[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie, wysoki sądzie, nie ma takiej możliwości.
Ja się tak zawiodłam na moim mężu, że już więcej
nie dam mu szansy. Nie zmienię swojego zdania.
Zresztą tak długo już nie mieszkamy razem, że nie
wyobrażam sobie ponownego wspólnego
zamieszkania z Robertem.
A pani, zdaje się, mieszka z konkubentem, tak?
sędzia była dociekliwa.
Yyy& tak, mam partnera. Ale to nie jest tak,
jak pisał mąż, ja nie&
Spokojnie, proszę poczekać, zaraz będzie pani
zeznawać, a my protokołować. Proszę podejść do
barierki. Ma pani dowód osobisty?
Tak, oczywiście Anna wyciągnęła dokument
z torebki i podeszła do stołu sędziowskiego.
Staje powódka, lat czterdzieści, legitymująca
się dowodem osobistym numer ABP 7323005,
zamieszkała w Krakowie, pouczona w trybie artykułu
304 kpc, zeznaje& tu sędzia przerwała dyktowanie
do protokołu, by zadać Annie kilka pytań. Jak
długo się państwo znali przed ślubem? Kiedy był
ślub? Jak toczyło się wspólne życie? Proszę
opowiedzieć, co takiego wydarzyło się w państwa
życiu, że tu się państwo znalezli?
Zlub wzięliśmy dwudziestego ósmego kwietnia
dwa tysiące pierwszego roku w Krakowie, a
poznaliśmy się prawie półtora roku wcześniej w
Paryżu, gdzie byłam z poprzednim chłopakiem. Przez
jakiś czas korespondowaliśmy ze sobą, a jak Robert
wrócił do kraju, to zaczęliśmy się spotykać.
Zakochaliśmy się w sobie, potem był ślub, staraliśmy
się o dziecko. Początkowo nie wychodziło, aż w
końcu zaszłam w ciążę, tylko niestety poroniłam. I to
był właściwie taki nasz pierwszy kryzys&
Jak to, pani poronienie spowodowało kryzys?
Proszę rozwinąć temat&
Nie to, że poronienie wywołało konflikty, ale
to się działo w tym czasie. Wiem, że to ja trochę zle
go traktowałam, byłam rozżalona, straciłam
upragnione dziecko, ale on też nie był idealny. No i
tak się mijaliśmy w oczekiwaniach. Było coraz
gorzej, ale postanowiłam ratować nasz związek,
chciałam, żeby zrozumiał, że aby związek był dobry,
to trzeba więcej rozmawiać, poznać uczucia drugiej
osoby, okazywać empatię& I wtedy znalazłam taką
terapię dla małżeństw, namówiłam Roberta i
poszliśmy. Ta terapia nam bardzo dużo dała,
wydawało mi się, że zakochaliśmy się w sobie na
nowo, było naprawdę fajnie& A potem& któregoś
dnia Robert oznajmił mi, że przyjeżdża do Krakowa
jego koleżanka z dawnych lat, jeszcze z liceum, z
siostrą. Nie mają gdzie się zatrzymać i chciałyby u
nas zamieszkać. Mieliśmy bardzo duże mieszkanie,
więc pomyślałam czemu nie , nie mogę przecież
zabraniać mężowi przyjmować gości. Między nami
układało się tak dobrze, że nie mogłam przypuszczać,
że wydarzy się coś złego&
A wydarzyło się?
No właśnie się wydarzyło, bo& one
zamieszkały& Moja mama wtedy złamała nogę i ja
musiałam się nią opiekować, czasem zostawałam u
niej na noc, a Robert w tym czasie spędzał dużo
czasu z tymi koleżankami, no i któregoś dnia
wróciłam do domu i zastałam go w łóżku z jedną z
nich. Anna poczuła, jak po policzku spływa jej łza.
Przykre wspomnienia wciąż bardzo ją bolały.
I jak pani zareagowała?
Jak zareagowałam? Po prostu uciekłam. Nie
mogłam uwierzyć, że potrafił mi coś takiego zrobić.
Potem jezdził za mną, próbował tłumaczyć, że& że
to się stało przez przypadek, nie wiem nawet, co
jeszcze mówił. Mnie się to nie mieści w głowie, jak
można kogoś przez przypadek zdradzić. Chciał to
zrobić, to zrobił& Miałam wtedy możliwość
wyjechania na staż do Barcelony, na kilka miesięcy, i
pojechałam. W trakcie pobytu w Hiszpanii
powiadomiono mnie, że moja mama miała wylew i
jest w szpitalu w ciężkim stanie. Zerwałam kontrakt i
wróciłam do Polski. Wtedy się okazało, że to głównie
Robert opiekował się moją mamą, był przy niej cały
czas, a kiedy zmarła, zajął się pogrzebem. Ja nie
byłam w stanie. Zachowywał się wtedy wspaniale,
uwierzyłam, że bardzo żałuje tego, co się stało i że
chce, abym do niego wróciła. Dałam mu szansę,
zaufałam, że taka sytuacja już się nie powtórzy, że
dostał nauczkę i będziemy razem szczęśliwi. Ale
byłam głupia&
A co takiego wydarzyło się pózniej?
Zaszłam w ciążę, dzieci urodziły się w grudniu
dwa tysiące ósmego roku. Parę miesięcy temu
odkryłam, że mąż nadal mnie zdradza.
Jak do tego doszło? sędzia wciąż zadawała
nowe pytania.
Zorientowałam się, że dalej utrzymuje kontakt
z tą Sabiną. Choć mówił mi wielokrotnie, że
całkowicie zerwał z nimi kontakt, już w dniu, kiedy
wyjechały. Wielokrotnie to powtarzał& Jak
zobaczyłam, że korespondują i ona zwraca się w
dodatku do niego słowami moje kochanie , stało się
jasne, że cały czas mnie okłamywał. Po prostu dałam
się naiwnie nabrać&
A nie pomyślała pani, że to może być
nieporozumienie? Próbowała pani rozmawiać z
mężem?
O czym miałam rozmawiać? Ten e-mail mówił
sam za siebie. Zawiódł moje zaufanie, zdradzał mnie
przez cały czas. Nawet jeśli nie była to zdrada
fizyczna, tylko podtrzymywanie kontaktu, to i tak
mnie okłamywał, a ja tego nie potrafię wybaczyć.
Oprócz tego wszystkiego były jeszcze inne sprawy,
które złożyły się na moją decyzję o odejściu. Robert
pracował całymi dniami, w ogóle się nami nie
interesował. Ja siedziałam z dziećmi, zajmowałam się
nimi i domem, byłam uwiązana, nigdzie nie mogłam
wyjść, nawet w ważnych sprawach, do lekarza czy do
fryzjera, wszędzie albo z dziećmi, albo w ogóle. To
są blizniaki, bardzo żywiołowi chłopcy, ja naprawdę
potrzebowałam wsparcia i pomocy, a na męża nie
mogłam liczyć. Próbowałam o tym rozmawiać, lecz
on nigdy nie miał czasu. Dlatego zdecydowałam się
odejść.
A teraz nie jest pani jeszcze trudniej, kiedy
sama pani wychowuje synów?
Nie, bo od kwietnia poszli do przedszkola, na
razie to parę godzin dziennie, a od września będą
chodzić w pełnym wymiarze. Nareszcie mam chwilę,
którą mogę poświęcić na pracę, swoje sprawy czy po
prostu zakupy, gotowanie i sprzątanie.
Dobrze. Z pism procesowych wynika, że jest
pani z kimś związana. Jak to się stało?
Michała znałam już wcześniej, to był nasz
wspólny znajomy, brat koleżanki Roberta. Kiedyś
zaproponował mi pracę w galerii, zatrudniłam się
tam, ale nic między nami nie było. Gdy
wyprowadziłam się z domu, musiałam gdzieś się
podziać, więc pojechałam do galerii. Kiedy Michał to [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl chiara76.opx.pl
Nie, wysoki sądzie, nie ma takiej możliwości.
Ja się tak zawiodłam na moim mężu, że już więcej
nie dam mu szansy. Nie zmienię swojego zdania.
Zresztą tak długo już nie mieszkamy razem, że nie
wyobrażam sobie ponownego wspólnego
zamieszkania z Robertem.
A pani, zdaje się, mieszka z konkubentem, tak?
sędzia była dociekliwa.
Yyy& tak, mam partnera. Ale to nie jest tak,
jak pisał mąż, ja nie&
Spokojnie, proszę poczekać, zaraz będzie pani
zeznawać, a my protokołować. Proszę podejść do
barierki. Ma pani dowód osobisty?
Tak, oczywiście Anna wyciągnęła dokument
z torebki i podeszła do stołu sędziowskiego.
Staje powódka, lat czterdzieści, legitymująca
się dowodem osobistym numer ABP 7323005,
zamieszkała w Krakowie, pouczona w trybie artykułu
304 kpc, zeznaje& tu sędzia przerwała dyktowanie
do protokołu, by zadać Annie kilka pytań. Jak
długo się państwo znali przed ślubem? Kiedy był
ślub? Jak toczyło się wspólne życie? Proszę
opowiedzieć, co takiego wydarzyło się w państwa
życiu, że tu się państwo znalezli?
Zlub wzięliśmy dwudziestego ósmego kwietnia
dwa tysiące pierwszego roku w Krakowie, a
poznaliśmy się prawie półtora roku wcześniej w
Paryżu, gdzie byłam z poprzednim chłopakiem. Przez
jakiś czas korespondowaliśmy ze sobą, a jak Robert
wrócił do kraju, to zaczęliśmy się spotykać.
Zakochaliśmy się w sobie, potem był ślub, staraliśmy
się o dziecko. Początkowo nie wychodziło, aż w
końcu zaszłam w ciążę, tylko niestety poroniłam. I to
był właściwie taki nasz pierwszy kryzys&
Jak to, pani poronienie spowodowało kryzys?
Proszę rozwinąć temat&
Nie to, że poronienie wywołało konflikty, ale
to się działo w tym czasie. Wiem, że to ja trochę zle
go traktowałam, byłam rozżalona, straciłam
upragnione dziecko, ale on też nie był idealny. No i
tak się mijaliśmy w oczekiwaniach. Było coraz
gorzej, ale postanowiłam ratować nasz związek,
chciałam, żeby zrozumiał, że aby związek był dobry,
to trzeba więcej rozmawiać, poznać uczucia drugiej
osoby, okazywać empatię& I wtedy znalazłam taką
terapię dla małżeństw, namówiłam Roberta i
poszliśmy. Ta terapia nam bardzo dużo dała,
wydawało mi się, że zakochaliśmy się w sobie na
nowo, było naprawdę fajnie& A potem& któregoś
dnia Robert oznajmił mi, że przyjeżdża do Krakowa
jego koleżanka z dawnych lat, jeszcze z liceum, z
siostrą. Nie mają gdzie się zatrzymać i chciałyby u
nas zamieszkać. Mieliśmy bardzo duże mieszkanie,
więc pomyślałam czemu nie , nie mogę przecież
zabraniać mężowi przyjmować gości. Między nami
układało się tak dobrze, że nie mogłam przypuszczać,
że wydarzy się coś złego&
A wydarzyło się?
No właśnie się wydarzyło, bo& one
zamieszkały& Moja mama wtedy złamała nogę i ja
musiałam się nią opiekować, czasem zostawałam u
niej na noc, a Robert w tym czasie spędzał dużo
czasu z tymi koleżankami, no i któregoś dnia
wróciłam do domu i zastałam go w łóżku z jedną z
nich. Anna poczuła, jak po policzku spływa jej łza.
Przykre wspomnienia wciąż bardzo ją bolały.
I jak pani zareagowała?
Jak zareagowałam? Po prostu uciekłam. Nie
mogłam uwierzyć, że potrafił mi coś takiego zrobić.
Potem jezdził za mną, próbował tłumaczyć, że& że
to się stało przez przypadek, nie wiem nawet, co
jeszcze mówił. Mnie się to nie mieści w głowie, jak
można kogoś przez przypadek zdradzić. Chciał to
zrobić, to zrobił& Miałam wtedy możliwość
wyjechania na staż do Barcelony, na kilka miesięcy, i
pojechałam. W trakcie pobytu w Hiszpanii
powiadomiono mnie, że moja mama miała wylew i
jest w szpitalu w ciężkim stanie. Zerwałam kontrakt i
wróciłam do Polski. Wtedy się okazało, że to głównie
Robert opiekował się moją mamą, był przy niej cały
czas, a kiedy zmarła, zajął się pogrzebem. Ja nie
byłam w stanie. Zachowywał się wtedy wspaniale,
uwierzyłam, że bardzo żałuje tego, co się stało i że
chce, abym do niego wróciła. Dałam mu szansę,
zaufałam, że taka sytuacja już się nie powtórzy, że
dostał nauczkę i będziemy razem szczęśliwi. Ale
byłam głupia&
A co takiego wydarzyło się pózniej?
Zaszłam w ciążę, dzieci urodziły się w grudniu
dwa tysiące ósmego roku. Parę miesięcy temu
odkryłam, że mąż nadal mnie zdradza.
Jak do tego doszło? sędzia wciąż zadawała
nowe pytania.
Zorientowałam się, że dalej utrzymuje kontakt
z tą Sabiną. Choć mówił mi wielokrotnie, że
całkowicie zerwał z nimi kontakt, już w dniu, kiedy
wyjechały. Wielokrotnie to powtarzał& Jak
zobaczyłam, że korespondują i ona zwraca się w
dodatku do niego słowami moje kochanie , stało się
jasne, że cały czas mnie okłamywał. Po prostu dałam
się naiwnie nabrać&
A nie pomyślała pani, że to może być
nieporozumienie? Próbowała pani rozmawiać z
mężem?
O czym miałam rozmawiać? Ten e-mail mówił
sam za siebie. Zawiódł moje zaufanie, zdradzał mnie
przez cały czas. Nawet jeśli nie była to zdrada
fizyczna, tylko podtrzymywanie kontaktu, to i tak
mnie okłamywał, a ja tego nie potrafię wybaczyć.
Oprócz tego wszystkiego były jeszcze inne sprawy,
które złożyły się na moją decyzję o odejściu. Robert
pracował całymi dniami, w ogóle się nami nie
interesował. Ja siedziałam z dziećmi, zajmowałam się
nimi i domem, byłam uwiązana, nigdzie nie mogłam
wyjść, nawet w ważnych sprawach, do lekarza czy do
fryzjera, wszędzie albo z dziećmi, albo w ogóle. To
są blizniaki, bardzo żywiołowi chłopcy, ja naprawdę
potrzebowałam wsparcia i pomocy, a na męża nie
mogłam liczyć. Próbowałam o tym rozmawiać, lecz
on nigdy nie miał czasu. Dlatego zdecydowałam się
odejść.
A teraz nie jest pani jeszcze trudniej, kiedy
sama pani wychowuje synów?
Nie, bo od kwietnia poszli do przedszkola, na
razie to parę godzin dziennie, a od września będą
chodzić w pełnym wymiarze. Nareszcie mam chwilę,
którą mogę poświęcić na pracę, swoje sprawy czy po
prostu zakupy, gotowanie i sprzątanie.
Dobrze. Z pism procesowych wynika, że jest
pani z kimś związana. Jak to się stało?
Michała znałam już wcześniej, to był nasz
wspólny znajomy, brat koleżanki Roberta. Kiedyś
zaproponował mi pracę w galerii, zatrudniłam się
tam, ale nic między nami nie było. Gdy
wyprowadziłam się z domu, musiałam gdzieś się
podziać, więc pojechałam do galerii. Kiedy Michał to [ Pobierz całość w formacie PDF ]