[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Możesz uwierzyć, że większość dziewczyn uwielbiała
moje opowieści o gliniarzach? - spytał dumnie.
- Nie wątpię, że Bambi była zachwycona. Ale ja nie je
stem taka jak większość dziewczyn.
- Wiem, nigdy nie byłaś. I nie masz pojęcia, jak się z tego
cieszę. Gdybyś była taka jak inne, straciłabyś to wszystko,
co w tobie najcenniejsze. Razem z tym niezwykłym darem,
dzięki któremu uratowałaś dziś tego mężczyznę. Robiłem
mu masaż serca, ale wiem, że to ty go ocaliłaś. Tak, tak, nie
zaprzeczaj - dodał, widząc jej spojrzenie. - Sekundę przed
tym, zanim zaczął oddychać, zerknąłem na ciebie i zoba
czyłem spokój i dziwne światło bijące z twojej twarzy. Jak
byś już wiedziała.
Wzdrygnęła się lekko. Nie chciała o tym rozmawiać,
czuła, że nie jest jeszcze gotowa, żeby opowiadać o tym,
co przeżyła.
RS
- Zrobiłaś to, prawda? Uzdrowiłaś go, tak samo jak tam
tego psa wiele lat temu.
I nagle scena z przeszłości odżyła w jej pamięci.
Wysiadała właśnie z autobusu, kiedy usłyszała pisk opon
i psi skowyt. Z samochodu wyskoczył przystojny chłopak,
którego tyle razy widziała w szkole. Podbiegł do psa i po
chylił się nad nim z troską.
- Zabiłem go - powiedział do siebie.
- Nie wydaje mi się. - Ukucnęła przy zwierzaku i pod
niosła go delikatnie. - Zawiezmy go do mnie, spróbuję mu
pomóc.
Zabrali psa i umieścili go w starej altanie w ogrodzie.
Zajęła się nim, delikatnie opatrzyła rany i cały czas mia
ła świadomość, że Brian Kemp, najprzystojniejszy chłopak
w szkole, nie spuszcza z niej wzroku. Patrzył z podziwem
na to, co robiła. Nie widział w niej dziwaczki, grubaski wy
kluczonej ze wszystkich kółek towarzyskich. Przenikał jej
duszę i podobało mu się to, co widział. Tajemny, niezwykły
świat Jessiki Morgan...
Kiedy było już po wszystkim, a wysmarowany maścia
mi psiak zasnął wyczerpany, siedzieli na schodach, śmiali
się, patrzyli na gwiazdy błyskające na niebie i długo roz
mawiali.
- Zadzwonię - obiecał, odchodząc. Uniósł jej brodę
i zmusił, by popatrzyła mu w oczy.
Jego obietnica była jak bilet do lepszego świata. Niczego
nie pragnęła bardziej, niż wydostać się z tej okropnej rze
czywistości, w której tkwiła. Jej rodzice nie żyli, wychowy
wała ją ekscentryczna ciotka, miała nadwagę, była biedna
i wszyscy się z niej naśmiewali. Jego słowa dawały nadzie-
RS
ję, pozwalały wierzyć, że ona, Jessika Morgan, też może
być kochana.
Czekała. Nie zauważał jej w szkole, ale wciąż miała
nadzieję. Aż do tego dnia, kiedy zobaczyła go z Lucindą
Potter.
Lucinda miała to wszystko, czego jej brakowało. Była
wysoka, zgrabna, niewiarygodnie piękna i pewna siebie.
I Brian Kemp całował ją z pasją, o jakiej ona mogła tyl
ko marzyć. I zupełnie nie miało dla niego znaczenia, że
Lucy nie zasługiwała na niego. Nie miała przecież pojęcia,
jaki jest naprawdę - cudowny i niezwykły.
Jessika zdziwiła się, że to wspomnienie nadal bolało.
- Przepraszam - wyszeptał wprost do jej ucha. - Ze
wszystkich błędów, jakie popełniłem w życiu, najbardziej
żałuję tego, że cię zraniłem.
Nic nie odpowiedziała. Obawiała się, że jeżeli przyjmie
jego przeprosiny, runie cały jej system obronny. Bezpiecz
niej się czuła, kiedy opowiadał głupie historyjki przy stole.
- Już wtedy to wiedziałem - mówił cicho i jego oddech
łaskotał jej szyję. - Wiedziałem, że jesteś wyjątkowa. Praw
dziwsza niż wszystko, z czym kiedykolwiek miałem do czy
nienia.
Słuchała go oczarowana. Chciała, żeby mówił, a jedno
cześnie bała się jego słów.
- Starałem się nie rozdrapywać starych ran, ale chciał
bym wreszcie zakończyć ten temat. Wybacz mi, Jessika.
Byłem młody i nie miałem pojęcia, co zrobić z kimś takim
jak ty. Nie wiedziałem, jaka to rzadkość spotkać kogoś tak
wyjątkowego. Tamtej nocy przed twoim domem doznałem
czegoś niezwykłego. Nigdy wcześniej ani nigdy potem już
RS
się to nie zdarzyło. Czułem, że żyję. Miałem wrażenie, że
w jakiś zupełnie wyjątkowy sposób jestem połączony ze
światem. Powiedziałem, że zadzwonię, i nie zrobiłem tego,
ale to tylko moja wina. To nie miało nic wspólnego z tobą
ani z tym, jaka wtedy byłaś. - Wziął głęboki oddech i do
dał: - Chciałbym, żebyś to zrozumiała. Miałaś szczęście, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl chiara76.opx.pl
- Możesz uwierzyć, że większość dziewczyn uwielbiała
moje opowieści o gliniarzach? - spytał dumnie.
- Nie wątpię, że Bambi była zachwycona. Ale ja nie je
stem taka jak większość dziewczyn.
- Wiem, nigdy nie byłaś. I nie masz pojęcia, jak się z tego
cieszę. Gdybyś była taka jak inne, straciłabyś to wszystko,
co w tobie najcenniejsze. Razem z tym niezwykłym darem,
dzięki któremu uratowałaś dziś tego mężczyznę. Robiłem
mu masaż serca, ale wiem, że to ty go ocaliłaś. Tak, tak, nie
zaprzeczaj - dodał, widząc jej spojrzenie. - Sekundę przed
tym, zanim zaczął oddychać, zerknąłem na ciebie i zoba
czyłem spokój i dziwne światło bijące z twojej twarzy. Jak
byś już wiedziała.
Wzdrygnęła się lekko. Nie chciała o tym rozmawiać,
czuła, że nie jest jeszcze gotowa, żeby opowiadać o tym,
co przeżyła.
RS
- Zrobiłaś to, prawda? Uzdrowiłaś go, tak samo jak tam
tego psa wiele lat temu.
I nagle scena z przeszłości odżyła w jej pamięci.
Wysiadała właśnie z autobusu, kiedy usłyszała pisk opon
i psi skowyt. Z samochodu wyskoczył przystojny chłopak,
którego tyle razy widziała w szkole. Podbiegł do psa i po
chylił się nad nim z troską.
- Zabiłem go - powiedział do siebie.
- Nie wydaje mi się. - Ukucnęła przy zwierzaku i pod
niosła go delikatnie. - Zawiezmy go do mnie, spróbuję mu
pomóc.
Zabrali psa i umieścili go w starej altanie w ogrodzie.
Zajęła się nim, delikatnie opatrzyła rany i cały czas mia
ła świadomość, że Brian Kemp, najprzystojniejszy chłopak
w szkole, nie spuszcza z niej wzroku. Patrzył z podziwem
na to, co robiła. Nie widział w niej dziwaczki, grubaski wy
kluczonej ze wszystkich kółek towarzyskich. Przenikał jej
duszę i podobało mu się to, co widział. Tajemny, niezwykły
świat Jessiki Morgan...
Kiedy było już po wszystkim, a wysmarowany maścia
mi psiak zasnął wyczerpany, siedzieli na schodach, śmiali
się, patrzyli na gwiazdy błyskające na niebie i długo roz
mawiali.
- Zadzwonię - obiecał, odchodząc. Uniósł jej brodę
i zmusił, by popatrzyła mu w oczy.
Jego obietnica była jak bilet do lepszego świata. Niczego
nie pragnęła bardziej, niż wydostać się z tej okropnej rze
czywistości, w której tkwiła. Jej rodzice nie żyli, wychowy
wała ją ekscentryczna ciotka, miała nadwagę, była biedna
i wszyscy się z niej naśmiewali. Jego słowa dawały nadzie-
RS
ję, pozwalały wierzyć, że ona, Jessika Morgan, też może
być kochana.
Czekała. Nie zauważał jej w szkole, ale wciąż miała
nadzieję. Aż do tego dnia, kiedy zobaczyła go z Lucindą
Potter.
Lucinda miała to wszystko, czego jej brakowało. Była
wysoka, zgrabna, niewiarygodnie piękna i pewna siebie.
I Brian Kemp całował ją z pasją, o jakiej ona mogła tyl
ko marzyć. I zupełnie nie miało dla niego znaczenia, że
Lucy nie zasługiwała na niego. Nie miała przecież pojęcia,
jaki jest naprawdę - cudowny i niezwykły.
Jessika zdziwiła się, że to wspomnienie nadal bolało.
- Przepraszam - wyszeptał wprost do jej ucha. - Ze
wszystkich błędów, jakie popełniłem w życiu, najbardziej
żałuję tego, że cię zraniłem.
Nic nie odpowiedziała. Obawiała się, że jeżeli przyjmie
jego przeprosiny, runie cały jej system obronny. Bezpiecz
niej się czuła, kiedy opowiadał głupie historyjki przy stole.
- Już wtedy to wiedziałem - mówił cicho i jego oddech
łaskotał jej szyję. - Wiedziałem, że jesteś wyjątkowa. Praw
dziwsza niż wszystko, z czym kiedykolwiek miałem do czy
nienia.
Słuchała go oczarowana. Chciała, żeby mówił, a jedno
cześnie bała się jego słów.
- Starałem się nie rozdrapywać starych ran, ale chciał
bym wreszcie zakończyć ten temat. Wybacz mi, Jessika.
Byłem młody i nie miałem pojęcia, co zrobić z kimś takim
jak ty. Nie wiedziałem, jaka to rzadkość spotkać kogoś tak
wyjątkowego. Tamtej nocy przed twoim domem doznałem
czegoś niezwykłego. Nigdy wcześniej ani nigdy potem już
RS
się to nie zdarzyło. Czułem, że żyję. Miałem wrażenie, że
w jakiś zupełnie wyjątkowy sposób jestem połączony ze
światem. Powiedziałem, że zadzwonię, i nie zrobiłem tego,
ale to tylko moja wina. To nie miało nic wspólnego z tobą
ani z tym, jaka wtedy byłaś. - Wziął głęboki oddech i do
dał: - Chciałbym, żebyś to zrozumiała. Miałaś szczęście, [ Pobierz całość w formacie PDF ]