[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tak żałuję, że nie mieliście okazji poznać go lepiej odrzekła Maryanne.
On jest taki niejednorodny, pełen sprzeczności. Pozornie jest szorstki i oschły, ale
ma złote serce.
To tak jak ojciec.
Kramer jest do niego bardzo podobny potwierdziła Maryanne. Jest
zasadniczy i dumny. Aż do przesady niezależny. Na początku nie zdawałam sobie
z tego sprawy, dopiero teraz. Zaśmiała się cicho. Jeszcze nie spotkałam
mężczyzny, który potrafiłby mnie tak rozzłościć jak on.
Nie dodała, że nikt nie potrafił też obudzić w niej takich emocji. Kiedy ją
całował, rozkwitała w jego objęciach jak polny kwiat w wiosennym słońcu.
Jego upór doprowadzał mnie do furii. Ciągle się przede mną opędzał i
zrzędził. Stale mi wmawiał, że przeze mnie ma same zmartwienia. A mimo to
myślał o mnie i zawsze spieszył z pomocą.
Stanął jej przed oczami dzień przeprowadzki i gromada wnoszących jej rzeczy
dzieciaków; przypomniała sobie, jak potem Kramer przyniósł jej jedzenie; ranek,
kiedy naprawił ogrzewanie i wieczór, kiedy próbował poznać ją z kimś bardziej
odpowiednim".
Kochanie, jeszcze znajdziesz tego, kto pokocha cię tak mocno jak ty jego.
Kramer mnie kocha. Maryanne uśmiechnęła się z goryczą. Czuję to, serce
mi to mówi. Wtedy mu uwierzyłam, ale teraz wiem, że kłamał. Kiedyś był z kimś
związany, ale nic z tego nie wyszło. Bardzo to przeżył i boi się, by coś takiego się
nie powtórzyło. W dodatku jestem córką Samuela Simpsona. Tym trudniej mu
było się zdecydować.
Sam na tym stracił podsumowała matka, chcąc ją pocieszyć.
Może on też po chwili milczenia powiedziała Maryanne ale przez to
wcale nie jest mi lżej.
Mama wpatrywała się w nią w milczeniu.
Wiesz co odezwała się Maryanne z nagłym ożywieniem, które i ją samą
zaskoczyło nie jestem w nastroju na wyjazd do Paryża, ale co byś powiedziała,
gdybyśmy poszły sobie trochę poszaleć na zakupach?
Wróciły do domu wprawdzie zmęczone, ale w wyśmienitych humorach.
Gdzie byłyście? dopytywał się Mark, starszy z braci. Miał już szesnaście
lat, był wysoki jak ojciec, a jego ciemne oczy jaśniały w młodzieńczym uśmiechu.
Miałem dziś paskudny dzień.
Co się stało? Oczy całej rodziny skierowały się na niego.
Chodzi o dziewczynę... Westchnął głęboko Mark.
To ta Susie Johnson pospiesznie wtrącił czternastoletni Sean, uśmiechając
się spode łba w stronę brata. Mark dostał kota na jej punkcie.
Od dawna próbuję jakoś zwrócić na siebie jej uwagę ciągnął Mark
ignorując brata. Najpierw myślałem, że imponuje jej mój umysł.
Co takiego? zdumiał się Sean. Ona chyba zwariowała.
Samuel posłał Seanowi karcące spojrzenie i chłopiec szybko zajął się
jedzeniem.
Niektórym dziewczynom właśnie to się podoba, cenią inteligencję. Ty,
oczywiście Mark popatrzył na brata nie masz o tym zielonego pojęcia będąc w
podstawówce. Gdzie prawdopodobnie zostaniesz do końca życia.
Samuel znów zrobił zachmurzoną minę.
Mów dalej zachęciła go Maryanne, nie chcąc zagłębiać się w braterskie
porachunki.
Susie wcale mnie nie zauważa, chociaż chodzimy na te same zajęcia.
Myślałem, że zrobię na niej wrażenie na boisku, ale też nie.
Może tylko tak ci się wydaje wtrąciła Maryanne.
Niestety. Mark westchnął głęboko, jakby nie mógł znieść przytłaczającego
go ciężaru. Wtedy wpadłem na pomysł, żeby zapłacić komuś, innej dziewczynie,
do której mam zaufanie, żeby pogadała z Susie i wyciągnęła od niej, czego
naprawdę oczekuje od życia. Gdybym to wiedział, mógłbym... no sami wiecie.
Miałeś cichą nadzieję, że marzy o chłopaku, który jezdzi czerwonym
sportowym chevroletem.
Samuel z trudem skrywał uśmiech, sięgając po sałatę. Pożyczyłbyś go
wtedy od mamy.
Nic podobnego mruknął Mark z niesmakiem.
Zgadnij, czego ona pragnie najbardziej na świecie?
Podróżować? zapytała mama.
Umówić się na randkę z kapitanem drużyny futbolowej? próbowała
Maryanne. .
Mark znów potrząsnął głową.
W takim razie o czym? nie mógł się doczekać Sean.
Chce mieć chudsze nogi.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
W tym momencie rozległ się dzwonek do drzwi. Mama i ojciec szybko
wymienili porozumiewawcze spojrzenia.
Bennett otworzy oznajmił ojciec, zanim chłopcy zdążyli poderwać się z
miejsc.
Po chwili pojawił się Bennett. Szepnął coś ojcu, który przeprosił i pospiesznie
opuścił jadalnię.
Maryanne przekomarzała się z braćmi. Naraz od drzwi wejściowych dobiegły
do niej podniesione głosy i poczuła ciarki na plecach. Ktoś coś krzyczał, z
oburzeniem i tłumioną złością. Natychmiast rozpoznała ten głos. To Kramer.
Serce jej zamarło. Bez zastanowienia odrzuciła serwetkę i pobiegła do holu.
W drzwiach wejściowych stał Krarrler. Jak zwykle ubrany w swój beżowy
płaszcz. Był wściekły.
Na jego widok nogi się pod nią ugięły. Dopiero teraz zauważyła szczegóły,
których nie widziała wcześniej. Drobiazgi, które boleśnie uświadomiły jej, jak
bardzo go kochała, jak bardzo jej go brakowało.
Przecież już to wyjaśniłem oświadczył Samuel, z trudem panując nad sobą.
Wystarczył rzut oka na Kramera, by zrozumieć, że nie uwierzył w ani jedno
słowo. Wyglądał na zmęczonego, jakby nie sypiał, tylko pracował po nocach. Miał
mizerną twarz i podkrążone oczy.
Chyba nie spodziewa się pan, że w to uwierzę?
Ma pan prawo odrzekł ojciec.
Co tu się dzieje? niemal szeptem zapytała Maryanne, podchodząc bliżej.
Nie mieściło się jej w głowie, że Kramer naprawdę tu jest, w domu jej rodziców.
Ale wystarczyło jedno spojrzenie, by zrozumieć, że to nie była towarzyska wizyta.
Moja rubryka w Seat tle Sun została przekształcona z lokalnej w
ogólnokrajową wyjaśnił Kramer, patrząc na nią zwężonymi oczami. Czy to ci
coś mówi? Bo, do cholery, chyba powinno!
Och, to wspaniale! zawołała z niekłamanym zachwytem. Co ty w tym
widzisz złego? Przecież zasłużyłeś sobie na to!
Ale spodziewałem się tego najprędzej za parę lat.
W takim razie tym bardziej powinieneś się cieszyć.
Ale nie w przypadku, kiedy zawdzięczam to twojemu ojcu!
Nie zdążyła odwrócić się do ojca, kiedy ten gwałtownie zaprzeczył.
Synu, powtarzam ci, że nie mam z tym nic wspólnego.
Przelotnie popatrzył na córkę i po jego oczach poznała, że mówi prawdę. Już
otworzyła usta, kiedy Kramer dorzucił z ironią:
Domyślam się, że podobnie nie ma pan nic wspólnego z kupnem mojej
powieści?
Na litość boską, człowieku! Samuel potrząsnął głową. Pierwsze słyszę, że
pan w ogóle coś napisał. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl chiara76.opx.pl
Tak żałuję, że nie mieliście okazji poznać go lepiej odrzekła Maryanne.
On jest taki niejednorodny, pełen sprzeczności. Pozornie jest szorstki i oschły, ale
ma złote serce.
To tak jak ojciec.
Kramer jest do niego bardzo podobny potwierdziła Maryanne. Jest
zasadniczy i dumny. Aż do przesady niezależny. Na początku nie zdawałam sobie
z tego sprawy, dopiero teraz. Zaśmiała się cicho. Jeszcze nie spotkałam
mężczyzny, który potrafiłby mnie tak rozzłościć jak on.
Nie dodała, że nikt nie potrafił też obudzić w niej takich emocji. Kiedy ją
całował, rozkwitała w jego objęciach jak polny kwiat w wiosennym słońcu.
Jego upór doprowadzał mnie do furii. Ciągle się przede mną opędzał i
zrzędził. Stale mi wmawiał, że przeze mnie ma same zmartwienia. A mimo to
myślał o mnie i zawsze spieszył z pomocą.
Stanął jej przed oczami dzień przeprowadzki i gromada wnoszących jej rzeczy
dzieciaków; przypomniała sobie, jak potem Kramer przyniósł jej jedzenie; ranek,
kiedy naprawił ogrzewanie i wieczór, kiedy próbował poznać ją z kimś bardziej
odpowiednim".
Kochanie, jeszcze znajdziesz tego, kto pokocha cię tak mocno jak ty jego.
Kramer mnie kocha. Maryanne uśmiechnęła się z goryczą. Czuję to, serce
mi to mówi. Wtedy mu uwierzyłam, ale teraz wiem, że kłamał. Kiedyś był z kimś
związany, ale nic z tego nie wyszło. Bardzo to przeżył i boi się, by coś takiego się
nie powtórzyło. W dodatku jestem córką Samuela Simpsona. Tym trudniej mu
było się zdecydować.
Sam na tym stracił podsumowała matka, chcąc ją pocieszyć.
Może on też po chwili milczenia powiedziała Maryanne ale przez to
wcale nie jest mi lżej.
Mama wpatrywała się w nią w milczeniu.
Wiesz co odezwała się Maryanne z nagłym ożywieniem, które i ją samą
zaskoczyło nie jestem w nastroju na wyjazd do Paryża, ale co byś powiedziała,
gdybyśmy poszły sobie trochę poszaleć na zakupach?
Wróciły do domu wprawdzie zmęczone, ale w wyśmienitych humorach.
Gdzie byłyście? dopytywał się Mark, starszy z braci. Miał już szesnaście
lat, był wysoki jak ojciec, a jego ciemne oczy jaśniały w młodzieńczym uśmiechu.
Miałem dziś paskudny dzień.
Co się stało? Oczy całej rodziny skierowały się na niego.
Chodzi o dziewczynę... Westchnął głęboko Mark.
To ta Susie Johnson pospiesznie wtrącił czternastoletni Sean, uśmiechając
się spode łba w stronę brata. Mark dostał kota na jej punkcie.
Od dawna próbuję jakoś zwrócić na siebie jej uwagę ciągnął Mark
ignorując brata. Najpierw myślałem, że imponuje jej mój umysł.
Co takiego? zdumiał się Sean. Ona chyba zwariowała.
Samuel posłał Seanowi karcące spojrzenie i chłopiec szybko zajął się
jedzeniem.
Niektórym dziewczynom właśnie to się podoba, cenią inteligencję. Ty,
oczywiście Mark popatrzył na brata nie masz o tym zielonego pojęcia będąc w
podstawówce. Gdzie prawdopodobnie zostaniesz do końca życia.
Samuel znów zrobił zachmurzoną minę.
Mów dalej zachęciła go Maryanne, nie chcąc zagłębiać się w braterskie
porachunki.
Susie wcale mnie nie zauważa, chociaż chodzimy na te same zajęcia.
Myślałem, że zrobię na niej wrażenie na boisku, ale też nie.
Może tylko tak ci się wydaje wtrąciła Maryanne.
Niestety. Mark westchnął głęboko, jakby nie mógł znieść przytłaczającego
go ciężaru. Wtedy wpadłem na pomysł, żeby zapłacić komuś, innej dziewczynie,
do której mam zaufanie, żeby pogadała z Susie i wyciągnęła od niej, czego
naprawdę oczekuje od życia. Gdybym to wiedział, mógłbym... no sami wiecie.
Miałeś cichą nadzieję, że marzy o chłopaku, który jezdzi czerwonym
sportowym chevroletem.
Samuel z trudem skrywał uśmiech, sięgając po sałatę. Pożyczyłbyś go
wtedy od mamy.
Nic podobnego mruknął Mark z niesmakiem.
Zgadnij, czego ona pragnie najbardziej na świecie?
Podróżować? zapytała mama.
Umówić się na randkę z kapitanem drużyny futbolowej? próbowała
Maryanne. .
Mark znów potrząsnął głową.
W takim razie o czym? nie mógł się doczekać Sean.
Chce mieć chudsze nogi.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
W tym momencie rozległ się dzwonek do drzwi. Mama i ojciec szybko
wymienili porozumiewawcze spojrzenia.
Bennett otworzy oznajmił ojciec, zanim chłopcy zdążyli poderwać się z
miejsc.
Po chwili pojawił się Bennett. Szepnął coś ojcu, który przeprosił i pospiesznie
opuścił jadalnię.
Maryanne przekomarzała się z braćmi. Naraz od drzwi wejściowych dobiegły
do niej podniesione głosy i poczuła ciarki na plecach. Ktoś coś krzyczał, z
oburzeniem i tłumioną złością. Natychmiast rozpoznała ten głos. To Kramer.
Serce jej zamarło. Bez zastanowienia odrzuciła serwetkę i pobiegła do holu.
W drzwiach wejściowych stał Krarrler. Jak zwykle ubrany w swój beżowy
płaszcz. Był wściekły.
Na jego widok nogi się pod nią ugięły. Dopiero teraz zauważyła szczegóły,
których nie widziała wcześniej. Drobiazgi, które boleśnie uświadomiły jej, jak
bardzo go kochała, jak bardzo jej go brakowało.
Przecież już to wyjaśniłem oświadczył Samuel, z trudem panując nad sobą.
Wystarczył rzut oka na Kramera, by zrozumieć, że nie uwierzył w ani jedno
słowo. Wyglądał na zmęczonego, jakby nie sypiał, tylko pracował po nocach. Miał
mizerną twarz i podkrążone oczy.
Chyba nie spodziewa się pan, że w to uwierzę?
Ma pan prawo odrzekł ojciec.
Co tu się dzieje? niemal szeptem zapytała Maryanne, podchodząc bliżej.
Nie mieściło się jej w głowie, że Kramer naprawdę tu jest, w domu jej rodziców.
Ale wystarczyło jedno spojrzenie, by zrozumieć, że to nie była towarzyska wizyta.
Moja rubryka w Seat tle Sun została przekształcona z lokalnej w
ogólnokrajową wyjaśnił Kramer, patrząc na nią zwężonymi oczami. Czy to ci
coś mówi? Bo, do cholery, chyba powinno!
Och, to wspaniale! zawołała z niekłamanym zachwytem. Co ty w tym
widzisz złego? Przecież zasłużyłeś sobie na to!
Ale spodziewałem się tego najprędzej za parę lat.
W takim razie tym bardziej powinieneś się cieszyć.
Ale nie w przypadku, kiedy zawdzięczam to twojemu ojcu!
Nie zdążyła odwrócić się do ojca, kiedy ten gwałtownie zaprzeczył.
Synu, powtarzam ci, że nie mam z tym nic wspólnego.
Przelotnie popatrzył na córkę i po jego oczach poznała, że mówi prawdę. Już
otworzyła usta, kiedy Kramer dorzucił z ironią:
Domyślam się, że podobnie nie ma pan nic wspólnego z kupnem mojej
powieści?
Na litość boską, człowieku! Samuel potrząsnął głową. Pierwsze słyszę, że
pan w ogóle coś napisał. [ Pobierz całość w formacie PDF ]