[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Kotwiczymy w Zatoce Rekinów. Wypoczywamy, czekając na Francuzów&
Gonzalo raz na zawsze wywędrował z mojego życia. Po szczerym uzgodnieniu stanowisk
wsadziłam go na pierwszy lepszy statek płynący& daleko i pomachałam na drogę.
*
Mijał kolejny dzień beztroskiej zabawy. Załogi Krwawej Bielizny i Szczerbatego
UÅ›miechu przeÅ›cigaÅ‚y siÄ™ w wydawaniu zÅ‚ota i kosztownoÅ›ci na zbytki. José zawÅ‚adnÄ…Å‚ sercami
niemal wszystkich przedstawicielek miejscowej płci pięknej. Ze Zmierdzącym Johnnym nikt już
nie chciał grać w kości. Zaczęło mu się nudzić. Znudzenie ogarniało również pozostałych. Po
roztrwonieniu niemal wszystkich pieniędzy chłopcy z nudów wyremontowali i wypucowali do
połysku oba galeony. Płeć brzydsza mieszkająca w zatoce zaczęła wykazywać coraz większą
nerwowość z powodu baÅ‚amutnych zapÄ™dów José i Rogera, a także z powodu topniejÄ…cych
środków płatniczych na skutek hazardu uprawianego namiętnie przez Zmierdzącego Johnny ego.
Wszyscy z niecierpliwością wyczekiwali na Francuzów  niczym wyschnięte roślinki na deszcz.
*
Będąc w Zatoce Rekinów, nie mogłam nie odwiedzić Marii. Chciałam zobaczyć, jak
urządziła się na nowej drodze życia.
 Mam tu coś na specjalna okazja  szepnęła konspiracyjnie, po czym wybiegła z pokoju.
Po chwili wróciła ze służącą, która taszczyła pokazną baryłkę.
 Ja kupić to od kupiec, któren przywiozła to z Rzeczypospolitej.
Kazała ustawić baryłkę na stole, po czym nalała nam po kufelku.
 Dobre  spróbowałam.  Smakuje jak miód.
 Hi, hi, ja wiedzieć, że smakować. No, to jeszcze po jeden&
A jakiś czas pózniej&
 & No i, hyp, wtedy, hyp, wszystko trach!  mówiłam bełkotliwie, leżąc na podłodze
w rozchełstanym kaftanie.  Polej no, hyp  niewyraznie rozkazałam służącej, gdyż już od
pewnego czasu obie z jej panią nie mogłyśmy się ruszać.
Maria z uśmiechem od ucha do ucha i czerwonymi wypiekami leżała naprzeciwko mnie,
z jedną nogą zadartą i ułożoną na taborecie.
 Hi, hi& i co dalej, hyp& o masz! Skąd ta czkaw& hyp& ka? Przecież my nie być,
hyp, pijane.
Nagle ktoś załomotał do drzwi.
 Mała, idz i zobacz, kogo to, hyp, przywiało po nocy  klepnęłam służącą w łydkę, bo do
tyłka było mi za daleko z podłogi.
Poszła otworzyć drzwi. Usłyszałam, jak z kimś rozmawia. Po chwili do salonu wpadli
John i Roger.
 O, hyp, ładna pan!  ucieszyła się Maria, bezskutecznie usiłując się podnieść.
 Patrz, spiły się jak świnie!  krzyknął Roger.
 A ty, hyp, nam zazdrościsz  chciałam sięgnąć po kufel, ale mi to udaremnił.
 Dosyć tego, wracamy na pokład  John wziął mnie na ręce.
 Ja tam, hyp, nie chcę! Tam jest brzydko!  zaczęłam się wyrywać.
 Co wyście piły?! Cuchniesz jak kot z rynsztoku!  oburzył się John.  Francuzi
przypłynęli.
 A to chwała im za to, hyp! A Chińczycy przypłynęli?
 Nie.
 Oj, to zle, hyp. Nigdzie nie idę, hyp, póki Chińczycy nie przypłyną.
 Dziś nie ma co z nią gadać  powiedział Roger.  Jak oprzytomnieje, to sama zobaczy.
 %7łe Chińczycy przypłynęli, hyp?
 Nie!!!  tym razem zawołali obaj panowie i wyglądali już na mocno poirytowanych.
 Oj, to zle, hyp, to zle. Wiecie, hyp, to zmyślny naród, hyp, choć mały i żółty& 
i opowieściami o Chińczykach męczyłam ich podczas całej drogi na galeon.
 Połóżmy ją spać. Jutro powinna być do rzeczy  mówił John, kierując się do mojej
kabiny.  Nigdy jeszcze nie widziałem jej w takim stanie, choć czasami lubi wypić. Do czego, na
wyperfumowanego Hiszpana, one się dorwały?!
 Kobiety to zmyślne stworzenia. Może opiły się swoich perfum  śmiał się Roger,
oświetlając Johnowi drogę latarką.
Ułożyli mnie wygodnie, po czym wyszli na pokład.
 Gdzie wasza załoga?  zainteresował się Roger.
 Szwenda się po mieście. Chłopaki muszą się rozerwać przed trudną robotą.
 Mam nadzieję, że przy okazji nie nadszarpną zdrowia członków mojej załogi.  Roger
oparł się o balustradę na burcie.
Obaj, pogrążeni w rozmowie, nie spostrzegli, że pewna osoba (choć można było się
pomylić, gdyż przemieszczała się na czworaka) wolno posuwała się wzdłuż pokładu. Niedługo
jednak, bowiem na jej drodze stanął złośliwy grotmaszt.
 O, przepraszam  odezwała się scenicznym szeptem, co zwróciło na nią uwagę dwóch
panów. Osoba ta tymczasem, przytrzymując się masztu, stanęła na dwóch nogach. Był to jednak
za duży wysiłek i po chwili zatoczyła się, potknęła o zwoje lin i poleciała na burtę, omal za nią
nie wypadajÄ…c.
 Na zdechłego rekina, ona się utopi!  Roger puścił się pędem, w porę pochwycił
przewieszone przez burtę ciało i zaniósł do kabiny.
 Mam nadzieję, że teraz uśnie  powiedział, powracając do Johna.
*
W pozycji poziomej było mi jakoś niedobrze. Odczuwałam nieodpartą chęć poruszania
się. Chciałam wstać z łóżka. Niestety, tylko z niego spadłam. Jakaś niewytłumaczalna słabość nie
pozwalała mi podnieść się z kolan. Ruszyłam zatem na czworakach, dodatkowo podpierając się
rękoma. Udało mi się wydostać na pokład. Coraz sprawniej posuwałam się do przodu, gdy nagle
przed moim nosem wyrosły buty (ładne i wypolerowane).
 Cichooo!  syknęłam do butów, przykładając palec do ust.
Roger  właściciel butów, obserwujący od dłuższej chwili moje poczynania  ukucnął,
aby przybliżyć się do mojej twarzy.
 Tylko, hyp, nic nie mów Rogerowi  powiedziałam konspiracyjnie.
 Dobrze, nic mu nie powiem.
 Ja uciekam, hyp, a on mnie znowu złapie, hyp, i każe spać, a ja muszę, hyp, iść.
 Dokąd?  zapytał, z trudem opanowując śmiech.
 Ale nic nie powiesz Rogerowi, hyp?
 SÅ‚owo korsarza.
 Idę do królowej.
 Do królowej?
 Umówiłyśmy się razem, hyp, do teatru. To taki dom, hyp, gdzie się dużo mówi i macha
rękami albo nawet rękoma, hyp.
 Ale teraz królowa śpi, a w domu się nie mówi i nie macha rękami ani nawet rękoma.
 Ooo, jaka szkoda& hyp, nawet rękoma? Skąd wiesz, że ona, hyp, śpi?  usiadłam
zmartwiona na deskach pokładu.
 Królowe też czasami muszą sypiać i pijane korsarki także  zaczął mnie podnosić.
 Ale, ale, hyp, jutro muszę się z nią zobaczyć, hyp, bo się obrazi i, hyp, każe skrócić
mnie o głowę. Nie mogę, hyp, jej tego zrobić.
 I sobie też  pokiwał głową ze zrozumieniem, wlokąc mnie w stronę kabiny.
 No to teraz, hyp, zaśpiewam!  zaproponowałam ochoczo.  Piracie, czy ci nie żal?! 
wydarłam się tak, że chyba zostałam usłyszana w kaplicy króla Filipa.
 O Jezu!  jęknął Roger.
 Piracie, wróć na te łąki i przestworza, jakże pełne morza! I niech cię nie zgubi uśmiech
Rogera, bo on ma w rękawie asa kiera&  Roger usiłował przerwać mój śpiewny skowyt,
zatykając mi usta ręką, ale mój śpiewaczy zapał pokonywał wszystkie przeszkody.
*
 Witam ponownie, ma chérie  Pierre z namaszczeniem oÅ›liniÅ‚ mojÄ… dÅ‚oÅ„.
Roger powitał go sucho, sztywno podając rękę.
 Spózniłem się, ale cóż za wieści wam przywożę  zaczął radośnie Francuz.
Rozsiedliśmy się wygodnie w jego kabinie. Pierre rozlał nam do kielichów wyborne
francuskie wino.
 Za trzy dni wyrusza z Wicekrólestwa Peru hiszpański transport srebra, mający wspomóc
działania Filipa w Niderlandach.
 Ile statków?
 Trzy duże galeony. Na jednym z nich będzie interesujący nas towar. Pozostałe dwa
okręty to obstawa.
Pierre zaprosił nas do mapy rozłożonej na stole. Niedbale przesunął busolę i parę
przyrządów nawigacyjnych na bok.
 Będą płynęli tym kursem  przeciągnął palcem po pomalowanym na niebiesko obrazie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chiara76.opx.pl
  • Copyright (c) 2009 Odebrali mi wszystkie siÅ‚y, kiedy nauczyli mnie, że jestem nikim. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.