[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przy stole, chociaż nie mogła cieszyć oczu zebranych widokiem pięknych
nóg. Dla zwrócenia ich uwagi wierciła się na krześle, leniwym ruchem
poprawiała ramiączka i oblizywała wargi. Cynthia usiłowała namówić
Milesa, by spędził w jej domu przyszły tydzień. Młody człowiek obiecał się
nad tym zastanowić.
Amy przejrzała zamiary matki. Pani Allen chciała dać córce sposobność
do odkrycia niezliczonych zalet Milesa. Próżny trud! Dziewczyna zdawała
sobie sprawę, że ma przed sobą chodzącą doskonałość, ale nie robiło to na
niej żadnego wrażenia.
Tydzień spędzony w towarzystwie Milesa niczego nie zmieni. Może tylko
utwierdzić nieszczęsną Amy w przekonaniu, że postąpiła jak kompletna
idiotka, wdając się w romans z władczym, zaborczym i kłótliwym Charlesem
Kuguarem.
Kolacja dobiegła końca. Goście i gospodarze udali się do swych pokoi.
Amy została sama. Czuła się nieswojo. Dziwiła się, że tak szybko przywykła
do ciągłego towarzystwa innych osób. Od czwartkowego poranka rzadko do-
świadczała samotności. Przyszła jej do głowy ponura myśl, że teraz będzie
musiała na nowo się do niej przyzwyczaić.
Siedziała przygarbiona na brzegu łóżka. Nagle usłyszała ciche pukanie do
drzwi. Miles? No cóż, taka jest dola kobiety-wampa. Czyżby ten facet od
razu pojął, z kim ma do czynienia? A może Amy upodobniła się już do
kobiet, które przemykają nocami z pokoju do pokoju lub zwabiają
kochanków do swego łóżka? Czy od tej pory mężczyźni będą w niej widzieć
kobietę z przeszłością?
Pukanie do drzwi rozległo się ponownie, rym razem nieco ciszej. Amy
spojrzała w tamtą stronę. Skoro była wampem, powinna uchylić drzwi i
obdarzyć mężczyznę kuszącym uśmiechem. Nie zaprosi Milesa do siebie tej
nocy, lecz nie powinna go zniechęcać. Trudno jej będzie zacząć nowy
romans; wspomnienia o chwilach spędzonych z Chasem były zbyt świeże.
Obiecała sobie jednak, że odrzucając adoratorów, będzie o wiele
uprzejmiejsza niż dotychczas.
Po chwili zastanowienia doszła do wniosku, że nie chce być wampem. Za
bezsensowne uznała również niewolnicze naśladowanie mężczyzn. Była
wszak stuprocentową kobietą. Nie chciała przejmować zwyczajów Connie,
Sally, Kate i Charlotte. Wolałaby zapaść się pod ziemię, niż przeżyć
upokorzenie, które spotkało rudowłosą kuzynkę Chasa; Sally nie poznała
kochanka, z którym spędziła kilka nocy! Amy przysięgła sobie, że nie wda
się po raz kolejny w erotyczną przygodę. To przecież czysty idiotyzm.
Cierpiała po definitywnym rozstaniu z Chasem. Było jej smutno i źle, lecz
nie żałowała ani jednej chwili ich krótkiego romansu. Charles Kuguar bywał
porywczy, traktował ją niczym małe dziecko... Nie, to zaledwie pół prawdy.
Mimo niewątpliwych wad Chas zachowywał się, jak przystało na
dżentelmena. Jaka szkoda, że...
Amy z przerażeniem spojrzała na drzwi. Ktoś nacisnął klamkę i uchylił je
nieco. Miles okazał się wyjątkowym natrętem! Czyżby chciał przespać się z
córką pana domu już pierwszej nocy spędzonej pod jego dachem? Drzwi
otworzyły się szeroko. Na progu stała matka Amy.
- Och, mamo - szepnęła z ulgą dziewczyna.
- To ja, córeczko - odparła Cynthia, spoglądając na nią badawczo. - Jak się
miewasz?
- Marnie, ale muszę przywyknąć do tej melancholii - oznajmiła ponuro
Amy.
- Dzięki, że mimo wszystko pomogłaś mi przy kolacji. To był udany
wieczór. Połóż się spać. Na życiowe kłopoty najlepszy jest zdrowy sen.
- Droga mamo - odparła z godnością Amy. - Są na świecie cierpienia,
których nie uleczy kilka dobrze przespanych godzin.
- Nie jest ich wiele.
- Miałaś dużo szczęścia. Spotkałaś mężczyznę, który jest wyrozumiały i
nie wytyka ci popełnionych błędów.
- Z tą wyrozumiałością różnie u niego bywało. Niekiedy ciskał się jak
rozjuszony buhaj. Całkiem słusznie uchodził za tradycjonalistę.
- To były inne czasy. Dziś wszystko się zmieniło. Każdy sam decyduje, co
jest dobre, a co złe.
- Rany boskie! Gadasz jak stara, zgorzkniała kobieta, Amy. Te frazesy
powtarza każda nowa generacja od czasów Adama i Ewy. Co to za
argument! I to w twoich ustach! Jedno ci powiem: czasy się zmieniają, ale
normy moralne pozostają niezmienne. Problem w tym, czy umiemy je sto-
sować w codziennym życiu.
- Dzisiaj zasady moralne nie są takie ważne.
- Moja matka twierdzi, że podobne opinie słyszała podczas drugiej wojny
światowej. Była wówczas małą dziewczynką, lecz pamięta, że przeżycia
wojenne stanowiły dla ówczesnej młodzieży niezłą wymówkę. Jesteś
naiwna, jeśli sądzisz, że twoje pokolenie urządziło świat na nowo.
- Wielu ludzi żyje dziś w wolnych związkach.
- Nie wszystkim to odpowiada.
- Mamo, boli mnie głowa. Nie mam ochoty na poważną dyskusję.
- Och, mój skarbie. Jak ci pomóc? Nie chcę, żebyś cierpiała.
- Trudno. Będzie, co ma być. Nic mnie już w życiu nie czeka.
- Gdzie twój upór i odwaga? Chcesz się poddać?
- Potrzebuję czasu, by przezwyciężyć rozpacz.
- Zapewne, nie sądzisz jednak, że trochę przesadzasz? Znaliście się
zaledwie trzy dni - tłumaczyła cierpliwie Cynthia.
- Kochałam się z nim - wykrztusiła z trudem Amy.
- Ach tak. To musi być... wyjątkowy mężczyzna. - Pani Allen pochyliła
głowę i w zamyśleniu przygryzła wargi. Amy daremnie próbowała coś
wyczytać z jej twarzy.
- Jestem równie inteligentna i samodzielna jak mężczyźni! Oni romansują
na prawo i lewo, ale nikt nie ma im tego za złe. Postanowiłam również
zakosztować tej przyjemności - oświadczyła buntowniczo.
- Nie wszyscy są donżuanami.
- Mogę żyć tak, jak mi się podoba - stwierdziła kategorycznie Amy,
chociaż w głębi ducha miała co do tego sporo wątpliwości.
- Dlaczego próbujesz udowodnić mężczyznom, że jesteś taka jak oni?
Przypominasz mi kota, który przekonuje łososia, że potrafi z nim popłynąć w
górę strumienia.
- Masz szczęście, że kobiecość w niczym ci nie przeszkadza i daje
zadowolenie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl chiara76.opx.pl
przy stole, chociaż nie mogła cieszyć oczu zebranych widokiem pięknych
nóg. Dla zwrócenia ich uwagi wierciła się na krześle, leniwym ruchem
poprawiała ramiączka i oblizywała wargi. Cynthia usiłowała namówić
Milesa, by spędził w jej domu przyszły tydzień. Młody człowiek obiecał się
nad tym zastanowić.
Amy przejrzała zamiary matki. Pani Allen chciała dać córce sposobność
do odkrycia niezliczonych zalet Milesa. Próżny trud! Dziewczyna zdawała
sobie sprawę, że ma przed sobą chodzącą doskonałość, ale nie robiło to na
niej żadnego wrażenia.
Tydzień spędzony w towarzystwie Milesa niczego nie zmieni. Może tylko
utwierdzić nieszczęsną Amy w przekonaniu, że postąpiła jak kompletna
idiotka, wdając się w romans z władczym, zaborczym i kłótliwym Charlesem
Kuguarem.
Kolacja dobiegła końca. Goście i gospodarze udali się do swych pokoi.
Amy została sama. Czuła się nieswojo. Dziwiła się, że tak szybko przywykła
do ciągłego towarzystwa innych osób. Od czwartkowego poranka rzadko do-
świadczała samotności. Przyszła jej do głowy ponura myśl, że teraz będzie
musiała na nowo się do niej przyzwyczaić.
Siedziała przygarbiona na brzegu łóżka. Nagle usłyszała ciche pukanie do
drzwi. Miles? No cóż, taka jest dola kobiety-wampa. Czyżby ten facet od
razu pojął, z kim ma do czynienia? A może Amy upodobniła się już do
kobiet, które przemykają nocami z pokoju do pokoju lub zwabiają
kochanków do swego łóżka? Czy od tej pory mężczyźni będą w niej widzieć
kobietę z przeszłością?
Pukanie do drzwi rozległo się ponownie, rym razem nieco ciszej. Amy
spojrzała w tamtą stronę. Skoro była wampem, powinna uchylić drzwi i
obdarzyć mężczyznę kuszącym uśmiechem. Nie zaprosi Milesa do siebie tej
nocy, lecz nie powinna go zniechęcać. Trudno jej będzie zacząć nowy
romans; wspomnienia o chwilach spędzonych z Chasem były zbyt świeże.
Obiecała sobie jednak, że odrzucając adoratorów, będzie o wiele
uprzejmiejsza niż dotychczas.
Po chwili zastanowienia doszła do wniosku, że nie chce być wampem. Za
bezsensowne uznała również niewolnicze naśladowanie mężczyzn. Była
wszak stuprocentową kobietą. Nie chciała przejmować zwyczajów Connie,
Sally, Kate i Charlotte. Wolałaby zapaść się pod ziemię, niż przeżyć
upokorzenie, które spotkało rudowłosą kuzynkę Chasa; Sally nie poznała
kochanka, z którym spędziła kilka nocy! Amy przysięgła sobie, że nie wda
się po raz kolejny w erotyczną przygodę. To przecież czysty idiotyzm.
Cierpiała po definitywnym rozstaniu z Chasem. Było jej smutno i źle, lecz
nie żałowała ani jednej chwili ich krótkiego romansu. Charles Kuguar bywał
porywczy, traktował ją niczym małe dziecko... Nie, to zaledwie pół prawdy.
Mimo niewątpliwych wad Chas zachowywał się, jak przystało na
dżentelmena. Jaka szkoda, że...
Amy z przerażeniem spojrzała na drzwi. Ktoś nacisnął klamkę i uchylił je
nieco. Miles okazał się wyjątkowym natrętem! Czyżby chciał przespać się z
córką pana domu już pierwszej nocy spędzonej pod jego dachem? Drzwi
otworzyły się szeroko. Na progu stała matka Amy.
- Och, mamo - szepnęła z ulgą dziewczyna.
- To ja, córeczko - odparła Cynthia, spoglądając na nią badawczo. - Jak się
miewasz?
- Marnie, ale muszę przywyknąć do tej melancholii - oznajmiła ponuro
Amy.
- Dzięki, że mimo wszystko pomogłaś mi przy kolacji. To był udany
wieczór. Połóż się spać. Na życiowe kłopoty najlepszy jest zdrowy sen.
- Droga mamo - odparła z godnością Amy. - Są na świecie cierpienia,
których nie uleczy kilka dobrze przespanych godzin.
- Nie jest ich wiele.
- Miałaś dużo szczęścia. Spotkałaś mężczyznę, który jest wyrozumiały i
nie wytyka ci popełnionych błędów.
- Z tą wyrozumiałością różnie u niego bywało. Niekiedy ciskał się jak
rozjuszony buhaj. Całkiem słusznie uchodził za tradycjonalistę.
- To były inne czasy. Dziś wszystko się zmieniło. Każdy sam decyduje, co
jest dobre, a co złe.
- Rany boskie! Gadasz jak stara, zgorzkniała kobieta, Amy. Te frazesy
powtarza każda nowa generacja od czasów Adama i Ewy. Co to za
argument! I to w twoich ustach! Jedno ci powiem: czasy się zmieniają, ale
normy moralne pozostają niezmienne. Problem w tym, czy umiemy je sto-
sować w codziennym życiu.
- Dzisiaj zasady moralne nie są takie ważne.
- Moja matka twierdzi, że podobne opinie słyszała podczas drugiej wojny
światowej. Była wówczas małą dziewczynką, lecz pamięta, że przeżycia
wojenne stanowiły dla ówczesnej młodzieży niezłą wymówkę. Jesteś
naiwna, jeśli sądzisz, że twoje pokolenie urządziło świat na nowo.
- Wielu ludzi żyje dziś w wolnych związkach.
- Nie wszystkim to odpowiada.
- Mamo, boli mnie głowa. Nie mam ochoty na poważną dyskusję.
- Och, mój skarbie. Jak ci pomóc? Nie chcę, żebyś cierpiała.
- Trudno. Będzie, co ma być. Nic mnie już w życiu nie czeka.
- Gdzie twój upór i odwaga? Chcesz się poddać?
- Potrzebuję czasu, by przezwyciężyć rozpacz.
- Zapewne, nie sądzisz jednak, że trochę przesadzasz? Znaliście się
zaledwie trzy dni - tłumaczyła cierpliwie Cynthia.
- Kochałam się z nim - wykrztusiła z trudem Amy.
- Ach tak. To musi być... wyjątkowy mężczyzna. - Pani Allen pochyliła
głowę i w zamyśleniu przygryzła wargi. Amy daremnie próbowała coś
wyczytać z jej twarzy.
- Jestem równie inteligentna i samodzielna jak mężczyźni! Oni romansują
na prawo i lewo, ale nikt nie ma im tego za złe. Postanowiłam również
zakosztować tej przyjemności - oświadczyła buntowniczo.
- Nie wszyscy są donżuanami.
- Mogę żyć tak, jak mi się podoba - stwierdziła kategorycznie Amy,
chociaż w głębi ducha miała co do tego sporo wątpliwości.
- Dlaczego próbujesz udowodnić mężczyznom, że jesteś taka jak oni?
Przypominasz mi kota, który przekonuje łososia, że potrafi z nim popłynąć w
górę strumienia.
- Masz szczęście, że kobiecość w niczym ci nie przeszkadza i daje
zadowolenie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]