[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niach spytała:
- Czy starczy jedzenia dla dodatkowego gościa?
- Oczywiście, kochanie. Z kim chcesz przyjechać?
- Z Rufusem Griersonem.
Pani Fielding zaniemówiła na dłuższą chwilę.
- Przyjedziesz z mężem Claire?
- Czyżbyś sądziła, że znam kogoś innego o tym naz
wisku?
- Nie wysilaj się na dowcip! O ile mnie pamięć nie myli,
nigdy za nim nie przepadałaś, więc jestem zaskoczona.
Jo poczuła, że się rumieni.
- Zmieniłam zdanie i ostatnio często się widujemy.
- Coś podobnego! A nie pisnęłaś ani słowa.
- Ale teraz pisnęłam kilka i powtarzam pytanie: czy mo
gę z nim przyjechać?
- ProszÄ™ bardzo. Powiem Thalii i Charliemu...
- Nie! Mamo, błagam cię, nie mów nikomu. Tylko nas
troje.
- Jak sobie życzysz.
Po zakończeniu rozmowy z matką zadzwoniła do Rufusa.
- Zostaniesz przyjęty.
- Dziękuję. Jak się czujesz?
- Całkiem znośnie. A ty?
- Lepiej.
72
- Czy dlatego, że zgodziłam się za ciebie wyjść?
. - Tak.
- CoÅ› ty taki lakoniczny?
- Jeśli chcesz, nauczę się mówić stylem barokowym. Dla
ciebie wszystko.
- Nie przesadzaj! Przyjedz o jedenastej, dobrze?
- Jestem do usług.
Jo ubrała się tak, aby podkreślić opaleniznę. Włożyła kre
mowe spodnie i zieloną bluzkę, na ramiona narzuciła ażuro
wy jasny sweter. Kiedy zadzwonił domofon, była gotowa,
więc zaraz zeszła na dół. Na powitanie Rufus pocałował ją
w policzek.
- Niech sąsiedzi widzą! Dzień dobry, kochanie. - Otwo
rzył drzwi samochodu. - Prześlicznie wyglądasz.
- Jestem w wyśmienitym nastroju. - Zerknęła na niego
zalotnie. - A ty prezentujesz siÄ™ wspaniale.
- Chciałbym się podobać.
Jo pomyślała, że jeśli o nią chodzi, udawało mu się. to od
samego początku. Zawsze wyglądał elegancko, niezależnie
od tego, jak był ubrany. Teraz miał na sobie popielatą koszulę
i spodnie w szarą pepitkę. Na tylnym siedzeniu leżała mary
narka i krawat.
- W takich okolicznościach wolę wystąpić w garniturze
- rzekł gwoli wyjaśnienia. - Pomyślałem, że zrobię na twojej
matce lepsze wrażenie, jeśli wystąpię w marynarce i pod kra
watem.
- Wiesz, trochę wysiadają mi nerwy - przyznała się Jo.
- Mama była bardzo zaskoczona, gdy zapytałam, czy mogę
przyjechać z tobą.
- Ciekawe, jak przyjmie naszÄ… rewelacjÄ™.
- Nie mam zielonego pojęcia. Z mamą nigdy nie wiado-
73
mo. - Wzruszyła ramionami. - Ale jej opinia niczego nie
zmieni.
- Czyli nie rozmyślisz się?
- Nie. Zawsze dotrzymuję przyrzeczeń.
- To ci się chwali. - Pogłaskał ją po dłoni. - Kupiłem
kwiaty i butelkÄ™ wina.
- O ho ho! Chcesz się wkupić w łaski przyszłej teściowej.
Pani Fielding widocznie czekała przy oknie, ponieważ
wyszła na spotkanie gości, gdy tylko samochód wjechał
w bramę wiodącą do Willowdene Manor. Ucałowała córkę
i podała rękę Griersonowi.
- Witam. Dawno się nie widzieliśmy, więc to prawdziwa
niespodzianka. Jak pańskie samopoczucie?
- Długo byłem mocno przygnębiony, ale teraz jest coraz
lepiej - spokojnie odparł Rufus. - Jestem bardzo zobowiąza
ny, że zgodziła się pani, abym przyjechał.
Pani domu wprowadziła gości do środka.
- Przepraszam, że czuć rozmarynem i czosnkiem, ale
przy takim metrażu kuchenne zapachy rozchodzą się wszę
dzie. Lunch jest gotowy, proponuję jednak, żebyśmy naj
pierw coÅ› wypili.
- Jeśli można, poproszę dżin - powiedział Rufus. - Ale
zechcą panie wybaczyć, że wyjdę. Zapomniałem o czymś.
Ledwo drzwi się za nim zamknęły, Rosa Fielding spytała
córkę:
- Od jak dawna siÄ™ spotykacie?
- No, już trochę...
- Czy mam rozumieć, że łączy was coś więcej niż zwykła
znajomość?
- Tak.
Rufus wrócił z bukietem różnokolorowych astrów, które
z ukłonem wręczył pani domu.
74
- O, serdecznie dziękuję - ucieszyła się pani Fielding.
- Uwielbiam jesienne kwiaty, a szczególnie astry. Zaraz wło
żę do wody.
- No i co? - szepnÄ…Å‚, gdy zostali sami.
- Więcej cierpliwości, mój drogi.
Pani Fielding wróciła z wazonem, który postawiła na sto
liku i poprosiła gości do kuchni.
- Przepraszam, że będzie mało elegancko - rzekła, wska
zujÄ…c im miejsca przy stole - ale podczas remontu wyburzo
no jedną ścianę i trochę zmieniono rozkład mieszkania. Na
wet wolę dużą kuchnię, a bez jadalni mogę się obejść.
- Ma pani piękny widok na ogród - zauważył Rufus.
Po zjedzeniu zupy sprawnie pokroił pieczeń baranią. Sma
kowało mu wszystko, szczególnie warzywa prosto z ogrodu.
Po drugim daniu przeszli do bawialni, gdzie pani domu
podała kawę i placek śliwkowy. Jo rzuciła Rufusowi znaczą
ce spojrzenie i powiedziała, patrząc matce prosto w oczy:
- Mamo, chyba się domyślasz, że nie przyjechaliśmy ot
tak sobie.
- Podejrzewam.
- Pragniemy zdradzić pani nasz sekret - rzekł Rufus,
obejmując Jo. - Spodziewamy się dziecka, więc za trzy tygo
dnie bierzemy ślub. Chcemy prosić o błogosławieństwo.
- O Boże! - szepnęła pani Fielding i okrągłymi ze zdu
mienia oczami patrzyła to na córkę, to na Griersona. - Czyli
to w trawie piszczy!
Wyciągnęła ręce i Jo natychmiast rzuciła jej się w objęcia.
Z tą chwilą zniknęło początkowe skrępowanie. Wiadomość
o spodziewanym wnuku wprawiła panią Fielding w zachwyt.
Chciała pochwalić się przed wszystkimi, lecz na prośbę Jo
obiecała, że nikomu nie zdradzi tajemnicy. Na zakończenie
wizyty ucałowała swego przyszłego zięcia.
75
W samochodzie Jo głęboko odetchnęła i wyznała:
- Ulżyło mi. Bałam się tego spotkania, a tymczasem ma
ma przyjęła wiadomość lepiej, niż się spodziewałam.
- Moje wątpliwości też się rozwiały. Zamieniłyście kilka
słów na osobności, prawda? Zdradz mi, czy twoja matka jest.
tak zadowolona, jak mówi.
- Tak. Mama zawsze mówi, co czuje. Dlatego na począt [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl chiara76.opx.pl
niach spytała:
- Czy starczy jedzenia dla dodatkowego gościa?
- Oczywiście, kochanie. Z kim chcesz przyjechać?
- Z Rufusem Griersonem.
Pani Fielding zaniemówiła na dłuższą chwilę.
- Przyjedziesz z mężem Claire?
- Czyżbyś sądziła, że znam kogoś innego o tym naz
wisku?
- Nie wysilaj się na dowcip! O ile mnie pamięć nie myli,
nigdy za nim nie przepadałaś, więc jestem zaskoczona.
Jo poczuła, że się rumieni.
- Zmieniłam zdanie i ostatnio często się widujemy.
- Coś podobnego! A nie pisnęłaś ani słowa.
- Ale teraz pisnęłam kilka i powtarzam pytanie: czy mo
gę z nim przyjechać?
- ProszÄ™ bardzo. Powiem Thalii i Charliemu...
- Nie! Mamo, błagam cię, nie mów nikomu. Tylko nas
troje.
- Jak sobie życzysz.
Po zakończeniu rozmowy z matką zadzwoniła do Rufusa.
- Zostaniesz przyjęty.
- Dziękuję. Jak się czujesz?
- Całkiem znośnie. A ty?
- Lepiej.
72
- Czy dlatego, że zgodziłam się za ciebie wyjść?
. - Tak.
- CoÅ› ty taki lakoniczny?
- Jeśli chcesz, nauczę się mówić stylem barokowym. Dla
ciebie wszystko.
- Nie przesadzaj! Przyjedz o jedenastej, dobrze?
- Jestem do usług.
Jo ubrała się tak, aby podkreślić opaleniznę. Włożyła kre
mowe spodnie i zieloną bluzkę, na ramiona narzuciła ażuro
wy jasny sweter. Kiedy zadzwonił domofon, była gotowa,
więc zaraz zeszła na dół. Na powitanie Rufus pocałował ją
w policzek.
- Niech sąsiedzi widzą! Dzień dobry, kochanie. - Otwo
rzył drzwi samochodu. - Prześlicznie wyglądasz.
- Jestem w wyśmienitym nastroju. - Zerknęła na niego
zalotnie. - A ty prezentujesz siÄ™ wspaniale.
- Chciałbym się podobać.
Jo pomyślała, że jeśli o nią chodzi, udawało mu się. to od
samego początku. Zawsze wyglądał elegancko, niezależnie
od tego, jak był ubrany. Teraz miał na sobie popielatą koszulę
i spodnie w szarą pepitkę. Na tylnym siedzeniu leżała mary
narka i krawat.
- W takich okolicznościach wolę wystąpić w garniturze
- rzekł gwoli wyjaśnienia. - Pomyślałem, że zrobię na twojej
matce lepsze wrażenie, jeśli wystąpię w marynarce i pod kra
watem.
- Wiesz, trochę wysiadają mi nerwy - przyznała się Jo.
- Mama była bardzo zaskoczona, gdy zapytałam, czy mogę
przyjechać z tobą.
- Ciekawe, jak przyjmie naszÄ… rewelacjÄ™.
- Nie mam zielonego pojęcia. Z mamą nigdy nie wiado-
73
mo. - Wzruszyła ramionami. - Ale jej opinia niczego nie
zmieni.
- Czyli nie rozmyślisz się?
- Nie. Zawsze dotrzymuję przyrzeczeń.
- To ci się chwali. - Pogłaskał ją po dłoni. - Kupiłem
kwiaty i butelkÄ™ wina.
- O ho ho! Chcesz się wkupić w łaski przyszłej teściowej.
Pani Fielding widocznie czekała przy oknie, ponieważ
wyszła na spotkanie gości, gdy tylko samochód wjechał
w bramę wiodącą do Willowdene Manor. Ucałowała córkę
i podała rękę Griersonowi.
- Witam. Dawno się nie widzieliśmy, więc to prawdziwa
niespodzianka. Jak pańskie samopoczucie?
- Długo byłem mocno przygnębiony, ale teraz jest coraz
lepiej - spokojnie odparł Rufus. - Jestem bardzo zobowiąza
ny, że zgodziła się pani, abym przyjechał.
Pani domu wprowadziła gości do środka.
- Przepraszam, że czuć rozmarynem i czosnkiem, ale
przy takim metrażu kuchenne zapachy rozchodzą się wszę
dzie. Lunch jest gotowy, proponuję jednak, żebyśmy naj
pierw coÅ› wypili.
- Jeśli można, poproszę dżin - powiedział Rufus. - Ale
zechcą panie wybaczyć, że wyjdę. Zapomniałem o czymś.
Ledwo drzwi się za nim zamknęły, Rosa Fielding spytała
córkę:
- Od jak dawna siÄ™ spotykacie?
- No, już trochę...
- Czy mam rozumieć, że łączy was coś więcej niż zwykła
znajomość?
- Tak.
Rufus wrócił z bukietem różnokolorowych astrów, które
z ukłonem wręczył pani domu.
74
- O, serdecznie dziękuję - ucieszyła się pani Fielding.
- Uwielbiam jesienne kwiaty, a szczególnie astry. Zaraz wło
żę do wody.
- No i co? - szepnÄ…Å‚, gdy zostali sami.
- Więcej cierpliwości, mój drogi.
Pani Fielding wróciła z wazonem, który postawiła na sto
liku i poprosiła gości do kuchni.
- Przepraszam, że będzie mało elegancko - rzekła, wska
zujÄ…c im miejsca przy stole - ale podczas remontu wyburzo
no jedną ścianę i trochę zmieniono rozkład mieszkania. Na
wet wolę dużą kuchnię, a bez jadalni mogę się obejść.
- Ma pani piękny widok na ogród - zauważył Rufus.
Po zjedzeniu zupy sprawnie pokroił pieczeń baranią. Sma
kowało mu wszystko, szczególnie warzywa prosto z ogrodu.
Po drugim daniu przeszli do bawialni, gdzie pani domu
podała kawę i placek śliwkowy. Jo rzuciła Rufusowi znaczą
ce spojrzenie i powiedziała, patrząc matce prosto w oczy:
- Mamo, chyba się domyślasz, że nie przyjechaliśmy ot
tak sobie.
- Podejrzewam.
- Pragniemy zdradzić pani nasz sekret - rzekł Rufus,
obejmując Jo. - Spodziewamy się dziecka, więc za trzy tygo
dnie bierzemy ślub. Chcemy prosić o błogosławieństwo.
- O Boże! - szepnęła pani Fielding i okrągłymi ze zdu
mienia oczami patrzyła to na córkę, to na Griersona. - Czyli
to w trawie piszczy!
Wyciągnęła ręce i Jo natychmiast rzuciła jej się w objęcia.
Z tą chwilą zniknęło początkowe skrępowanie. Wiadomość
o spodziewanym wnuku wprawiła panią Fielding w zachwyt.
Chciała pochwalić się przed wszystkimi, lecz na prośbę Jo
obiecała, że nikomu nie zdradzi tajemnicy. Na zakończenie
wizyty ucałowała swego przyszłego zięcia.
75
W samochodzie Jo głęboko odetchnęła i wyznała:
- Ulżyło mi. Bałam się tego spotkania, a tymczasem ma
ma przyjęła wiadomość lepiej, niż się spodziewałam.
- Moje wątpliwości też się rozwiały. Zamieniłyście kilka
słów na osobności, prawda? Zdradz mi, czy twoja matka jest.
tak zadowolona, jak mówi.
- Tak. Mama zawsze mówi, co czuje. Dlatego na począt [ Pobierz całość w formacie PDF ]