[ Pobierz całość w formacie PDF ]

\e musi o niej myśleć.
Nie pomogło. Aleksij czuł obecność Bess ka\dą komórką ciała. Czuł jej zapach, ten
uwodzicielski zapach słońca i seksu przez cały ranek ani na chwilę go nie odstępował. Nic
potrzebował instynktu policjanta, \eby wiedzieć, \e Bess jest tu\ za jego plecami, \eby
wyobrazić sobie jej wielkie zielone oczy, bacznie obserwujące ka\dy jego ruch. Wyobra\ał sobie,
jak jej niespokojne dłonie robią notatki, a ruchliwe usta uśmiechają się, gdy wpada jej do głowy
nowy pomysł.
Nawet gdyby się ubrała w worek, te\ by jej pragnął.
Bess od początku wiedziała, ze Aleksij jest bystry i bardzo inteligentny. Ale teraz był to
ju\ jej Aleksij. Uśmiechała się, patrząc na tył jego głowy.
Obserwowanie, jak pracuje, sprawiało jej niekłamaną radość. Uwielbiała patrzeć, jak
przegarnia dłonią gęste czarne włosy, gdy nad czymś się zastanawia. Albo jak przekłada z ręki do
ręki słuchawkę telefonu, \eby móc coś zapisać. Kochała jego głos: suchy i nie znoszący
sprzeciwu, łobuzerski, lub perswadujący, zale\nie od tego, czego chciał od rozmówcy.
Najbardziej jednak podobał jej się pełen niepokoju, zniecierpliwiony ruch ramion
Aleksija. Jakby chciał zrzucić z siebie Bess, kiedy zbyt mocno wdzierała się w jego świadomość.
Odczuwała nieprzepartą ochotę pocałowania go w kark... i zerknięcia w dokument, który
z takim przejęciem studiował.
Spojrzał na nią groznie, więc odsunęła krzesło parę centymetrów dalej i przestała mu
zaglądać przez ramię.
Naprawdę starała się nie przeszkadzać. Nawet Aleksij musiał to przyznać, ale to tylko
pogarszało sytuację. Bardzo chciał, \eby sobie poszła. Ale przecie\ nie mógł jej powiedzieć, \e
nie mo\e się skupić, kiedy kobieta, którą pokochał, obserwuje, jak czyta raport z autopsji. Gdyby
przeszkadzała, to co innego. Mógłby jej kazać wyjść i na tym koniec.
 Proszę.  Bess podała Aleksijowi kubek z kawą i uśmiechnęła się do niego przyjaznie.
 Dzięki  mruknął.
Był zadowolony z kawy, ale nie z tego, \e Bess zgadywała jego myśli. Kawa była gorzka,
ze śmietanką, a to oznaczało, \e Bess zapamiętała, \e właśnie taką lubił. Czy\by na tym polegał
jej czar? Na tym, \e potrafiła zapamiętać drobne szczegóły, tak bardzo wa\ne dla ka\dego
człowieka?
 Nie znudziłaś się jeszcze?  spytał trochę łagodniej.
 Skąd\e.  Bess natychmiast skorzystała z okazji. Przysiadła na brzegu biurka. 
Dlaczego miałabym się nudzić?
 Nic wa\nego tu się nie dzieje.  Wskazał piętrzącą się przed nim stertę dokumentów.
Miał nadzieję, \e mo\e jakimś cudem uda mu się przekonać Bess, \e mamuje swój cenny czas. 
Na pewno nie podniesiesz wskaznika oglądalności, jeśli twój filmowy policjant będzie się
zajmował papierami.
 Chcemy pokazać ró\ne aspekty pracy policji.  Przełamała czekoladowy batonik i
podała połówkę Aleksijowi.  Choćby to, \e musi się skupić, zrozumieć, co czyta, i wyciągnąć
wnioski, mimo \e wokół panuje wielki harmider.
 Jaki znów harmider?  zdziwił się Aleksij. Bess uśmiechnęła się i zapisała coś w
notesie.
A wiec on ju\ tego nie dostrzega, pomyślała. Ani nie słyszy. Nie słyszy hałasu, nie widzi
kręcących się w pośpiechu ludzi. Tego dnia na posterunku zdarzyło się wiele małych dramatów,
które mnie zafascynowały. A on ich nawet nie zauwa\ył.
 Przyprowadzili handlarza narkotyków  opowiadała mu Bess, nie przerywając pisania.
 Taki chudzielec w białej koszulce i marynarce w prą\ki. Wyperfumowany jakby wylał na
siebie całą butelkę wody kolońskiej. Bardzo dobrej wody kolońskiej.
 Pasquale.  Aleksij po opisie poznał, o kogo chodzi.  No i co z tego?
 Widziałeś go?
 Poczułem zapach.  Wzruszył ramionami.  To nie mój rewir.
Bess się roześmiała i rozsiadła na biurku Aleksija.
 Wpadł tu jakiś koreański sklepikarz. Krzyczał na całe gardło, \e zdemolowano mu
sklep. Był taki zdenerwowany, \e zapomniał angielskiego. Musieli sprowadzić tłumacza.
 Zdarza się.  Aleksij zastanawiał się, o co jej chodzi.
 Potem przywiezli kobietę. Podobno pobił ją narzeczony. Miała opuchniętą twarz, a
mimo to go broniła. Jeden z twoich kolegów kłócił się z \oną przez telefon. Zdaje się, \e
zapomniał o rocznicy ślubu.
 Pewnie Rogers. On zawsze się kłóci z \oną.  Aleksij się zniecierpliwił.  Nie wiem, po
co mi to wszystko mówisz.
 To właśnie jest ta atmosfera, o którą mi chodziło. Ty ju\ jej nie zauwa\asz, bo stałeś się
jej częścią. Ciekawe zjawisko.  Bess dojadła batonik i zlizała z palców resztki czekolady. 
Zauwa\yłam te\, \e jesteś bardzo zorganizowany. Nie tak jak Judd. On ma na biurku taki
porządek, \e mo\na by go pokazywać w telewizji. Ty masz bałagan, ale dokładnie wiesz, co
gdzie le\y i w którym momencie po to sięgnąć.
 Nic cierpię, jak ktoś na mnie patrzy, kiedy pracuję.  Odsunął jej dłoń opartą o raport z
autopsji.  Zwłaszcza ty.
 Wiem.  Uśmiechnęła się.
Nachyliła się nad Aleksijem. W jej oczach dostrzegł coś więcej ni\ tylko wesołość.
Wiedział, co to takiego, choć nigdy wcześniej nie widział, \eby po\ądanie i radość tak dokładnie
się ze sobą wymieszały. Nie przypuszczał, \e taka kombinacja mo\e doprowadzić człowieka do
szaleństwa. śe jego samego mo\e doprowadzić do szaleństwa.
 Bardzo pociągająco wyglądasz, kiedy tak siedzisz nad tymi papierzyskami z pistoletem
przy boku, rozczochrany jak strach na wróble. Wiesz, \e targasz sobie włosy, kiedy się nad
czymś zastanawiasz? I ten niebezpieczny błysk w oku!
 Przestań, do diabła!  zawołał zduszonym głosem.
 Lubię patrzeć, jak oczy ci ciemnieją, kiedy ktoś przekazuje ci wa\ną informację.
 Te\ mi informacja  prychnął Aleksij.  Dzwonili z pralni.
 Co za ró\nica.  Bess łyknęła trochę kawy z jego kubka.  Powiedz mi, Alik, czy irytuje
cię moja obecność, czy tylko denerwujesz się z mojego powodu?
 Jedno i drugie.  Wstał.
Muszę stąd wyjść, pomyślał. Niemo\liwe, \ebym nie znalazł nic do roboty gdzie indziej.
 Tak właśnie myślałam.  Zaczepiła palec o skórzaną szelkę od kabury. Wcale się nie
bała jego broni. W cichości ducha liczyła na to, \e kiedyś zdoła namówić Alcksija, \eby pozwolił
jej wziąć do ręki ten swój słu\bowy pistolet. Chciała poczuć jego cię\ar, zrozumieć, jak to jest,
kiedy człowiek musi się czymś takim posłu\yć.  Czy wiesz, \e jeszcze mnie dziś nie
pocałowałeś?
 Nic mam zamiaru cię całować. Nie tutaj.
 Dlaczego?  Patrzyła na niego wyzywająco. Aleksij przesunął palcem po jej szyi.
Przestał dopiero wtedy, kiedy jej łobuzerski uśmiech całkiem zgasł.
 Poniewa\ kiedy następnym razem cię pocałuję...  patrzył jej prosto w oczy  kiedy
naprawdę cię pocałuję, nie będzie przy tym nikogo, tylko ty i ja. śadnych świadków. Wtedy będę
cię całował tak długo, a\ zapomnisz o całym świecie, a\ całkiem stracisz rozum. I ja te\.
Czy\bym tego właśnie chciała?  pomyślała Bess.
W tej chwili, gdy czuła jego palce na swojej szyi, była absolutnie pewna, \e właśnie tego
pragnie. A jednak gdzieś głęboko pod tym pragnieniem czaił się strach i tęsknota tak bardzo
obca, \e Bess a\ się cofnęła.
 Co się stało?  Zadowolony z jej reakcji Aleksij przestał jej dotykać.  No i kto się teraz
denerwuje?
 Powinniśmy się zająć pracą  przypomniała mu Bess  a nic denerwować się
wzajemnie.
 Stanislaski!
Aleksij jeszcze przez moment patrzył jej w oczy. Dopiero polem się odwrócił.
 Słucham, panie kapitanie.
 Przepraszam, \e przeszkadzam wam w \yciu prywatnym. Macie ju\ ten raport?
 Proszę bardzo.  Nim Aleksij zdą\ył sięgnąć po niego. Bess podała raport
Trilwalterowi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chiara76.opx.pl
  • Copyright (c) 2009 Odebrali mi wszystkie siły, kiedy nauczyli mnie, że jestem nikim. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.