[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Chodz i popatrz, pamiętasz, jak rodzice zmusili cię, żebyś włożył czapkę Mikołaja?
Luke jakimś cudem zmusił swoje nogi do posłuszeństwa i podszedł do pana Talbota.
Już kiedyś pan Talbot skłamał i powiedział, że był bliskim przyjacielem kuzyna ojca Luke a -
to było wystarczająco ryzykowne. Teraz pan Talbot nie miał przecież nic na poparcie swojego
kłamstwa.
Zdjęcie, które podsunął mu pan Talbot, było ostre jak brzytwa. Pokazywało pana
Talbota i trójkę innych dorosłych, stojących przy kominku. Na dywanie przed ogniem
siedziało dwóch chłopców, w których Luke rozpoznał braci Jen i pasierbów pana Talbota. A
pomiędzy nimi siedział także Luke, we flanelowej koszuli i czapce Mikołaja.
Pan Talbot machnął nawet tym zdjęciem przed nosem Jasona.
- Ale ja wiem... - zająknął się Jason. - On... znaczy, jestem całkowicie pewien
pozostałych. Na sto procent!
- Jasne - powiedział pan Talbot. - Założę się, że właśnie zmyśliłeś te imiona, żeby
ratować własną skórę.
Nagle odezwał się Patrick/Tyrone.
- Tak, proszÄ™ pana. Ja siÄ™ nazywam Robert Jones.
- A ja jestem Michael Rystert - dodał Sherman/Ryan.
Pozostali dwaj także podali nowe imiona - Joel Westing i John Abbot. Wszyscy
czterej mówili spokojnym, obojętnym tonem. Luke był oszołomiony - co tu się działo? Jak
zamierzali to przeprowadzić?
- Oni kłamią! Popatrzcie na ich dokumenty! - wrzasnął Jason.
- Doskonały pomysł - przyznał pan Talbot. - Czy ktoś z kadry nauczycielskiej lub
administracyjnej byłby tak dobry...?
Od stołu po przeciwnej stronie wstał profesor Dirk, nauczyciel historii w klasie
Luke a.
- To zajmie minutkę - powiedział, a Luke zastanawiał się, jak profesor Dirk
kiedykolwiek mógł mu się wydać onieśmielający. Wypadł teraz z jadalni jak przerażona mysz
i zaraz wrócił z czterema grubymi teczkami, które podał funkcjonariuszowi policji. -
Prosiłbym tylko, żeby nie pokazywać tego chłopcom. Chcielibyśmy zachować tajemnicę ich
dokumentacji lekarskiej...
Wszyscy oczywiście spróbowali zapuścić żurawia do teczek, ale Luke miał przewagę,
ponieważ nadal stał obok pana Talbota. Funkcjonariusz policji szybko przekartkował
pierwszą teczkę, a Luke zobaczył, że na każdej stronie powtarzało się imię MICHAEL. Z
kolei w następnej wszędzie było pełno imienia ROBERT.
- Są sfałszowane - zawył Jason.
- A kto miałby je sfałszować w ciągu tych dwóch minut, kiedy tu jesteśmy? - zapytał z
niesmakiem funkcjonariusz. Cisnął teczki na stół i szarpnął Jasona za ramię. - Dalej,
wychodzimy stąd, mam dość tych kłamstw. Lepiej szybko zgarnijmy tę drugą osobę, albo
nasz pan Talbot zażąda ode mnie odszkodowania za stracony czas wolny.
- Ale... ale... - powtarzał Jason, prowadzony przez jadalnię.
Chwilę pózniej on, pan Talbot i funkcjonariusz Policji Populacyjnej zniknęli.
ROZDZIAA TRZYDZIESTY SZÓSTY
To było dziwne, że po tym wszystkim, co się wydarzyło, chłopcy potrafili jak zwykle powlec
się do swoich klas, a dyżurni jak zwykle pilnowali porządku na korytarzach. Kiedy zabrzmiał
dzwonek, nauczyciele odchrząknęli sztywno jak zawsze i zaczęli wykłady o liczbach
całkowitych, prawach termodynamiki albo martwych od dawna poetach.
Tego popołudnia Luke zgodnie z planem przystąpił do egzaminu z historii i był
zdziwiony, że potrafi wpisywać odpowiedzi dotyczące Herkulesa, Achillesa, Hannibala i
Artura, bohaterów z odległej przeszłości, chociaż jego w jego mózgu kłębiły się pytania
dotyczące terazniejszości. Chciał poprosić Patricka/Tyrona - nie, teraz już Roberta - o
wyjaśnienia albo zapytać któregokolwiek z pozostałych, skąd wiedzieli, jakie imiona powinni
podać? Jak zostały zmienione ich teczki i dlaczego nikt w całej jadalni nie wstał i nie
podważył ich wersji. A wreszcie - kto zdradził Jasona?
Ale kiedy widział któregoś z chłopców, jęczeli tylko na temat egzaminów, narzekali
na szkolne jedzenie i opowiadali głupie kawały. Zachowywali się tak, jakby zawsze nazywali
siÄ™ Michael, Robert, Joel i John.
Nikt nie wspominał o Jasonie.
- Pójdziemy dzisiaj do lasu? - szepnął Luke do Treya, kiedy wychodzili po obiedzie z
jadalni. - %7łeby pogadać... no wiesz?
Trey popatrzył na niego, jakby Luke mówił w obcym języku.
- Chyba nie, prawda? - Luke nie chciał się od razu poddawać.
W tym momencie poczuł rękę na ramieniu.
- Chciałbym zamienić z tobą słowo, młody człowieku - odezwał się czyjś głos.
Luke, do którego wróciły wszystkie lęki, jakie ogarnęły go podczas śniadania, zmusił
się, żeby się odwrócić.
Za nim stał, spoglądając surowo, nauczyciel historii, profesor Dirk.
- Nazywasz się Lee Grant, prawda? - zapytał profesor Dirk.
Pozostali chłopcy wyminęli ich, a Luke patrzył na zamykające się drzwi do sali, w [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl chiara76.opx.pl
Chodz i popatrz, pamiętasz, jak rodzice zmusili cię, żebyś włożył czapkę Mikołaja?
Luke jakimś cudem zmusił swoje nogi do posłuszeństwa i podszedł do pana Talbota.
Już kiedyś pan Talbot skłamał i powiedział, że był bliskim przyjacielem kuzyna ojca Luke a -
to było wystarczająco ryzykowne. Teraz pan Talbot nie miał przecież nic na poparcie swojego
kłamstwa.
Zdjęcie, które podsunął mu pan Talbot, było ostre jak brzytwa. Pokazywało pana
Talbota i trójkę innych dorosłych, stojących przy kominku. Na dywanie przed ogniem
siedziało dwóch chłopców, w których Luke rozpoznał braci Jen i pasierbów pana Talbota. A
pomiędzy nimi siedział także Luke, we flanelowej koszuli i czapce Mikołaja.
Pan Talbot machnął nawet tym zdjęciem przed nosem Jasona.
- Ale ja wiem... - zająknął się Jason. - On... znaczy, jestem całkowicie pewien
pozostałych. Na sto procent!
- Jasne - powiedział pan Talbot. - Założę się, że właśnie zmyśliłeś te imiona, żeby
ratować własną skórę.
Nagle odezwał się Patrick/Tyrone.
- Tak, proszÄ™ pana. Ja siÄ™ nazywam Robert Jones.
- A ja jestem Michael Rystert - dodał Sherman/Ryan.
Pozostali dwaj także podali nowe imiona - Joel Westing i John Abbot. Wszyscy
czterej mówili spokojnym, obojętnym tonem. Luke był oszołomiony - co tu się działo? Jak
zamierzali to przeprowadzić?
- Oni kłamią! Popatrzcie na ich dokumenty! - wrzasnął Jason.
- Doskonały pomysł - przyznał pan Talbot. - Czy ktoś z kadry nauczycielskiej lub
administracyjnej byłby tak dobry...?
Od stołu po przeciwnej stronie wstał profesor Dirk, nauczyciel historii w klasie
Luke a.
- To zajmie minutkę - powiedział, a Luke zastanawiał się, jak profesor Dirk
kiedykolwiek mógł mu się wydać onieśmielający. Wypadł teraz z jadalni jak przerażona mysz
i zaraz wrócił z czterema grubymi teczkami, które podał funkcjonariuszowi policji. -
Prosiłbym tylko, żeby nie pokazywać tego chłopcom. Chcielibyśmy zachować tajemnicę ich
dokumentacji lekarskiej...
Wszyscy oczywiście spróbowali zapuścić żurawia do teczek, ale Luke miał przewagę,
ponieważ nadal stał obok pana Talbota. Funkcjonariusz policji szybko przekartkował
pierwszą teczkę, a Luke zobaczył, że na każdej stronie powtarzało się imię MICHAEL. Z
kolei w następnej wszędzie było pełno imienia ROBERT.
- Są sfałszowane - zawył Jason.
- A kto miałby je sfałszować w ciągu tych dwóch minut, kiedy tu jesteśmy? - zapytał z
niesmakiem funkcjonariusz. Cisnął teczki na stół i szarpnął Jasona za ramię. - Dalej,
wychodzimy stąd, mam dość tych kłamstw. Lepiej szybko zgarnijmy tę drugą osobę, albo
nasz pan Talbot zażąda ode mnie odszkodowania za stracony czas wolny.
- Ale... ale... - powtarzał Jason, prowadzony przez jadalnię.
Chwilę pózniej on, pan Talbot i funkcjonariusz Policji Populacyjnej zniknęli.
ROZDZIAA TRZYDZIESTY SZÓSTY
To było dziwne, że po tym wszystkim, co się wydarzyło, chłopcy potrafili jak zwykle powlec
się do swoich klas, a dyżurni jak zwykle pilnowali porządku na korytarzach. Kiedy zabrzmiał
dzwonek, nauczyciele odchrząknęli sztywno jak zawsze i zaczęli wykłady o liczbach
całkowitych, prawach termodynamiki albo martwych od dawna poetach.
Tego popołudnia Luke zgodnie z planem przystąpił do egzaminu z historii i był
zdziwiony, że potrafi wpisywać odpowiedzi dotyczące Herkulesa, Achillesa, Hannibala i
Artura, bohaterów z odległej przeszłości, chociaż jego w jego mózgu kłębiły się pytania
dotyczące terazniejszości. Chciał poprosić Patricka/Tyrona - nie, teraz już Roberta - o
wyjaśnienia albo zapytać któregokolwiek z pozostałych, skąd wiedzieli, jakie imiona powinni
podać? Jak zostały zmienione ich teczki i dlaczego nikt w całej jadalni nie wstał i nie
podważył ich wersji. A wreszcie - kto zdradził Jasona?
Ale kiedy widział któregoś z chłopców, jęczeli tylko na temat egzaminów, narzekali
na szkolne jedzenie i opowiadali głupie kawały. Zachowywali się tak, jakby zawsze nazywali
siÄ™ Michael, Robert, Joel i John.
Nikt nie wspominał o Jasonie.
- Pójdziemy dzisiaj do lasu? - szepnął Luke do Treya, kiedy wychodzili po obiedzie z
jadalni. - %7łeby pogadać... no wiesz?
Trey popatrzył na niego, jakby Luke mówił w obcym języku.
- Chyba nie, prawda? - Luke nie chciał się od razu poddawać.
W tym momencie poczuł rękę na ramieniu.
- Chciałbym zamienić z tobą słowo, młody człowieku - odezwał się czyjś głos.
Luke, do którego wróciły wszystkie lęki, jakie ogarnęły go podczas śniadania, zmusił
się, żeby się odwrócić.
Za nim stał, spoglądając surowo, nauczyciel historii, profesor Dirk.
- Nazywasz się Lee Grant, prawda? - zapytał profesor Dirk.
Pozostali chłopcy wyminęli ich, a Luke patrzył na zamykające się drzwi do sali, w [ Pobierz całość w formacie PDF ]