X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Simona, który ma się odbyć pózną jesienią. Ledwo zareagowała.
 Jak mnie stąd wypuszczą, to przyjdę  powiedziała obojętnie.  Przecież to nie
chrzciny.
Jechał do domu z poczuciem całkowitej klęski. Sama przyznała, że nie chce go widzieć
na pogrzebie Joy. Kropla przepełniła kielich goryczy, ale i tak nie mógł jej opuścić. Zaciśnie
zęby i wytrwa. Nic innego nie może zrobić. Imogen cierpi na coś znacznie poważniejszego
niż depresja poporodowa. Ją zabijają wyrzuty sumienia.
Zaraz po wejściu do domu odebrał telefon Briana. Ojciec Imogen zawiadamiał go o
terminie pogrzebu.
 Przyjdę, chociaż wydaje mi się, że Imogen sobie tego nie życzy  powiedział mu
smutno Blair.  W pewnym sensie obwinia mnie o śmierć córeczki. Boli mnie, że tak
strasznie cierpi, ale nie mogę jej pomóc, bo mi nie pozwala. Mam nadzieję, że po pogrzebie
rany zaczną się goić.
 Nie wiedziałem, że jest tak niedobrze  zafrasował się ojciec.  Może by wezwać do
niej psychiatrę?
 Sam nie wiem. Imogen ma bardzo silny charakter, może poradzić sobie sama. Musimy
być tylko stale przy niej... Mam nadzieję, że kiedy poczuje potrzebę, może sama nas wezwie.
Ja w każdym razie zamierzam czekać tak długo, jak będzie trzeba.
W słuchawce zapadła cisza.
 Nie zasłużyłeś sobie na to  odezwał się po chwili Brian wzruszonym głosem.
 Ona też nie  odparł Blair.
Nazajutrz mały żałobny orszak wyruszył w stronę szpitalnej kaplicy. Blair popychał
wózek, na którym siedziała Imogen. Brian i Celia szli obok.
Jeszcze w szpitalu Imogen ozdobiła maleńką białą trumienkę bukiecikiem róż i trzymała
ją teraz na kolanach.
Blair miał na sobie ciemny garnitur i wyglądał w nim tak znakomicie, że kiedy go ujrzała,
poczuła ukłucie w sercu.
Wiedziała, że bardzo go rani, traktując tak surowo, ale nie panowała nad swoimi
reakcjami. Coś ją zmuszało do karania samej siebie i jego. Czuła się uwięziona w szpitalu,
gipsowe okowy skuwały jej ciało, cierpienie paraliżowało duszę. Była podwójnym więzniem;
nie miała nic i nic jej nie czekało.
Przed wyjściem otulił kocem jej nogi i szepnął:
 Podczas ceremonii będę stał z tyłu. Jak będziesz mnie potrzebowała, daj znać.
W milczeniu skinęła głową, modląc się w duchu, żeby już było po wszystkim.
Szpitalny kapelan już na nich czekał. Ustawił trumienkę przed ołtarzem i ceremonia się
rozpoczęła. Była niezwykle wzruszająca i wszyscy płakali. Tylko Imogen nie uroniła ani
jednej łzy. Odkładała je na pózniej, kiedy zostanie sama.
Potem udali się na cmentarz, by pochować Joy obok innych maleńkich istot, które
odeszły przed czasem podobnie jak ona. Miejsce było ciche i piękne, i kiedy ceremonia
dobiegła końca, wycofali się i zostawili Imogen samą, żeby się mogła spokojnie pożegnać z
dzieckiem.
Wracali do szpitala w milczeniu. Imogen chłodna i wyprostowana, bez jednej łzy,
siedziała na swoim wózku. Jej twarz drgnęła, dopiero kiedy usłyszała, że Brian ma mieć
niedługo operację wstawiania bypassów.
 Nie mówiłem ci wcześniej, córeczko  pochylił się nad nią troskliwie  żeby ci nie
dokładać zmartwień.
Poruszyło ją to.
 Szkoda  szepnęła.  Ostatnio zachowywałam się bardzo egoistycznie, myślałam tylko
o sobie.  Niezadowolona zwróciła się do Blaira.  Dlaczego ty mi nie powiedziałeś?
Tym razem czuł się niewinny, Wiedział, co zadecydował kardiolog, ale to nie była jego
sprawa.
 Ojciec chciał sam cię o tym poinformować  odparł niewzruszonym tonem.
Pielęgniarki natychmiast zabrały zmęczoną Imogen na oddział. Blair nawet nie próbował
z nią zostać. Rodzice również się wycofali.
Została wreszcie sama. Joy Gabriela Rossiter spała sobie spokojnie w małym grobie na
szpitalnym cmentarzu, wśród innych dzieci, które nigdy nie ujrzą światła dnia. Teraz Imogen
może zacząć myśleć, co robić dalej.
Kiedyś musi wreszcie opuścić szpital i wrócić do domu. Czeka tam na nią widok prawie
gotowego pokoju dziecinnego. Bardzo by nie chciała, żeby ktoś widział, jak wchodzi i
spogląda na ściany do połowy oklejone tapetą w misie i koszyczki. Prócz tego jest praca.
Kolega doktora Travisa podobno doskonale sobie radzi na zastępstwie. Czy naprawdę ma po
co tam wracać? A przede wszystkim czy w ogóle tego chce?
Jakie to ma znaczenie? Czy cokolwiek ma znaczenie?
Nareszcie dała upust łzom. Popłynęły rzęsiście po jej policzkach i obficie zmoczyły
nocną koszulę.
Przez resztę dnia Blair starał się nie myśleć o pogrzebie, którego był świadkiem. Już
nigdy w życiu nie chciał widzieć czegoś tak rozpaczliwie smutnego. Wiedział również, że nie
pozwoli, by Imogen po powrocie musiała zobaczyć tapetę we wzorki na ścianach pokoju, w
którym miało spać jej dziecko. Nie namyślał się długo. Nadal miał przy sobie jej klucze.
Wracając z pracy, zajrzał do jej mieszkania.
Nie zabrało mu to wiele czasu. Zerwał tapety, starannie umył ściany, przywracając
pomieszczeniu poprzedni wygląd. Zdążył jeszcze zajrzeć do siebie przed odwiedzinami w
szpitalu. Na widok zaczerwienionych oczu Imogen poczuł ulgę.
Jednak płakała! To dobrze. Nie ma nic gorszego, jak tłumić ból i łzy.
Uśmiechnęła się na jego widok i serce mocno mu zabiło. Ten uśmiech w niczym nie
przypominał jej dawnego uśmiechu, ale to już było coś.
 Jak się miewasz?  zapytał.
 Normalnie  odparła i zrozumiał, że ucieszył się przedwcześnie.  Zwiat dokoła jest
czarny i pusty.
 Dowiedziałem się, że jutro masz mieć ostatnie badania  ciągnął niezrażony. 
Niedługo mają cię wypisać do domu. Jak już będziesz wiedziała kiedy, powiedz, przyjadę po
ciebie.
 Dobrze  zgodziła się bez entuzjazmu.
 A może zamieszkałabyś u mnie przez kilka pierwszych tygodni?  zaproponował.
Pragnął tego jak niczego w świecie. Słaby uśmiech powrócił na jej usta.
 Pomyślę o tym  obiecała.
Jeszcze kilka tygodni temu skakałaby z radości na samą myśl o tym. A teraz...
Po jego wyjściu leżała nieruchomo, wsparta na poduszkach. Wszystko się zmieniło. Teraz
była wolna, nie spodziewała się dziecka. Wszystko byłoby takie proste, gdyby mu mogła
powiedzieć, że stale go kocha, ale nie mogła tego zrobić. Byłoby tak, jakby kupiła sobie
szczęście za cenę śmierci Joy.
Nic mu nie mówiła, że zna już datę swojego wypisu ze szpitala. Ojciec i Celia wiedzieli o
jej planach i w gruncie rzeczy aprobowali je. Nie byli tylko zachwyceni tym, co robi z
Blairem. Dawniej ojciec na pewno by ją skrytykował i otwarcie powiedział, co o tym myśli,
ale po wydarzeniach ostatnich dni Brian bardzo się zmienił i spuścił z tonu. Tylko lekko się
skrzywił i dał jej spokój. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chiara76.opx.pl
  • Copyright (c) 2009 Odebrali mi wszystkie siły, kiedy nauczyli mnie, że jestem nikim. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.

    Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.