[ Pobierz całość w formacie PDF ]
owczej skóry. Zaledwie kilka pasemek zmierzwionej wełny pozostało na wierzchu, a cała
wewnętrzna skórzana powierzchnia przybrała ciemnobrązową barwę.
Przez klatkę piersiową i za kręgosłupem zobaczyli coś, co przypominało jakieś wzory, a
poniżej duży i skomplikowany kształt.
- Czy to nie wygląda jak nadruk? - zapytała Remi. - To na pewno jest obraz czegoś.
- Dziwne - odparł Sam. - Kiedy nosił kamizelkę, te wzory były niewidoczne.
- Priskos napisał, że oni nosili swoje skórzane ubrania, dopóki z nich nie spadły. Te wzory
widać dopiero teraz, kiedy został z niego tylko szkielet.
Sam podniósł rękę.
- Albrecht! - zawołał. - Masz chwilę?
Uczony przeszedł przez duże pomieszczenie i dołączył do nich. Spojrzał w dół. Potem ukląkł
obok szkieletu i popatrzył na kamizelkę przez żebra.
- O, nie! - wyszeptał.
- Czy to nie wygląda jak pismo? - spytała Remi.
- To jest pismo - odrzekł Albrecht. - Musimy zdjąć z niego kamizelkę, żeby zobaczyć całość.
Unieśli ostrożnie górną część szkieletu, pozostawiając odciętą głowę na brezencie. Kiedy
Sam trzymał tors, Remi
i Albrecht ściągnęli kamizelkę z barków, a potem z ramion. Rozłożyli ją na brezencie.
Albrecht przyjrzał się uważnie kształtom.
- To język gocki, którym prawdopodobnie mówiła połowa ludzi Attyli.
- Potrafisz odczytać coś z tego?
- Nawet bardzo dużo - odpowiedział. - Pewien duchowny imieniem Wulfila przetłumaczył
Biblię kilkadziesiąt lat przed śmiercią Attyli, więc wiemy bardzo dużo o słownictwie i strukturze.
Jest tu mnóstwo podobieństw do innych języków germańskich. Po niemiecku mieć to haben. Po
gocku to haban. Generalnie gocki zachowuje z, co stracił niemiecki. Takie rzeczy. - A potem
przeczytał: - Dwa i pół dnia na północ, pół dnia na zachód. On jest tam, gdzie księżyc czwartej
nocy jest najszerszy . Księżyc czwartej nocy. Nie mam pojęcia, co to znaczy.
- Ja mam - pochwalił się Sam. - Cykl księżyca trwa dwadzieścia osiem dni. Jeśli
rozpoczynasz cykl od nowiu lub pełni, to czwartej nocy zawsze jest półksiężyc.
- Spójrzcie na obraz - powiedział Albrecht.
- To zwiększający się półksiężyc - stwierdził Sam. - Lewa krawędz jest oświetlona.
- Myślicie, że to jakiś kalendarz? - zapytał Albrecht.
- Nie - zaprzeczyła Remi. - Ten facet był oszustem. Trzymał język za zębami, ale zrobił
mapę. Półksiężyc to kształt zakola rzeki, które odcięli, żeby zmienić jej bieg. On nam mówi,
gdzie jest pochowany Attyla.
ROZDZIAA 9
Segedyn, Węgry
Sam i Remi byli w swoim apartamencie hotelowym, a Selma Wondrash patrzyła na nich z
ekranu komputera Remi.
- Wendy, Pete i ja zrobiliśmy wielokrotnie porównania, pomiary kątowe i obliczenia, i
jesteśmy pewni, że znalezliśmy miejsce wskazane na kamizelce. Rzymscy żołnierze w tamtej
epoce potrafili przebyć pieszo czterdzieści kilometrów dziennie. Hunowie byli jezdzcami. Kiedy
chcieli, mogli prawdopodobnie pokonać dwukrotnie większą odległość. Ale tym razem musieli
transportować ciężki ładunek, więc wróciliśmy do oceny, że około czterdziestu. To oznacza, że
mamy na północ wzdłuż rzeki dziewięćdziesiąt sześć kilometrów, a na zachód dziewiętnaście. Na
zdjęciach lotniczych i satelitarnych znajdujemy suchy kanał z nagromadzeniem aluwium w
kształcie półksiężyca na jego zachodnim, czyli zewnętrznym brzegu. A po pózniejszym skróceniu
i wyprostowaniu Cisy ten odcinek pozostał nie tylko suchy, ale nigdzie w pobliżu współczesnego
biegu rzeki.
- Rozumujecie tak samo jak my - powiedział Sam. -Aadunek musiał ważyć kilka ton, więc
był umieszczony na dużym wozie, prawdopodobnie ciągniętym przez stado wołów. Przecięli
równiny na wschód od rzeki, gdzie nie potrzebowali drogi, i zapewne pozostali niewidoczni z
wody aż do końca. Mieli pewnie eskortę jezdzców ze wszystkich stron, żeby nikt się nie zbliżył.
- Zgadzam się z tym - odrzekła Selma. - No więc kiedy porównujemy mapę na kamizelce ze
zdjęciami lotniczymi, wychodzi nam miejsce o współrzędnych czterdzieści sześć stopni
dwadzieścia pięć minut pięćdziesiąt pięć sekund szerokości geograficznej północnej i
dziewiętnaście stopni dwadzieścia dziewięć minut dziewiętnaście sekund długości geograficznej
wschodniej. To około dwustu dziesięciu kilometrów na południe od Budapesztu.
- Co tam jest?
- No cóż, mogło być gorzej - stwierdziła. - To nie katedra ani elektrownia jądrowa. To
Instytut Badań Winorośli w Kiskunhalas. Część hałas znaczy ryba . W średniowieczu to miasto
otaczały jeziora, przypuszczalnie zasilane przez rzekę. Dawno ich nie ma, ale pamięć pozostała,
tak jak piaszczysta gleba doskonała do uprawy winorośli.
- Jak się tam współcześnie podróżuje?
- Z Segedyna drogą numer pięćdziesiąt pięć do drogi numer pięćdziesiąt trzy i dalej tą drugą.
- Damy ci znać, kiedy wymyślimy, jak to zrobić - obiecał Sam. - Ostro działamy na rzece
Cisie, żeby ludzie Bako myśleli, że już znalezliśmy grobowiec pod wodą.
- Na waszym miejscu tak bym trzymała - odparła. -Przeciwko Arpadowi Bako toczyło się
śledztwo w sprawie trzech morderstw, oprócz zabicia syna Tibora Lazara. %7łyczę udanych łowów.
Jeśli przyjdzie wam do głowy coś, w czym mogłabym pomóc, dzwońcie.
- Jasne.
Następnego ranka Sam i Remi zjawili się nad rzeką Cisą jak zwykle i spędzili większość dnia
na nurkowaniu, żeby zachować pozory, że coś znalezli. Dopiero po zmroku Sam,
Remi i Albrecht zobaczyli Tibora, który przyjechał ośmioletnim mercedesem sedanem.
- To twój samochód? - zapytał Sam.
- Czy mój prywatny? Nie - zaprzeczył Tibor. - Należy do mnie, ale używamy go jako
taksówki. Mamy wielu stałych klientów, którzy nie chcą korzystać z auta z oznaczeniem Ta-xi .
Wozimy ich do restauracji i na przyjęcia. Na Węgrzech nie wolno prowadzić po alkoholu, nawet
po odrobinie, więc muszą mieć kierowcę. Ja chodzę pieszo. Nie potrzebuję samochodu.
Sam załadował do bagażnika detektor metali, trzy łopaty z krótkimi trzonkami i gogle
noktowizyjne, po czym wsiadł do sedana jak pozostali. Tibor powiózł ich wzdłuż rzeki na północ,
stale patrząc w lusterko wsteczne.
- Jesteśmy śledzeni? - spytała Remi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl chiara76.opx.pl
owczej skóry. Zaledwie kilka pasemek zmierzwionej wełny pozostało na wierzchu, a cała
wewnętrzna skórzana powierzchnia przybrała ciemnobrązową barwę.
Przez klatkę piersiową i za kręgosłupem zobaczyli coś, co przypominało jakieś wzory, a
poniżej duży i skomplikowany kształt.
- Czy to nie wygląda jak nadruk? - zapytała Remi. - To na pewno jest obraz czegoś.
- Dziwne - odparł Sam. - Kiedy nosił kamizelkę, te wzory były niewidoczne.
- Priskos napisał, że oni nosili swoje skórzane ubrania, dopóki z nich nie spadły. Te wzory
widać dopiero teraz, kiedy został z niego tylko szkielet.
Sam podniósł rękę.
- Albrecht! - zawołał. - Masz chwilę?
Uczony przeszedł przez duże pomieszczenie i dołączył do nich. Spojrzał w dół. Potem ukląkł
obok szkieletu i popatrzył na kamizelkę przez żebra.
- O, nie! - wyszeptał.
- Czy to nie wygląda jak pismo? - spytała Remi.
- To jest pismo - odrzekł Albrecht. - Musimy zdjąć z niego kamizelkę, żeby zobaczyć całość.
Unieśli ostrożnie górną część szkieletu, pozostawiając odciętą głowę na brezencie. Kiedy
Sam trzymał tors, Remi
i Albrecht ściągnęli kamizelkę z barków, a potem z ramion. Rozłożyli ją na brezencie.
Albrecht przyjrzał się uważnie kształtom.
- To język gocki, którym prawdopodobnie mówiła połowa ludzi Attyli.
- Potrafisz odczytać coś z tego?
- Nawet bardzo dużo - odpowiedział. - Pewien duchowny imieniem Wulfila przetłumaczył
Biblię kilkadziesiąt lat przed śmiercią Attyli, więc wiemy bardzo dużo o słownictwie i strukturze.
Jest tu mnóstwo podobieństw do innych języków germańskich. Po niemiecku mieć to haben. Po
gocku to haban. Generalnie gocki zachowuje z, co stracił niemiecki. Takie rzeczy. - A potem
przeczytał: - Dwa i pół dnia na północ, pół dnia na zachód. On jest tam, gdzie księżyc czwartej
nocy jest najszerszy . Księżyc czwartej nocy. Nie mam pojęcia, co to znaczy.
- Ja mam - pochwalił się Sam. - Cykl księżyca trwa dwadzieścia osiem dni. Jeśli
rozpoczynasz cykl od nowiu lub pełni, to czwartej nocy zawsze jest półksiężyc.
- Spójrzcie na obraz - powiedział Albrecht.
- To zwiększający się półksiężyc - stwierdził Sam. - Lewa krawędz jest oświetlona.
- Myślicie, że to jakiś kalendarz? - zapytał Albrecht.
- Nie - zaprzeczyła Remi. - Ten facet był oszustem. Trzymał język za zębami, ale zrobił
mapę. Półksiężyc to kształt zakola rzeki, które odcięli, żeby zmienić jej bieg. On nam mówi,
gdzie jest pochowany Attyla.
ROZDZIAA 9
Segedyn, Węgry
Sam i Remi byli w swoim apartamencie hotelowym, a Selma Wondrash patrzyła na nich z
ekranu komputera Remi.
- Wendy, Pete i ja zrobiliśmy wielokrotnie porównania, pomiary kątowe i obliczenia, i
jesteśmy pewni, że znalezliśmy miejsce wskazane na kamizelce. Rzymscy żołnierze w tamtej
epoce potrafili przebyć pieszo czterdzieści kilometrów dziennie. Hunowie byli jezdzcami. Kiedy
chcieli, mogli prawdopodobnie pokonać dwukrotnie większą odległość. Ale tym razem musieli
transportować ciężki ładunek, więc wróciliśmy do oceny, że około czterdziestu. To oznacza, że
mamy na północ wzdłuż rzeki dziewięćdziesiąt sześć kilometrów, a na zachód dziewiętnaście. Na
zdjęciach lotniczych i satelitarnych znajdujemy suchy kanał z nagromadzeniem aluwium w
kształcie półksiężyca na jego zachodnim, czyli zewnętrznym brzegu. A po pózniejszym skróceniu
i wyprostowaniu Cisy ten odcinek pozostał nie tylko suchy, ale nigdzie w pobliżu współczesnego
biegu rzeki.
- Rozumujecie tak samo jak my - powiedział Sam. -Aadunek musiał ważyć kilka ton, więc
był umieszczony na dużym wozie, prawdopodobnie ciągniętym przez stado wołów. Przecięli
równiny na wschód od rzeki, gdzie nie potrzebowali drogi, i zapewne pozostali niewidoczni z
wody aż do końca. Mieli pewnie eskortę jezdzców ze wszystkich stron, żeby nikt się nie zbliżył.
- Zgadzam się z tym - odrzekła Selma. - No więc kiedy porównujemy mapę na kamizelce ze
zdjęciami lotniczymi, wychodzi nam miejsce o współrzędnych czterdzieści sześć stopni
dwadzieścia pięć minut pięćdziesiąt pięć sekund szerokości geograficznej północnej i
dziewiętnaście stopni dwadzieścia dziewięć minut dziewiętnaście sekund długości geograficznej
wschodniej. To około dwustu dziesięciu kilometrów na południe od Budapesztu.
- Co tam jest?
- No cóż, mogło być gorzej - stwierdziła. - To nie katedra ani elektrownia jądrowa. To
Instytut Badań Winorośli w Kiskunhalas. Część hałas znaczy ryba . W średniowieczu to miasto
otaczały jeziora, przypuszczalnie zasilane przez rzekę. Dawno ich nie ma, ale pamięć pozostała,
tak jak piaszczysta gleba doskonała do uprawy winorośli.
- Jak się tam współcześnie podróżuje?
- Z Segedyna drogą numer pięćdziesiąt pięć do drogi numer pięćdziesiąt trzy i dalej tą drugą.
- Damy ci znać, kiedy wymyślimy, jak to zrobić - obiecał Sam. - Ostro działamy na rzece
Cisie, żeby ludzie Bako myśleli, że już znalezliśmy grobowiec pod wodą.
- Na waszym miejscu tak bym trzymała - odparła. -Przeciwko Arpadowi Bako toczyło się
śledztwo w sprawie trzech morderstw, oprócz zabicia syna Tibora Lazara. %7łyczę udanych łowów.
Jeśli przyjdzie wam do głowy coś, w czym mogłabym pomóc, dzwońcie.
- Jasne.
Następnego ranka Sam i Remi zjawili się nad rzeką Cisą jak zwykle i spędzili większość dnia
na nurkowaniu, żeby zachować pozory, że coś znalezli. Dopiero po zmroku Sam,
Remi i Albrecht zobaczyli Tibora, który przyjechał ośmioletnim mercedesem sedanem.
- To twój samochód? - zapytał Sam.
- Czy mój prywatny? Nie - zaprzeczył Tibor. - Należy do mnie, ale używamy go jako
taksówki. Mamy wielu stałych klientów, którzy nie chcą korzystać z auta z oznaczeniem Ta-xi .
Wozimy ich do restauracji i na przyjęcia. Na Węgrzech nie wolno prowadzić po alkoholu, nawet
po odrobinie, więc muszą mieć kierowcę. Ja chodzę pieszo. Nie potrzebuję samochodu.
Sam załadował do bagażnika detektor metali, trzy łopaty z krótkimi trzonkami i gogle
noktowizyjne, po czym wsiadł do sedana jak pozostali. Tibor powiózł ich wzdłuż rzeki na północ,
stale patrząc w lusterko wsteczne.
- Jesteśmy śledzeni? - spytała Remi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]