[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ramię me nie mniej sprawne. Wracaj do swych powinności,
stary dozorco, a moje mnie pozostaw, które, na Mitrę,
rozkoszniejsze są od twoich, gdy bowiem ty wydeptywać
będziesz te zimne korytarze, popatrując na przerdzewiałe
drzwi ciemnic, ja odrąbię dzisiejszej nocy najpiękniejszą
główkę w Tarantii.
Strona 68
Howard Robert E - Conan. Godzina smoka.txt
Wciąż mamrocząc pod nosem dozorca pokusztykał dale;,
kat zaś podjął swą niespieszną wędrówkę. Kilka kroków i
minął zakręt korytarza, zauważając z roztargnieniem, że
jedne z drzwi po lewej stronie są uchylone. Gdyby chwilę
pomyślał, byłby doszedł do wniosku, że musiały zostać
otwarte już po przejściu strażnika, myślenie wszelako nie
wiązało się z jego zawodem. Nim pojął, że coś jest nie w
porządku, było za pózno.
Ostrzegło go ciche tygrysie stąpnięcie i szelest
płaszcza, zanim jednak zdołał się odwrócić, ciężkie ramię
owinięte wokół szyi zdusiło jeszcze nie narodzony okrzyk.
Przez krótki moment, który mu został dany, zrozumiał w
nagłym przypływie paniki, jak wielka jest moc, wobec
której niczym była krzepa jego hartownych ścięgien.
Wyczuł raczej niż zobaczył wymierzony w siebie sztylet.
 Psie nemedyjski!  usłyszał tuż przy uchu nabrzmiałe
pasją warknięcie.  Nie odrąbiesz już żadni Aquilońskiej
głowy!
I to były ostatnie słowa, jakie usłyszał.
W wilgotnym lochu rozświetlonym tylko pochodnią z
której kapały krople smoły, trzech mężczyzn otaczało
młodą kobietę klęczącą na zasłanej słomą kamiennej
podłodze. Odziana tylko w skąpe giezło, ze skrępowanymi
do tyłu rękami, podniosła do góry oszołomione spojrzenie.
Złote włosy połyskliwą falą opadały na jej białe ramiona
i nawet niepewne światło pochodni i spowodowana
przerażeniem bladość nie mogły ukryć jej niezwykłej
piękności. Szeroko rozwartymi oczyma wpatrywała się w
oprawców. Ci zaś byli zamaskowani i owinięci w płaszcze,
czyn bowiem w rodzaju tego, jaki mieli wykonać, nawet w
podbitej krainie wymaga masek. Ona jednak znała ich
wszystkich, choć nikomu, gdy noc dobiegnie końca, ta
wiedza nie miała przynieść szwanku.
 Nasz miłosierny suweren daje ci jeszcze jedną
szansę, księżniczko  ozwał się najwyższy z trzech w
mowie Aquiloriskiej bez śladu obcego akcentu.  Kazał mi
rzec, iż jeśli zmiękczysz swą dumną buntowniczą duszę,
otworzy jeszcze przed tobą ramiona. Jeśli nie& Wykonał
gest w stronę pokrytego poczerniałymi plamami i głębokimi
nacięciami pniaka na środku celi.
Albiona zadrżała i blednąc jeszcze bardziej szarpnęła
się do tyłu. Każde włókno jej pełnego wigoru młodego
ciała drżało pragnieniem życia. Valerius też jest młody i
urodziwy, powtarzała w duszy, wiodąc sama ze sobą walkę o
życie, i wielbią go kobiety& Ale nie potrafiła wyrzec
słowa, które wybawi jej delikatne ciało przed katowskim
pniakiem i krwawym toporem. Nie umiała rzeczy tej pojąć
Strona 69
Howard Robert E - Conan. Godzina smoka.txt
rozumem, wiedząc tylko, że na myśl o Valeriusowych
uściskach przechodzi ją dreszcz obrzydzenia silniejszy
niż lęk przed śmiercią. Bezradnie pokręciła głową,
słuchając impulsu bardziej nieodpartego niż instynkt
życia.
 Tedy nie ma co więcej gadać!  zakrzyknął
niecierpliwie jeden z pozostałych z wyraznym nemedyjskim
akcentem.  Gdzie mistrz?
Jak gdyby przyzwana tymi słowy, w rozwartych cicho
drzwiach lochu stanęła na kształt mrocznego cienia z
zaświatów ogromna postać.
Na widok owej posępnej sylwety Albiona wydala mimo
woli zduszony okrzyk, a i pozostali patrzyli przez chwilę
w milczeniu, jak gdyby niemy zamaskowany przybysz obudził
w nich zabobonny lęk. Przez wycięcie w kapturze ogniście
jarzyły się błękitne oczy, spoczywając po kolei na każdym
z trzech mężów i śląc po ich karkach nieprzyjemny chłodny
dreszcz.
Potem wysoki Aquiloriczyk brutalnie chwycił dziewczynę
i pociągnął ją w stronę pniaka. Wykrzyknęła i poczęła się
gorączkowo wyrywać z jego uścisku, bezlitośnie jednak
powalił ją na kolana i docisnął złotowłosą głowę do
okrwawionego pnia.
 Czemu zwlekasz, kacie?  wrzasnął gniewnie.  Czyń
swą powinność!
Odpowiedział mu potężny wybuch nieopisanie
złowieszczego śmiechu. Wszyscy obecni w ciemnicy  nawet
klęcząca z nienaturalnie wykręconą głową dziewczyna 
zamarli na miejscach, wpatrzeni w zakapturzoną postać.
 Co ma znaczyć ta niewczesna uciecha, psie? 
nieswoim głosem zapytał Aquilończyk.
Człowiek w czerni zdarł z głowy kaptur i cisnął nim o
ziemię; potem, wsparłszy się plecami o zamknięte drzwi,
uniósł w górę katowski topór.
 Poznajecie mnie, kundle?  zagrzmiał.  Poznajecie
mnie?
Ciszę, której nie zakłócały nawet oddechy, rozdarł
nagle okrzyk Albiony, która wyrwała się z rozluznionego
uścisku oprawcy:
 Król! Och, Mitro, król!
Trzej mężowie stali jak zamurowani, aż wreszcie
Aquilończyk otrząsnął się z oszołomienia.
 Conan!  wydusił z siebie tonem człowieka nie
ufającego własnym zmysłom.  Król czy jego duch? Cóż za
szatańska to sprawka?
 Szatańska sprawka, żeby szatanom sprostać!  odparł
kpiąco Conan. Wargi mu się śmiały, ale w oczach płonęły
ognie piekieł.  Nuże, do dzieła, cni panowie. Wy macie
Strona 70
Howard Robert E - Conan. Godzina smoka.txt
swe miecze, ja ów tasak. Ba! Mniemam, że w sam raz taki
rzezniczy topór do mojej roboty, prześwietni rycerze!
 W niego!  ryknął Aquilończyk, dobywają miecza.  To
Conan& i śmierć nam albo jemu!
Jak ludzie wyrwani z transu, Nemedyjczycy również
wyszarpnęli miecze z pochew i ruszyli na króla.
Nie do boju ma służyć katowski topór, Conan jednak
władał ciężkim nieporęcznym orężem równie lekko jak
siekierą, a dzięki zwinności nóg i nieustannym zmianom
pozycji paraliżował zamysł obskoczenia go jednocześnie z
trzech stron.
Wyłapał obuchem cios pierwszego z napastników i nim ów
zdołał odstąpić albo zasłonić się mieczem, roztrzaskał mu
żelezcem pierś. Drugi Nemedyjczyk ciął wściekle od ucha,
ale chybił; nim zdołał odzyskać równowagę, topór
rozszczepił mu czaszkę. Chwilę pózniej Aquilończyk został
zapędzony do kąta celi, gdzie rozpaczliwie bronił się
przed nawałnicą ciosów, nie mając nawet okazji wrzasnąć o
pomoc.
Raptem lewica Conana wystrzeliła w przód i zerwawszy
maskę, odsłoniła pobladłe oblicze.
 Psie!  zgrzytnął zębami król.  Sądziłem, że cię
znam. Zdrajco! Przeklęty zaprzańcze! Nawet ta podła stal [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chiara76.opx.pl
  • Copyright (c) 2009 Odebrali mi wszystkie siły, kiedy nauczyli mnie, że jestem nikim. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.