[ Pobierz całość w formacie PDF ]

może był to ten sam naparstek, który znalazłem w kieszeni kapitana. Doktor z wielką
ostrożnością przełamał pieczęcie, a ze środka złożonej ćwiartki wypadła mapa jakiejś wy-
spy, z podaniem długości i szerokości geograficznej, mielizn i głębi, nazw wzgórz, zatok
i przystani  słowem, ze wszystkimi szczegółami potrzebnymi do bezpiecznego zarzu-
cenia kotwicy u jej brzegów. Wyspa ta miała około óiewięciu mil wzdłuż i pięciu wszerz,
a kształt jej, rzec można, przypominał opasłego smoka w postawie stojącej; były tam dwie
przystanie baróo dogodne, bo zamknięte dokoła, a pagórek w samym środku nosił na-
zwę  Lunety . Było jeszcze kilka dopisków z daty pózniejszej, lecz przede wszystkim były
tam trzy krzyżyki nakreślone czerwonym atramentem  dwa w północnej części wy-
spy, a jeden na południu, koło nich zaś tym samym czerwonym atramentem i drobnym
pięknym pismem, wielce odmiennym od koślawych kulfonów kapitana, wypisano słowa
następujące: a s skarb.
W górze na odwrotnej stronie ta sama ręka wypisała dalsze objaśnienia:
Wysokie drzewo, cypel »Lunety«, kierujÄ…c siÄ™ na Pn. od strzaÅ‚ki kom-
pasu Pn. Pn. W. Wyspa Szkieletów W. Pd. W. i przez Wsch.
òiesięć stóp.
Sztaby srebra są w północnej skrytce; można je znalezć idąc w kierunku
wschodniej grani, óiesięć sążni na południe od czarnej skały, zwróciwszy się
twarzÄ… ku niej.
Broń można łatwo znalezć na piaskowym wzgórzu, kierunek Pn. od
przylądka północnej zatoki, zwrot na W. i ćwierć Pn.
J. F.
r bert ui te en n Wyspa skarbów 21
Było to wszystko, lecz objaśnienia, acz zwięzłe i niezrozumiałe dla mnie, napełniały
radością óieóica i doktora Liveseya.
 Mości Livesey  rzekł óieóic  dasz pan już spokój swej utrapionej praktyce
lekarskiej. Jutro odjeżdżam do Bristolu. W ciągu trzech tygodni  co mówię, trzech
tygodni! dwóch tygodni, óiesięciu dni  bęóiemy mieli najlepszy statek i najlepszą
załogę w Anglii. Hawkins pojeóie z nami jako chłopiec okrętowy; bęóiesz, imć Haw-
kinsie, świetnym chłopcem okrętowym. Waszmość, panie doktorze, bęóiesz lekarzem
naszej załogi, a ja będę dowódcą okrętu. Wezmiemy z sobą Redrutha, Joyce'a i Huntera.
Bęóiemy mieli pomyślne wiatry, szybką jazdę i niewiele trudności w znalezieniu owej
miejscowości, a za to dosyć grosza, by dobrze sobie podjeść, zaprószyć głowy i zagrać
w gÄ…skÄ™ i gÄ…siora.
 Panie Trelawney  wtrącił doktor.  Ja pojadę z panem i ręczę, że i Jim tego
samego sobie życzy; bądzmy więc dobrej myśli co do naszego przedsięwzięcia. Boję się
tylko jednego człowieka&
 Któż to taki?  krzyknął óieóic  Proszę mi powieóieć imię tego niegoóiwca!
 Mówię o panu  odpowieóiał doktor  gdyż nie umiesz trzymać języka za zę-
bami. Nie jesteśmy jedynymi ludzmi, którzy wieóą o tym papierze. Ci hultaje, którzy
napadli óiś w nocy na karczmę (bez wątpienia zuchwali i niemający nic do stracenia
rębacze! ) i inni, którzy znajdowali się na pokłaóie wiadomego statku (a śmiem przy-
puszczać, że jest ich więcej w pobliżu), spiknęli się wszyscy, żeby zdobyć te pieniąóe.
Musimy się nieco rozłączyć, aż do czasu gdy przyjóie nam odpłynąć na morze. Jim musi
na razie pozostać u mnie; pan wezmie Joyce'a i Huntera i odjeóie do Bristolu, a od
początku do końca nie wolno nikomu z nas pisnąć ani słowa o tym, cośmy odkryli.
 Livesey!  rzekł óieóic  masz pan zawsze słuszność w takich wypadkach.
Będę milczał jak grób.
r bert ui te en n Wyspa skarbów 22
CZZ DRUGA. KUCHARZ OKRTOWY
ii. ja bri t u
Wbrew przypuszczeniom óieóica sporo wody upłynęło, zanim byliśmy gotowi do że-
glugi, przy tym nie ziścił się po naszej myśli żaden z pierwotnych zamiarów, nawet zamiar
doktora Livesey'a, by mnie zatrzymać przy sobie. Doktor musiał wyjechać do Londynu,
żeby tam spełniać obowiązki swego zawodu; óieóic miał wiele pracy w Bristolu, ja zaś
Wyspa, Marzenie
mieszkałem we dworze pod opieką starego Redrutha, leśnika dworskiego. Tu prowaói-
łem życie pustelnicze, ale pełne marzeń o morzu oraz najrozkoszniejszych rojeń o nie-
znanych wyspach i przygodach. Goóinami całymi dumałem o mapie, której wszystkie
szczegóły pamiętałem dokładnie. Sieóąc przy kominku w pokoju gospodyni zbliżałem
się wyobraznią do tej wyspy, wdrapywałem się po tysiące razy na ów wysoki pagórek zwa-
ny  Lunetą , a z jego wierzchołka poóiwiałem najczarowniejsze i zmieniające się widoki.
Niekiedy wyspa była zaludniona przez óikusów, z którymi staczaliśmy walki; kiedy in-
óiej roiła się od drapieżnych zwierząt, które nas ścigały. Pomimo to we wszystkich tych
majaczeniach nigdy nie zdarzyło mi się nic tak óiwnego i strasznego jak przygody, które
nam przyszło przeżywać na jawie.
M3ał tyóień po tygodniu, aż pewnego pięknego poranka nadszedł list adresowany do
doktora Livesey'a i opatrzony uwagÄ…: W ra b w r y r b
y awk s. Stosując się do tego polecenia znalezliśmy  ściśle mówiąc, znalazłem ja,
gdyż leśnik był nietęgi w piśmie i znał się jedynie na literach drukowanych  następujące
ważne nowiny:
Bristol, gospoda  Pod StarÄ… KotwicÄ… , 1 marca 17&
Kochany Livesey'u!
Ponieważ nie wiem, góie Waćpan się obracasz, czy we dworze, czy
w Londynie, więc posyłam list niniejszy w dwu egzemplarzach w oba miej-
sca.
Okręt już kupiony i wyporząóony. Stoi na kotwicy gotów do drogi.
Pewno sobie Pan nie wyobrażaÅ‚ nigdy piÄ™kniejszego szonera¹y  óiecko
mogłoby na nim żeglować. Pojemność dwieście ton; nazywa się  Hispanio-
la .
Nabyłem ten statek za pośrednictwem starego przyjaciela, Blandly'ego,
który sam wypróbował należycie to zachwycające cacko. Czcigodny wiarus
wprost zaprzedał się w mą służbę i mogę powieóieć, że wszyscy w Bristolu
prześcigają się w uprzejmości dla mnie; skoro tylko doczekamy się wiatru
pozwalajÄ…cego na odbicie od lÄ…du, wyruszymy, jak mniemam, na poszuki-
wanie skarbów!
 Panie Redruth!  odezwałem się przerywając czytanie  doktor Livesey nie
bęóie zadowolony. Jaśnie pan wszystko wygadał&
 No, no, kto miał rację  burknął leśnik.  Zdaje mi się, że byłoby rzeczą óiwną,
gdyby jaśnie pan nie wygadał wszystkiego doktorowi Livesey'owi.
Słysząc to, już nie kusiłem się o komentarze, lecz czytałem jednym tchem dalej: [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chiara76.opx.pl
  • Copyright (c) 2009 Odebrali mi wszystkie siÅ‚y, kiedy nauczyli mnie, że jestem nikim. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.