[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zginęłyby, gdyby nie pomoc hobbita, i dziękowały mu wielokrotnie.
Ten i ów nawet wstał i kłaniał mu się w pas, chocia\ potem padał
wyczerpany na ziemię i długą chwilę zbierać musiał siły, \eby się
podnieść. Odkrycie tajemnicy, dzięki której mógł stawać się
niewidzialnym, wcale nie umniejszyło ich szacunku dla Bilba. Hobbit
miał nie mniej rozumu ni\ szczęścia, a na dodatek jeszcze
czarodziejski pierścień - trzy bardzo cenne skarby. Doprawdy, tak go
obsypali pochwałami, i\ Bilbo zaczął wierzyć, \e mimo wszystko tkwi
w nim \yłka zuchwałego poszukiwacza przygód; więcej jednak czułby
w sobie męstwa, gdyby było co na ząb poło\yć.
Ale nie było nic a nic. śaden te\ z wędrowców nie miał siły, by
wybrać się na poszukiwanie \ywności i zagubionej ście\ki. Zagubiona
ście\ka! Myśl o niej uporczywie nękała skołataną głowę Bilba.
Siedział wpatrzony przed siebie, ale widział tylko nie kończący się las.
Wkrótce wszyscy pomilkli. Z wyjątkiem Balina. Balin bowiem przez
długi czas, gdy inni zaniechali rozmów i przymknęli oczy, powtarzał
pod nosem, murcząc i chichocząc:
- Gollum! A niech\e go! Więc takim sposobem przemknął wtedy
koło mnie, hobbita! Teraz rozumiem! A powiadał, \e po prostu czołgał
się cichcem! Guziki w drzwiach zostawił. Dobry sobie ten Bilbo, Bilbo,
bo, bo... - i Balin kiwnął się usypiając, a wtedy cisza zaległa na długo.
Nagle Dwalin otworzył jedno oko i rozejrzał się po kompanii. - Gdzie
jest Thorin? - spytał.
Jakby ich piorun trzasnął! Oczywiście, było ich razem trzynastu,
dwunastu krasnoludów i jeden hobbit. Gdzie się podział Thorin? Jaki
zły los mógł go spotkać, jaki czar, jakie dzikie bestie go porwały?
Skulone na ziemi, zabłąkane krasnoludy dr\ały ze zgrozy.
Tymczasem wieczór zmienił się w czarną noc, znu\eni wędrowcy
posnęli i śniły im się okropne sny.
Musimy ich na razie zostawić tak, śpiących w lesie, zbyt
wyczerpanych i chorych, by pełnić kolejno wartę przy obozie.
Thorina wzięto do niewoli znacznie wcześniej ni\ resztę kompanii.
Pamiętacie, jak Bilbo wkroczywszy w krąg świateł padł niby kłoda i
usnął na miejscu? Następnym razem Thorin wysunął się naprzód i w
momencie gdy światła pogasły, zapadł w kamienny sen. Nie słyszał
nic, ani nawoływań zabłąkanych w ciemnościach przyjaciół, ani ich
krzyków, gdy zostali zaatakowani i obezwładnieni przez pająki, ani
zgiełku bitwy stoczonej następnego dnia. Wreszcie nadeszły leśne
elfy, związały Thorina i zabrały z sobą.
Bo owe istoty ucztujące w lesie były to oczywiście leśne elfy. Nie są
one złe, ale mają tę wadę, \e nie ufają nieznajomym. Chocia\
rozporządzają potę\ną magią, zawsze są i były nawet w tamtych
czasach bardzo ostro\ne. Ró\nią się wyraznie od elfów z zachodu,
zwanych wysokimi, są od nich grozniejsze i mniej mądre. Większość
(podobnie jak ich krewniacy, rozproszeni wśród wzgórz i po górach)
pochodzi bowiem od staro\ytnych plemion, które nigdy nie
przebywały na zachodzie i nie znały wró\ek. Natomiast elfy "lekkie",
elfy podziemne (czyli gnomy) oraz elfy morskie, zanim ściągnęły z
powrotem w Szeroki Zwiat, \yły w tamtych krainach przez długie
wieki, ucząc się czarów, zdobywając mądrość i wiedzę, opanowując
magię, ćwicząc się w sztuce wyrabiania pięknych i cudownych
przedmiotów. Na Szerokim Zwiecie elfy leśne przesiadywały w
półmroku przed wzejściem słońca i księ\yca, potem zaś wędrowały po
lasach rosnących w tej stronie, gdzie słońce wschodzi. Najbardziej
lubią skraj puszczy, stąd bowiem mogą niekiedy wymykać się na łowy
lub robić wycieczki na otwarte tereny przy świetle księ\yca i gwiazd;
odkąd zjawili się ludzie, elfy stopniowo wycofywały się coraz głębiej w
mroki. Zawsze jednak były i nadal są elfami, to znaczy dobrymi
istotami.
W ogromnej grocie, o kilka mil od skraju Mrocznej Pusczy, na jej
wschodnich brzegach, mieszkał podówczas najpotę\niejszy król
leśnych elfów. Pod kamiennymi drzwiami jego siedziby szumiała
rzeka, która spod wzgórz leśnych płynęła przez puszczę dalej, na
moczary rozciągające się u stóp zalesionej wy\yny. Olbrzymia grota
rozgałęziała się na niezliczone mniejsze i miała wyjścia na wszystkie
strony, a sięgała pod ziemię daleko i dzieliła się na mnóstwo
korytarzy oraz wielkich sal; była jednak jaśniejsza i suchsza ni\ lochy
goblinów, mniej te\ od nich głęboka i nie tak niebezpieczna. Zresztą
poddani króla elfów przebywali najczęściej w lesie, tam polowali i tam
budowali sobie domy lub szałasy z gałęzi. Spośród innych drzew [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl chiara76.opx.pl
zginęłyby, gdyby nie pomoc hobbita, i dziękowały mu wielokrotnie.
Ten i ów nawet wstał i kłaniał mu się w pas, chocia\ potem padał
wyczerpany na ziemię i długą chwilę zbierać musiał siły, \eby się
podnieść. Odkrycie tajemnicy, dzięki której mógł stawać się
niewidzialnym, wcale nie umniejszyło ich szacunku dla Bilba. Hobbit
miał nie mniej rozumu ni\ szczęścia, a na dodatek jeszcze
czarodziejski pierścień - trzy bardzo cenne skarby. Doprawdy, tak go
obsypali pochwałami, i\ Bilbo zaczął wierzyć, \e mimo wszystko tkwi
w nim \yłka zuchwałego poszukiwacza przygód; więcej jednak czułby
w sobie męstwa, gdyby było co na ząb poło\yć.
Ale nie było nic a nic. śaden te\ z wędrowców nie miał siły, by
wybrać się na poszukiwanie \ywności i zagubionej ście\ki. Zagubiona
ście\ka! Myśl o niej uporczywie nękała skołataną głowę Bilba.
Siedział wpatrzony przed siebie, ale widział tylko nie kończący się las.
Wkrótce wszyscy pomilkli. Z wyjątkiem Balina. Balin bowiem przez
długi czas, gdy inni zaniechali rozmów i przymknęli oczy, powtarzał
pod nosem, murcząc i chichocząc:
- Gollum! A niech\e go! Więc takim sposobem przemknął wtedy
koło mnie, hobbita! Teraz rozumiem! A powiadał, \e po prostu czołgał
się cichcem! Guziki w drzwiach zostawił. Dobry sobie ten Bilbo, Bilbo,
bo, bo... - i Balin kiwnął się usypiając, a wtedy cisza zaległa na długo.
Nagle Dwalin otworzył jedno oko i rozejrzał się po kompanii. - Gdzie
jest Thorin? - spytał.
Jakby ich piorun trzasnął! Oczywiście, było ich razem trzynastu,
dwunastu krasnoludów i jeden hobbit. Gdzie się podział Thorin? Jaki
zły los mógł go spotkać, jaki czar, jakie dzikie bestie go porwały?
Skulone na ziemi, zabłąkane krasnoludy dr\ały ze zgrozy.
Tymczasem wieczór zmienił się w czarną noc, znu\eni wędrowcy
posnęli i śniły im się okropne sny.
Musimy ich na razie zostawić tak, śpiących w lesie, zbyt
wyczerpanych i chorych, by pełnić kolejno wartę przy obozie.
Thorina wzięto do niewoli znacznie wcześniej ni\ resztę kompanii.
Pamiętacie, jak Bilbo wkroczywszy w krąg świateł padł niby kłoda i
usnął na miejscu? Następnym razem Thorin wysunął się naprzód i w
momencie gdy światła pogasły, zapadł w kamienny sen. Nie słyszał
nic, ani nawoływań zabłąkanych w ciemnościach przyjaciół, ani ich
krzyków, gdy zostali zaatakowani i obezwładnieni przez pająki, ani
zgiełku bitwy stoczonej następnego dnia. Wreszcie nadeszły leśne
elfy, związały Thorina i zabrały z sobą.
Bo owe istoty ucztujące w lesie były to oczywiście leśne elfy. Nie są
one złe, ale mają tę wadę, \e nie ufają nieznajomym. Chocia\
rozporządzają potę\ną magią, zawsze są i były nawet w tamtych
czasach bardzo ostro\ne. Ró\nią się wyraznie od elfów z zachodu,
zwanych wysokimi, są od nich grozniejsze i mniej mądre. Większość
(podobnie jak ich krewniacy, rozproszeni wśród wzgórz i po górach)
pochodzi bowiem od staro\ytnych plemion, które nigdy nie
przebywały na zachodzie i nie znały wró\ek. Natomiast elfy "lekkie",
elfy podziemne (czyli gnomy) oraz elfy morskie, zanim ściągnęły z
powrotem w Szeroki Zwiat, \yły w tamtych krainach przez długie
wieki, ucząc się czarów, zdobywając mądrość i wiedzę, opanowując
magię, ćwicząc się w sztuce wyrabiania pięknych i cudownych
przedmiotów. Na Szerokim Zwiecie elfy leśne przesiadywały w
półmroku przed wzejściem słońca i księ\yca, potem zaś wędrowały po
lasach rosnących w tej stronie, gdzie słońce wschodzi. Najbardziej
lubią skraj puszczy, stąd bowiem mogą niekiedy wymykać się na łowy
lub robić wycieczki na otwarte tereny przy świetle księ\yca i gwiazd;
odkąd zjawili się ludzie, elfy stopniowo wycofywały się coraz głębiej w
mroki. Zawsze jednak były i nadal są elfami, to znaczy dobrymi
istotami.
W ogromnej grocie, o kilka mil od skraju Mrocznej Pusczy, na jej
wschodnich brzegach, mieszkał podówczas najpotę\niejszy król
leśnych elfów. Pod kamiennymi drzwiami jego siedziby szumiała
rzeka, która spod wzgórz leśnych płynęła przez puszczę dalej, na
moczary rozciągające się u stóp zalesionej wy\yny. Olbrzymia grota
rozgałęziała się na niezliczone mniejsze i miała wyjścia na wszystkie
strony, a sięgała pod ziemię daleko i dzieliła się na mnóstwo
korytarzy oraz wielkich sal; była jednak jaśniejsza i suchsza ni\ lochy
goblinów, mniej te\ od nich głęboka i nie tak niebezpieczna. Zresztą
poddani króla elfów przebywali najczęściej w lesie, tam polowali i tam
budowali sobie domy lub szałasy z gałęzi. Spośród innych drzew [ Pobierz całość w formacie PDF ]