[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Znów nietakt pomyślał, ale poskromił irytację, perswadując sobie, że jej zródłem jest brak kąpieli i
pusty od dawna żołądek. Przecież jeszcze dzisiaj byłem w Nicei stwierdził ze zdziwieniem.
Może o wpół do ósmej zaproponował. Za
rogiem jest całkiem dobra włoska restauracja. Ale przedtem spotkajmy się tu wszyscy na kieliszek
sherry.
Zadzwonił do pani Lydiard, która z zachwytem przyjęła niespodziane zaproszenie. Zrobił sobie fili-
żankę herbaty, wysypując resztki listków ze słoja. Zastanowił się, czy zdąży zjechać na dół do sklepu,
ale uzmysłowiwszy sobie, że są pilniejsze sprawy torba podróżna była wciąż nie rozpakowana
postanowił na śniadanie wypić kawę. Przeszło mu przez głowę, że kawę też powinien zachować, na
wypadek gdyby Katy znów zażądała czegoś do picia, ale tym razem miał dość przyzwoitości, by
wyśmiać siebie i pobiec do wanny. W łazience, jak zwykle, zamyślił się nad sobą posępnie. Jego ciało
nie bardzo nadawało się na obiekt pożądania, a może nawet samo już nie było zdolne pożądać, choć
dotąd służyło mu dobrze i co ważniejsze, nie zdradzało oznak ukrytej słabości czy skłonności do
chorób. Może jakaś anomalia rozwijała się pod białą skórą lub między sterczącymi żebrami, lecz na
razie zostawiała go w spokoju. Mimo iż kościsty, nie sprawiał wrażenia cherlaka, a niewielkie
przygarbienie dawało się wyprostować pewnym wysiłkiem woli. Tracił pewność siebie, gdy musiał
zrobić coś, co wykraczało poza jego zwykłe zajęcia. Prawdopodobnie dlatego, że miał tak
niewymagającą partnerkę jak Louise, choć w pewnym momencie i ona go niezle zaskoczyła, a to
znaczyło, że zaskoczył sam siebie. Trochę się więc wstydził swojego przywiązania do niej. Nigdy też
jej nie zapytał, czy ona nie czuje się skrępowana własną stałością.
Osuszył ciało ręcznikiem i natarł się wodą Sauvage". Przyjrzał się swojej twarzy i widząc nie
dogoloną szczecinę koło uszu, rzucił niechętnym okiem w stronę staromodnej maszynki z żyletką.
Popatrzył na zbyt głębokie zakola na czole i pęknięte
żyłki pod skórą przy krawędzi nozdrzy. Dokonywał tego przeglądu codziennie i nigdy nie przestawały
go dziwić te dowody rozkładu, których poza tym w sobie nie dostrzegał. Ubrał się i znów był panem
sytuacji wytwornym, wysokim, raczej szczupłym mężczyzną
o nie rzucającej się w oczy twarzy i dużych dłoniach. Ogólnie biorąc, udało mu się w życiu, choć teraz
nie bardzo wiedział, co ma ze sobą począć. Musi sobie ułożyć plany na przyszłość postanowił,
ustawiając kieliszki na tacy. Musi czymś wypełnić czas. Jeśli dzisiejsze popołudnie miało być
zwiastunem przyszłości, groziło mu staczanie się w dół, aż do poziomu wyjściowego, daleko od tego,
do którego dotarł.
Gdy ponownie zabrzęczał dzwonek dzwoni teraz niemal stale, przemknęło mu przez myśl po-
spiesznie otworzył drzwi z poczuciem ulgi. Stanął przed trzecim objawieniem Katy Gibb, które
zrobiło na nim niespodziane wrażenie. Rankiem widział rozgniewaną hippiskę, po południu uczennicę
z różowymi policzkami i wilgotnymi włosami. Teraz zobaczył istotę śmiałą i wyrafinowaną, w
czarnych jedwabnych spodniach i czarnym jedwabnym żakiecie, narzuconym na czarny jedwabny
podkoszulek. Jej ciało, bardziej teraz widoczne niż zakryte, było drobne i przyjemnie zaokrąglone,
być może zbyt szerokie w biodrach. A cóż dopiero twarz... Oniemiał na widok lśniących czerwonych
warg. Policzki były pociągnięte głębokim czerwonawym różem, oczy powiększone i okolone cieniem,
rzęsy silnie przyciemnione. Mata Hari pomyślał, ale zdał sobie sprawę, że nic jej to nie mówi.
Mimo woli czuł się rozbawiony jej wyglądem, choć ujęło go, że zadała sobie tyle trudu wyłącznie ze
względu na niego. Nie pachniała kosztownymi perfumami, lecz szamponem
i pudrem. Dostrzegał pod jedwabiem jędrne ciało, ale jego wzrok kierował się ku jaskrawo, sztucznie
ubarwionej twarzy. Obraz, jaki Katy sobą przed- [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl chiara76.opx.pl
Znów nietakt pomyślał, ale poskromił irytację, perswadując sobie, że jej zródłem jest brak kąpieli i
pusty od dawna żołądek. Przecież jeszcze dzisiaj byłem w Nicei stwierdził ze zdziwieniem.
Może o wpół do ósmej zaproponował. Za
rogiem jest całkiem dobra włoska restauracja. Ale przedtem spotkajmy się tu wszyscy na kieliszek
sherry.
Zadzwonił do pani Lydiard, która z zachwytem przyjęła niespodziane zaproszenie. Zrobił sobie fili-
żankę herbaty, wysypując resztki listków ze słoja. Zastanowił się, czy zdąży zjechać na dół do sklepu,
ale uzmysłowiwszy sobie, że są pilniejsze sprawy torba podróżna była wciąż nie rozpakowana
postanowił na śniadanie wypić kawę. Przeszło mu przez głowę, że kawę też powinien zachować, na
wypadek gdyby Katy znów zażądała czegoś do picia, ale tym razem miał dość przyzwoitości, by
wyśmiać siebie i pobiec do wanny. W łazience, jak zwykle, zamyślił się nad sobą posępnie. Jego ciało
nie bardzo nadawało się na obiekt pożądania, a może nawet samo już nie było zdolne pożądać, choć
dotąd służyło mu dobrze i co ważniejsze, nie zdradzało oznak ukrytej słabości czy skłonności do
chorób. Może jakaś anomalia rozwijała się pod białą skórą lub między sterczącymi żebrami, lecz na
razie zostawiała go w spokoju. Mimo iż kościsty, nie sprawiał wrażenia cherlaka, a niewielkie
przygarbienie dawało się wyprostować pewnym wysiłkiem woli. Tracił pewność siebie, gdy musiał
zrobić coś, co wykraczało poza jego zwykłe zajęcia. Prawdopodobnie dlatego, że miał tak
niewymagającą partnerkę jak Louise, choć w pewnym momencie i ona go niezle zaskoczyła, a to
znaczyło, że zaskoczył sam siebie. Trochę się więc wstydził swojego przywiązania do niej. Nigdy też
jej nie zapytał, czy ona nie czuje się skrępowana własną stałością.
Osuszył ciało ręcznikiem i natarł się wodą Sauvage". Przyjrzał się swojej twarzy i widząc nie
dogoloną szczecinę koło uszu, rzucił niechętnym okiem w stronę staromodnej maszynki z żyletką.
Popatrzył na zbyt głębokie zakola na czole i pęknięte
żyłki pod skórą przy krawędzi nozdrzy. Dokonywał tego przeglądu codziennie i nigdy nie przestawały
go dziwić te dowody rozkładu, których poza tym w sobie nie dostrzegał. Ubrał się i znów był panem
sytuacji wytwornym, wysokim, raczej szczupłym mężczyzną
o nie rzucającej się w oczy twarzy i dużych dłoniach. Ogólnie biorąc, udało mu się w życiu, choć teraz
nie bardzo wiedział, co ma ze sobą począć. Musi sobie ułożyć plany na przyszłość postanowił,
ustawiając kieliszki na tacy. Musi czymś wypełnić czas. Jeśli dzisiejsze popołudnie miało być
zwiastunem przyszłości, groziło mu staczanie się w dół, aż do poziomu wyjściowego, daleko od tego,
do którego dotarł.
Gdy ponownie zabrzęczał dzwonek dzwoni teraz niemal stale, przemknęło mu przez myśl po-
spiesznie otworzył drzwi z poczuciem ulgi. Stanął przed trzecim objawieniem Katy Gibb, które
zrobiło na nim niespodziane wrażenie. Rankiem widział rozgniewaną hippiskę, po południu uczennicę
z różowymi policzkami i wilgotnymi włosami. Teraz zobaczył istotę śmiałą i wyrafinowaną, w
czarnych jedwabnych spodniach i czarnym jedwabnym żakiecie, narzuconym na czarny jedwabny
podkoszulek. Jej ciało, bardziej teraz widoczne niż zakryte, było drobne i przyjemnie zaokrąglone,
być może zbyt szerokie w biodrach. A cóż dopiero twarz... Oniemiał na widok lśniących czerwonych
warg. Policzki były pociągnięte głębokim czerwonawym różem, oczy powiększone i okolone cieniem,
rzęsy silnie przyciemnione. Mata Hari pomyślał, ale zdał sobie sprawę, że nic jej to nie mówi.
Mimo woli czuł się rozbawiony jej wyglądem, choć ujęło go, że zadała sobie tyle trudu wyłącznie ze
względu na niego. Nie pachniała kosztownymi perfumami, lecz szamponem
i pudrem. Dostrzegał pod jedwabiem jędrne ciało, ale jego wzrok kierował się ku jaskrawo, sztucznie
ubarwionej twarzy. Obraz, jaki Katy sobą przed- [ Pobierz całość w formacie PDF ]