[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Szefowa agencji Randka z Przeznaczeniem.
Tak warknął Plato.
Krążyli wokół siebie przez najdłuższą godzinę w życiu Plata ona
prowadząc imprezę, on obserwując ją z cienia. W końcu wymknął się tylnym
wyjściem na ulicę, z pełnym ekscytacji piskiem dwustu kobiet w uszach.
Wyszedł sam, bez ochrony. Był po prostu młodym mężczyzną w
garniturze, z rozpiętym kołnierzykiem koszuli, rękami w kieszeniach spodni i
kluczykami samochodowymi w kieszeni marynarki. Tym samochodem był
porsche 911, lecz Plato był zwyczajnym facetem z misją. Miał coś do
załatwienia na drugim końcu miasta, w starej dzielnicy, daleko od gwaru i
hałasu.
Kiedy opuszczał hotel Dorrington, Rose udzielała właśnie wywiadu
mediom. Dziennikarze dosłownie jedli jej z ręki. Wiedziała, że Plato był na
sali, ale nawet nie spojrzała w jego kierunku.
W oknie pokoju na dole zapaliło się światło.
Plato, siedzący w samochodzie po drugiej stronie ulicy, widział przed
chwilą, jak Rose wysiadła z taksówki, długą chwilę szukała w torebce kluczy
i wreszcie weszła do domu.
Wyłączył silnik i przebiegł przez ulicę, kuląc się pod zimnymi biczami
deszczu. Nie wziął ze sobą płaszcza i kiedy uniósł kołatkę w kształcie lwiej
głowy, woda strumykiem ściekała mu po plecach.
121
R
L
T
Mniej więcej po minucie usłyszał zgrzyt zamka i drzwi się uchyliły. W
holu za jej plecami paliła się tylko lampa z ciemnym abażurem, lecz mimo to
wyraznie widział kształt jej twarzy i zarys ramienia. Nie zdjęła łańcucha.
Patrzyła na niego, trzymając dłoń na klamce, zupełnie jakby zamierzała
zatrzasnąć mu drzwi przed nosem.
Rose odezwał się zachrypniętym głosem.
Powoli zdjęła zaczepkę łańcucha, otworzyła drzwi i wpuściła go do
środka. Zamknął je ramieniem, odgradzając ich oboje od nocy, deszczu i całej
reszty świata.
Rose milczała. Zdążyła już zdjąć fioletową sukienkę i otulić się
szlafrokiem z kremowego jedwabiu. Miała rozpuszczone włosy i bose stopy.
Próbował coś powiedzieć, lecz nagle miał ją całą w ramionach.
Zanurzyła palce w jego włosach i przyciągnęła go do siebie. Jej wargi były
miękkie jak puch, ale w jej wnętrzu płonęła wściekłość. Gdy z całej siły
uderzyła go w pierś pięściami, cofnął się i wypuścił ją z objęć.
Po twarzy spływały jej łzy, drżała na całym ciele. Plato wziął ją na ręce
i zaniósł na górę, bezbłędnie znajdując drogę do jej sypialni. W milczeniu
zdjął z niej gorset, którego fiszbiny zostawiły czerwone ślady na piersiach,
brzuchu i biodrach. Przypadł do nich ustami, całował je, lizał, wygładzał
kciukiem, w bezradnej próbie wynagrodzenia jej wszystkich innych cierpień.
Kiedy uniosła się pod nim, wszedł w nią głębokim pchnięciem i od razu
odnalezli stary jak świat rytm, który pomógł im bez słów odpowiedzieć na
podstawowe pytania: dlaczego przyjechał i dlaczego nic poza tym nie miało
znaczenia. Rose całowała go i brała to, co chciała, a on dawał jej to bez chwili
wahania. Gdy wreszcie oboje ulegli fali rozkoszy, przylgnęła do niego ze
szlochem.
To był zamach stanu wymamrotał Plato, całując jej potargane
122
R
L
T
włosy. Broniłem się... Musiałem się bronić.
Dlaczego?! krzyknęła przez łzy.
Bo wiedziałem, co to znaczy. Wiedziałem, że będę musiał ze
wszystkiego zrezygnować.
Uniosła głowę i spojrzała na niego zapłakanymi oczami.
%7łe będziesz musiał zrezygnować z innych kobiet?
Objął jej twarz potężnymi dłońmi.
Nie. Nie ma innych kobiet, nie rozumiesz? Nigdy nie chodziło o inne
kobiety, to ja byłem główną przeszkodą. Moja nienawiść do samego siebie,
moja rozpacz... Gdybym został z tobą, musiałbym w końcu uwierzyć, że nie
jestem złym człowiekiem. To dla siebie zbudowałem takie życie: zimne,
twarde, pozbawione duszy.
Nie. Rose powoli pokręciła głową. Twoje mieszkanie w
Moskwie... Tak, w nim nie było duszy. Chodziłam po tych pustych pokojach i
zastanawiałam się, czy to możliwe, żebym aż tak się co do ciebie pomyliła...
Ale gdy zobaczyłam tę śmieszną konsolę do gier na górze, pomyślałam, że
może jednak mamy szansę!
Roześmiał się cicho, przyciskając czoło do jej czoła.
Prawie cię straciłem!
A jednak odnalezliśmy się nawzajem przypomniała mu.
Sądziłem, że nie zasługuję na ciebie.
Potrząsnęła głową ze zdumieniem. Chciała usłyszeć prawdę, jakkolwiek
by była bolesna, i Plato czuł, że musi powiedzieć jej absolutnie wszystko.
Od początku wmawiałem sobie, że to nie może się udać. W Moskwie
zabrałem cię do klubu, żeby pokazać ci, jaki jestem. Kiedy wyjechałaś, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl chiara76.opx.pl
Szefowa agencji Randka z Przeznaczeniem.
Tak warknął Plato.
Krążyli wokół siebie przez najdłuższą godzinę w życiu Plata ona
prowadząc imprezę, on obserwując ją z cienia. W końcu wymknął się tylnym
wyjściem na ulicę, z pełnym ekscytacji piskiem dwustu kobiet w uszach.
Wyszedł sam, bez ochrony. Był po prostu młodym mężczyzną w
garniturze, z rozpiętym kołnierzykiem koszuli, rękami w kieszeniach spodni i
kluczykami samochodowymi w kieszeni marynarki. Tym samochodem był
porsche 911, lecz Plato był zwyczajnym facetem z misją. Miał coś do
załatwienia na drugim końcu miasta, w starej dzielnicy, daleko od gwaru i
hałasu.
Kiedy opuszczał hotel Dorrington, Rose udzielała właśnie wywiadu
mediom. Dziennikarze dosłownie jedli jej z ręki. Wiedziała, że Plato był na
sali, ale nawet nie spojrzała w jego kierunku.
W oknie pokoju na dole zapaliło się światło.
Plato, siedzący w samochodzie po drugiej stronie ulicy, widział przed
chwilą, jak Rose wysiadła z taksówki, długą chwilę szukała w torebce kluczy
i wreszcie weszła do domu.
Wyłączył silnik i przebiegł przez ulicę, kuląc się pod zimnymi biczami
deszczu. Nie wziął ze sobą płaszcza i kiedy uniósł kołatkę w kształcie lwiej
głowy, woda strumykiem ściekała mu po plecach.
121
R
L
T
Mniej więcej po minucie usłyszał zgrzyt zamka i drzwi się uchyliły. W
holu za jej plecami paliła się tylko lampa z ciemnym abażurem, lecz mimo to
wyraznie widział kształt jej twarzy i zarys ramienia. Nie zdjęła łańcucha.
Patrzyła na niego, trzymając dłoń na klamce, zupełnie jakby zamierzała
zatrzasnąć mu drzwi przed nosem.
Rose odezwał się zachrypniętym głosem.
Powoli zdjęła zaczepkę łańcucha, otworzyła drzwi i wpuściła go do
środka. Zamknął je ramieniem, odgradzając ich oboje od nocy, deszczu i całej
reszty świata.
Rose milczała. Zdążyła już zdjąć fioletową sukienkę i otulić się
szlafrokiem z kremowego jedwabiu. Miała rozpuszczone włosy i bose stopy.
Próbował coś powiedzieć, lecz nagle miał ją całą w ramionach.
Zanurzyła palce w jego włosach i przyciągnęła go do siebie. Jej wargi były
miękkie jak puch, ale w jej wnętrzu płonęła wściekłość. Gdy z całej siły
uderzyła go w pierś pięściami, cofnął się i wypuścił ją z objęć.
Po twarzy spływały jej łzy, drżała na całym ciele. Plato wziął ją na ręce
i zaniósł na górę, bezbłędnie znajdując drogę do jej sypialni. W milczeniu
zdjął z niej gorset, którego fiszbiny zostawiły czerwone ślady na piersiach,
brzuchu i biodrach. Przypadł do nich ustami, całował je, lizał, wygładzał
kciukiem, w bezradnej próbie wynagrodzenia jej wszystkich innych cierpień.
Kiedy uniosła się pod nim, wszedł w nią głębokim pchnięciem i od razu
odnalezli stary jak świat rytm, który pomógł im bez słów odpowiedzieć na
podstawowe pytania: dlaczego przyjechał i dlaczego nic poza tym nie miało
znaczenia. Rose całowała go i brała to, co chciała, a on dawał jej to bez chwili
wahania. Gdy wreszcie oboje ulegli fali rozkoszy, przylgnęła do niego ze
szlochem.
To był zamach stanu wymamrotał Plato, całując jej potargane
122
R
L
T
włosy. Broniłem się... Musiałem się bronić.
Dlaczego?! krzyknęła przez łzy.
Bo wiedziałem, co to znaczy. Wiedziałem, że będę musiał ze
wszystkiego zrezygnować.
Uniosła głowę i spojrzała na niego zapłakanymi oczami.
%7łe będziesz musiał zrezygnować z innych kobiet?
Objął jej twarz potężnymi dłońmi.
Nie. Nie ma innych kobiet, nie rozumiesz? Nigdy nie chodziło o inne
kobiety, to ja byłem główną przeszkodą. Moja nienawiść do samego siebie,
moja rozpacz... Gdybym został z tobą, musiałbym w końcu uwierzyć, że nie
jestem złym człowiekiem. To dla siebie zbudowałem takie życie: zimne,
twarde, pozbawione duszy.
Nie. Rose powoli pokręciła głową. Twoje mieszkanie w
Moskwie... Tak, w nim nie było duszy. Chodziłam po tych pustych pokojach i
zastanawiałam się, czy to możliwe, żebym aż tak się co do ciebie pomyliła...
Ale gdy zobaczyłam tę śmieszną konsolę do gier na górze, pomyślałam, że
może jednak mamy szansę!
Roześmiał się cicho, przyciskając czoło do jej czoła.
Prawie cię straciłem!
A jednak odnalezliśmy się nawzajem przypomniała mu.
Sądziłem, że nie zasługuję na ciebie.
Potrząsnęła głową ze zdumieniem. Chciała usłyszeć prawdę, jakkolwiek
by była bolesna, i Plato czuł, że musi powiedzieć jej absolutnie wszystko.
Od początku wmawiałem sobie, że to nie może się udać. W Moskwie
zabrałem cię do klubu, żeby pokazać ci, jaki jestem. Kiedy wyjechałaś, [ Pobierz całość w formacie PDF ]