[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zasnute chmurami niebo, ledwie rozświetlone żółtymi
promieniami słońca. Jej elegancja i dobry smak nie-
zmiennie go zachwycały. Podziwiał grację, z jaką się
228 Lori Wilde
poruszała. Podobało mu się, że w chwilach zadowole-
nia unosiła kąciki ust. Poza tym tak łatwo się czer-
wieniła. Uwielbiał, gdy potrząsała głową, słuchając go.
Nigdy nie przypuszczał, że facet taki jak on, miesz-
kaniec położonego na końcu świata Bear Creek na
Alasce, mógłby zainteresować sobą kobietę takiego
kalibru, jak Kay Freemont. Jakoś jednak udała mu się ta
sztuka.
Mimo to Kay wkrótce wracała do domu.
Quinn pozostawał w Bear Creek. Wypełniała go
pustka, wobec której czuł się bezsilny i bezbronny. Bał
się tych uczuć.
Kay była bogata, wywodziła się z dobrego domu,
miała klasę. Nigdy nie przeprowadziłaby się na Alaskę,
a przeniesienie się Quinna do Nowego Jorku nie
wchodziło w grę. Wiedział, że w takich okolicznoś-
ciach najlepiej wcale nie mówić o uczuciach. Nie
powinien przyznawać się do nich nawet przed samym
sobą. Chociaż przez dwa tygodnie starał się nakłonić
Kay do wyrażania uczuć, nie zamierzał stosować się do
udzielanych jej rad. W takiej sytuacji najlepszą taktyką
było korzystanie z chwili i ignorowanie trosk związa-
nych z przyszłością. Zawsze był w tym dobry. Pew-
nego dnia znajdzie sobie żonę i zapomni o Kay
Freemont.
Kłamstwo! Nigdy nie wymaże jej z pamięci, nawet
za sto lat. Są ludzie, których się nie zapomina.
Poczuł w gardle ogromną kulę.
Zmarzłaś Chyba powinniśmy już wracać,
prawda?
Cudowne przebudzenie 229
Prawda odparła krótko.
Bez żadnego powodu chwycił ją w ramiona i zaniósł
z powrotem do domu. Tam od razu skierował się na
piętro, położył ją na łóżku i rozebrał. Kochali się
ponownie, powoli i leniwie.
Gdy pózniej spojrzał jej głęboko w oczy, dostrzegł
w nich błyszczące łzy.
Co się stało? zaniepokoił się. Zrobiłem ci
krzywdę?
Uśmiechnęła się do niego niepewnie.
Skąd szepnęła. Po prostu jestem szczęśliwa.
Wycałował jej łzy, doskonale rozumiejąc te uczucia.
Słone policzki Kay smakowały szczęściem i smutkiem,
bowiem to, co kiełkowało między nimi, nie miało
szansy się rozwinąć.
Potrzebowała go po to, aby się pozbierać i dojść do
siebie. Dzięki niemu odzyskała siłę i mogła stawić czoło
światu po zdradzie narzeczonego. Spełnił swoją rolę,
uleczył Kay. To w zupełności wystarczało, aby mogli
się rozstać.
Chyba już pójdę postanowiła. Muszę dokoń-
czyć reportaż. Odebrałam pocztę internetową i okaza-
ło się, że Judy panikuje. Wysłała już sześć listów
ponaglających.
Zobaczymy się jeszcze przed twoim wyjazdem
z Bear Creek?
Zarezerwowałam lot na sobotni ranek, dlatego
Mack zabiera mnie do Anchorage jutro wieczorem.
Zatrzymam się na noc w motelu w pobliżu lotniska.
Wobec tego jutro spędzisz tu ostatni dzień.
230 Lori Wilde
Dziwne, że przez ostatnich kilka dni nawet słowem
nie wspomnieli o szczegółach jej wyjazdu. Zupełnie
jakby oboje unikali tego, co nieuniknione.
Tak.
Polecę z tobą do Anchorage. Wezmiemy jeden
pokój w motelu. Uśmiechnął się chytrze. Ostatni
orgazm na drogę.
Ostatni seks był cudowny, choć podszyty goryczą.
Kay próbowała wszystko zapamiętać: jak Quinn poru-
szał się na niej, jak dotykał dłońmi jej skóry, jak
smakował. Nauczyła się na pamięć szczegółów wy-
stroju wnętrza motelowego pokoju, w co byli ubrani,
jaką kolację zjedli.
Wiedzała, że specjalnie gromadzi wspomnienia, aby
wytrzymać trudne dni w najbliższej przyszłości. Mu-
siała sporo przemyśleć.
Czego oczekiwała od przyszłości? Wiedziała jedno:
musiała ponownie stawić czoło Lloydowi i definityw-
nie zakończyć tę rozgrzebaną sprawę. Najwyższy czas,
aby otaczający ją ludzie zaczęli ją inaczej traktować.
Dzięki Quinnowi miała szansę postawić na swoim.
Wiele się nauczyła od Quinna. Pragnęła tak dużo mu
powiedzieć, lecz dawna Kay wciąż jej przypominała, że
milczenie jest złotem. Uznała, że lepiej będzie za-
chować pewne myśli dla siebie i nie zdradzać swoich
lęków. Co zrobiłby Quinn, znając jej obawy?
Nie wiem, jak ci dziękować oświadczyła, kiedy
z głośników rozległa się informacja o podstawieniu jej
samolotu. Wstali jednocześnie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl chiara76.opx.pl
zasnute chmurami niebo, ledwie rozświetlone żółtymi
promieniami słońca. Jej elegancja i dobry smak nie-
zmiennie go zachwycały. Podziwiał grację, z jaką się
228 Lori Wilde
poruszała. Podobało mu się, że w chwilach zadowole-
nia unosiła kąciki ust. Poza tym tak łatwo się czer-
wieniła. Uwielbiał, gdy potrząsała głową, słuchając go.
Nigdy nie przypuszczał, że facet taki jak on, miesz-
kaniec położonego na końcu świata Bear Creek na
Alasce, mógłby zainteresować sobą kobietę takiego
kalibru, jak Kay Freemont. Jakoś jednak udała mu się ta
sztuka.
Mimo to Kay wkrótce wracała do domu.
Quinn pozostawał w Bear Creek. Wypełniała go
pustka, wobec której czuł się bezsilny i bezbronny. Bał
się tych uczuć.
Kay była bogata, wywodziła się z dobrego domu,
miała klasę. Nigdy nie przeprowadziłaby się na Alaskę,
a przeniesienie się Quinna do Nowego Jorku nie
wchodziło w grę. Wiedział, że w takich okolicznoś-
ciach najlepiej wcale nie mówić o uczuciach. Nie
powinien przyznawać się do nich nawet przed samym
sobą. Chociaż przez dwa tygodnie starał się nakłonić
Kay do wyrażania uczuć, nie zamierzał stosować się do
udzielanych jej rad. W takiej sytuacji najlepszą taktyką
było korzystanie z chwili i ignorowanie trosk związa-
nych z przyszłością. Zawsze był w tym dobry. Pew-
nego dnia znajdzie sobie żonę i zapomni o Kay
Freemont.
Kłamstwo! Nigdy nie wymaże jej z pamięci, nawet
za sto lat. Są ludzie, których się nie zapomina.
Poczuł w gardle ogromną kulę.
Zmarzłaś Chyba powinniśmy już wracać,
prawda?
Cudowne przebudzenie 229
Prawda odparła krótko.
Bez żadnego powodu chwycił ją w ramiona i zaniósł
z powrotem do domu. Tam od razu skierował się na
piętro, położył ją na łóżku i rozebrał. Kochali się
ponownie, powoli i leniwie.
Gdy pózniej spojrzał jej głęboko w oczy, dostrzegł
w nich błyszczące łzy.
Co się stało? zaniepokoił się. Zrobiłem ci
krzywdę?
Uśmiechnęła się do niego niepewnie.
Skąd szepnęła. Po prostu jestem szczęśliwa.
Wycałował jej łzy, doskonale rozumiejąc te uczucia.
Słone policzki Kay smakowały szczęściem i smutkiem,
bowiem to, co kiełkowało między nimi, nie miało
szansy się rozwinąć.
Potrzebowała go po to, aby się pozbierać i dojść do
siebie. Dzięki niemu odzyskała siłę i mogła stawić czoło
światu po zdradzie narzeczonego. Spełnił swoją rolę,
uleczył Kay. To w zupełności wystarczało, aby mogli
się rozstać.
Chyba już pójdę postanowiła. Muszę dokoń-
czyć reportaż. Odebrałam pocztę internetową i okaza-
ło się, że Judy panikuje. Wysłała już sześć listów
ponaglających.
Zobaczymy się jeszcze przed twoim wyjazdem
z Bear Creek?
Zarezerwowałam lot na sobotni ranek, dlatego
Mack zabiera mnie do Anchorage jutro wieczorem.
Zatrzymam się na noc w motelu w pobliżu lotniska.
Wobec tego jutro spędzisz tu ostatni dzień.
230 Lori Wilde
Dziwne, że przez ostatnich kilka dni nawet słowem
nie wspomnieli o szczegółach jej wyjazdu. Zupełnie
jakby oboje unikali tego, co nieuniknione.
Tak.
Polecę z tobą do Anchorage. Wezmiemy jeden
pokój w motelu. Uśmiechnął się chytrze. Ostatni
orgazm na drogę.
Ostatni seks był cudowny, choć podszyty goryczą.
Kay próbowała wszystko zapamiętać: jak Quinn poru-
szał się na niej, jak dotykał dłońmi jej skóry, jak
smakował. Nauczyła się na pamięć szczegółów wy-
stroju wnętrza motelowego pokoju, w co byli ubrani,
jaką kolację zjedli.
Wiedzała, że specjalnie gromadzi wspomnienia, aby
wytrzymać trudne dni w najbliższej przyszłości. Mu-
siała sporo przemyśleć.
Czego oczekiwała od przyszłości? Wiedziała jedno:
musiała ponownie stawić czoło Lloydowi i definityw-
nie zakończyć tę rozgrzebaną sprawę. Najwyższy czas,
aby otaczający ją ludzie zaczęli ją inaczej traktować.
Dzięki Quinnowi miała szansę postawić na swoim.
Wiele się nauczyła od Quinna. Pragnęła tak dużo mu
powiedzieć, lecz dawna Kay wciąż jej przypominała, że
milczenie jest złotem. Uznała, że lepiej będzie za-
chować pewne myśli dla siebie i nie zdradzać swoich
lęków. Co zrobiłby Quinn, znając jej obawy?
Nie wiem, jak ci dziękować oświadczyła, kiedy
z głośników rozległa się informacja o podstawieniu jej
samolotu. Wstali jednocześnie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]