[ Pobierz całość w formacie PDF ]
uśmiechem: "Wieniawa przeszedł!", po czym każe wołać pułkownika Długoszowskiego, który wchodzi na salę.
Teraz Komendant stawia kandydatów na generałów. Z piechoty: pułkownik Jatelnicki, pułkownik Zulauf, pułkownik
Bort-nowski. Z artylerii odczytał Pan Marszałek pułkowników Przed-rzymirskiego i Gąsiorowskiego. Z kawalerii podał
Komendant tylko jedną kandydaturę - Wieniawy.
Dalej odczytał Pan Marszałek kandydatów na pułkowników, po czym powiedziawszy: "Ja panów zostawię teraz" -
opuścił salę.
My głosowaliśmy - na generałów bez dyskusji, a na pułkowników z dyskusją, której przewodniczył generał
Sosnkowski-
Gdy ukończyliśmy, pułkownik Długoszowski zebrał kartki i odniósł je do Pana Marszałka.
Wyraziliśmy wszyscy Wieniawie "współczucie" z powodu u-traty, przy awansie na generała, czapki szwoleżerskiej,
czerwonego lampasa i tak popularnego tytułu: "pułkownik Wieniawa".
Odpowiedział, śmiejąc się, że to "dla Ojczyzny". Naszyłby sobie chętnie błyskawicę generalską na czerwony lampas
czapki szwoleżerskiej, ale... boi się Komendanta.
Tak, nie ma nic bez "ale".
AWANSE SANITARNE NA ROK 1932
Dnia 21 grudnia 1931 roku zostałem wezwany z generałem Rouppertem na posiedzenie awansowe do Inspektoratu. W
poczekalni zastaliśmy już generała Fabrycego i pułkownika Hulewicza.
Pan Marszałek, siedząc w pierwszym gabinecie za stołem, polecił nam siadać, po czym zaczął mówić, zwracając się do
generała Roupperta.
"Służba zdrowia.
W ciągu ostatnich lat awansowało na lekarzy przeciętnie 84 rocznie. W tym roku dam wam jednak tylko 42, gdyż
awanse są mniejsze. Ja nie idę dużymi awansami. (Przeglądając tablice awansowe). Najlepiej awansów dawać na
wyższe stanowiska mało, a niższe stanowiska szybko dociągać do kapitanów. W ogóle to głupie urządzenie dla lekarzy
wojskowych, że w niższych szarżach zaczynają swą służbę.
Jeżeli pan pójdzie w awansach niższymi szarżami, to ja panu te 42 awanse powiększę, ale dla tych niższych szarż".
Generał Rouppert melduje, że sam też opiekuje się niższymi szarżami, prosi jednak Pana Marszałka o awansowanie
jednego pułkownika na generała.
Komendant, porywczo: "Nie, z tego nic nie będzie!
On ciągle mi od góry pcha, gdy ja od dołu. Ja muszę iść wąskimi awansami. Jak panu nie wstyd (ze śmiechem). Ja
cię ,pod areszt' posadzę.
Jak pan pójdziesz awansami młodszych, to zwiększę panu awanse do 45; a jak awansujesz tylko starszych, to zmniejszę
pa-nu do 40. Pan tylko o starszych się stara.
155
154
Szerzej niższymi iść, a węziej - starszymi".
Przez cały czas tych wymówek Pan Marszałek śmieje się pod wąsem, ubawiony zmieszaniem generała Roupperta, z
którym, podobno, zawsze jest bardzo pogodny i wesoły.
Gdy generał Rouppert zapytuje, ile dostanie awansów dla oficerów służby zdrowia, poza lekarzami, Komendant udaje
zaskoczenie i woła:
"Więc to tyczy się tylko lekarzy?! Oni tylko wchodzą w tę grupę? Inni nie wchodzą?! Ja nie mogę znieść tych grup
osobowych, złożonych z 15 ludzi".
Potem, wracając do list awansowych:
"Dwóch na pułkowników i podpułkownik Woyczyński, prócz tego, awansuje.
Sześciu na podpułkowników.
Dziesięciu kapitanów na majorów.
Dwudziestu siedmiu poruczników na kapitanów.
To wszystko - lekarze.
Aptekarzy średnio awansowało rocznie 9. Bierzmy połowę - awansuję w tym roku czterech.
Dwóch poruczników sanitarnych awansuje na kapitanów, ale robię to tylko dla Stachurka (tak Komendant nazywa w
chwilach dobrego humoru generała Roupperta).
Podporuczników sanitarnych - wszystkich 15 awansuję.
Ilu jest dentystów? Trzynastu? Trzynaście - cyfra bardzo iadna. Zgoda - dla Was (do generała Roupperta).
Weterynarzy awansowało rocznie przeciętnie 18. Daję połowę, czyli 9 spośród 11 przez was przedstawionych.
Administracyjni - nie awansuję.
Proszę panów, ja przed świętami kończę te awanse. Zacznę pózniej te maleńkie grupki - (sadownicy, geografowie itd.)
możliwie szybko. Będzie ich 20 wszystkich razem.
Zostaje łączność, inżynieria i saperzy - i dlatego muszę na to specjalny czas poświęcić.
Jest jeszcze pilna marynarka, ale ta idzie po świętach".
Generał Fabrycy pyta: "Około jakiego 4 stycznia?"
Pan Marszałek: "Tak jest. Jeżeli śpieszę, to tylko z powodu pana (do pułkownika Hulewicza).
W czasie świąt ja awansami się nie zajmuję. Zajmę się czym innym. Mam dość awansów!"
Komendant żegna się z nami, śmiejąc się do strapionego generała Roupperta.
AWANSE SAU%7łB NA ROK 1932
> Dnia 26 stycznia 1932 roku wezwany zostałem do Inspektoratu na godzinę 13, w sprawie awansów służb.
Szefowie departamentów nie byli wezwani.
;...- "Idziemy korpusami osobowymi" - zaczął Pan Marszałek, siedząc za wielkim stołem w pierwszym gabinecie.
Na ogół przeszły awanse średnio.
Komendant był w dobrym nastroju i udało mi się uprosić Go o średnie przynajmniej awanse dla służb, motywując to
ostrym kursem, który zaprowadziłem w administracji armii.
%7łe niby, mówiłem, gdy są karani, niechże będą i awansowani.
Pan Marszałek słuchał moich wynurzeń, kiwając pobłażliwie głową i nie przerywając mi.
Jedynie samochody i tabory nie otrzymały żadnego awansu. Postaram się, by awansowali na rok przyszły, po
wypełnieniu rozkazów i uwag Pana Marszałka.
Wychodziłem z Inspektoratu radosny, że udało mi się chociaż coś niecoś uzyskać i że nie wracam do mych
podwładnych z pustymi rękami.
A wobec podkreślonej kilkakrotnie przez Pana Marszałka w tym roku "wąskości awansów" nie była wykluczona nawet
ta smutna ostateczność.
15?
156 [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl chiara76.opx.pl
uśmiechem: "Wieniawa przeszedł!", po czym każe wołać pułkownika Długoszowskiego, który wchodzi na salę.
Teraz Komendant stawia kandydatów na generałów. Z piechoty: pułkownik Jatelnicki, pułkownik Zulauf, pułkownik
Bort-nowski. Z artylerii odczytał Pan Marszałek pułkowników Przed-rzymirskiego i Gąsiorowskiego. Z kawalerii podał
Komendant tylko jedną kandydaturę - Wieniawy.
Dalej odczytał Pan Marszałek kandydatów na pułkowników, po czym powiedziawszy: "Ja panów zostawię teraz" -
opuścił salę.
My głosowaliśmy - na generałów bez dyskusji, a na pułkowników z dyskusją, której przewodniczył generał
Sosnkowski-
Gdy ukończyliśmy, pułkownik Długoszowski zebrał kartki i odniósł je do Pana Marszałka.
Wyraziliśmy wszyscy Wieniawie "współczucie" z powodu u-traty, przy awansie na generała, czapki szwoleżerskiej,
czerwonego lampasa i tak popularnego tytułu: "pułkownik Wieniawa".
Odpowiedział, śmiejąc się, że to "dla Ojczyzny". Naszyłby sobie chętnie błyskawicę generalską na czerwony lampas
czapki szwoleżerskiej, ale... boi się Komendanta.
Tak, nie ma nic bez "ale".
AWANSE SANITARNE NA ROK 1932
Dnia 21 grudnia 1931 roku zostałem wezwany z generałem Rouppertem na posiedzenie awansowe do Inspektoratu. W
poczekalni zastaliśmy już generała Fabrycego i pułkownika Hulewicza.
Pan Marszałek, siedząc w pierwszym gabinecie za stołem, polecił nam siadać, po czym zaczął mówić, zwracając się do
generała Roupperta.
"Służba zdrowia.
W ciągu ostatnich lat awansowało na lekarzy przeciętnie 84 rocznie. W tym roku dam wam jednak tylko 42, gdyż
awanse są mniejsze. Ja nie idę dużymi awansami. (Przeglądając tablice awansowe). Najlepiej awansów dawać na
wyższe stanowiska mało, a niższe stanowiska szybko dociągać do kapitanów. W ogóle to głupie urządzenie dla lekarzy
wojskowych, że w niższych szarżach zaczynają swą służbę.
Jeżeli pan pójdzie w awansach niższymi szarżami, to ja panu te 42 awanse powiększę, ale dla tych niższych szarż".
Generał Rouppert melduje, że sam też opiekuje się niższymi szarżami, prosi jednak Pana Marszałka o awansowanie
jednego pułkownika na generała.
Komendant, porywczo: "Nie, z tego nic nie będzie!
On ciągle mi od góry pcha, gdy ja od dołu. Ja muszę iść wąskimi awansami. Jak panu nie wstyd (ze śmiechem). Ja
cię ,pod areszt' posadzę.
Jak pan pójdziesz awansami młodszych, to zwiększę panu awanse do 45; a jak awansujesz tylko starszych, to zmniejszę
pa-nu do 40. Pan tylko o starszych się stara.
155
154
Szerzej niższymi iść, a węziej - starszymi".
Przez cały czas tych wymówek Pan Marszałek śmieje się pod wąsem, ubawiony zmieszaniem generała Roupperta, z
którym, podobno, zawsze jest bardzo pogodny i wesoły.
Gdy generał Rouppert zapytuje, ile dostanie awansów dla oficerów służby zdrowia, poza lekarzami, Komendant udaje
zaskoczenie i woła:
"Więc to tyczy się tylko lekarzy?! Oni tylko wchodzą w tę grupę? Inni nie wchodzą?! Ja nie mogę znieść tych grup
osobowych, złożonych z 15 ludzi".
Potem, wracając do list awansowych:
"Dwóch na pułkowników i podpułkownik Woyczyński, prócz tego, awansuje.
Sześciu na podpułkowników.
Dziesięciu kapitanów na majorów.
Dwudziestu siedmiu poruczników na kapitanów.
To wszystko - lekarze.
Aptekarzy średnio awansowało rocznie 9. Bierzmy połowę - awansuję w tym roku czterech.
Dwóch poruczników sanitarnych awansuje na kapitanów, ale robię to tylko dla Stachurka (tak Komendant nazywa w
chwilach dobrego humoru generała Roupperta).
Podporuczników sanitarnych - wszystkich 15 awansuję.
Ilu jest dentystów? Trzynastu? Trzynaście - cyfra bardzo iadna. Zgoda - dla Was (do generała Roupperta).
Weterynarzy awansowało rocznie przeciętnie 18. Daję połowę, czyli 9 spośród 11 przez was przedstawionych.
Administracyjni - nie awansuję.
Proszę panów, ja przed świętami kończę te awanse. Zacznę pózniej te maleńkie grupki - (sadownicy, geografowie itd.)
możliwie szybko. Będzie ich 20 wszystkich razem.
Zostaje łączność, inżynieria i saperzy - i dlatego muszę na to specjalny czas poświęcić.
Jest jeszcze pilna marynarka, ale ta idzie po świętach".
Generał Fabrycy pyta: "Około jakiego 4 stycznia?"
Pan Marszałek: "Tak jest. Jeżeli śpieszę, to tylko z powodu pana (do pułkownika Hulewicza).
W czasie świąt ja awansami się nie zajmuję. Zajmę się czym innym. Mam dość awansów!"
Komendant żegna się z nami, śmiejąc się do strapionego generała Roupperta.
AWANSE SAU%7łB NA ROK 1932
> Dnia 26 stycznia 1932 roku wezwany zostałem do Inspektoratu na godzinę 13, w sprawie awansów służb.
Szefowie departamentów nie byli wezwani.
;...- "Idziemy korpusami osobowymi" - zaczął Pan Marszałek, siedząc za wielkim stołem w pierwszym gabinecie.
Na ogół przeszły awanse średnio.
Komendant był w dobrym nastroju i udało mi się uprosić Go o średnie przynajmniej awanse dla służb, motywując to
ostrym kursem, który zaprowadziłem w administracji armii.
%7łe niby, mówiłem, gdy są karani, niechże będą i awansowani.
Pan Marszałek słuchał moich wynurzeń, kiwając pobłażliwie głową i nie przerywając mi.
Jedynie samochody i tabory nie otrzymały żadnego awansu. Postaram się, by awansowali na rok przyszły, po
wypełnieniu rozkazów i uwag Pana Marszałka.
Wychodziłem z Inspektoratu radosny, że udało mi się chociaż coś niecoś uzyskać i że nie wracam do mych
podwładnych z pustymi rękami.
A wobec podkreślonej kilkakrotnie przez Pana Marszałka w tym roku "wąskości awansów" nie była wykluczona nawet
ta smutna ostateczność.
15?
156 [ Pobierz całość w formacie PDF ]