[ Pobierz całość w formacie PDF ]
srebrnym kołkiem, odwracasz ją, nicujesz, starasz się
dotrzeć do środka jej tajemnicy, zagłębić tam, gdzie
jest najbardziej miękka, ale ona jest silna, silna jak
mężczyzna i znów robi z tobą, co chce.
Powoli, powoli, mamy czas maleńki, żona prze-
cież śpi.
Co jej właściwie podałeś?
Walczymy ze sobą długo. Nie wiem, jak długo,
bo przebywamy przecież poza czasem. Wpuszczam
cię wszędzie, gdzie chcesz wejść. Proszę bardzo, za-
władnęłam tobą, ale jestem sprawiedliwa, cała do
twojej dyspozycji i hojna. Nie ma w moim ciele
miejsc gorszych, mniej ważnych czy nieczystych.
Każdy zakątek mojego ciała potrafi mi dać rozkosz.
Teraz, Zwiniopasie, nauczysz się grać na moich
wszystkich instrumentach.
Proszę, poznaj je wszystkie!
A teraz zobacz, jaka ze mnie zdolna flecistka.
Takiej gry trzeba się długo uczyć, zwalczać naturalne
odruchy, oddychać odpowiednio, przez nos, ale wy-
starczy, że raz spojrzę na twoją twarz i już wiem, że
podoba ci się moja melodia, że chcesz, żebym grała,
grała, grała w nieskończoność. Doprowadzam cię do
ostatniego akordu i przestaję grać. Zmieję się do cie-
bie. Jeszcze mamy czas, dużo czasu. Jesteś mój po
wieki wieków. Jeszcze nieraz zaprowadzę cię w po-
bliże szczytu, a potem pociągnę w dół. Zgodzisz się
ze mną, że każdy potrafi wejść na szczyt? Najtrudniej
jest iść pięknie, a potem zbliżyć się do szczytu i sta-
nąć, zejść na dół i znów wspinać się od nowa dopie-
ro za którymś razem stanąć na szczycie i szczytować
w nieskończoność, łącząc ze sobą te wszystkie jałowe
wspinaczki.
Wreszcie czas na szczytowanie. Chodz, powoli,
szeroko rozkładam nogi, wypinam się, klęczysz za
mną, patrz sobie, jak znikasz, patrz. Piękna machina,
prawda? Uprawiamy seks w ciszy i skupieniu, jeste-
śmy pańszczyznianymi chłopami natury, poszliśmy za
jej zewem, wypełniamy posłusznie rozkazy instynktu,
trudna to uprawa, niewdzięczna, ciągle trzeba zaczy-
nać od nowa, od nowa, pchać i wypychać, przyjmo-
wać i zabierać, dawać i brać, oddawać i wchłaniać.
Teraz już napełnij mnie nasieniem, wchłonę je po-
słusznie, chcę czuć, jak tryskasz we mnie, do środka,
jak zespalamy się na chwilę, zrób to teraz, teraz, teraz,
chcę pełnej synchronizacji, jestem na miejscu, na
miejscuuuuu!
Wyję jak suka. Mam, czego chciałam. Ty prze-
żywasz swoją rozkosz skupiony, z zamkniętymi ocza-
mi; wyglądasz, jakbyś się modlił.
Wiem, że i ty dostałeś to, czego chciałeś.
Dobry Zwiniopas. Dobry, dobry i posłuszny
swoim pragnieniom. Idealnie dopasowany, tak jak
myślałam, jak czułam i przewidywałam. Już wiem, że
na zawsze zostaniemy razem. Nigdy się ode mnie nie
uwolnisz. Mam wszystko na filmie.
Także to, jak opowiadałeś o swojej żonie,
o tym, jak ją uśpiłeś.
Mówiłam ci już, że masz złe mniemanie o ko-
bietach? Naprawdę musisz nad sobą popracować. Po-
każę ci, jak szanować kobiety.
Mamy na to całe życie!
Buenos Aires
Podróże kształcą, słyszałeś? Kiedyś zapytałam
cię, czy jedziesz ze mną do Buenos Aires, pamiętasz?
Musisz. Zrealizuję (używając ciebie) pewną mło-
dzieńczą, nigdy nieurzeczywistnioną fantazję. Zosta-
niesz moim podniebnym kochankiem. Nie tylko
moim, ale poczekaj zanim poznasz szczegóły, musi
minąć trochę czasu. Cierpliwości. To będzie taka tro-
chę randka w ciemno ze mną i kimś jeszcze.
Prosisz o czas do namysłu; wiedziałam, że po-
prosisz. Kiedy prosiłeś, musiałeś wiedzieć, że się nie
zgodzę. Decydujesz się teraz albo użyję kogoś innego.
Uśmiechamy się oboje, wiedząc, że najważniej-
sze są w życiu przygody. Teraz. Teraz.
Lecimy do Buenos Aires.
Pas bezpieczeństwa pieści mnie jak czułe dło-
nie kochanka. Przez osmozę przejmuję twoją wrażli-
wość, a może oboje w duecie produkujemy jakąś nad-
mierną ilość komórek nerwowych? Jako ateistka i bio-
log muszę szukać rozwiązań racjonalnych. A, feromo-
ny, zapomniałam o feromonach. To pewnie to. A więc
to zapach twojego potu, niewyczuwalny dla mnie
(kim jestem ja, skoro tylko część mnie czuje zapach?),
sprawia, że podróżuję po świecie w twoim towarzy-
stwie, przesuwając swoje granice?
Według innej teorii mielibyśmy razem świetne
potomstwo. Nasze geny się zwąchały. Czy tak? Kiedy
jesteśmy blisko, moje komórki jajowe aż wyrywają
się do twoich plemników? Czterysta (no, powiedzmy,
nieco mniej, już trochę żyję i trochę zużyłam) tysięcy
moich komórek jajowych krzyczy na twój widok: on,
on, on! Tak?
I ja nic o tym nie wiem?
Dość bezsensownego marnotrawienia energii,
stop domysłom! Ostatecznie, co liczy się naprawdę?
Suma naszych pragnień, tylko to się liczy (pragnienie
z Pragi). Jesteśmy tylko ty i ja, i fakt, że chcemy iść
ze sobą do łóżka, na podłogę, na kuchenny stół, na
schody. Gdziekolwiek, byle gdzieś, gdzie można by
się wzajemnie posiąść, nakarmić sobą, nasycić. Tak
bardzo się pragniemy, że śnimy o sobie. Czy to nie
dostateczny dowód na to, że liczy się tylko ten głód?
Nienasycenie jest tak zdesperowane, że sięga do pod-
świadomości, steruje nami nieuczciwie, podprogowo.
Nie brońmy się, od własnych pragnień nie sposób
uciec. W każdym razie ja się poddałam. A teraz tylko
się tłumaczę.
Jesteś ty, jestem ja i twoja niespodzianka,
w którą zabrnąłeś, decydując się na Buenos Aires. Na-
sza przygoda rozegra się na pokładzie samolotu. Pa-
miętasz Emmanuelle? A może to jakaś moja emana-
cja, emmanuacja, wynikła z oglądania Emmanuelle
i jednoczesnej masturbacji? (Wybacz, znów zagłę-
biam się w moich badaniach nad wszystkim, zamiast
od razu dążyć do celu).
Tak więc, jak już mówiłam, wszystko rozegra
się na pokładzie samolotu, którym będziemy we troje
lecieli do Buenos Aires.
Jak byś przetłumaczył Buenos Aires?
Wierzysz w przypadek?
Czy nasze Buenos Aires będzie wystarczająco
bueno do mojego wniebowstąpienia?
Nie będę cię dłużej trzymała w niepewności.
Pewnie chcesz wiedzieć, kim jest trzecia część naszej
wycieczki. To on. Młody, piękny, biseksualny żigo-
lak. Jest całkowicie bezwolny: ludzka pacynka. Nie
ma to chyba nic wspólnego z ceną, jaką za niego za-
płaciłam. Taki jest. Lubi seks i jest naprawdę dobry
w tym, co robi. Taki wolnomularz prostytucji, jeśli ro-
zumiesz, na czym polega mój skrót myślowy. Do tego
wszystkiego ma w sobie dużo czułości, szczerej, życz-
liwej, wypływającej z wnętrza. Takiej, za którą nie
trzeba dopłacać. Facet pomaga ci osiągnąć orgazm [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl chiara76.opx.pl
srebrnym kołkiem, odwracasz ją, nicujesz, starasz się
dotrzeć do środka jej tajemnicy, zagłębić tam, gdzie
jest najbardziej miękka, ale ona jest silna, silna jak
mężczyzna i znów robi z tobą, co chce.
Powoli, powoli, mamy czas maleńki, żona prze-
cież śpi.
Co jej właściwie podałeś?
Walczymy ze sobą długo. Nie wiem, jak długo,
bo przebywamy przecież poza czasem. Wpuszczam
cię wszędzie, gdzie chcesz wejść. Proszę bardzo, za-
władnęłam tobą, ale jestem sprawiedliwa, cała do
twojej dyspozycji i hojna. Nie ma w moim ciele
miejsc gorszych, mniej ważnych czy nieczystych.
Każdy zakątek mojego ciała potrafi mi dać rozkosz.
Teraz, Zwiniopasie, nauczysz się grać na moich
wszystkich instrumentach.
Proszę, poznaj je wszystkie!
A teraz zobacz, jaka ze mnie zdolna flecistka.
Takiej gry trzeba się długo uczyć, zwalczać naturalne
odruchy, oddychać odpowiednio, przez nos, ale wy-
starczy, że raz spojrzę na twoją twarz i już wiem, że
podoba ci się moja melodia, że chcesz, żebym grała,
grała, grała w nieskończoność. Doprowadzam cię do
ostatniego akordu i przestaję grać. Zmieję się do cie-
bie. Jeszcze mamy czas, dużo czasu. Jesteś mój po
wieki wieków. Jeszcze nieraz zaprowadzę cię w po-
bliże szczytu, a potem pociągnę w dół. Zgodzisz się
ze mną, że każdy potrafi wejść na szczyt? Najtrudniej
jest iść pięknie, a potem zbliżyć się do szczytu i sta-
nąć, zejść na dół i znów wspinać się od nowa dopie-
ro za którymś razem stanąć na szczycie i szczytować
w nieskończoność, łącząc ze sobą te wszystkie jałowe
wspinaczki.
Wreszcie czas na szczytowanie. Chodz, powoli,
szeroko rozkładam nogi, wypinam się, klęczysz za
mną, patrz sobie, jak znikasz, patrz. Piękna machina,
prawda? Uprawiamy seks w ciszy i skupieniu, jeste-
śmy pańszczyznianymi chłopami natury, poszliśmy za
jej zewem, wypełniamy posłusznie rozkazy instynktu,
trudna to uprawa, niewdzięczna, ciągle trzeba zaczy-
nać od nowa, od nowa, pchać i wypychać, przyjmo-
wać i zabierać, dawać i brać, oddawać i wchłaniać.
Teraz już napełnij mnie nasieniem, wchłonę je po-
słusznie, chcę czuć, jak tryskasz we mnie, do środka,
jak zespalamy się na chwilę, zrób to teraz, teraz, teraz,
chcę pełnej synchronizacji, jestem na miejscu, na
miejscuuuuu!
Wyję jak suka. Mam, czego chciałam. Ty prze-
żywasz swoją rozkosz skupiony, z zamkniętymi ocza-
mi; wyglądasz, jakbyś się modlił.
Wiem, że i ty dostałeś to, czego chciałeś.
Dobry Zwiniopas. Dobry, dobry i posłuszny
swoim pragnieniom. Idealnie dopasowany, tak jak
myślałam, jak czułam i przewidywałam. Już wiem, że
na zawsze zostaniemy razem. Nigdy się ode mnie nie
uwolnisz. Mam wszystko na filmie.
Także to, jak opowiadałeś o swojej żonie,
o tym, jak ją uśpiłeś.
Mówiłam ci już, że masz złe mniemanie o ko-
bietach? Naprawdę musisz nad sobą popracować. Po-
każę ci, jak szanować kobiety.
Mamy na to całe życie!
Buenos Aires
Podróże kształcą, słyszałeś? Kiedyś zapytałam
cię, czy jedziesz ze mną do Buenos Aires, pamiętasz?
Musisz. Zrealizuję (używając ciebie) pewną mło-
dzieńczą, nigdy nieurzeczywistnioną fantazję. Zosta-
niesz moim podniebnym kochankiem. Nie tylko
moim, ale poczekaj zanim poznasz szczegóły, musi
minąć trochę czasu. Cierpliwości. To będzie taka tro-
chę randka w ciemno ze mną i kimś jeszcze.
Prosisz o czas do namysłu; wiedziałam, że po-
prosisz. Kiedy prosiłeś, musiałeś wiedzieć, że się nie
zgodzę. Decydujesz się teraz albo użyję kogoś innego.
Uśmiechamy się oboje, wiedząc, że najważniej-
sze są w życiu przygody. Teraz. Teraz.
Lecimy do Buenos Aires.
Pas bezpieczeństwa pieści mnie jak czułe dło-
nie kochanka. Przez osmozę przejmuję twoją wrażli-
wość, a może oboje w duecie produkujemy jakąś nad-
mierną ilość komórek nerwowych? Jako ateistka i bio-
log muszę szukać rozwiązań racjonalnych. A, feromo-
ny, zapomniałam o feromonach. To pewnie to. A więc
to zapach twojego potu, niewyczuwalny dla mnie
(kim jestem ja, skoro tylko część mnie czuje zapach?),
sprawia, że podróżuję po świecie w twoim towarzy-
stwie, przesuwając swoje granice?
Według innej teorii mielibyśmy razem świetne
potomstwo. Nasze geny się zwąchały. Czy tak? Kiedy
jesteśmy blisko, moje komórki jajowe aż wyrywają
się do twoich plemników? Czterysta (no, powiedzmy,
nieco mniej, już trochę żyję i trochę zużyłam) tysięcy
moich komórek jajowych krzyczy na twój widok: on,
on, on! Tak?
I ja nic o tym nie wiem?
Dość bezsensownego marnotrawienia energii,
stop domysłom! Ostatecznie, co liczy się naprawdę?
Suma naszych pragnień, tylko to się liczy (pragnienie
z Pragi). Jesteśmy tylko ty i ja, i fakt, że chcemy iść
ze sobą do łóżka, na podłogę, na kuchenny stół, na
schody. Gdziekolwiek, byle gdzieś, gdzie można by
się wzajemnie posiąść, nakarmić sobą, nasycić. Tak
bardzo się pragniemy, że śnimy o sobie. Czy to nie
dostateczny dowód na to, że liczy się tylko ten głód?
Nienasycenie jest tak zdesperowane, że sięga do pod-
świadomości, steruje nami nieuczciwie, podprogowo.
Nie brońmy się, od własnych pragnień nie sposób
uciec. W każdym razie ja się poddałam. A teraz tylko
się tłumaczę.
Jesteś ty, jestem ja i twoja niespodzianka,
w którą zabrnąłeś, decydując się na Buenos Aires. Na-
sza przygoda rozegra się na pokładzie samolotu. Pa-
miętasz Emmanuelle? A może to jakaś moja emana-
cja, emmanuacja, wynikła z oglądania Emmanuelle
i jednoczesnej masturbacji? (Wybacz, znów zagłę-
biam się w moich badaniach nad wszystkim, zamiast
od razu dążyć do celu).
Tak więc, jak już mówiłam, wszystko rozegra
się na pokładzie samolotu, którym będziemy we troje
lecieli do Buenos Aires.
Jak byś przetłumaczył Buenos Aires?
Wierzysz w przypadek?
Czy nasze Buenos Aires będzie wystarczająco
bueno do mojego wniebowstąpienia?
Nie będę cię dłużej trzymała w niepewności.
Pewnie chcesz wiedzieć, kim jest trzecia część naszej
wycieczki. To on. Młody, piękny, biseksualny żigo-
lak. Jest całkowicie bezwolny: ludzka pacynka. Nie
ma to chyba nic wspólnego z ceną, jaką za niego za-
płaciłam. Taki jest. Lubi seks i jest naprawdę dobry
w tym, co robi. Taki wolnomularz prostytucji, jeśli ro-
zumiesz, na czym polega mój skrót myślowy. Do tego
wszystkiego ma w sobie dużo czułości, szczerej, życz-
liwej, wypływającej z wnętrza. Takiej, za którą nie
trzeba dopłacać. Facet pomaga ci osiągnąć orgazm [ Pobierz całość w formacie PDF ]