[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Dziękuję ci za szczerość. Jestem bardzo rozczarowany, ale to twoja decyzja. - Wciąż nic nie rozumiał,
postanowił jednak na razie dać spokój.
- Dziękuję - szepnęła.
Odprowadził ją do kajuty i pocałował w policzek, a potem wrócił na górny pokład i oparł się o tę samą
barierkę, przy której stali chwilę wcześniej. Wciągnął w płuca świeże morskie powietrze i znów spojrzał na
gwiazdy. Nie spodziewał się tego. Jak kobieta, która całuje tak namiętnie jak Della, może żyć w celibacie?
Mówił prawdę, obiecując, że nie będzie jej zmuszać do zmiany decyzji, jednak zastanawiał się nad tym,
co DellÄ… powoduje.
ROZDZIAA SIÓDMY
Della zamarła przy biurku, słysząc głos pielęgniarki dobiegający z recepcji przez niedomknięte drzwi.
- Dzień dobry, panie Marlow - powiedziała Jody. - W czym mogę panu pomóc?
Della przygryzła wargę, zastanawiając się, czy uda jej się zamknąć po cichu drzwi. Unikała Luke'a od
owego pamiętnego pocałunku przez cały wczorajszy dzień, choć wiedziała, że ma mało czasu, by przekonać go
do swoich planów dotyczących Cora Mae".
Westchnęła. Jej spokój się kończył.
- Chciałbym zobaczyć się z doktor Walsh w sprawie szwów na ręce - odparł tonem uwodziciela.
Tembr jego głosu wywołał w jej ciele drżenie. Zamknęła oczy, przypominając sobie, jak Luke
obejmował ją i całował.
- Zaraz zobaczę, czy doktor jest wolna - powiedziała Jody.
Della splotła dłonie. Dwa lata temu leżała w szpitalu z ciężkimi obrażeniami, jakie odniosła podczas
napadu, w którym zginął jej mąż. Shane był dla niej wszystkim. Jego utrata była wielkim ciosem. Obiecała
sobie wtedy, że już nigdy nikogo nie pokocha, by potem tak nie cierpieć.
Wiedziała, że nie powinna przejmować się dawną obietnicą, jednak nie mogła się od niej uwolnić.
Zresztą Luke byłby przerażony, widząc jej okaleczone ciało. Myślał, że to tylko parę blizn, ale rzeczywistość
była gorsza. Wszelki kontakt fizyczny między nimi był wykluczony. Nigdy do tego nie dopuści. Chciała
oszczędzić sobie bólu, a jemu kłopotu.
Jody wślizgnęła się do środka, zamykając drzwi.
- Chcesz, żebym odesłała go do Cala? - zapytała.
Della wiedziała, że nie może się na to zgodzić. Prosiła, by Jody nie łączyła jej z Luke'em, nie tłumacząc
się z tej decyzji, ale pielęgniarka nie zadawała żadnych pytań. Della potrzebowała trochę czasu, by zapomnieć o
pocałunku i skoncentrować się na interesach, jakie ma do załatwienia z wnukiem Patricka.
Dlatego teraz musiała się z nim rozmówić.
- Wszystko w porządku, Jody. Możesz go poprosić.
Po chwili Luke wszedł do jej gabinetu z uniesioną wysoko zabandażowaną ręką.
- Jody mówi, że trzeba obejrzeć twoją rękę - powiedziała chłodno.
L R
T
- Tak sÄ…dzÄ™.
- Oczywiście. - Uśmiechnęła się. - Jody, czy możesz przyjść na chwilę?
Pielęgniarka ukazała się w drzwiach.
- Tak, doktor Walsh?
- Pan Marlow chciałby, żeby obejrzeć jego rękę. Czy możesz zdjąć bandaż i sprawdzić, czy nie ma
infekcji, a ja w tym czasie znajdÄ™ notatki w komputerze?
Jody skinęła głową i zaczęła myć ręce. Luke zmarszczył brwi, zapewne starając się wymyślić, jak
uniknąć całej procedury. Potem uśmiechnął się do Delli, widząc, że został przechytrzony.
- Panie Marlow, proszę położyć rękę na stole, żebym mogła ją obejrzeć - poprosiła Jody.
Della znalazła odpowiedni dokument w komputerze i patrzyła, jak Jody odwija bandaż. Palec Luke'a
wyglądał tak, jak się spodziewała. Rana goiła się bez powikłań.
Jody zdezynfekowała palec.
- Nie ma obrzęku ani zaczerwienia. Czy pana coś boli?
- Nie boli, ale nie jest dobrze - odparł, spoglądając na Dellę.
Della zrozumiała aluzję. Zerknęła na pielęgniarkę, ale Jody na szczęście nic nie zauważyła. Nacisnęła
zszyty palec.
- Boli?
- Nie.
Della sprawdziła datę zabiegu w komputerze.
- Minęło już dość czasu. Możesz zdjąć szwy, Jody. Gdy pielęgniarka zręcznie usuwała szwy, Della zro-
biła notatkę w komputerze. Czuła, że Luke ją obserwuje, ale nie chciała podnieść głowy, by na niego spojrzeć.
Kiedy Jody skończyła pracę i wyszła, Della powiedziała:
- Jeśli to wszystko...
- Nie odpowiedziałaś na mój telefon.
- Nie miałam kiedy - odparła z westchnieniem.
- Unikasz mnie. - Zrobił krok naprzód. - Powiedziałem, że szanuję twoją decyzję. Dlaczego nie możemy
się spotykać?
Poczuła, że to przełomowa chwila. Powinna być zupełnie szczera.
- Nie oczekujesz niczego więcej?
- Nie miałbym nic przeciwko temu. Chyba o tym wiesz.
- Nic między nami nie będzie, Luke.
- W porządku. Nie chodzi mi o przyszłość, tylko o to, co jest teraz.
Położyła rękę na szyi. Nic by go nie interesowało, gdyby wiedział, co kryje się pod jej ubraniem. Nie
ma mowy o żadnym romansie.
- Miałaś przekonać mnie, że Cora Mae" powinna pływać. Chyba z tego nie zrezygnowałaś?
- Nie.
- Trudno przekonać mnie na odległość.
- Myślałam, że oboje potrzebujemy czasu, żeby odpocząć.
L R
T
- Ten czas już chyba minął?
- Może. - Westchnęła.
Skinął głową.
- Myślałem o tym, co wczoraj wieczorem mi powiedziałaś. Chodzi ci o te blizny, tak? Chcesz żyć w
celibacie, bo myślisz, że jesteś oszpecona.
Zadrżała. Co innego o tym myśleć, a co innego usłyszeć te słowa powiedziane prosto w twarz. Nie
mogła skłamać.
- Częściowo tak.
Nie chciała bardziej się tłumaczyć. Nie była gotowa na to, by mówić z kimś o tym, że straciła radość
życia. Zbliżył się do niej.
- Niełatwo ci zaufać komuś po tym, co przeszłaś.
- Tak.
- Możesz mi ufać, Dello. - Podszedł jeszcze bliżej.
- Tak myślisz, ale nic nie wiesz.
Spojrzał na nią z troską.
- A gdyby w mojej kabinie było ciemno? - Ujął ją pod brodę. - Czy wtedy zmieniłabyś zdanie?
Zamknęła oczy, rozkoszując się ciepłem jego dłoni. Naprawdę ją rozumiał. Jak miło, że tak jej pragnął.
Zależało mu na tym, by czuła się komfortowo w intymnej atmosferze. Kochać się z nim...
To wielka pokusa. Serce zabiło jej mocniej. Shane był jej jedynym kochankiem i przysięgała, że
pozostanie jedyny w jej życiu. Ale Shane nie żyje. Teraz pojawił się Luke. Czy mogła zgodzić się na jego
propozycjÄ™?
Przełknęła ślinę.
- Sama nie wiem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl chiara76.opx.pl
- Dziękuję ci za szczerość. Jestem bardzo rozczarowany, ale to twoja decyzja. - Wciąż nic nie rozumiał,
postanowił jednak na razie dać spokój.
- Dziękuję - szepnęła.
Odprowadził ją do kajuty i pocałował w policzek, a potem wrócił na górny pokład i oparł się o tę samą
barierkę, przy której stali chwilę wcześniej. Wciągnął w płuca świeże morskie powietrze i znów spojrzał na
gwiazdy. Nie spodziewał się tego. Jak kobieta, która całuje tak namiętnie jak Della, może żyć w celibacie?
Mówił prawdę, obiecując, że nie będzie jej zmuszać do zmiany decyzji, jednak zastanawiał się nad tym,
co DellÄ… powoduje.
ROZDZIAA SIÓDMY
Della zamarła przy biurku, słysząc głos pielęgniarki dobiegający z recepcji przez niedomknięte drzwi.
- Dzień dobry, panie Marlow - powiedziała Jody. - W czym mogę panu pomóc?
Della przygryzła wargę, zastanawiając się, czy uda jej się zamknąć po cichu drzwi. Unikała Luke'a od
owego pamiętnego pocałunku przez cały wczorajszy dzień, choć wiedziała, że ma mało czasu, by przekonać go
do swoich planów dotyczących Cora Mae".
Westchnęła. Jej spokój się kończył.
- Chciałbym zobaczyć się z doktor Walsh w sprawie szwów na ręce - odparł tonem uwodziciela.
Tembr jego głosu wywołał w jej ciele drżenie. Zamknęła oczy, przypominając sobie, jak Luke
obejmował ją i całował.
- Zaraz zobaczę, czy doktor jest wolna - powiedziała Jody.
Della splotła dłonie. Dwa lata temu leżała w szpitalu z ciężkimi obrażeniami, jakie odniosła podczas
napadu, w którym zginął jej mąż. Shane był dla niej wszystkim. Jego utrata była wielkim ciosem. Obiecała
sobie wtedy, że już nigdy nikogo nie pokocha, by potem tak nie cierpieć.
Wiedziała, że nie powinna przejmować się dawną obietnicą, jednak nie mogła się od niej uwolnić.
Zresztą Luke byłby przerażony, widząc jej okaleczone ciało. Myślał, że to tylko parę blizn, ale rzeczywistość
była gorsza. Wszelki kontakt fizyczny między nimi był wykluczony. Nigdy do tego nie dopuści. Chciała
oszczędzić sobie bólu, a jemu kłopotu.
Jody wślizgnęła się do środka, zamykając drzwi.
- Chcesz, żebym odesłała go do Cala? - zapytała.
Della wiedziała, że nie może się na to zgodzić. Prosiła, by Jody nie łączyła jej z Luke'em, nie tłumacząc
się z tej decyzji, ale pielęgniarka nie zadawała żadnych pytań. Della potrzebowała trochę czasu, by zapomnieć o
pocałunku i skoncentrować się na interesach, jakie ma do załatwienia z wnukiem Patricka.
Dlatego teraz musiała się z nim rozmówić.
- Wszystko w porządku, Jody. Możesz go poprosić.
Po chwili Luke wszedł do jej gabinetu z uniesioną wysoko zabandażowaną ręką.
- Jody mówi, że trzeba obejrzeć twoją rękę - powiedziała chłodno.
L R
T
- Tak sÄ…dzÄ™.
- Oczywiście. - Uśmiechnęła się. - Jody, czy możesz przyjść na chwilę?
Pielęgniarka ukazała się w drzwiach.
- Tak, doktor Walsh?
- Pan Marlow chciałby, żeby obejrzeć jego rękę. Czy możesz zdjąć bandaż i sprawdzić, czy nie ma
infekcji, a ja w tym czasie znajdÄ™ notatki w komputerze?
Jody skinęła głową i zaczęła myć ręce. Luke zmarszczył brwi, zapewne starając się wymyślić, jak
uniknąć całej procedury. Potem uśmiechnął się do Delli, widząc, że został przechytrzony.
- Panie Marlow, proszę położyć rękę na stole, żebym mogła ją obejrzeć - poprosiła Jody.
Della znalazła odpowiedni dokument w komputerze i patrzyła, jak Jody odwija bandaż. Palec Luke'a
wyglądał tak, jak się spodziewała. Rana goiła się bez powikłań.
Jody zdezynfekowała palec.
- Nie ma obrzęku ani zaczerwienia. Czy pana coś boli?
- Nie boli, ale nie jest dobrze - odparł, spoglądając na Dellę.
Della zrozumiała aluzję. Zerknęła na pielęgniarkę, ale Jody na szczęście nic nie zauważyła. Nacisnęła
zszyty palec.
- Boli?
- Nie.
Della sprawdziła datę zabiegu w komputerze.
- Minęło już dość czasu. Możesz zdjąć szwy, Jody. Gdy pielęgniarka zręcznie usuwała szwy, Della zro-
biła notatkę w komputerze. Czuła, że Luke ją obserwuje, ale nie chciała podnieść głowy, by na niego spojrzeć.
Kiedy Jody skończyła pracę i wyszła, Della powiedziała:
- Jeśli to wszystko...
- Nie odpowiedziałaś na mój telefon.
- Nie miałam kiedy - odparła z westchnieniem.
- Unikasz mnie. - Zrobił krok naprzód. - Powiedziałem, że szanuję twoją decyzję. Dlaczego nie możemy
się spotykać?
Poczuła, że to przełomowa chwila. Powinna być zupełnie szczera.
- Nie oczekujesz niczego więcej?
- Nie miałbym nic przeciwko temu. Chyba o tym wiesz.
- Nic między nami nie będzie, Luke.
- W porządku. Nie chodzi mi o przyszłość, tylko o to, co jest teraz.
Położyła rękę na szyi. Nic by go nie interesowało, gdyby wiedział, co kryje się pod jej ubraniem. Nie
ma mowy o żadnym romansie.
- Miałaś przekonać mnie, że Cora Mae" powinna pływać. Chyba z tego nie zrezygnowałaś?
- Nie.
- Trudno przekonać mnie na odległość.
- Myślałam, że oboje potrzebujemy czasu, żeby odpocząć.
L R
T
- Ten czas już chyba minął?
- Może. - Westchnęła.
Skinął głową.
- Myślałem o tym, co wczoraj wieczorem mi powiedziałaś. Chodzi ci o te blizny, tak? Chcesz żyć w
celibacie, bo myślisz, że jesteś oszpecona.
Zadrżała. Co innego o tym myśleć, a co innego usłyszeć te słowa powiedziane prosto w twarz. Nie
mogła skłamać.
- Częściowo tak.
Nie chciała bardziej się tłumaczyć. Nie była gotowa na to, by mówić z kimś o tym, że straciła radość
życia. Zbliżył się do niej.
- Niełatwo ci zaufać komuś po tym, co przeszłaś.
- Tak.
- Możesz mi ufać, Dello. - Podszedł jeszcze bliżej.
- Tak myślisz, ale nic nie wiesz.
Spojrzał na nią z troską.
- A gdyby w mojej kabinie było ciemno? - Ujął ją pod brodę. - Czy wtedy zmieniłabyś zdanie?
Zamknęła oczy, rozkoszując się ciepłem jego dłoni. Naprawdę ją rozumiał. Jak miło, że tak jej pragnął.
Zależało mu na tym, by czuła się komfortowo w intymnej atmosferze. Kochać się z nim...
To wielka pokusa. Serce zabiło jej mocniej. Shane był jej jedynym kochankiem i przysięgała, że
pozostanie jedyny w jej życiu. Ale Shane nie żyje. Teraz pojawił się Luke. Czy mogła zgodzić się na jego
propozycjÄ™?
Przełknęła ślinę.
- Sama nie wiem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]