[ Pobierz całość w formacie PDF ]
świeżymi pomidorami, bazylią, oliwą i octem oraz orzeszki pistacjowe i gorzka
czekolada. Skompletowanie posiłku wymagało jedynie wykonania kilku
telefonów.
Kiedy dostarczono już te wszystkie przysmaki, Kiley włożyła je do
koszyka, który znalazła w szafce nad lodówką, a na wierzchu położyła gałązkę
wiciokrzewu. Rósł przy ogrodzeniu z tyłu domu. Myśl, że żywopłot Nicola
mógł powstać z pędu pnącza, które kwitło w ogrodzie jego dziadka, sprawiała
jej przyjemność. Tam po raz pierwszy zachwycił się zapachem wiciokrzewu... i
poczuł ból użądlenia przez pszczołę.
Potem zadzwoniła po taksówkę. Okazało się, że kierowca zna adres
głównej siedziby firmy Dante. Wysiadła przed imponującym wielkością
budynkiem biura i weszła do środka przez obrotowe drzwi. Zaskoczył ją widok
dwupoziomowego szklanego holu. Zatrzymała się, by podziwiać grę świateł na
przyciemnionych taflach szkła i przezroczystą rzezbę nad biurkiem
recepcjonisty.
Kiedy skierowała się w jego stronę, zatrzymał ją starszy mężczyzna o
bujnej, siwej czuprynie.
S
R
- Przepraszam, czy pani jest Kiley O'Dell? - spytał z melodyjną intonacją,
która zdradzała jego śródziemnomorskie pochodzenie.
- Teraz jestem Kiley Dante - uśmiechnęła się do niego.
- Oczywiście. - Otaksował ją przenikliwym spojrzeniem, w którym było
też dużo ciepła. - Wydaje mi się, moja droga, że już najwyższy czas, byśmy się
poznali. Jestem Primo Dante.
- Jest pan dziadkiem Nicola. - Kiley była ucieszona tym spotkaniem. -
Opowiadał mi o panu i o tym, że wychowywał pan jego i jego braci.
- Tak, Nicola, Severa i blizniaków. Po śmierci naszego syna Dominika i
jego żony Laury Nonna i ja wzięliśmy ich do siebie. - Ujął jej dłoń i pocałował
ją w oba policzki. - Przyszłaś odwiedzić Nicola?
- Pomyślałam, że przyniosę mu lunch. - Wskazała trzymany w ręku
koszyk.
- Co mu przyniosłaś? - Primo przesunął delikatnie palcem po gałązce
wiciokrzewu. Słuchał uważnie, kiedy wymieniała mu wszystkie dania. - Zdaje
się, że bardzo dobrze znasz upodobania mojego wnuka. A co masz dla siebie?
Nie pomyślałaś o sobie? To wszystko jest dla Nicola?
- Dla siebie mam deser: budyń z tapioki - Kiley zmieszała się nieco. -
Nigdy nie przypuszczałam, że mogę polubić potrawę z mączki z manioku z
mlekiem kokosowym i wanilią.
- Jeśli pozbędziemy się uprzedzeń, to wiele rzeczy uznajemy za
atrakcyjne - zauważył Primo.
- A jakie przestają być atrakcyjne? - spytała Kiley.
- Ciekawe spostrzeżenie. - Popatrzył na nią uważnym wzrokiem. Wskazał
gestem windy. - Odprowadzę cię.
- Będę bardzo wdzięczna.
- Miałaś wypadek? - spytał, otwierając prywatną windę.
S
R
- Tak. I nadal nie odzyskałam pamięci. Chociaż...
- Chociaż?
Kiley zawahała się. Miała ochotę powiedzieć Primowi to, czego nie
wyznała nawet mężowi.
- Chyba wczoraj coś sobie przypomniałam. - Opowiedziała mu o
incydencie z Brutusem. - Kiedy terenówka była już bardzo blisko, miałam
przebłysk pamięci.
- Co to było?
- Coś, co miało związek z pierwszym wypadkiem.
- Podobieństwo obu sytuacji mogło obudzić wspomnienia. - Primo skinął
głową.
Kiley popatrzyła na jego pooraną zmarszczkami, dobrą twarz.
- Jednak pamięć mi nie wróciła, chociaż przez ułamek sekundy coś sobie
przypomniałam. Ból. Przerażenie. I...
- I? - powtórzył. - Jakich wspomnień się boisz, Kiley O'Dell?
- Dante - poprawiła go. - Wiem już, że nie byłam pewna, czy chcę
zmienić nazwisko po ślubie z Nicolem. Teraz myślę, że podobnie jak to było z
budyniem z manioku, zaczęły mi się podobać rzeczy, których przedtem nie
aprobowałam.
- Unikasz odpowiedzi na moje pytanie.
- Ma pan rację. - Uśmiechnęła się do niego. - Bałam się tego, co
zobaczyłam. Sądzę, że to chodziło o wypadek. O ból, jaki wtedy odczuwałam.
- Może jednak bałaś się swojego poprzedniego życia. Może, kiedy miałaś
wybór: pamiętać czy zapomnieć, postanowiłaś zapomnieć.
Te słowa przyspieszyły bicie jej serca, pewnie dlatego, że było w nich
ziarno prawdy.
- Myśli pan, że ja nie chcę pamiętać?
S
R
- Niezbadane są ścieżki umysłu. - Primo wzruszył ramionami. - Może
twój umysł cię chroni. Przypomnisz sobie wszystko wtedy, kiedy ta ochrona
nie będzie ci już potrzebna.
Zanim Kiley zdążyła odpowiedzieć, drzwi windy się otworzyły i musieli
wysiąść.
- Biuro Nicola jest na końcu korytarza, po lewej stronie - oznajmił Primo.
- Powiedz mu, że powinnaś poznać całą rodzinę. Powiedz mu też, że to już
najwyższy czas.
Znów pocałował ją w oba policzki i poszedł korytarzem w innym
kierunku. Kiley złapała głęboki oddech i dzięki wskazówkom Prima szybko
stanęła przed drzwiami, na których widniało nazwisko Nicola.
Jakiś żartowniś przyczepił pod spodem złotą wywieszkę ze słowami
Główny Roznosiciel Problemów". Kiley uśmiechnęła się i podniosła rękę, by
zastukać do drzwi, ale coś ją w ostatniej chwili powstrzymało.
Czy to możliwe, że ona się broni przed wspominaniem przeszłości? Czy
to mogło mieć związek z kłótnią z Nicolem tuż przed wypadkiem? Może
gdyby jej powiedział, co się wtedy wydarzyło, wróciłaby jej pamięć? Bez
względu na to, co się przedtem działo w ich małżeństwie, teraz osiągnęli stan
doskonałego porozumienia. Aatwo mogli przezwyciężyć wszystko, co dawniej
ich dzieliło. Była tego pewna.
Nicolo ukrywał przed nią jakąś tajemnicę, ale teraz nadszedł czas
całkowitej szczerości, choćby była bolesna. Kiley zapukała do drzwi,
zdecydowanym ruchem przekręciła gałkę i weszła do środka.
Zaskoczył ją widok tak wielu osób w gabinecie Nicola. Trzej mężczyzni
stali w rogu pokoju i głośno się kłócili. Byli bardzo podobni do jej męża,
dwóch było blizniakami, więc niewątpliwie byli jego braćmi. Z boku siedział
inny mężczyzna, jego czarne włosy przyprószone były siwizną, był czerwony
S
R
na twarzy i widać było, że przysłuchując się kłótni, gotuje się ze złości. Obok
niego był jeszcze jeden mężczyzna, wyróżniający się swoją bezbarwną
powierzchownością.
Wreszcie Kiley dojrzała męża. Stał oparty o biurko, a jego twarz miała
posępny wyraz. Kiedy ją zobaczył, stał się jeszcze bardziej ponury.
- Co tu robisz, Kiley? - spytał.
Kiedy ten wściekły, siwiejący facet spojrzał w jej kierunku, zerwał się na
równe nogi i wycelował w nią palec w oskarżycielskim geście.
- To ona. To ta suka! - Rzucił się do niej, ale został powstrzymany przez
braci Nicola. - Zejdzcie mi z drogi - wrzeszczał. - Długo na to czekałem.
Dajcie mi tylko pięć minut sam na sam z nią, a będziecie mogli zatrzymać pie-
niądze, jakie jest mi winna.
Kiley cofnęła się, przerażona, ale Nicolo ją osłonił. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl chiara76.opx.pl
świeżymi pomidorami, bazylią, oliwą i octem oraz orzeszki pistacjowe i gorzka
czekolada. Skompletowanie posiłku wymagało jedynie wykonania kilku
telefonów.
Kiedy dostarczono już te wszystkie przysmaki, Kiley włożyła je do
koszyka, który znalazła w szafce nad lodówką, a na wierzchu położyła gałązkę
wiciokrzewu. Rósł przy ogrodzeniu z tyłu domu. Myśl, że żywopłot Nicola
mógł powstać z pędu pnącza, które kwitło w ogrodzie jego dziadka, sprawiała
jej przyjemność. Tam po raz pierwszy zachwycił się zapachem wiciokrzewu... i
poczuł ból użądlenia przez pszczołę.
Potem zadzwoniła po taksówkę. Okazało się, że kierowca zna adres
głównej siedziby firmy Dante. Wysiadła przed imponującym wielkością
budynkiem biura i weszła do środka przez obrotowe drzwi. Zaskoczył ją widok
dwupoziomowego szklanego holu. Zatrzymała się, by podziwiać grę świateł na
przyciemnionych taflach szkła i przezroczystą rzezbę nad biurkiem
recepcjonisty.
Kiedy skierowała się w jego stronę, zatrzymał ją starszy mężczyzna o
bujnej, siwej czuprynie.
S
R
- Przepraszam, czy pani jest Kiley O'Dell? - spytał z melodyjną intonacją,
która zdradzała jego śródziemnomorskie pochodzenie.
- Teraz jestem Kiley Dante - uśmiechnęła się do niego.
- Oczywiście. - Otaksował ją przenikliwym spojrzeniem, w którym było
też dużo ciepła. - Wydaje mi się, moja droga, że już najwyższy czas, byśmy się
poznali. Jestem Primo Dante.
- Jest pan dziadkiem Nicola. - Kiley była ucieszona tym spotkaniem. -
Opowiadał mi o panu i o tym, że wychowywał pan jego i jego braci.
- Tak, Nicola, Severa i blizniaków. Po śmierci naszego syna Dominika i
jego żony Laury Nonna i ja wzięliśmy ich do siebie. - Ujął jej dłoń i pocałował
ją w oba policzki. - Przyszłaś odwiedzić Nicola?
- Pomyślałam, że przyniosę mu lunch. - Wskazała trzymany w ręku
koszyk.
- Co mu przyniosłaś? - Primo przesunął delikatnie palcem po gałązce
wiciokrzewu. Słuchał uważnie, kiedy wymieniała mu wszystkie dania. - Zdaje
się, że bardzo dobrze znasz upodobania mojego wnuka. A co masz dla siebie?
Nie pomyślałaś o sobie? To wszystko jest dla Nicola?
- Dla siebie mam deser: budyń z tapioki - Kiley zmieszała się nieco. -
Nigdy nie przypuszczałam, że mogę polubić potrawę z mączki z manioku z
mlekiem kokosowym i wanilią.
- Jeśli pozbędziemy się uprzedzeń, to wiele rzeczy uznajemy za
atrakcyjne - zauważył Primo.
- A jakie przestają być atrakcyjne? - spytała Kiley.
- Ciekawe spostrzeżenie. - Popatrzył na nią uważnym wzrokiem. Wskazał
gestem windy. - Odprowadzę cię.
- Będę bardzo wdzięczna.
- Miałaś wypadek? - spytał, otwierając prywatną windę.
S
R
- Tak. I nadal nie odzyskałam pamięci. Chociaż...
- Chociaż?
Kiley zawahała się. Miała ochotę powiedzieć Primowi to, czego nie
wyznała nawet mężowi.
- Chyba wczoraj coś sobie przypomniałam. - Opowiedziała mu o
incydencie z Brutusem. - Kiedy terenówka była już bardzo blisko, miałam
przebłysk pamięci.
- Co to było?
- Coś, co miało związek z pierwszym wypadkiem.
- Podobieństwo obu sytuacji mogło obudzić wspomnienia. - Primo skinął
głową.
Kiley popatrzyła na jego pooraną zmarszczkami, dobrą twarz.
- Jednak pamięć mi nie wróciła, chociaż przez ułamek sekundy coś sobie
przypomniałam. Ból. Przerażenie. I...
- I? - powtórzył. - Jakich wspomnień się boisz, Kiley O'Dell?
- Dante - poprawiła go. - Wiem już, że nie byłam pewna, czy chcę
zmienić nazwisko po ślubie z Nicolem. Teraz myślę, że podobnie jak to było z
budyniem z manioku, zaczęły mi się podobać rzeczy, których przedtem nie
aprobowałam.
- Unikasz odpowiedzi na moje pytanie.
- Ma pan rację. - Uśmiechnęła się do niego. - Bałam się tego, co
zobaczyłam. Sądzę, że to chodziło o wypadek. O ból, jaki wtedy odczuwałam.
- Może jednak bałaś się swojego poprzedniego życia. Może, kiedy miałaś
wybór: pamiętać czy zapomnieć, postanowiłaś zapomnieć.
Te słowa przyspieszyły bicie jej serca, pewnie dlatego, że było w nich
ziarno prawdy.
- Myśli pan, że ja nie chcę pamiętać?
S
R
- Niezbadane są ścieżki umysłu. - Primo wzruszył ramionami. - Może
twój umysł cię chroni. Przypomnisz sobie wszystko wtedy, kiedy ta ochrona
nie będzie ci już potrzebna.
Zanim Kiley zdążyła odpowiedzieć, drzwi windy się otworzyły i musieli
wysiąść.
- Biuro Nicola jest na końcu korytarza, po lewej stronie - oznajmił Primo.
- Powiedz mu, że powinnaś poznać całą rodzinę. Powiedz mu też, że to już
najwyższy czas.
Znów pocałował ją w oba policzki i poszedł korytarzem w innym
kierunku. Kiley złapała głęboki oddech i dzięki wskazówkom Prima szybko
stanęła przed drzwiami, na których widniało nazwisko Nicola.
Jakiś żartowniś przyczepił pod spodem złotą wywieszkę ze słowami
Główny Roznosiciel Problemów". Kiley uśmiechnęła się i podniosła rękę, by
zastukać do drzwi, ale coś ją w ostatniej chwili powstrzymało.
Czy to możliwe, że ona się broni przed wspominaniem przeszłości? Czy
to mogło mieć związek z kłótnią z Nicolem tuż przed wypadkiem? Może
gdyby jej powiedział, co się wtedy wydarzyło, wróciłaby jej pamięć? Bez
względu na to, co się przedtem działo w ich małżeństwie, teraz osiągnęli stan
doskonałego porozumienia. Aatwo mogli przezwyciężyć wszystko, co dawniej
ich dzieliło. Była tego pewna.
Nicolo ukrywał przed nią jakąś tajemnicę, ale teraz nadszedł czas
całkowitej szczerości, choćby była bolesna. Kiley zapukała do drzwi,
zdecydowanym ruchem przekręciła gałkę i weszła do środka.
Zaskoczył ją widok tak wielu osób w gabinecie Nicola. Trzej mężczyzni
stali w rogu pokoju i głośno się kłócili. Byli bardzo podobni do jej męża,
dwóch było blizniakami, więc niewątpliwie byli jego braćmi. Z boku siedział
inny mężczyzna, jego czarne włosy przyprószone były siwizną, był czerwony
S
R
na twarzy i widać było, że przysłuchując się kłótni, gotuje się ze złości. Obok
niego był jeszcze jeden mężczyzna, wyróżniający się swoją bezbarwną
powierzchownością.
Wreszcie Kiley dojrzała męża. Stał oparty o biurko, a jego twarz miała
posępny wyraz. Kiedy ją zobaczył, stał się jeszcze bardziej ponury.
- Co tu robisz, Kiley? - spytał.
Kiedy ten wściekły, siwiejący facet spojrzał w jej kierunku, zerwał się na
równe nogi i wycelował w nią palec w oskarżycielskim geście.
- To ona. To ta suka! - Rzucił się do niej, ale został powstrzymany przez
braci Nicola. - Zejdzcie mi z drogi - wrzeszczał. - Długo na to czekałem.
Dajcie mi tylko pięć minut sam na sam z nią, a będziecie mogli zatrzymać pie-
niądze, jakie jest mi winna.
Kiley cofnęła się, przerażona, ale Nicolo ją osłonił. [ Pobierz całość w formacie PDF ]