[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Niczego jeszcze nie będziemy świętować, ale rozumiem,
że się cieszysz?
- Oczywiście! Stanowicie wspaniałą parę, choć nie wątpię, że
często będziecie się kłócić. Ale nie przejmuj się, takie potyczki
będą przypominały hrabiemu walki z Napoleonem.
- Mylisz się moja droga, będziemy dostojną i poważną
parą - odparła z godnością Perdita.
- Uwierzę, jak zobaczę - roześmiała się Amy. - Jesteś pew
na? Na początku tak bardzo go nienawidziłaś.
- Byłam głupia i zaślepiona własną dumą. Wiesz, że mam
sztywny kark i często nie chcę zobaczyć czegoś, co jest oczy
wiste. Ale Adam kocha mnie pomimo wszystkich moich wad.
Musi być świętym.
- Przyznam, że nie zrobił na mnie wrażenia świętego -
uśmiechnęła się Amy. - I całe szczęście, bo ze świętym byś
nie wytrzymała.
- Ale mimo to go lubisz, prawda? Wybaczyłaś mu dużo
wcześniej niż ja.
- Przekonałam się, że nie było czego wybaczać. Od począt
ku zle go oceniłyśmy. Ale jestem pewna, że on zakochał się
w tobie od pierwszego wejrzenia.
- Adam powiedział mi to samo - przyznała Perdita, a jej
247
oczy błyszczały ze szczęścia. - Och, Amy, jestem najszczęśliw
szą kobietą na świecie. Ciągle nie mogę uwierzyć, że zostanę
jego żoną.
- Powiedziałaś już ciotce Trixie?
- Nie. Najpierw chciałam powiedzieć tobie. Postanowiliśmy
z Adamem nie ogłaszać nic publicznie, dopóki Louise nie zo
stanie uwolniona.
- Skoro tak, to nie powinnaś chodzić po mieście z ocza
mi błyszczącymi jak gwiazdy - skarciła ją Amy, ale zaraz się
uśmiechnęła. - Ciotka Trixie nie będzie tym wcale zaskoczo
na. Kiedy dowiedziała się, że pojechałaś do Londynu, od razu
przepowiedziała, że tak to się skończy.
Perdita zarumieniła się i spuściła wzrok.
- Nie wiedziałam, że moje uczucia do Adama były dla
wszystkich tak oczywiste.
- Nie dla wszystkich, tylko dla tych, którzy cię znają i ko
chajÄ….
- Dzięki Bogu - odetchnęła Perdita i pociągnęła Amy za rę
kę. - Wracajmy do domu. Adam pewno już wrócił ze spotka
nia w magistracie. Może będzie miał jakieś dobre wieści?
Rzeczywiście hrabia był już w domu, ale nie miał im do
powiedzenia nic nowego. Tak jak przypuszczał, ani jego po
zycja społeczna, ani wysoka ranga wojskowa nie zrobiły na
sędzim wrażenia. W paru słowach dano mu do zrozumienia,
że w tym kraju wszyscy są równi wobec prawa i Louise nie
może być wyjątkiem.
- Czy to znaczy, że proces jest nieunikniony? - zapytała
panna Langrishe. Starsza dama w ciÄ…gu ostatnich tygodni bar
dzo się postarzała. Podagra dokuczała jej coraz silniej i każdy
ruch sprawiał jej ból. - Okropne, że niewinna dziewczyna zo-
248
stanie tak upokorzona i będzie musiała odpowiadać za prze
stępstwo, którego nie popełniła.
- Może do tego nie dojdzie. Moi ludzie obserwują Verreke-
ra. Wiem, że ten łajdak jest w Bath.
- Spotkałyśmy go dzisiaj w mieście i rozmawialiśmy z nim
przez chwilę - powiedziała cicho Perdita.
-I co takiego wam powiedział? - panna Langrishe nie kry
ła oburzenia, że taki drań w ogóle ośmiela się pokazywać na
ulicy.
- Jest spokojny i wygląda na to, że niczego się nie boi. Twier
dzi, że nie wie o żadnym spisku i nie zna właściciela sklepu.
Mimo to zasugerował nam, że jeśli przyjaciele Louise chcą jej
pomóc, powinni zatroszczyć się o to, by poszkodowany otrzy
mał odpowiednią gratyfikację finansową.
- Zastanawiałam się... Jak myślisz, Adamie, może mogliby
śmy. .. - zaczęła niepewnie ciotka Trixie.
- To absolutnie wykluczone! Niech pani nie traci nadziei,
wszystko może się jeszcze dobrze skończyć.
- Mam nadzieję, że masz rację, ale co zrobimy, jeśli coś pój
dzie nie tak? To dziecko nie przeżyje podróży do Australii.
Więzniowie są transportowani specjalnymi okrętami, na któ
rych traktowani są jak bydło.
- Niech pan powie, że zapłaci i nie dopuści, aby ją ska
zali - błagała Amy.
- Czy mam rozumieć, że tylko jedna z was we mnie wie
rzy? - zapytał hrabia, biorąc Perditę za rękę.
Panna Langrishe i Amy natychmiast zapewniły go o swoim
zaufaniu, nadal jednak miały wiele pytań.
- Chciałabym ci wierzyć, Adamie - westchnęła starsza da
ma - jeśli jednak dojdzie do procesu, w jaki sposób Louise ma
dowieść swojej niewinności?
249
- Przyznaję, że to może okazać się trudne, bo nie wolno jej
będzie powiedzieć nic na swoją obronę. Zresztą jej przyjaciele
też nie będą mogli jej bronić.
- To nie w porządku! - Perdita była naprawdę wściekła. -
A jej obrońca?
- On także nie ma prawa zwracać się do przysięgłych i prze
konywać ich o jej niewinności.
-I to jest ta nasza słynna angielska sprawiedliwość? - Per
dita była blada ze złości.
- Obrońca może przesłuchiwać świadków.
- Rozumiem. Nie pojmuję natomiast, mój hrabio, jak w tej
sytuacji pan może być tak spokojny? Z tego co słyszę, wnio
skuję bowiem, że Louise zostanie skazana i nikt jej nawet nie
wysłucha.
- Nie masz racji, moja droga! - Rushmore ujął ją za rękę. -
Czynimy pewne postępy. Dziś rano dostałem ten list - to mó
wiąc, sięgnął do kieszeni.
- Co to takiego? Mam nadzieję, że nie są to kolejne złe wie
ści? - Panna Langrishe popatrzyła na list z mieszaniną oba
wy i wstrętu.
- List jest anonimowy, oczywiście. Zawiera natomiast cie
kawe informacje. Jak widać, trzej spiskowcy liczyli, że będzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl chiara76.opx.pl
- Niczego jeszcze nie będziemy świętować, ale rozumiem,
że się cieszysz?
- Oczywiście! Stanowicie wspaniałą parę, choć nie wątpię, że
często będziecie się kłócić. Ale nie przejmuj się, takie potyczki
będą przypominały hrabiemu walki z Napoleonem.
- Mylisz się moja droga, będziemy dostojną i poważną
parą - odparła z godnością Perdita.
- Uwierzę, jak zobaczę - roześmiała się Amy. - Jesteś pew
na? Na początku tak bardzo go nienawidziłaś.
- Byłam głupia i zaślepiona własną dumą. Wiesz, że mam
sztywny kark i często nie chcę zobaczyć czegoś, co jest oczy
wiste. Ale Adam kocha mnie pomimo wszystkich moich wad.
Musi być świętym.
- Przyznam, że nie zrobił na mnie wrażenia świętego -
uśmiechnęła się Amy. - I całe szczęście, bo ze świętym byś
nie wytrzymała.
- Ale mimo to go lubisz, prawda? Wybaczyłaś mu dużo
wcześniej niż ja.
- Przekonałam się, że nie było czego wybaczać. Od począt
ku zle go oceniłyśmy. Ale jestem pewna, że on zakochał się
w tobie od pierwszego wejrzenia.
- Adam powiedział mi to samo - przyznała Perdita, a jej
247
oczy błyszczały ze szczęścia. - Och, Amy, jestem najszczęśliw
szą kobietą na świecie. Ciągle nie mogę uwierzyć, że zostanę
jego żoną.
- Powiedziałaś już ciotce Trixie?
- Nie. Najpierw chciałam powiedzieć tobie. Postanowiliśmy
z Adamem nie ogłaszać nic publicznie, dopóki Louise nie zo
stanie uwolniona.
- Skoro tak, to nie powinnaś chodzić po mieście z ocza
mi błyszczącymi jak gwiazdy - skarciła ją Amy, ale zaraz się
uśmiechnęła. - Ciotka Trixie nie będzie tym wcale zaskoczo
na. Kiedy dowiedziała się, że pojechałaś do Londynu, od razu
przepowiedziała, że tak to się skończy.
Perdita zarumieniła się i spuściła wzrok.
- Nie wiedziałam, że moje uczucia do Adama były dla
wszystkich tak oczywiste.
- Nie dla wszystkich, tylko dla tych, którzy cię znają i ko
chajÄ….
- Dzięki Bogu - odetchnęła Perdita i pociągnęła Amy za rę
kę. - Wracajmy do domu. Adam pewno już wrócił ze spotka
nia w magistracie. Może będzie miał jakieś dobre wieści?
Rzeczywiście hrabia był już w domu, ale nie miał im do
powiedzenia nic nowego. Tak jak przypuszczał, ani jego po
zycja społeczna, ani wysoka ranga wojskowa nie zrobiły na
sędzim wrażenia. W paru słowach dano mu do zrozumienia,
że w tym kraju wszyscy są równi wobec prawa i Louise nie
może być wyjątkiem.
- Czy to znaczy, że proces jest nieunikniony? - zapytała
panna Langrishe. Starsza dama w ciÄ…gu ostatnich tygodni bar
dzo się postarzała. Podagra dokuczała jej coraz silniej i każdy
ruch sprawiał jej ból. - Okropne, że niewinna dziewczyna zo-
248
stanie tak upokorzona i będzie musiała odpowiadać za prze
stępstwo, którego nie popełniła.
- Może do tego nie dojdzie. Moi ludzie obserwują Verreke-
ra. Wiem, że ten łajdak jest w Bath.
- Spotkałyśmy go dzisiaj w mieście i rozmawialiśmy z nim
przez chwilę - powiedziała cicho Perdita.
-I co takiego wam powiedział? - panna Langrishe nie kry
ła oburzenia, że taki drań w ogóle ośmiela się pokazywać na
ulicy.
- Jest spokojny i wygląda na to, że niczego się nie boi. Twier
dzi, że nie wie o żadnym spisku i nie zna właściciela sklepu.
Mimo to zasugerował nam, że jeśli przyjaciele Louise chcą jej
pomóc, powinni zatroszczyć się o to, by poszkodowany otrzy
mał odpowiednią gratyfikację finansową.
- Zastanawiałam się... Jak myślisz, Adamie, może mogliby
śmy. .. - zaczęła niepewnie ciotka Trixie.
- To absolutnie wykluczone! Niech pani nie traci nadziei,
wszystko może się jeszcze dobrze skończyć.
- Mam nadzieję, że masz rację, ale co zrobimy, jeśli coś pój
dzie nie tak? To dziecko nie przeżyje podróży do Australii.
Więzniowie są transportowani specjalnymi okrętami, na któ
rych traktowani są jak bydło.
- Niech pan powie, że zapłaci i nie dopuści, aby ją ska
zali - błagała Amy.
- Czy mam rozumieć, że tylko jedna z was we mnie wie
rzy? - zapytał hrabia, biorąc Perditę za rękę.
Panna Langrishe i Amy natychmiast zapewniły go o swoim
zaufaniu, nadal jednak miały wiele pytań.
- Chciałabym ci wierzyć, Adamie - westchnęła starsza da
ma - jeśli jednak dojdzie do procesu, w jaki sposób Louise ma
dowieść swojej niewinności?
249
- Przyznaję, że to może okazać się trudne, bo nie wolno jej
będzie powiedzieć nic na swoją obronę. Zresztą jej przyjaciele
też nie będą mogli jej bronić.
- To nie w porządku! - Perdita była naprawdę wściekła. -
A jej obrońca?
- On także nie ma prawa zwracać się do przysięgłych i prze
konywać ich o jej niewinności.
-I to jest ta nasza słynna angielska sprawiedliwość? - Per
dita była blada ze złości.
- Obrońca może przesłuchiwać świadków.
- Rozumiem. Nie pojmuję natomiast, mój hrabio, jak w tej
sytuacji pan może być tak spokojny? Z tego co słyszę, wnio
skuję bowiem, że Louise zostanie skazana i nikt jej nawet nie
wysłucha.
- Nie masz racji, moja droga! - Rushmore ujął ją za rękę. -
Czynimy pewne postępy. Dziś rano dostałem ten list - to mó
wiąc, sięgnął do kieszeni.
- Co to takiego? Mam nadzieję, że nie są to kolejne złe wie
ści? - Panna Langrishe popatrzyła na list z mieszaniną oba
wy i wstrętu.
- List jest anonimowy, oczywiście. Zawiera natomiast cie
kawe informacje. Jak widać, trzej spiskowcy liczyli, że będzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]