[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie musi angażować twojego durnego detektywa stwierdziła.
Tommy się skrzywił, ponieważ Del mówiła jak jego matka, a on nie chciał, by akurat
ta kobieta, spośród wszystkich kobiet na świecie, kiedykolwiek przypominała mu o
matce.
Nie nazywaj go durnym.
Ten cholerny demon wytropi mnie w taki sam sposób, w jaki tropi
ciebie, właśnie w tej minucie.
To znaczy jak?
Przechyliła w zamyśleniu głowę. Biały, puszysty pompon kołysał się na boki.
No& dążąc śladem twoich psychicznych emanacji, telepatycznie. Jeśli mamy
dusze, które emitują dzwięki& albo może chodzi o promieniowanie widoczne w
jakimś niewyczuwalnym dla zwykłych ludzi spektrum, promieniowanie równie rzadkie
jak odciski palców& ta istota może podążać tym tropem.
OK, w porządku, może umiałaby coś takiego, gdyby była tworem nad
przyrodzonym.
Gdyby była tworem nadprzyrodzonym? Gdyby? A według ciebie co to
jest, Tommy? Robot o zmiennym kształcie, którego wysyła bank, żeby dał ci
lekcję, kiedy przekraczasz konto?
Tommy westchnął.
A może jestem obłąkany, może ktoś się mną zajmuje troskliwie w jakiejś miłej
instytucji, a to wszystko dzieje się tylko w mojej głowie?
Del wyjechała w końcu na ulicę i wydostała się spod wiaduktu, włączając
wycieraczki, gdy o karoserię furgonetki zabębniły strugi deszczu.
Zawiozę cię do brata powiedziała. Ale nie myśl, że na tym się skończy,
chłopcze. Tkwimy w tym razem, na całego& przynajmniej do świtu.
Piekarnia New World Saigon mieściła się w ogromnym, betonowym budynku
otoczonym asfaltowym parkingiem. Pomalowany na biało, z nazwą firmy wypisaną
prostymi, drukowanymi literami w brzoskwiniowym kolorze, sprawiał wrażenie
surowej budowli, przyozdobionej jedynie parą fikusów i wiązką azalii po obu
stronach frontowego wejścia. Gdyby nie nazwa, przypadkowy przechodzień mógłby
pomyśleć, że firma zajmuje się produkcją wtryskarek, elektroniką czy jakąś formą
drobnego handlu.
Na polecenie Tommy ego Del zajechała na tyły budynku. O tak póznej godzinie
drzwi frontowe były zamknięte, więc trzeba było wchodzić od kuchni.
Parking od tej strony zatłoczony był przez samochody pracowników i ponad
czterdzieści dużych wozów dostawczych.
Myślałam, że to typowa rodzinna piekarenka powiedziała Del.
Owszem, tak to wyglądało dwadzieścia lat temu. Wciąż jeszcze funkcjonują dwa
sklepy detaliczne, ale piekarnia dostarcza pieczywo i ciasta do
wielu supermarketów i restauracji, nie tylko wietnamskich i nie tylko w Orange
County czy w L.A.
To małe imperium powiedziała parkując furgonetkę, gasząc światła
i wyłączając silnik.
Choć interes się rozrósł, utrzymują wysoką jakość dzięki czemu właśnie mógł się
rozwinąć.
Mówisz o nich z dumą.
Bo jestem dumny.
Więc dlaczego nie siedzisz w rodzinnym interesie?
Nie mogłem oddychać.
Masz na myśli żar bijący z pieców?
Nie.
Alergię na białą mąkę?
Westchnął.
Chciałbym, żeby tak było. Aatwiej byłoby mi odejść. Problem polegał
na& tradycji występującej w nadmiarze.
A ty reprezentowałeś nowe, radykalne podejście do sztuki wypiekania?
Roześmiał się cicho.
Lubię cię, Del.
Ja też cię lubię, mój tofu.
Nawet jeśli jesteś trochę zwariowana.
Jestem najnormalniejszą dziewczyną, jaką znasz.
Chodziło o rodzinę. Wietnamskie rodziny Są czasem tak silnie związane, tak
zhierarchizowane, rodzice są sztywni, obyczaje jak& jak kajdany.
Ale tęsknisz za tym.
Niezupełnie.
Owszem, tęsknisz upierała się. Jest w tobie głęboki smutek. Straciłeś jakąś
część siebie.
Nie straciłem.
Stanowczo tak.
No cóż, może na tym właśnie polega dojrzewanie utrata części same
go siebie, by móc stać się kimś większym, innym, lepszym.
Ta istota z lalki też staje się czymś większym i innym.
Co chcesz przez to powiedzieć?
Inny nie zawsze znaczy lepszy.
Tommy napotkał jej spojrzenie. Niebieskie oczy dziewczyny wydawały się w tym
przyćmionym świetle tak ciemne, że mogłyby równie dobrze uchodzić za czarne.
Zdradzały jeszcze mniej niż zwykle.
Gdybym nie znalazł innej drogi powiedział odpowiedniej dla siebie, umarłbym w
tej piekarni, i to zanim doszłoby do utraty więzi rodzinnych.
A zatem postąpiłeś słusznie.
Słusznie czy nie, zrobiłem to, i nie ma o czym mówić.
Dzieli cię od nich wąska szczelina, a nie przepaść. Możesz przerzucić
nad nią most.
Nigdy do końca stwierdził.
Prawdę mówiąc, to żadna odległość w porównaniu z latami świetlny
mi, jakie dzielą nas od Wielkiego Wybuchu, z miliardami mil, jakie przebyliśmy od
czasu, gdy byliśmy jedynie podstawową materią.
Znów mówisz do mnie w dziwny sposób, Del.
A co w tym dziwnego?
To ja jestem Azjatą. Jeśli ktoś ma być nieodgadniony, to właśnie ja.
Czasem stwierdziła Deliverance Payne słuchasz, ale nie słyszysz.
Dzięki temu zachowuję normalność.
Dzięki temu popadasz w kłopoty.
Daj spokój, chodzmy spotkać się z moim bratem.
Kiedy biegli w strugach deszczu między rzędami wozów dostawczych, Del spytała:
Jak Gi ma ci pomóc?
Miał do czynienia z gangami, sporo o nich wie.
Z gangami?
Cheap Boys. Natoma Boys. I temu podobne.
Piekarnia pracowała na trzy zmiany. Od ósmej rano do czwartej po południu szefem
był ojciec Tommy ego, który zajmował się w tym czasie również interesami w biurze.
Od czwartej do pomocy rolę głównego piekarza i szefa zmiany pełnił najstarszy z
braci Phan, Ton That, a od północy do rana Gi Minh.
Zorganizowane gangi zajmujące się wymuszeniami działały przez całą dobę. Ale
kiedy ich członkowie posługiwali się sabotażem w celu osiągnięcia swoich celów,
woleli osłonę ciemności, co oznaczało, że Gi, jako ten, który pracował na nocnej
zmianie, był narażony na najbardziej niemiłe konfrontacje.
Przez całe lata trzej mężczyzni pracowali siedem dni w tygodniu, każdy pełne
pięćdziesiąt sześć godzin, ponieważ większość stałych klientów piekarni
potrzebowała co dzień świeżych wypieków. Kiedy jeden z członków rodziny chciał
mieć wolny weekend, pozostali dwaj dzielili jego czas między siebie i pracowali bez
słowa skargi przez sześćdziesiąt cztery godziny na tydzień. Amerykanie
wietnamskiego pochodzenia, odznaczający się zmysłem przedsiębiorczości, należeli
do najbardziej pracowitych ludzi w kraju i nigdy nie omieszkiwali tego wykorzystać.
Czasem jednak Tommy się zastanawiał, ilu przedstawicieli pokolenia Gi i Tona
byłych uchodzców, którzy prześladowani wspomnieniami biedy i terroru w
południowo-wschodniej Azji pragnęli osiągnąć sukces dożyje wieku, by móc
przejść na emeryturę i cieszyć się ciężko wywalczonym spokojem.
Rodzina w końcu przygotowała jednego z kuzynów urodzonego w Ameryce syna
młodszej siostry matki Tommy ego do pełnienia funkcji szefa zmiany na zasadzie
rotacji, co pozwoliłoby wszystkim pracować przez mniej więcej czterdzieści godzin w
tygodniu i prowadzić jednocześnie normalne życie. Początkowo rodzina opierała się
dopuszczeniu kuzyna do interesu, ponieważ czekała uparcie, aż Tommy wróci na jej
łono i sam wezmie tę robotę.
Według Tommy ego rodzice wierzyli, że w końcu ogarnie go poczucie winy, gdy
ujrzy, jak ojciec i bracia zaharowują się na śmierć, by zachować zarządzanie firmą w
kręgu najbliższej rodziny. Prawdę mówiąc, żył w takim poczuciu winy, że miewał
koszmarne sny. Czasami śniło mu się, że siedzi za kierownicą wielkiego wozu, z [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl chiara76.opx.pl
Nie musi angażować twojego durnego detektywa stwierdziła.
Tommy się skrzywił, ponieważ Del mówiła jak jego matka, a on nie chciał, by akurat
ta kobieta, spośród wszystkich kobiet na świecie, kiedykolwiek przypominała mu o
matce.
Nie nazywaj go durnym.
Ten cholerny demon wytropi mnie w taki sam sposób, w jaki tropi
ciebie, właśnie w tej minucie.
To znaczy jak?
Przechyliła w zamyśleniu głowę. Biały, puszysty pompon kołysał się na boki.
No& dążąc śladem twoich psychicznych emanacji, telepatycznie. Jeśli mamy
dusze, które emitują dzwięki& albo może chodzi o promieniowanie widoczne w
jakimś niewyczuwalnym dla zwykłych ludzi spektrum, promieniowanie równie rzadkie
jak odciski palców& ta istota może podążać tym tropem.
OK, w porządku, może umiałaby coś takiego, gdyby była tworem nad
przyrodzonym.
Gdyby była tworem nadprzyrodzonym? Gdyby? A według ciebie co to
jest, Tommy? Robot o zmiennym kształcie, którego wysyła bank, żeby dał ci
lekcję, kiedy przekraczasz konto?
Tommy westchnął.
A może jestem obłąkany, może ktoś się mną zajmuje troskliwie w jakiejś miłej
instytucji, a to wszystko dzieje się tylko w mojej głowie?
Del wyjechała w końcu na ulicę i wydostała się spod wiaduktu, włączając
wycieraczki, gdy o karoserię furgonetki zabębniły strugi deszczu.
Zawiozę cię do brata powiedziała. Ale nie myśl, że na tym się skończy,
chłopcze. Tkwimy w tym razem, na całego& przynajmniej do świtu.
Piekarnia New World Saigon mieściła się w ogromnym, betonowym budynku
otoczonym asfaltowym parkingiem. Pomalowany na biało, z nazwą firmy wypisaną
prostymi, drukowanymi literami w brzoskwiniowym kolorze, sprawiał wrażenie
surowej budowli, przyozdobionej jedynie parą fikusów i wiązką azalii po obu
stronach frontowego wejścia. Gdyby nie nazwa, przypadkowy przechodzień mógłby
pomyśleć, że firma zajmuje się produkcją wtryskarek, elektroniką czy jakąś formą
drobnego handlu.
Na polecenie Tommy ego Del zajechała na tyły budynku. O tak póznej godzinie
drzwi frontowe były zamknięte, więc trzeba było wchodzić od kuchni.
Parking od tej strony zatłoczony był przez samochody pracowników i ponad
czterdzieści dużych wozów dostawczych.
Myślałam, że to typowa rodzinna piekarenka powiedziała Del.
Owszem, tak to wyglądało dwadzieścia lat temu. Wciąż jeszcze funkcjonują dwa
sklepy detaliczne, ale piekarnia dostarcza pieczywo i ciasta do
wielu supermarketów i restauracji, nie tylko wietnamskich i nie tylko w Orange
County czy w L.A.
To małe imperium powiedziała parkując furgonetkę, gasząc światła
i wyłączając silnik.
Choć interes się rozrósł, utrzymują wysoką jakość dzięki czemu właśnie mógł się
rozwinąć.
Mówisz o nich z dumą.
Bo jestem dumny.
Więc dlaczego nie siedzisz w rodzinnym interesie?
Nie mogłem oddychać.
Masz na myśli żar bijący z pieców?
Nie.
Alergię na białą mąkę?
Westchnął.
Chciałbym, żeby tak było. Aatwiej byłoby mi odejść. Problem polegał
na& tradycji występującej w nadmiarze.
A ty reprezentowałeś nowe, radykalne podejście do sztuki wypiekania?
Roześmiał się cicho.
Lubię cię, Del.
Ja też cię lubię, mój tofu.
Nawet jeśli jesteś trochę zwariowana.
Jestem najnormalniejszą dziewczyną, jaką znasz.
Chodziło o rodzinę. Wietnamskie rodziny Są czasem tak silnie związane, tak
zhierarchizowane, rodzice są sztywni, obyczaje jak& jak kajdany.
Ale tęsknisz za tym.
Niezupełnie.
Owszem, tęsknisz upierała się. Jest w tobie głęboki smutek. Straciłeś jakąś
część siebie.
Nie straciłem.
Stanowczo tak.
No cóż, może na tym właśnie polega dojrzewanie utrata części same
go siebie, by móc stać się kimś większym, innym, lepszym.
Ta istota z lalki też staje się czymś większym i innym.
Co chcesz przez to powiedzieć?
Inny nie zawsze znaczy lepszy.
Tommy napotkał jej spojrzenie. Niebieskie oczy dziewczyny wydawały się w tym
przyćmionym świetle tak ciemne, że mogłyby równie dobrze uchodzić za czarne.
Zdradzały jeszcze mniej niż zwykle.
Gdybym nie znalazł innej drogi powiedział odpowiedniej dla siebie, umarłbym w
tej piekarni, i to zanim doszłoby do utraty więzi rodzinnych.
A zatem postąpiłeś słusznie.
Słusznie czy nie, zrobiłem to, i nie ma o czym mówić.
Dzieli cię od nich wąska szczelina, a nie przepaść. Możesz przerzucić
nad nią most.
Nigdy do końca stwierdził.
Prawdę mówiąc, to żadna odległość w porównaniu z latami świetlny
mi, jakie dzielą nas od Wielkiego Wybuchu, z miliardami mil, jakie przebyliśmy od
czasu, gdy byliśmy jedynie podstawową materią.
Znów mówisz do mnie w dziwny sposób, Del.
A co w tym dziwnego?
To ja jestem Azjatą. Jeśli ktoś ma być nieodgadniony, to właśnie ja.
Czasem stwierdziła Deliverance Payne słuchasz, ale nie słyszysz.
Dzięki temu zachowuję normalność.
Dzięki temu popadasz w kłopoty.
Daj spokój, chodzmy spotkać się z moim bratem.
Kiedy biegli w strugach deszczu między rzędami wozów dostawczych, Del spytała:
Jak Gi ma ci pomóc?
Miał do czynienia z gangami, sporo o nich wie.
Z gangami?
Cheap Boys. Natoma Boys. I temu podobne.
Piekarnia pracowała na trzy zmiany. Od ósmej rano do czwartej po południu szefem
był ojciec Tommy ego, który zajmował się w tym czasie również interesami w biurze.
Od czwartej do pomocy rolę głównego piekarza i szefa zmiany pełnił najstarszy z
braci Phan, Ton That, a od północy do rana Gi Minh.
Zorganizowane gangi zajmujące się wymuszeniami działały przez całą dobę. Ale
kiedy ich członkowie posługiwali się sabotażem w celu osiągnięcia swoich celów,
woleli osłonę ciemności, co oznaczało, że Gi, jako ten, który pracował na nocnej
zmianie, był narażony na najbardziej niemiłe konfrontacje.
Przez całe lata trzej mężczyzni pracowali siedem dni w tygodniu, każdy pełne
pięćdziesiąt sześć godzin, ponieważ większość stałych klientów piekarni
potrzebowała co dzień świeżych wypieków. Kiedy jeden z członków rodziny chciał
mieć wolny weekend, pozostali dwaj dzielili jego czas między siebie i pracowali bez
słowa skargi przez sześćdziesiąt cztery godziny na tydzień. Amerykanie
wietnamskiego pochodzenia, odznaczający się zmysłem przedsiębiorczości, należeli
do najbardziej pracowitych ludzi w kraju i nigdy nie omieszkiwali tego wykorzystać.
Czasem jednak Tommy się zastanawiał, ilu przedstawicieli pokolenia Gi i Tona
byłych uchodzców, którzy prześladowani wspomnieniami biedy i terroru w
południowo-wschodniej Azji pragnęli osiągnąć sukces dożyje wieku, by móc
przejść na emeryturę i cieszyć się ciężko wywalczonym spokojem.
Rodzina w końcu przygotowała jednego z kuzynów urodzonego w Ameryce syna
młodszej siostry matki Tommy ego do pełnienia funkcji szefa zmiany na zasadzie
rotacji, co pozwoliłoby wszystkim pracować przez mniej więcej czterdzieści godzin w
tygodniu i prowadzić jednocześnie normalne życie. Początkowo rodzina opierała się
dopuszczeniu kuzyna do interesu, ponieważ czekała uparcie, aż Tommy wróci na jej
łono i sam wezmie tę robotę.
Według Tommy ego rodzice wierzyli, że w końcu ogarnie go poczucie winy, gdy
ujrzy, jak ojciec i bracia zaharowują się na śmierć, by zachować zarządzanie firmą w
kręgu najbliższej rodziny. Prawdę mówiąc, żył w takim poczuciu winy, że miewał
koszmarne sny. Czasami śniło mu się, że siedzi za kierownicą wielkiego wozu, z [ Pobierz całość w formacie PDF ]