[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jeszcze śpi. Cichutko zamknęła drzwi i na palcach podeszła do wind. Wciąż się
jeszcze nie zorientowała, jak najemnicy ojca - kimkolwiek są - sprawdzają, czy by-
ła w domu między północą a szóstą rano. Mogło to mieć coś wspólnego z syste-
S
R
mem alarmowym, nieużywanym przez nią ani razu. Nieważne, nie zamierzała ze-
psuć wszystkiego z powodów formalnych.
Winda otwarła się z cichym dzwonkiem. Skrzywiła się, pospiesznie wsiadła i
wcisnęła guzik. Pozostała napięta przez całą drogę na dół i przez foyer.
- Wychodzi pani, pani Kincaid? - zaciekawił się ochroniarz.
Zmusiła się do uśmiechu, modląc się, by nie miał ukrytego przycisku alarmu-
jącego szefa w apartamencie na górze.
- Tak.
- Wezwać taksówkę?
- Nie, dziękuję, Williamie.
Przeszkoda numer jeden. Musi opanować korzystanie z komunikacji publicz-
nej. Skoro umiała zorganizować zaopatrzenie dla kilkunastu statków krążących po
całym świecie, na pewno zdoła sobie poradzić z przemieszczaniem się jednej osoby
w systemie komunikacji szynowej w danym mieście.
Na komputerze wydrukowała mapę Dallas Area Rapid Transit* i wcisnęła ją
razem z laptopem do torebki. Mapa i z grubsza nakreślona strategia postępowania
powinny ją utrzymać z dala od budynku i jego właściciela.
* Dallas Area Rapid Transit - firma transportu publicznego z siedzibą w Dallas, obsługująca to miasto i
dwanaście sąsiadujących poprzez sieć linii autobusowych i szynowych (kolej miejska). (przyp. tłum.).
- Wcześnie pani zaczyna - drążył William, wyraznie usiłując się czegoś do-
wiedzieć.
Im dłużej pozostawała w foyer, tym większa szansa, że Lucas przydzieli jej
jakiś ogon. Po wczorajszych doświadczeniach i prawie pocałunku w windzie nie
miała na to najmniejszej ochoty.
- Owszem.
- Jedzie pani w jakieÅ› konkretne miejsce?
Nie urodziła się wczoraj. Gdyby powiedziała Williamowi, dokąd się wybiera,
S
R
informacja ta zapewne dotarłaby na górę, zanim wyszłaby z budynku.
- Zamierzam się zabawić w turystkę i zobaczyć co się da. Miłego dnia.
Wyszła frontowymi drzwiami i skierowała się ku stacji najszybciej jak mogła
na wysokich obcasach. Otoczyło ją wilgotne powietrze poranka, dzwięki i zapachy
porannego szczytu.
Oto plan: znalezć kafejkę internetową i posiedzieć przy kawie do otwarcia bi-
blioteki.
Biblioteka. Potrząsnęła głową. Kiedyś zabijałaby czas, robiąc zakupy na
Manhattanie, w Paryżu czy w Mediolanie. Teraz nie. Nie z takim budżetem i ogra-
niczeniami w poruszaniu się. Potrzebowała jakiegoś spokojnego, klimatyzowanego
miejsca, gdzie mogłaby spędzić wiele godzin, pozostając zbyt zajętą, by myśleć,
jak entuzjastycznie jej hormony zareagowały na dotyk ust Lucasa na jej wargach.
Obserwowała pozostałych pasażerów, aż się zorientowała, jak kupić dobowy
bilet, i wsiadła do pociągu. To okropne, jak w ciągu dwudziestu dziewięciu lat ży-
cia stała się zależna od innych ludzi w trywialnych, a niezbędnych codziennych
sprawach.
W pracy była o wiele bardziej niezależna. Kompetentna. Wystarczy spojrzeć,
jak sobie radziła przez ostatnie trzy lata z tą przeklętą firmą Andvari obserwującą
każdy jej ruch. Wskutek przejęcia przez nią większości dostawców LRK, musiała
urobić sobie ręce po łokcie, żeby znalezć zródła zaopatrzenia za rozsądne ceny.
Nawet ojciec nie potrafił znalezć błędów w zaproponowanych przez nią rozwiąza-
niach.
Ale w życiu osobistym, no cóż, musiała w nie włożyć nieco więcej pracy.
Zapewne to miał na uwadze ojciec, zsyłając ją na drugi koniec kraju.
Zrozumienie jego motywów nie oznaczało, że przestała się na niego wściekać.
S
R
Przejazd pociągiem minął szybko i na szczęście bez żadnych kłopotów. Na-
wet udało jej się wysiąść na właściwej stacji. Po kawie i parfait* z jogurtu z owo-
cami i ziarnami zbóż wkroczyła do biblioteki natychmiast po jej otwarciu. Jeden
wdech i poczuła się jak w domu. Nic tak nie pachniało jak budynek pełen książek.
* Parfait [wym. parfé] - to deser podawany zazwyczaj w wysokim kielichu. SporzÄ…dza siÄ™ go z mrożo-
nego kremu lub lodów, bitej śmietany oraz syropu owocowego. Nazwa pochodzi z języka francuskiego i ozna-
cza: doskonały, idealny. (przyp. tłum.).
W czasie studiów spędzała długie godziny wśród regałów, ucząc się i unikając
ojca.
Tak... Ukrywając się, unikała dominujących mężczyzn pojawiających się w
jej życiu. To trzeba będzie zmienić, ale dopiero kiedy stanie na nieco pewniejszym
gruncie. Teraz nadal będzie unikać Lucasa. A jeśli znajdzie ją w tej bibliotece, to [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chiara76.opx.pl
  • Copyright (c) 2009 Odebrali mi wszystkie siÅ‚y, kiedy nauczyli mnie, że jestem nikim. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.