[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przedpokoju szubę pokrytą z wierzchu suknem. - Po prostu
zapamiętaj, do jakiego. Potem zastukasz umówionym sposobem do
szóstego, a ja ciebie wpuszczę. Wakatta* [Zrozumiałeś (jap.).]?
- Wakattemas - dzielnie odpowiedział Masa. - De mo...**
[Zrozumiałem. Ale... (jap.).] - Nie dokończył, ponieważ do drzwi
zadzwoniono: raz, dwa, trzy.
- To pańska nowa nałożnica - westchnął kamerdyner. - Tylko
ona dzwoni tak niecierpliwie.
- Wchodzisz czy wychodzisz? - spytała Esfira, widząc, że Erast
Pietrowicz stoi w szubie, a w rękach trzyma cylinder. Objęła go,
przycisnęła policzek do jego warg. -Wychodzisz. Nos masz ciepły.
Jeślibyś przyszedł, nos byłby zimny. I z jakiegoś powodu pachniesz
piżmem. Kiedy wrócisz? Będę czekała, strasznie się stęskniłam.
- Esfiro, prosiłem ciebie, abyś wcześniej dzwoniła - zasmucił się
Fandorin. - Rz-rzeczywiście wychodzę i na razie nie wiem, kiedy
wrócę. I Masa też zaraz wyjdzie.
- Nie znoszę telefonu - odcięła się czarnooka piękność. - Jest
jakiś taki... martwy. I dokąd to się wybierasz?
- Mam w-ważną sprawę - odpowiedział wymijająco Erast
Pietrowicz i nagle, poddając się podświadomemu porywowi, szybko
dorzucił. - Spotykam się z księciem Pożarskim w łazniach Pietrosowa.
W  szlacheckim dziale... kabina numer pięć.
Twarz radcy stanu w tym samym momencie pokraśniała, długie
rzęsy zadrżały z poczucia winy.
- To j-jest w szóstym, nie w piątym. Pomyliłem się...
- Boże, a jaka dla mnie różnica, w którym gabinecie spotykasz
się z tym niegodziwcem! Ale sobie towarzystwo znalazłeś! W łazni!
To wręcz zniewalające! - Esfira rozchichotała się ze złością. - Męskie
zabawy, wiele o tym słyszałam. Przypuszczam, że i dziewki sobie
wezwiecie. %7łegnam, panie radco, więcej już mnie pan nie zobaczy!
I zanim Fandorin zdążył otworzyć usta, drzwi trzasnęły
ogłuszająco.
Na ganku zastukały obcasiki, zaskrzypiał śnieg pod stopami
biegnącej.
- To nie kobieta, tylko wybuch Fudżijamy w piątym roku ery
Wiecznego Skarbu - zachwycił się Masa. - Mówi pan więc, że nie
muszę brać broni? Nawet najmniejszego nożyka, który tak wygodnie
można ukryć w przepasce nadbiodrowej?
*
Schować noża i tak nie byłoby gdzie, ponieważ na sali
basenowej nikt przepasek nadbiodrowych nie nosił. Mężczyzni byli
całkowicie goli i na gust Masy zupełnie brzydcy - owłosieni niczym
małpy, z bardzo długimi rękoma i nogami. Szczególnie nieprzyjemnie
było patrzeć na jednego, z gęstym rudym owłosieniem na brzuchu i
piersi.
Masa nieraz z dumą oglądał swoje gładkie, pięknie zaokrąglone,
korpulentne ciało. Jeśli ma rację angielski uczony, mędrzec Darwin, i
człowiek rzeczywiście pochodzi od małpy, to Japończycy na tej
drodze dotarli znacznie dalej niż rudowłosi.
W łazni Masie zupełnie się nie podobało. Woda była
niedostatecznie gorąca, nieprzyjemne kamienne ściany zbyt migotały,
a i samo oczekiwanie na niewiadomą coś nadmiernie się przeciągało.
Oprócz kamerdynera pluskało się w basenie dziewięciu
mężczyzn. Trudno powiedzieć, ilu z nich było bandytami. Jeśli chodzi
o jednego, ponurego, czarnowłosego, z wielkim jak u kappy nosem i
szczupłym, muskularnym torsem, to żadnych wątpliwości być nie
mogło - na jego bokach i na piersi czerwieniały świeże blizny, a lewe
ucho miał obcięte. Doświadczonym wzrokiem Masa od razu
rozpoznał - ślady ciosów ostrego ostrza. Oczywisty jakuza, tylko bez
pięknych, kolorowych tatuaży. Masa starał się być jak najbliżej tego
podejrzanego osobnika. Ale niektórzy z zażywających kąpieli
wyglądali zupełnie zwyczajnie. O, na przykład szczuplutki
młodzieniec o białej cerze, siedzący niedaleko na brzeżku. Z
roztargnieniem zabawiał się łańcuszkiem przykutym do poręczy z
brązu, która opasywała cały basen. Poręcz służyła do tego, żeby się jej
trzymać, ale po co przyczepiono żelazną obręcz na łańcuszku, Masa
nie mógł się domyślić, ale nie łamał sobie tym głowy, ponieważ miał
ważniejsze zajęcia.
Na galerię, usytuowaną za kolumnami, wychodziło sześcioro
drzwi, jak przedstawiono to na planie. Pan powinien był znajdować
się za ostatnimi drzwiami z prawej. Tam bandyci nie dotrą. Wedrą się
przez jedne z pierwszych czterech drzwi. Trzeba tylko dokładnie
zapamiętać, dokąd się włamali, i pobiec do panicza. Nie ma nic
prostszego.
Ale jak bandyci obędą się bez broni? Rudowłosi nie umieją
zabijać gołymi rękoma, im obowiązkowo niezbędna jest stal. A skąd
w łazni wziąć pistolet czy nóż?
- Czas - powiedział nagle człowiek z bliznami. Krzyki i pluski w
tej samej chwili zamilkły. Dwie pary rąk silnie wzięły z tyłu Masę za
jego prześliczne boki, popchnęły do brzegu i zanim kamerdyner
oprzytomniał, mile wyglądający młody człowiek wyciągnął łańcuszek [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chiara76.opx.pl
  • Copyright (c) 2009 Odebrali mi wszystkie siły, kiedy nauczyli mnie, że jestem nikim. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.