[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Uważaj, co mówisz! warknąłem. Licz się ze słowami!
Sam powiedz, czy to jest w porządku, napisałam dla was trzy artykuły i
żaden nie został wydrukowany! Kiedy przyniosłam pierwszy, powiedzieli, że za
smutny. Kiedy przyniosłam drugi, powiedzieli, że za wesoły. Kiedy przyniosłam
trzeci, nikt już nic nie powiedział, nie chcieli nawet ze mną rozmawiać. . .
To nie ja odburknąłem to Zyzio Gnacki. . . On jest zarażony adeli-
zmem.
Nie powinieneś z nim współpracować oświadczyła Brunhilda.
Aatwo ci mówić. . .
A więc zgadzasz się, że redakcja jest zarażona?. . . Oberon to już przedtem
zauważył. Dlatego możecie sobie skarżyć. . . i tak wam to nie pomoże. . . Zresztą
nie zrobicie tego uśmiechnęła się dziwnie. Nie, bynajmniej nie ze względu
na mnie ani na koleżeństwo. Nie zrobicie tego ze względu na siebie. Wiem, że
macie duży kłopot. . .
Kłopot? O czym ty mówisz?
O Straży Porządkowej odpowiedziała oglądając sobie niewinnie czubki
pantofli.
Osłupiałem.
Na Boga Ojca! Skąd to wiesz?!
Wiem. Ja też mam swoje kanały. . .
Kanał Moniuszki.
Nie tylko. Wiem, że Oberon przycisnął was do deski.
Nieprawda! My z własnej inicjatywy.
178
Nie wstawiaj kitów! Oberon nakazał wam inicjatywę. A po moim ostatnim
występie wręcz postawił wam ultimatum. . . I dlatego wymyśliliście na gwałt tę
Straż Porządkową, żeby się czymś, wykazać przed Oberonem.
Szpiegowałaś nas! wykrzyknąłem.
To zbędne, sami paplacie zbyt głośno i nieostrożnie! Te wasze tajne nara-
dy , o których zaraz mam meldunki! zaśmiała się paradni jesteście, co się
zowie.
Jacy?
Paradni. Tak mówili w dawnych książkach, ale do was pasuje to jak ulał!
Ktoś nas zdradził zasapałem. Ktoś z nas jest zdrajcą? Mów zaraz kto!
Nie bądz śmieszny powiedziała już ci wytłumaczyłam, że nie chodzi
o zdradę, chodzi o paplanie. W każdym razie wiem, że macie założyć tę Straż.
Więc lepiej nie zadzierajcie ze mną. . . Mówię chyba zupełnie jasno. . . wyłóżmy
kawę na ławę. Potrzebujecie do Straży moich dziewcząt. Bez nich nie zorganizu-
jecie tej Straży i jeszcze raz będzie kompromitacja. . .
Nie ty jedna się liczysz zasapałem Ela nam pomoże i jej paczka!
Ela? O nie! Kiedy się dowie, że ja odmówiłam, ona nie odważy się pójść
na współpracę z wami. Jej dziewczęta by się zbuntowały. Albo wszystkie, albo
żadna. Takie u nas panują zasady. Ela nigdy nie chce być gorszą ode mnie. Jak ja
się nie zgodzę, ona też się nie zgodzi. . . Co innego, gdybym ja się zgodziła wam
pomóc.
Pomóc?! uśmiechnąłem się. Ho, ho, co ja słyszę?! Czy ja się nie
przesłyszałem?
Nie przesłyszałeś się. Tu chodzi o naszą wspólną skórę!
Do licha pomyślałem o, do licha! Sprawa przybiera właściwy obrót.
Tego przecież właśnie chciałem od nadobnej Brzusi. Czyżbyśmy już byli w do-
mu?! A głośno powiedziałem:
To prawda, chodzi o naszą wspólną skórę.
Brunhilda uśmiechnęła się zadowolona i ciągnęła:
Dla was ważna jest Straż Porządkowa. Wisi nad wami ultimatum Oberona.
A ja. . . zawahała się i znów spojrzała na czubki złotych pantofelków ja lubię
tylko happeningi, które sama wymyślam, natomiast nie lubię niekontrolowanej
hecy. . . Dlatego mam pomysł: koniec z kłótnią! Rachunki wyrównane! Nie ma
rozdziału. Zaczynamy od nowa.
Myślisz, że chłopaki będą cię lubić po tym, co zrobiłaś?
Obejdę się bez miłości mruknęła Brunhilda chodzi o to, żebyśmy
przeżyli tę budę po ludzku.
Milczeliśmy przez chwilę.
Załatwimy z Oberonem jutro na pierwszej przerwie. Bądz gotowa rze-
kłem.
179
Mam nadzieję, że tym razem Zyzio nie będzie się pakował nachalnie na
świecznik i nie będzie chciał zostać komendantem Straży rzekła Brunhilda.
Bądz spokojna uśmiechnąłem się kwaśno. Zyzio będzie trzymał się
z boku. . . Mamy innego kandydata. A może ty chcesz zgłosić swoją propozycję?
Mnie jest wszystko jedno. Byle nie Zyzio, rozumiesz?
Rozumiem odparłem i na tym skończyliśmy układy.
ROZDZIAA XX KAOPOTY
OBERONA
Rano przed szkołą Gnat czekał na nas z tekturową teczką w ręku.
Mam już regulamin Straży Porządkowej powiedział przepisany w
czterech egzemplarzach na maszynie.
Kto ci przepisał? zapytałem.
Gazela.
Nie zdziwiłem się nawet. Gazelą nazywaliśmy sekretarkę szkolną, panią Szyj-
kowską, wtedy, gdy byliśmy z nią w dobrych stosunkach, co zresztą zdarzało się
raczej rzadko. Była to osoba wszechstronna i wiecznie zajęta prawdziwy ty-
tan pracy. Prócz pracy w kancelarii szkolnej miała masę innych zajęć. Nieraz do
póznego wieczoru przepisywała referaty, sprawozdania, protokoły, a także prace
naukowe i artykuły pana Pelmana. Była sekretarką chyba pięciu związków i sto-
warzyszeń w naszym mieście, a nadto przyjmowała do przepisywania teksty osób
postronnych, po siedem złotych za stronicę.
Ile to cię kosztowało? zapytałem Gnata.
Nic. Wystarczyło, że zjednałem ją dla idei powiedział Zyzio. Nawet
nie było trudne. Gazela to osoba ideowa. Można powiedzieć, że to chodząca idea
porządku. Oświadczyłem, że mianujemy ją honorowym kapitanem naszej Straży.
Bardzo wzruszyła ją ta godność. Obiecała pomagać nam w organizowaniu Straży
i ułatwić dostęp do Oberona.
Nie miała żadnych wątpliwości?
Raczej tylko niewielkie. Mamy tyle stowarzyszeń, związków i kółek w
szkole, że nie zdziwiło jej zbytnio powstanie jeszcze jednego. Zapytała tylko, kto
patronuje naszej organizacji. Odparłem, że LOP, PCK, TPD, SKS, ZHP i pan
dyrektor. To ją całkowicie uspokoiło. Poczuła się zobowiązana do przepisania re-
gulaminu. Przy sposobności przepisała nam dwa artykuły do gazety i poprawiła
błędy ortograficzne.
Niesłychane!
%7łeby tak za nic?!
Nie mogliśmy wyjść z podziwu.
181
I tak bezinteresownie?! przyciskaliśmy Gnata.
No. . . niezupełnie. . . przyznał wreszcie. Obiecałem jej, że następny
artykuł będzie całkowicie poświęcony popularyzacji jej osoby wśród młodzieży
szkolnej, bogato ilustrowany zdjęciami. . .
No wiesz, to już przesada! wybuchnąłem mamy pisać artykuł na
temat Bambosza, na temat Biblioli, na temat Pelmana i Oberona, a ty jeszcze
podjąłeś takie zobowiązanie! Szaleństwo.
W tej chwili Gazela jest najważniejsza oświadczył nie zmieszany
Gnat. Jak tylko ta okropna Matylda skończy zdjęcia Bambosza, przerzuć ją
do pracy nad Gazelą. Nie zdajecie sobie sprawy, jak ważna jest dla nas Gazela.
To klucz do szkoły! To nasza baza. Och, Gazela! westchnął z zachwytem to
genialna kobieta. Czy wiecie, że ona zaocznie studiuje na uniwersytecie?!
Tak jest potwierdziłem słyszałem od mamy, że pani Szyjkowska
dostanie niedługo dyplom.
Co studiuje?
Nie wiem, nie pytałem. W każdym razie jak dostanie dyplom, to będzie nas
uczyć.
To straszne powiedział Kleksik nie mogę sobie wyobrazić Melanii
Szyjkowskiej w roli nauczycielki.
A ja mogę powiedziałem to będzie tytan nauczania, trubadur porząd-
ku i wezyr czystości.
Tak jest, ona wprowadzi melanizm stwierdził Gnat.
Co to jest melanizm? zapytał Kleksik.
To jest właśnie sposób, w jaki przejedzie się po nas tytan nauczania, czyli
Nadobna Melania, zwana także Gazelą.
Może obleje jaki egzamin. . . wtrącił ponuro milczący dotąd Kękuś.
Wątpliwe, ona jest także muzą pilności.
I geniuszem obowiązku! Za rok wybywamy z tej budy na szczęście
pocieszył nas Gnat i wyciągnął z kieszeni dość już wymięty świstek papieru.
Tu mam opracowane cele akcji i założenia strategiczne oraz plan na najbliższe
dni.
Te cele są dosyć brudne zauważyłem nie dałeś ich do przepisania? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl chiara76.opx.pl
Uważaj, co mówisz! warknąłem. Licz się ze słowami!
Sam powiedz, czy to jest w porządku, napisałam dla was trzy artykuły i
żaden nie został wydrukowany! Kiedy przyniosłam pierwszy, powiedzieli, że za
smutny. Kiedy przyniosłam drugi, powiedzieli, że za wesoły. Kiedy przyniosłam
trzeci, nikt już nic nie powiedział, nie chcieli nawet ze mną rozmawiać. . .
To nie ja odburknąłem to Zyzio Gnacki. . . On jest zarażony adeli-
zmem.
Nie powinieneś z nim współpracować oświadczyła Brunhilda.
Aatwo ci mówić. . .
A więc zgadzasz się, że redakcja jest zarażona?. . . Oberon to już przedtem
zauważył. Dlatego możecie sobie skarżyć. . . i tak wam to nie pomoże. . . Zresztą
nie zrobicie tego uśmiechnęła się dziwnie. Nie, bynajmniej nie ze względu
na mnie ani na koleżeństwo. Nie zrobicie tego ze względu na siebie. Wiem, że
macie duży kłopot. . .
Kłopot? O czym ty mówisz?
O Straży Porządkowej odpowiedziała oglądając sobie niewinnie czubki
pantofli.
Osłupiałem.
Na Boga Ojca! Skąd to wiesz?!
Wiem. Ja też mam swoje kanały. . .
Kanał Moniuszki.
Nie tylko. Wiem, że Oberon przycisnął was do deski.
Nieprawda! My z własnej inicjatywy.
178
Nie wstawiaj kitów! Oberon nakazał wam inicjatywę. A po moim ostatnim
występie wręcz postawił wam ultimatum. . . I dlatego wymyśliliście na gwałt tę
Straż Porządkową, żeby się czymś, wykazać przed Oberonem.
Szpiegowałaś nas! wykrzyknąłem.
To zbędne, sami paplacie zbyt głośno i nieostrożnie! Te wasze tajne nara-
dy , o których zaraz mam meldunki! zaśmiała się paradni jesteście, co się
zowie.
Jacy?
Paradni. Tak mówili w dawnych książkach, ale do was pasuje to jak ulał!
Ktoś nas zdradził zasapałem. Ktoś z nas jest zdrajcą? Mów zaraz kto!
Nie bądz śmieszny powiedziała już ci wytłumaczyłam, że nie chodzi
o zdradę, chodzi o paplanie. W każdym razie wiem, że macie założyć tę Straż.
Więc lepiej nie zadzierajcie ze mną. . . Mówię chyba zupełnie jasno. . . wyłóżmy
kawę na ławę. Potrzebujecie do Straży moich dziewcząt. Bez nich nie zorganizu-
jecie tej Straży i jeszcze raz będzie kompromitacja. . .
Nie ty jedna się liczysz zasapałem Ela nam pomoże i jej paczka!
Ela? O nie! Kiedy się dowie, że ja odmówiłam, ona nie odważy się pójść
na współpracę z wami. Jej dziewczęta by się zbuntowały. Albo wszystkie, albo
żadna. Takie u nas panują zasady. Ela nigdy nie chce być gorszą ode mnie. Jak ja
się nie zgodzę, ona też się nie zgodzi. . . Co innego, gdybym ja się zgodziła wam
pomóc.
Pomóc?! uśmiechnąłem się. Ho, ho, co ja słyszę?! Czy ja się nie
przesłyszałem?
Nie przesłyszałeś się. Tu chodzi o naszą wspólną skórę!
Do licha pomyślałem o, do licha! Sprawa przybiera właściwy obrót.
Tego przecież właśnie chciałem od nadobnej Brzusi. Czyżbyśmy już byli w do-
mu?! A głośno powiedziałem:
To prawda, chodzi o naszą wspólną skórę.
Brunhilda uśmiechnęła się zadowolona i ciągnęła:
Dla was ważna jest Straż Porządkowa. Wisi nad wami ultimatum Oberona.
A ja. . . zawahała się i znów spojrzała na czubki złotych pantofelków ja lubię
tylko happeningi, które sama wymyślam, natomiast nie lubię niekontrolowanej
hecy. . . Dlatego mam pomysł: koniec z kłótnią! Rachunki wyrównane! Nie ma
rozdziału. Zaczynamy od nowa.
Myślisz, że chłopaki będą cię lubić po tym, co zrobiłaś?
Obejdę się bez miłości mruknęła Brunhilda chodzi o to, żebyśmy
przeżyli tę budę po ludzku.
Milczeliśmy przez chwilę.
Załatwimy z Oberonem jutro na pierwszej przerwie. Bądz gotowa rze-
kłem.
179
Mam nadzieję, że tym razem Zyzio nie będzie się pakował nachalnie na
świecznik i nie będzie chciał zostać komendantem Straży rzekła Brunhilda.
Bądz spokojna uśmiechnąłem się kwaśno. Zyzio będzie trzymał się
z boku. . . Mamy innego kandydata. A może ty chcesz zgłosić swoją propozycję?
Mnie jest wszystko jedno. Byle nie Zyzio, rozumiesz?
Rozumiem odparłem i na tym skończyliśmy układy.
ROZDZIAA XX KAOPOTY
OBERONA
Rano przed szkołą Gnat czekał na nas z tekturową teczką w ręku.
Mam już regulamin Straży Porządkowej powiedział przepisany w
czterech egzemplarzach na maszynie.
Kto ci przepisał? zapytałem.
Gazela.
Nie zdziwiłem się nawet. Gazelą nazywaliśmy sekretarkę szkolną, panią Szyj-
kowską, wtedy, gdy byliśmy z nią w dobrych stosunkach, co zresztą zdarzało się
raczej rzadko. Była to osoba wszechstronna i wiecznie zajęta prawdziwy ty-
tan pracy. Prócz pracy w kancelarii szkolnej miała masę innych zajęć. Nieraz do
póznego wieczoru przepisywała referaty, sprawozdania, protokoły, a także prace
naukowe i artykuły pana Pelmana. Była sekretarką chyba pięciu związków i sto-
warzyszeń w naszym mieście, a nadto przyjmowała do przepisywania teksty osób
postronnych, po siedem złotych za stronicę.
Ile to cię kosztowało? zapytałem Gnata.
Nic. Wystarczyło, że zjednałem ją dla idei powiedział Zyzio. Nawet
nie było trudne. Gazela to osoba ideowa. Można powiedzieć, że to chodząca idea
porządku. Oświadczyłem, że mianujemy ją honorowym kapitanem naszej Straży.
Bardzo wzruszyła ją ta godność. Obiecała pomagać nam w organizowaniu Straży
i ułatwić dostęp do Oberona.
Nie miała żadnych wątpliwości?
Raczej tylko niewielkie. Mamy tyle stowarzyszeń, związków i kółek w
szkole, że nie zdziwiło jej zbytnio powstanie jeszcze jednego. Zapytała tylko, kto
patronuje naszej organizacji. Odparłem, że LOP, PCK, TPD, SKS, ZHP i pan
dyrektor. To ją całkowicie uspokoiło. Poczuła się zobowiązana do przepisania re-
gulaminu. Przy sposobności przepisała nam dwa artykuły do gazety i poprawiła
błędy ortograficzne.
Niesłychane!
%7łeby tak za nic?!
Nie mogliśmy wyjść z podziwu.
181
I tak bezinteresownie?! przyciskaliśmy Gnata.
No. . . niezupełnie. . . przyznał wreszcie. Obiecałem jej, że następny
artykuł będzie całkowicie poświęcony popularyzacji jej osoby wśród młodzieży
szkolnej, bogato ilustrowany zdjęciami. . .
No wiesz, to już przesada! wybuchnąłem mamy pisać artykuł na
temat Bambosza, na temat Biblioli, na temat Pelmana i Oberona, a ty jeszcze
podjąłeś takie zobowiązanie! Szaleństwo.
W tej chwili Gazela jest najważniejsza oświadczył nie zmieszany
Gnat. Jak tylko ta okropna Matylda skończy zdjęcia Bambosza, przerzuć ją
do pracy nad Gazelą. Nie zdajecie sobie sprawy, jak ważna jest dla nas Gazela.
To klucz do szkoły! To nasza baza. Och, Gazela! westchnął z zachwytem to
genialna kobieta. Czy wiecie, że ona zaocznie studiuje na uniwersytecie?!
Tak jest potwierdziłem słyszałem od mamy, że pani Szyjkowska
dostanie niedługo dyplom.
Co studiuje?
Nie wiem, nie pytałem. W każdym razie jak dostanie dyplom, to będzie nas
uczyć.
To straszne powiedział Kleksik nie mogę sobie wyobrazić Melanii
Szyjkowskiej w roli nauczycielki.
A ja mogę powiedziałem to będzie tytan nauczania, trubadur porząd-
ku i wezyr czystości.
Tak jest, ona wprowadzi melanizm stwierdził Gnat.
Co to jest melanizm? zapytał Kleksik.
To jest właśnie sposób, w jaki przejedzie się po nas tytan nauczania, czyli
Nadobna Melania, zwana także Gazelą.
Może obleje jaki egzamin. . . wtrącił ponuro milczący dotąd Kękuś.
Wątpliwe, ona jest także muzą pilności.
I geniuszem obowiązku! Za rok wybywamy z tej budy na szczęście
pocieszył nas Gnat i wyciągnął z kieszeni dość już wymięty świstek papieru.
Tu mam opracowane cele akcji i założenia strategiczne oraz plan na najbliższe
dni.
Te cele są dosyć brudne zauważyłem nie dałeś ich do przepisania? [ Pobierz całość w formacie PDF ]