[ Pobierz całość w formacie PDF ]
potrafia przyjsc z pomoca. Beda tacy, ktorzy sie odsuna od pani. To z poczatku
szokuje, ale mozna sie przyzwyczaic. Z usmiechem patrze na tych, ktorzy sie
odsuwaja. To mnie juz nie przygnebia. Jest na swiecie tyle ludzi, ze wsrod nich
nawet przy takim stanie zdrowia jak nasze tez znajdziemy zyczliwych i przyjaciol!
Ostrzegam pania przed tymi, ktorzy beda szykanowac. Zeby to nie bylo dla pani
niespodzianka. To jest pierwszy pani pobyt w sanatorium i nie ma pani jeszcze
"wolnosciowego" doswiadczenia. Niech pani popatrzy, ilu nas, gruzlikow i kazdy
ma jakos ulozone zycie. Najwazniejsze nie przejmowac sie i nie brac powaznie
wyskokow glupich lub nieswiadomych ludzi.
Ewa jest nauczycielka. Ma dwadziescia jeden lat. Pochodzi z rodziny
sredniorolnych chlopow. Na nauczycielke wyksztalcila sie wlasnym wysilkiem.
Ojciec jest bardziej wyrozumialy, ale ulega matce mowila, opowiadajac historie
swojego mlodego, ale bogatego w doswiadczenia zycia, a matka nienawidzi nauki i
szkoly. W domu bylo nas szescioro. Zawsze chcialam sie uczyc. Matka uwazala, ze
wystarczy, jak bede umiala sie podpisac. W naszej wsi byla szkola czterooddzialowa.
Musialam pomagac w domu. Pasac gesi odrabialam lekcje. Po ukonczeniu czterech
klas, wbrew woli matki, zapisalam sie do szkoly siedmiooddzialowej, o szesc
kilometrow odleglej od naszej wsi. Zima i latem, w deszcz, mroz czy niepogode, z
ksiazkami w plecaku dralowalam codziennie 12 kilometrow w obydwie strony. W
domu matka robila awantury, ze malo pomagam w pracy. Gdy ukonczylam siodmy
oddzial z nagroda, jako najlepsza uczennica, powiedzialam w domu, ze bede uczyla
sie dalej. "Zwariowala wolala matka. Po co jej ta, nauka? To, co umiesz, to tez dla
ciebie juz za duzo. Za madra bedziesz!"
Powiedzialam, ze uciekne z domu. Matka schowala mi ubrania i buty. Cale wakacje
chodzilam do lasu zbierac grzyby i jagody, ktore sprzedawalam, a pieniadze
odkladalam na buty i podroz. Kolezanka, ktora przyjechala ze szkoly na wakacje,
dala mi adres swojej szkoly. Wreszcie pojechalam, ale nie przyjeli mnie, bo juz bylo
po egzaminach i mieli komplet uczniow. Po powrocie poszlam po porade do
kierownika szkoly, ktory byl za tym, zebym uczyla sie dalej, i namawial rodzicow,
zeby mi nie bronili jechac do miasta. Kierownik poradzil mi, zebym napisala do
Liceum Nauczycielskiego, czy maja wolne miejsca i czy mnie przyjma. Napisalam i z
niecierpliwoscia czekalam na odpowiedz. Wreszcie przyszla. Kierownik pozyczyl mi
pieniedzy na podroz i pojechalam.
Ewa dopiero po dwoch miesiacach napisala do domu i podala swoj adres. W liscie
przepraszala rodzicow za swoja ucieczke i prosila, zeby jej nie przeszkadzali w
nauce. Do listu zalaczyla opinie szkoly, ze jest pilna i dobra uczennica.
Liceum ukonczyla z nagroda. Dyrekcja liceum postanowila wyslac ja na dalsza
nauke do Zwiazku Radzieckiego. Gdy zawiadomila rodzicow o wyjezdzie, przyjechala
matka, zrobila dzika awanture i Ewa musiala zrezygnowac z dalszej nauki. Po rocznej
pracy przyjechala do domu na urlop i& zachorowala. Do lekarzy matka odnosila sie z
taka niechecia, jak do nauki.
"Dziewczyna chora? Nic jej nie bedzie" mowila.
Dopiero gdy Ewa byla umierajaca, zawieziono ja wozem do miasta. Doktor stwierdzil
stan beznadziejny. Gdy ojciec prosil o recepty na "dobre, zagraniczne leki" doktor
odpowiedzial, ze szkoda kazdej zlotowki, bo jej juz nic nie pomoze.
Przyjechala do sanatorium. Lekarze nie ukrywali przed nia jej ciezkiego stanu
zdrowia. Dluzej jak rok trwala kuracja, zanim Ewa doszla do stanu fizycznego, w
ktorym lekarze zdecydowali sie na zabieg wyciecia pluca. Teraz juz jest po operacji,
na najlepszej drodze do wyzdrowienia.
W Warszawie zaczal sie sezon wyscigow konnych. W naszym pokoju
wyscigowcem,jest Janek-"szoferak". Z domu przywiozl plik zeszlorocznych
programow wyscigowych, ktore bez przerwy studiuje. Sleczy nad nimi, mowi cos do
siebie, zapisuje na kartce i zanudza wszystkich pytaniami, co ma powiedziec
doktorowi, zeby w sobote otrzymac przepustke.
Mam murowane typy mowi Janek. Musze pojechac. Nie moge im zostawic tych
pieniedzy!
Uwazaj, zebys nie musial piechota wracac do Otwocka zartowalem. Widzialem
juz takich, co chcieli zniszczyc wyscigi. Konczyli w kryminale. Przywioze pelny
kapelusz forsy.
Zobaczymy te forse!
Janek ma "rozklekotane" serce. Doktor powiedzial mu, jak ma sie zachowywac i co
robic, zeby doprowadzic serce do lepszego stanu. Miedzy innymi wskazaniami bylo
tez takie, ze nie wolno sie denerwowac, bo moze sie to dla niego zle skonczyc.
W sobote Janek "czarowal" doktora, jakie to on ma wazne sprawy w Warszawie.
Doktor dlugo klarowal ze jeszcze kilka tygodni nie wolno mu jezdzic do Warszawy,
bo to bedzie z duza szkoda dla jego zdrowia, ale Janek byl nieustepliwy i wreszcie
lekarz zgodzil sie dac przepustke.
Gdzie ten kapelusz pieniedzy? wolamy, gdy Janek w poniedzialek rano wrocil z
przepustki. Po twojej minie doskonale widac, ile wygrales. Przegralem, cholera.
Gdybym postawil tak, jak zaplanowalem, to bym
wygral& Spotkalem kolege i ten tak mi glowe zbajerowal, ze postawilem tak, jak mi
radzil, i przegralem. Ale to nic. W sobote odbije wszystko i dobra wodka jeszcze
bedzie.
Przy obchodzie doktor sprawdzil Jankowi tetno, pokiwal glowa i powiedzial:
Widzi.pan, znow z sercem zle. A juz tak ladnie bilo. Zadowolony bylem z poprawy i
wszystko na nic. Niech mnie pan wiecej o przepustke nie prosi, bo nie dam. Jak
przyjdzie czas, to przyjde na obchod i sam wrecze panu przepustke na dwa dni.
Przez caly tydzien Janek,.modlil sie" nad programami. W piatek chodzil
podniecony. Postanowil urwac sie bez przepustki. Nie jadl obiadu. Wyjechal
wczesnie, zeby zdazyc na pierwsza gonitwe, po ktorej obiecywal sobie zgarniecie
duzej gotowki.
Po poludniu przyszla oddzialowa.
A ten gdzie jest? zapytala, pokazujac na lozko Janka.
Poszedl do dentystki pada spokojna odpowiedz. Uwierzyla. Wieczorem wrocil
zgnebiony Janek.
Gdzie forsa? pytamy.
Bedzie forsa. To jest tak, ze kilka razy sie przegrywa, ale jak "zachapie" to za
wszystkie czasy.
Janek wyszukal wspolnika od wyscigow. Taki sam wariat na tym punkcie jak Janek.
W niedziele urywa sie ten drugi, ktoremu Janek daje forse i karteczke z typami. Znow
przegral.
W poniedzialek doktor dziwil sie, ze serce "telepie".
Co pan w niedziele robi, ze w poniedzialek z sercem jest zawsze gorzej?
Obserwuje to od kilku tygodni. Czwartek, piatek, sobota tetno z kazdym dniem
rowniejsze i spokojniejsze, a w poniedzialek wysiada.
Nic nie robie -odpowiada Janek z mina niewiniatka. Wszystko robie tak samo, jak
w kazdym innym dniu.
Gdy doktor wyszedl, wszyscy wsiedlismy na Janka.
Wiecej na tor nie pojedziesz. Dorosly chlop, a taki glupi. Ktoregos dnia moze sie
to skonczyc katastrofa. Przejmiesz sie przegrana i serce klapnie. Tyle ludzi zyje bez
wyscigow, to i ty tez jeden sezon mozesz przezyc. Nie bedziemy ukrywali twoich [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl chiara76.opx.pl
potrafia przyjsc z pomoca. Beda tacy, ktorzy sie odsuna od pani. To z poczatku
szokuje, ale mozna sie przyzwyczaic. Z usmiechem patrze na tych, ktorzy sie
odsuwaja. To mnie juz nie przygnebia. Jest na swiecie tyle ludzi, ze wsrod nich
nawet przy takim stanie zdrowia jak nasze tez znajdziemy zyczliwych i przyjaciol!
Ostrzegam pania przed tymi, ktorzy beda szykanowac. Zeby to nie bylo dla pani
niespodzianka. To jest pierwszy pani pobyt w sanatorium i nie ma pani jeszcze
"wolnosciowego" doswiadczenia. Niech pani popatrzy, ilu nas, gruzlikow i kazdy
ma jakos ulozone zycie. Najwazniejsze nie przejmowac sie i nie brac powaznie
wyskokow glupich lub nieswiadomych ludzi.
Ewa jest nauczycielka. Ma dwadziescia jeden lat. Pochodzi z rodziny
sredniorolnych chlopow. Na nauczycielke wyksztalcila sie wlasnym wysilkiem.
Ojciec jest bardziej wyrozumialy, ale ulega matce mowila, opowiadajac historie
swojego mlodego, ale bogatego w doswiadczenia zycia, a matka nienawidzi nauki i
szkoly. W domu bylo nas szescioro. Zawsze chcialam sie uczyc. Matka uwazala, ze
wystarczy, jak bede umiala sie podpisac. W naszej wsi byla szkola czterooddzialowa.
Musialam pomagac w domu. Pasac gesi odrabialam lekcje. Po ukonczeniu czterech
klas, wbrew woli matki, zapisalam sie do szkoly siedmiooddzialowej, o szesc
kilometrow odleglej od naszej wsi. Zima i latem, w deszcz, mroz czy niepogode, z
ksiazkami w plecaku dralowalam codziennie 12 kilometrow w obydwie strony. W
domu matka robila awantury, ze malo pomagam w pracy. Gdy ukonczylam siodmy
oddzial z nagroda, jako najlepsza uczennica, powiedzialam w domu, ze bede uczyla
sie dalej. "Zwariowala wolala matka. Po co jej ta, nauka? To, co umiesz, to tez dla
ciebie juz za duzo. Za madra bedziesz!"
Powiedzialam, ze uciekne z domu. Matka schowala mi ubrania i buty. Cale wakacje
chodzilam do lasu zbierac grzyby i jagody, ktore sprzedawalam, a pieniadze
odkladalam na buty i podroz. Kolezanka, ktora przyjechala ze szkoly na wakacje,
dala mi adres swojej szkoly. Wreszcie pojechalam, ale nie przyjeli mnie, bo juz bylo
po egzaminach i mieli komplet uczniow. Po powrocie poszlam po porade do
kierownika szkoly, ktory byl za tym, zebym uczyla sie dalej, i namawial rodzicow,
zeby mi nie bronili jechac do miasta. Kierownik poradzil mi, zebym napisala do
Liceum Nauczycielskiego, czy maja wolne miejsca i czy mnie przyjma. Napisalam i z
niecierpliwoscia czekalam na odpowiedz. Wreszcie przyszla. Kierownik pozyczyl mi
pieniedzy na podroz i pojechalam.
Ewa dopiero po dwoch miesiacach napisala do domu i podala swoj adres. W liscie
przepraszala rodzicow za swoja ucieczke i prosila, zeby jej nie przeszkadzali w
nauce. Do listu zalaczyla opinie szkoly, ze jest pilna i dobra uczennica.
Liceum ukonczyla z nagroda. Dyrekcja liceum postanowila wyslac ja na dalsza
nauke do Zwiazku Radzieckiego. Gdy zawiadomila rodzicow o wyjezdzie, przyjechala
matka, zrobila dzika awanture i Ewa musiala zrezygnowac z dalszej nauki. Po rocznej
pracy przyjechala do domu na urlop i& zachorowala. Do lekarzy matka odnosila sie z
taka niechecia, jak do nauki.
"Dziewczyna chora? Nic jej nie bedzie" mowila.
Dopiero gdy Ewa byla umierajaca, zawieziono ja wozem do miasta. Doktor stwierdzil
stan beznadziejny. Gdy ojciec prosil o recepty na "dobre, zagraniczne leki" doktor
odpowiedzial, ze szkoda kazdej zlotowki, bo jej juz nic nie pomoze.
Przyjechala do sanatorium. Lekarze nie ukrywali przed nia jej ciezkiego stanu
zdrowia. Dluzej jak rok trwala kuracja, zanim Ewa doszla do stanu fizycznego, w
ktorym lekarze zdecydowali sie na zabieg wyciecia pluca. Teraz juz jest po operacji,
na najlepszej drodze do wyzdrowienia.
W Warszawie zaczal sie sezon wyscigow konnych. W naszym pokoju
wyscigowcem,jest Janek-"szoferak". Z domu przywiozl plik zeszlorocznych
programow wyscigowych, ktore bez przerwy studiuje. Sleczy nad nimi, mowi cos do
siebie, zapisuje na kartce i zanudza wszystkich pytaniami, co ma powiedziec
doktorowi, zeby w sobote otrzymac przepustke.
Mam murowane typy mowi Janek. Musze pojechac. Nie moge im zostawic tych
pieniedzy!
Uwazaj, zebys nie musial piechota wracac do Otwocka zartowalem. Widzialem
juz takich, co chcieli zniszczyc wyscigi. Konczyli w kryminale. Przywioze pelny
kapelusz forsy.
Zobaczymy te forse!
Janek ma "rozklekotane" serce. Doktor powiedzial mu, jak ma sie zachowywac i co
robic, zeby doprowadzic serce do lepszego stanu. Miedzy innymi wskazaniami bylo
tez takie, ze nie wolno sie denerwowac, bo moze sie to dla niego zle skonczyc.
W sobote Janek "czarowal" doktora, jakie to on ma wazne sprawy w Warszawie.
Doktor dlugo klarowal ze jeszcze kilka tygodni nie wolno mu jezdzic do Warszawy,
bo to bedzie z duza szkoda dla jego zdrowia, ale Janek byl nieustepliwy i wreszcie
lekarz zgodzil sie dac przepustke.
Gdzie ten kapelusz pieniedzy? wolamy, gdy Janek w poniedzialek rano wrocil z
przepustki. Po twojej minie doskonale widac, ile wygrales. Przegralem, cholera.
Gdybym postawil tak, jak zaplanowalem, to bym
wygral& Spotkalem kolege i ten tak mi glowe zbajerowal, ze postawilem tak, jak mi
radzil, i przegralem. Ale to nic. W sobote odbije wszystko i dobra wodka jeszcze
bedzie.
Przy obchodzie doktor sprawdzil Jankowi tetno, pokiwal glowa i powiedzial:
Widzi.pan, znow z sercem zle. A juz tak ladnie bilo. Zadowolony bylem z poprawy i
wszystko na nic. Niech mnie pan wiecej o przepustke nie prosi, bo nie dam. Jak
przyjdzie czas, to przyjde na obchod i sam wrecze panu przepustke na dwa dni.
Przez caly tydzien Janek,.modlil sie" nad programami. W piatek chodzil
podniecony. Postanowil urwac sie bez przepustki. Nie jadl obiadu. Wyjechal
wczesnie, zeby zdazyc na pierwsza gonitwe, po ktorej obiecywal sobie zgarniecie
duzej gotowki.
Po poludniu przyszla oddzialowa.
A ten gdzie jest? zapytala, pokazujac na lozko Janka.
Poszedl do dentystki pada spokojna odpowiedz. Uwierzyla. Wieczorem wrocil
zgnebiony Janek.
Gdzie forsa? pytamy.
Bedzie forsa. To jest tak, ze kilka razy sie przegrywa, ale jak "zachapie" to za
wszystkie czasy.
Janek wyszukal wspolnika od wyscigow. Taki sam wariat na tym punkcie jak Janek.
W niedziele urywa sie ten drugi, ktoremu Janek daje forse i karteczke z typami. Znow
przegral.
W poniedzialek doktor dziwil sie, ze serce "telepie".
Co pan w niedziele robi, ze w poniedzialek z sercem jest zawsze gorzej?
Obserwuje to od kilku tygodni. Czwartek, piatek, sobota tetno z kazdym dniem
rowniejsze i spokojniejsze, a w poniedzialek wysiada.
Nic nie robie -odpowiada Janek z mina niewiniatka. Wszystko robie tak samo, jak
w kazdym innym dniu.
Gdy doktor wyszedl, wszyscy wsiedlismy na Janka.
Wiecej na tor nie pojedziesz. Dorosly chlop, a taki glupi. Ktoregos dnia moze sie
to skonczyc katastrofa. Przejmiesz sie przegrana i serce klapnie. Tyle ludzi zyje bez
wyscigow, to i ty tez jeden sezon mozesz przezyc. Nie bedziemy ukrywali twoich [ Pobierz całość w formacie PDF ]