
dzieci wyrosły z wielu rozrywek. Zamyśliła się. Ciebie chyba potraktowałam
podobnie. Wiedziałam, że za mało przebywamy razem. Wmawiałam sobie, że
kiedyś ci to wynagrodzę. Uważałam, że wciąż tutaj będziesz.
Jestem tutaj zapewnił, przyciągając ją do siebie.
To już nie to samo.
Możemy jeszcze wszystko zmienić, Susan. Jedną ręką objął ją w talii, a
drugą delikatnie pogładził miękki zarys policzka. Zrobimy to tak powoli, jak
tylko zechcesz. Zaczniemy się ze sobą spotykać i poznawać na nowo. Powiedz,
czego pragniesz, kochanie.
Broda zaczęła jej drżeć. Zacisnęła zęby, żeby jakoś się opanować.
Proszę cię, Susan. Daj nam jeszcze jedną szansę. Pochylił głowę i
zbliżył usta do jej warg. Poczuł ich delikatne muśnięcie, ale kiedy chciał pogłębić
pocałunek, szarpnęła głowę do tyłu.
Spokojnie, Hank ostrzegła. Spokojnie i powoli. Hasło Postępuj
ostrożnie stało się życiową dewizą Susan. Matka byłaby z niej dumna, gdyby
kilkanaście lat temu córka kierowała się podobną zasadą. Susan z pewnym żalem
myślała o tym, co ją niewątpliwie ominęło.
Wtedy oboje z Hankiem byli bardzo młodzi i niecierpliwi. Zanadto się
śpieszyli, żeby mogli poznać wszelkie tajemnice miłości i jej różne oblicza.
Dopiero teraz potrafili docenić rozkoszny smak oczekiwania. Zwłaszcza Susan
cieszyła się każdą taką chwilą. Wspólne wyprawy do kina, muzeum, czy ZOO, a
czasem romantyczna kolacja poza domem sprawiały jej ogromną radość.
Umożliwiały również poznanie własnego męża od zupełnie innej strony.
Najczęściej towarzyszyły im dzieci, ale Hank zawsze potrafił tak
zorganizować każdy wyjazd, żeby mogli przynajmniej kwadrans spędzić tylko
we dwoje. Potrafili wykorzystać te minuty. Szybkie pieszczoty robiły się coraz
bardziej śmiałe. Od czasu do czasu Kim i Jake zostawali w domu, a oni wybierali
się gdzieś sami.
Wczorajszego wieczoru. Hank jeszcze raz spróbował wykorzystać
wspomnienia. Zawiózł ją na Drogę Króliczków. Jak zwykle stało tu kilka
samochodów. Zakochane pary wciąż lubiły to miejsce. Pod tym względem nic się
nie zmieniło. Tylko widok był inny. Dwa nowe mosty spięły potężnymi klamrami
brzegi Missisipi, a jasno oświetlone drapacze Memphis odbijały się w ciemnej
rzece.
To wygląda jakoś inaczej, prawda? szepnęła Susan, patrząc na lśniące
miasto. A może po prostu zapomniałam, że tu jest tak pięknie?
Szczerze mówiąc, nie podziwiałem wtedy krajobrazu. Zajmowaliśmy się
całkiem czym innym, pamiętasz?
Uhm. Ciekawe, co jeszcze dzięki temu przegapiliśmy odparła z
westchnieniem. Dojrzałość nie jest taka zła. Możemy zwolnić tempo i wreszcie
docenić wszystko bez tego niepotrzebnego pośpiechu.
Możliwe. Odpiął pas i przysunął się do niej. Otoczył ją ramieniem i
lekko przytulił. Nie cofnęła się. Jego bliskość wydawała się tutaj zupełnie
naturalna. Ale ten pośpiech miał również swoje dobre strony szepnął jej do
ucha. Z chęcią bym ci przypomniał te najbardziej smakowite.
Po tylu latach, Hank? Zachichotała. To zupełnie co innego. Jaką
atrakcją może być odrobina pieszczot w porównaniu do wielkiego, małżeńskiego
łóżka i całej nocy? Na pewno byś się rozczarował.
A chcesz się przekonać? Sama zobacz.
Powoli przesunęła dłoń w górę umięśnionego uda. Skoro miała sprawdzić,
czy nie kłamał...
O, rzeczywiście zamruczała. Chyba masz rację. Wiem, że ci jest
niewygodnie. Powinnam odpiąć ten guzik.
Schwycił ją nagle za przegub i przytrzymał, nie pozwalając na nic więcej.
Przestań, Susan. Nie rób nic, czego nie masz zamiaru skończyć. Nie
zniosę tego.
Och, zniesiesz, na pewno. Rozpięła suwak o kilka centymetrów.
Proszę cię, Suz. Jego głos drżał od tłumionego pragnienia. Zamęczysz
mnie, jeśli będziesz się tak znęcać.
Bzdura zapewniła, rozpinając suwak na całej długości. To tylko
przesądy.
Jesteś potworem. Robisz to specjalnie, żebym cierpiał. Ożeniłem się z
sadystką. Dlaczego wcześniej na to nie wpadłem?
Jej palce wsunęły się teraz głębiej i uwolniły go od bielizny.
Chcesz, żebym przestała?
Nie jęknął, bo uwięziła go w ciepłym uścisku swojej ręki. Zrób to,
Suz. Nie czekaj.
Przyglądała się uważnie jego twarzy, podczas gdy jej dłoń zaczęła
delikatnie się poruszać. Hank zamknął oczy i odchylił głowę. Jego ciałem raz po
raz wstrząsały dreszcze. Siła pożądania odbierała mu niemal całą przyjemność z
pieszczoty, którą Susan rozmyślnie go torturowała.
Każda jego reakcja napawała Susan nieznaną do tej pory satysfakcją. Miała
nad nim władzę. Zamierzała doprowadzić go nad samą krawędz i jeszcze dalej.
Przywarła ustami do jego szyi, zręcznie poradziła sobie z guzikami koszuli.
Całowała jego pierś i brzuch, aż jej wargi znalazły się tuż obok dłoni, którą nie
przestawała go pieścić.
Zlituj się szepnął ochryple, gdy się zawahała. Nie możesz teraz
przestać.
Rozchyliła dłoń i natychmiast zmieniła jej dotyk na ciepłą wilgoć swoich
ust. Hank szarpnął się gwałtownie. Chwycił kurczowo kierownicę, rozpaczliwie
szukając oparcia. Pełna rozkoszy eksplozja sprawiła, że na chwilę zapomniał o
całym świecie. Każdy kolejny spazm dawał zaspokojenie, jakiego jeszcze nigdy
nie doświadczył.
Jeszcze żyję? spytał, gdy otworzył oczy.
Bez wątpienia odparła z uśmiechem.
To dobrze. Bałem się, że umrę i stracisz okazję do rewanżu.
Nie ma sprawy. I tak przełożymy to na kiedy indziej. Już pózno.
Zostańmy jeszcze trochę.
Wykluczone. Wiesz, jak Jake przestrzega naszej godziny policyjnej.
Odpłacę mu za to w swoim czasie.
Była prawie północ, gdy odprowadził Susan pod same drzwi. Uniósł jej
twarz, żeby otrzymać ostatni już dziś pocałunek.
Kiedy będę mógł się odwdzięczyć?
Och, potraktuj to jako darmową przysługę.
Chciałbym ci udowodnić, że jestem zachwycony.
Udowodniłeś to dzisiaj całkiem dobrze.
Susan...
No i zaplanowałam już następną randkę.
Naprawdę?
Tak. Wpadnij do redakcji o pierwszej.
Do redakcji? Co będziemy robić?
Przyjdz, to się dowiesz.
Tutaj mamy odbyć naszą randkę?
Zostali sami. Maszyny do pisania stały rzędem, przykryte pokrowcami,
żeby się nie kurzyły. Prasy drukarskie zostały wyłączone. Ich wibracje nie
zakłócały spokoju.
Niech zgadnę. Zwabiłaś mnie tutaj w niecnym celu. Na dole, w piwnicy,
pewnie masz salę tortur. Chcesz mnie tam wrzucić, a pózniej wykorzystać.
Teraz wiadomo, kto ma wybujałą fantazję odparła ze śmiechem. Ale
tym razem trafiłeś kulą w płot. Widzisz, Hank, pragnę, żebyś zrozumiał moją
pracę. Pocałowała go szybko w usta. Nie chcę, żeby Gazette znów stanęła
między nami. I nie chcę wybierać między małżeństwem a karierą.
Nigdy tego nie wymagałem.
Ejże? A czemu służyły te wybuchy złości?
Wcale nie wybuchałem.
Może i nie. Ale byłeś ciągle zdenerwowany. Miałeś mi za złe, że tu
siedzę. Nie możemy wrócić do siebie i powtarzać tego schematu. Jeśli mamy [ Pobierz całość w formacie PDF ]