[ Pobierz całość w formacie PDF ]
gorsi. Wiedziałem, że nigdy nie dotykali swej duchowej strony. Przeciwnie, koncentrowali się na
powierzchni życia. Słyszałem jak ludzie myślą, że są złymi rodzicami, że są brzydcy, otyli, biedni, albo
po prostu kompletnie głupi.
Mam nadzieję, że to nie jest wina zakupów pomyślałem.
Ludzie, których myśli przechwytywałem, rzadko kiedy koncentrowali się na tym, iż są wielkimi i
potężnymi duchowymi istotami. Tylko kilku z nich uważało, że są wielcy. Zacząłem pojmować, że
ludzie mają niemal potrzebę czucia się winnymi, złymi lub gorszymi od innych, i że owa potrzeba zdaje
się tłumić wszelkie myśli o ich duchowej naturze. Czują się za to uwięzieni w rzeczywistości
kontrolowanej i manipulowanej przez innych. Często zastanawiałem się do jakiego stopnia ustrój ma
wpływ na ich niską samoocenę. W końcu wszelkie instytucje, od rządowych po religijne, podkreślają
nieustannie ludzką niedoskonałość. I, choć to zdumiewające, ludzie zdają się akceptować taką opinię.
Wielu ludziom ciążyło uczucie, że znajdują się pod kontrolą. Nawet ci, którzy akceptowali taki stan
rzeczy, nie byli z niego zadowoleni. Czuli się nieważni, jakby byli tylko trybikami w maszynerii
społeczeństwa.
Stwierdziłem, że im większy był stres danej osoby, tym wyrazniej odbierałem jej myśli. Nadal tak
jest. Odnosi się to szczególnie do ludzi próbujących uporać się z żalem, albo z traumatycznym
wydarzeniem, ale wszelkie rodzaje stresu działają niczym przekazniki. Nie wiem jaka jest tego
przyczyna, wiem tylko, że tak się właśnie dzieje. Być może stres pozwala po prostu na otwarcie
człowieka, dzięki czemu może on zostać odczytany".
* * *
Pewnego wieczoru udałem się na mecz baseballowy jednego z moich bratanków. Zrobiłem to po tu
tylko, by wyjść z domu. W tych dniach ledwie mogłem się poruszać, ale uczestnictwo w rozgrywkach
Małej Ligi mego bratanka było dla mnie wielkim wydarzeniem.
Kiedy zająłem miejsce na trybunie, minął mnie jakiś chłopiec. Podszedł do drugiego końca trybuny
i usiadł. Spojrzałem na niego i poczułem strach. Zaskoczyło mnie to, że tak silnie odebrałem jego
uczucia, ponieważ zazwyczaj nie odczytywałem emocji dzieci. Skupiłem się na nich przez chwilę.
Wiedziałem, że bał się kogoś, kto nosił żółtą kurtkę. W umyśle chłopca byli też inni ludzie, ale przede
wszystkim obawiał się chłopaka w owej kurtce. Coś wydarzyło się pomiędzy nimi, i teraz ów chłopak,
wraz z kolegami, zamierzał pobić chłopca, którego myśli odbierałem.
Rozejrzałem się, ale nie dostrzegłem nikogo w żółtej kurtce.
Czy ja tracę zmysły? pomyślałem. Czyżbym widział coś. co nie istnieje?
Wyciągnąłem szyję i zobaczyłem trzech chłopców wychodzących zza narożnika trybuny. Potem
pojawił się zwarty chłopak. Miał na sobie żółtą kurtkę. Gestem przywołałem go do siebie.
Szukasz tego gościa? spytałem, wskazując na dzieciaka na końcu trybuny.
No powiedział chłopak w żółtej kurtce.
Zbijesz go? spytałem.
No powiedział chłopak. Uśmiechnął się ze zdumieniem. Samo pytanie, i to kto je zadał
wprawiło go w osłupienie. Po pierwsze, nie wiedział kim jestem. Po drugie, nigdy wcześniej nie widział
nikogo w tak kiepskim stanie jak ja.
Lepiej zostaw go w spokoju powiedziałem. Są tu dziś policjanci ze służby bezpieczeństwa.
* * *
Aatwo było się pogubić w tych wszystkich doznaniach. Walczyłem o powrót do zdrowia. Byłem tak
pokiereszowany, że właściwie mogłem tylko spać i jeść. Wszystkiego uczyłem się od nowa. Musiałem
nie tylko opanować sztukę chodzenia; musiałem ustalić również po jakim świecie zamierzałem
chodzić. Niekiedy zasiadałem na sofie i przez całe dnie spisywałem notatki. Coś mnie do tego
ciągnęło. W mojej głowie pojawiały się szybkie i gwałtowne myśli, a ja musiałem przelać je na papier,
zanim ulecą mi z pamięci.
* * *
Wkrótce uświadomiłem sobie, że przebywałem w trzech światach: w świecie ducha, w moim
własnym i w świecie innych ludzi.
Kiedy powróciłem do zdrowia i zacząłem chodzić, musiałem zaakceptować te doznania jako
normalną cząstkę mojej istoty. Niektórzy z otaczających mnie ludzi również zaczęli akceptować
zmiany, jakie we mnie zaszły. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl chiara76.opx.pl
gorsi. Wiedziałem, że nigdy nie dotykali swej duchowej strony. Przeciwnie, koncentrowali się na
powierzchni życia. Słyszałem jak ludzie myślą, że są złymi rodzicami, że są brzydcy, otyli, biedni, albo
po prostu kompletnie głupi.
Mam nadzieję, że to nie jest wina zakupów pomyślałem.
Ludzie, których myśli przechwytywałem, rzadko kiedy koncentrowali się na tym, iż są wielkimi i
potężnymi duchowymi istotami. Tylko kilku z nich uważało, że są wielcy. Zacząłem pojmować, że
ludzie mają niemal potrzebę czucia się winnymi, złymi lub gorszymi od innych, i że owa potrzeba zdaje
się tłumić wszelkie myśli o ich duchowej naturze. Czują się za to uwięzieni w rzeczywistości
kontrolowanej i manipulowanej przez innych. Często zastanawiałem się do jakiego stopnia ustrój ma
wpływ na ich niską samoocenę. W końcu wszelkie instytucje, od rządowych po religijne, podkreślają
nieustannie ludzką niedoskonałość. I, choć to zdumiewające, ludzie zdają się akceptować taką opinię.
Wielu ludziom ciążyło uczucie, że znajdują się pod kontrolą. Nawet ci, którzy akceptowali taki stan
rzeczy, nie byli z niego zadowoleni. Czuli się nieważni, jakby byli tylko trybikami w maszynerii
społeczeństwa.
Stwierdziłem, że im większy był stres danej osoby, tym wyrazniej odbierałem jej myśli. Nadal tak
jest. Odnosi się to szczególnie do ludzi próbujących uporać się z żalem, albo z traumatycznym
wydarzeniem, ale wszelkie rodzaje stresu działają niczym przekazniki. Nie wiem jaka jest tego
przyczyna, wiem tylko, że tak się właśnie dzieje. Być może stres pozwala po prostu na otwarcie
człowieka, dzięki czemu może on zostać odczytany".
* * *
Pewnego wieczoru udałem się na mecz baseballowy jednego z moich bratanków. Zrobiłem to po tu
tylko, by wyjść z domu. W tych dniach ledwie mogłem się poruszać, ale uczestnictwo w rozgrywkach
Małej Ligi mego bratanka było dla mnie wielkim wydarzeniem.
Kiedy zająłem miejsce na trybunie, minął mnie jakiś chłopiec. Podszedł do drugiego końca trybuny
i usiadł. Spojrzałem na niego i poczułem strach. Zaskoczyło mnie to, że tak silnie odebrałem jego
uczucia, ponieważ zazwyczaj nie odczytywałem emocji dzieci. Skupiłem się na nich przez chwilę.
Wiedziałem, że bał się kogoś, kto nosił żółtą kurtkę. W umyśle chłopca byli też inni ludzie, ale przede
wszystkim obawiał się chłopaka w owej kurtce. Coś wydarzyło się pomiędzy nimi, i teraz ów chłopak,
wraz z kolegami, zamierzał pobić chłopca, którego myśli odbierałem.
Rozejrzałem się, ale nie dostrzegłem nikogo w żółtej kurtce.
Czy ja tracę zmysły? pomyślałem. Czyżbym widział coś. co nie istnieje?
Wyciągnąłem szyję i zobaczyłem trzech chłopców wychodzących zza narożnika trybuny. Potem
pojawił się zwarty chłopak. Miał na sobie żółtą kurtkę. Gestem przywołałem go do siebie.
Szukasz tego gościa? spytałem, wskazując na dzieciaka na końcu trybuny.
No powiedział chłopak w żółtej kurtce.
Zbijesz go? spytałem.
No powiedział chłopak. Uśmiechnął się ze zdumieniem. Samo pytanie, i to kto je zadał
wprawiło go w osłupienie. Po pierwsze, nie wiedział kim jestem. Po drugie, nigdy wcześniej nie widział
nikogo w tak kiepskim stanie jak ja.
Lepiej zostaw go w spokoju powiedziałem. Są tu dziś policjanci ze służby bezpieczeństwa.
* * *
Aatwo było się pogubić w tych wszystkich doznaniach. Walczyłem o powrót do zdrowia. Byłem tak
pokiereszowany, że właściwie mogłem tylko spać i jeść. Wszystkiego uczyłem się od nowa. Musiałem
nie tylko opanować sztukę chodzenia; musiałem ustalić również po jakim świecie zamierzałem
chodzić. Niekiedy zasiadałem na sofie i przez całe dnie spisywałem notatki. Coś mnie do tego
ciągnęło. W mojej głowie pojawiały się szybkie i gwałtowne myśli, a ja musiałem przelać je na papier,
zanim ulecą mi z pamięci.
* * *
Wkrótce uświadomiłem sobie, że przebywałem w trzech światach: w świecie ducha, w moim
własnym i w świecie innych ludzi.
Kiedy powróciłem do zdrowia i zacząłem chodzić, musiałem zaakceptować te doznania jako
normalną cząstkę mojej istoty. Niektórzy z otaczających mnie ludzi również zaczęli akceptować
zmiany, jakie we mnie zaszły. [ Pobierz całość w formacie PDF ]