[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kombinację cyfr otwierającą bramę i pobiegł wraz z Byronem w stronę Devin.
- Pani Hartley! - zawołała znana przedstawicielka stacji radiowej, przepychając się
przez tłum konkurentów i podsuwając mikrofon pod nos Devin. - Jak pani skomentuje
fakt, że pani siostra została oskarżona o udział w próbie oszustwa mającej pozbawić
rodzinę Fosterów udziałów w firmie, których wartość sięga pięćdziesięciu milionów
dolarów?
Devin zamrugała oczami jak sarna schwytana w światła reflektorów, a Lucas i
Byron zaczęli się przeciskać przez tłum. Odepchnęli na bok jakiegoś fotografa, który
nachylał się nad Amelią, żeby ją sfotografować, i pospiesznie wyjęli dziecko z wózka.
Lucas przycisnął je do piersi i chwycił Devin za rękę.
- Idz za mną - polecił, ruszając w kierunku domu.
Otaczający ich dziennikarze robili zdjęcia i głośno wykrzykiwali kolejne pytania.
- Czy dojdzie do procesu o zniesławienie?
- Czy spodziewacie się nakazów aresztowania?
- Jakie są wyniki testów DNA?
W końcu dotarli do bramy, w której czekała na nich Lexi. Lucas szybko ją minął,
ciągnąc za sobą Devin i poczekał chwilę na pchającego wózek Byrona. %7ładen z
dziennikarzy nie był na tyle głupi, by wkroczyć bez upoważnienia na teren prywatnej
posiadłości.
- Co się dzieje? - spytała z przerażeniem Devin.
- To ten przeklęty Steve! - warknął z wściekłością Lucas. Nie wypuszczając z rąk
Amelii, która o dziwo zachowywała olimpijski spokój, przyspieszył kroku, by jak
najszybciej dotrzeć do bezpiecznego schronienia, a potem spojrzał na Byrona. - Co on
może na tym zyskać?
R
L
T
- Chce cię zdyskredytować w oczach opinii publicznej. Wie, że nie jest w stanie
wpłynąć na decyzję sądu, ale liczy na to, że rada nadzorcza firmy, przerażona wizją
skandalu, odbierze ci stanowisko prezesa Pacific Robotics.
- Nic z tego wszystkiego nie rozumiem - wtrąciła Devin, gdy znalezli się w holu. -
O co właściwie chodzi?
- Nie bardzo wiem, jak mu się przeciwstawić - przyznał Lucas, zwracając się do
Byrona. - Próbowałem mu przemówić do rozsądku, ale on nie ma ani rozumu, ani
sumienia.
- W stanie Teksas umiemy sobie radzić z takimi szubrawcami - odparł ojczym,
unosząc zaciśniętą pięść.
- Oskarżenie o pobicie nie poprawi naszej sytuacji - stwierdził Lucas, choć
perspektywa dołożenia kuzynowi wydała mu się bardzo kusząca.
- Ten dziennikarz pytał, czy spodziewamy się nakazów aresztowania - wtrąciła
Devin. - Co on miał na myśli? Kto i za co miałby być aresztowany?
- On miał nadzieję, że ujawnimy przed nim jakieś szczegóły, które mógłby opisać
w gazecie - wyjaśnił Lucas, unikając spojrzenia w oczy Devin, by współczucie nie
skłoniło go do wybaczenia tego, co zrobiła. - Steve przedstawił im swoją wersję
wydarzeń, a oni szukają czegoś, co mogłoby ją potwierdzić.
- Nie chcę, żeby Amelia znalazła się na pierwszych stronach gazet! - zawołała
Devin, instynktownie podchodząc do dziewczynki, która spokojnie spoczywała w
ramionach Lucasa.
- Ja też sobie tego nie życzę.
- Czy oni mogą się wedrzeć na teren posiadłości? - spytała drżącym głosem Lexi.
W tym momencie przez główne drzwi wszedł do holu Theodore Vick i pospiesznie
ruszył w ich kierunku.
- Lucas, przepraszam cię, że nie odbierałem, ale byłem poza zasięgiem. Już
postawiłem dwóch ludzi przy bramie.
- Sytuacja jest opanowana, przynajmniej na razie - oznajmił Lucas, a potem
zwrócił się do Lexi, by odpowiedzieć na jej pytanie. - Nie byłoby im łatwo dostać się na
teren posiadłości, ale to nie jest forteca.
R
L
T
Devin wyciągnęła ręce po Amelię i zastygła w połowie gestu.
- Ona śpi - stwierdziła ze zdziwieniem.
- Chyba stryj już nie budzi w niej przerażenia - dodała z uśmiechem Lexi, a Lucas
poczuł nagle przypływ nieznanego mu dotąd wzruszenia.
Obiecał sobie w duchu, że nigdy nie zawiedzie zaufania bratanicy, a potem wrócił
do bieżących problemów.
- Czy możecie wzmocnić monitoring? - spytał Vicka.
- Oczywiście. Zamontujemy kilka dodatkowych kamer i zwiększymy liczbę osób
pilnujących rezydencji, ale nie możemy niczego zagwarantować, bo cały obszar jest zbyt
duży. Będziecie musieli w miarę możliwości unikać wychodzenia z domu.
- Jak długo? - spytała z niepokojem Devin.
- Myślę, że przez jakieś dwa tygodnie - przyznał Lucas. - Kiedy sąd rozpatrzy
wniosek Steve'a o odebranie Amelii jej części spadku, wrzawa ucichnie, a dziennikarze
znikną. Byron stara się zdobyć informacje o terminach rozpraw.
- Czy ty też będziesz ukrywał się w domu?
- Ja nie mam nic przeciwko temu, żeby mnie fotografowali - mruknął Lucas - ale
Devin, jeśli chce zachować prywatność, nie powinna się im pokazywać.
- Więc zostanę więzniem? - zapytała Devin.
- Niekoniecznie - odparł Vick. - Przecież może pani wyjechać z Seattle. Ta sprawa
ma zasięg lokalny, więc dziennikarze nie zechcą się trudzić, żeby panią śledzić.
- Wolałabym zamieszkać u siebie, nad jeziorem.
- To nie wchodzi w rachubę - oznajmił szef firmy ochroniarskiej. - Pani też nie
powinna wracać do domu - dodał, zwracając się do Lexi. - Dziennikarze potrafią być
bezwzględni i zatruć życie każdemu, kto ma jakikolwiek związek z interesującymi ich
osobami.
- Możecie przyjechać do Teksasu - wtrącił Byron. - Nikt nie ośmieli się postawić
nogi na mojej ziemi.
- To chyba dobry pomysł - przyznał Vick.
R
L
T
Lucas pospiesznie rozważył propozycję. Wiedział, że leżące na odludziu wielkie
ranczo Byrona zapewni wszystkim ochronę przed intruzami. Miał też nadzieję, że Steve
zareaguje na ich zniknięcie w sposób nieprzemyślany, oddając inicjatywę w jego ręce.
- W porządku - oznajmił, kiwając głową. - Jedziemy wszyscy do Teksasu.
ROZDZIAA DZIEWITY
Devin nigdy nie zdawała sobie sprawy z tego, jakie korzyści przynosi posiadanie
własnego odrzutowca. Kiedy zapadła decyzja o wyjezdzie do Teksasu, nie musieli
studiować rozkładu lotów ani telefonować do biura podróży. Lucas porozumiał się po
prostu ze swoim pilotem i powiadomił go, że chce lecieć do Dallas.
Z terenu posiadłości na lotnisko zawiózł ich helikopter, więc zgromadzeni przed
bramą reporterzy nie mieli pojęcia, kto został w domu, a kto go opuścił. Nie sądzili, by
któryś z nich był gotów lecieć za nimi z Seattle aż do Teksasu, ale byli zadowoleni, że
cel ich podróży pozostanie tajemnicą.
Lucas był podczas lotu milczący i pogrążony w myślach. Okazywał Devin chłodną
obojętność także po przylocie na miejsce. Nie wiedziała, czego się może po nim
spodziewać, ale ponieważ przeżyli po raz drugi cudowną erotyczną przygodę i zawarli
coś w rodzaju zawieszenia broni, była jego postawą nieco zaskoczona. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl chiara76.opx.pl
kombinację cyfr otwierającą bramę i pobiegł wraz z Byronem w stronę Devin.
- Pani Hartley! - zawołała znana przedstawicielka stacji radiowej, przepychając się
przez tłum konkurentów i podsuwając mikrofon pod nos Devin. - Jak pani skomentuje
fakt, że pani siostra została oskarżona o udział w próbie oszustwa mającej pozbawić
rodzinę Fosterów udziałów w firmie, których wartość sięga pięćdziesięciu milionów
dolarów?
Devin zamrugała oczami jak sarna schwytana w światła reflektorów, a Lucas i
Byron zaczęli się przeciskać przez tłum. Odepchnęli na bok jakiegoś fotografa, który
nachylał się nad Amelią, żeby ją sfotografować, i pospiesznie wyjęli dziecko z wózka.
Lucas przycisnął je do piersi i chwycił Devin za rękę.
- Idz za mną - polecił, ruszając w kierunku domu.
Otaczający ich dziennikarze robili zdjęcia i głośno wykrzykiwali kolejne pytania.
- Czy dojdzie do procesu o zniesławienie?
- Czy spodziewacie się nakazów aresztowania?
- Jakie są wyniki testów DNA?
W końcu dotarli do bramy, w której czekała na nich Lexi. Lucas szybko ją minął,
ciągnąc za sobą Devin i poczekał chwilę na pchającego wózek Byrona. %7ładen z
dziennikarzy nie był na tyle głupi, by wkroczyć bez upoważnienia na teren prywatnej
posiadłości.
- Co się dzieje? - spytała z przerażeniem Devin.
- To ten przeklęty Steve! - warknął z wściekłością Lucas. Nie wypuszczając z rąk
Amelii, która o dziwo zachowywała olimpijski spokój, przyspieszył kroku, by jak
najszybciej dotrzeć do bezpiecznego schronienia, a potem spojrzał na Byrona. - Co on
może na tym zyskać?
R
L
T
- Chce cię zdyskredytować w oczach opinii publicznej. Wie, że nie jest w stanie
wpłynąć na decyzję sądu, ale liczy na to, że rada nadzorcza firmy, przerażona wizją
skandalu, odbierze ci stanowisko prezesa Pacific Robotics.
- Nic z tego wszystkiego nie rozumiem - wtrąciła Devin, gdy znalezli się w holu. -
O co właściwie chodzi?
- Nie bardzo wiem, jak mu się przeciwstawić - przyznał Lucas, zwracając się do
Byrona. - Próbowałem mu przemówić do rozsądku, ale on nie ma ani rozumu, ani
sumienia.
- W stanie Teksas umiemy sobie radzić z takimi szubrawcami - odparł ojczym,
unosząc zaciśniętą pięść.
- Oskarżenie o pobicie nie poprawi naszej sytuacji - stwierdził Lucas, choć
perspektywa dołożenia kuzynowi wydała mu się bardzo kusząca.
- Ten dziennikarz pytał, czy spodziewamy się nakazów aresztowania - wtrąciła
Devin. - Co on miał na myśli? Kto i za co miałby być aresztowany?
- On miał nadzieję, że ujawnimy przed nim jakieś szczegóły, które mógłby opisać
w gazecie - wyjaśnił Lucas, unikając spojrzenia w oczy Devin, by współczucie nie
skłoniło go do wybaczenia tego, co zrobiła. - Steve przedstawił im swoją wersję
wydarzeń, a oni szukają czegoś, co mogłoby ją potwierdzić.
- Nie chcę, żeby Amelia znalazła się na pierwszych stronach gazet! - zawołała
Devin, instynktownie podchodząc do dziewczynki, która spokojnie spoczywała w
ramionach Lucasa.
- Ja też sobie tego nie życzę.
- Czy oni mogą się wedrzeć na teren posiadłości? - spytała drżącym głosem Lexi.
W tym momencie przez główne drzwi wszedł do holu Theodore Vick i pospiesznie
ruszył w ich kierunku.
- Lucas, przepraszam cię, że nie odbierałem, ale byłem poza zasięgiem. Już
postawiłem dwóch ludzi przy bramie.
- Sytuacja jest opanowana, przynajmniej na razie - oznajmił Lucas, a potem
zwrócił się do Lexi, by odpowiedzieć na jej pytanie. - Nie byłoby im łatwo dostać się na
teren posiadłości, ale to nie jest forteca.
R
L
T
Devin wyciągnęła ręce po Amelię i zastygła w połowie gestu.
- Ona śpi - stwierdziła ze zdziwieniem.
- Chyba stryj już nie budzi w niej przerażenia - dodała z uśmiechem Lexi, a Lucas
poczuł nagle przypływ nieznanego mu dotąd wzruszenia.
Obiecał sobie w duchu, że nigdy nie zawiedzie zaufania bratanicy, a potem wrócił
do bieżących problemów.
- Czy możecie wzmocnić monitoring? - spytał Vicka.
- Oczywiście. Zamontujemy kilka dodatkowych kamer i zwiększymy liczbę osób
pilnujących rezydencji, ale nie możemy niczego zagwarantować, bo cały obszar jest zbyt
duży. Będziecie musieli w miarę możliwości unikać wychodzenia z domu.
- Jak długo? - spytała z niepokojem Devin.
- Myślę, że przez jakieś dwa tygodnie - przyznał Lucas. - Kiedy sąd rozpatrzy
wniosek Steve'a o odebranie Amelii jej części spadku, wrzawa ucichnie, a dziennikarze
znikną. Byron stara się zdobyć informacje o terminach rozpraw.
- Czy ty też będziesz ukrywał się w domu?
- Ja nie mam nic przeciwko temu, żeby mnie fotografowali - mruknął Lucas - ale
Devin, jeśli chce zachować prywatność, nie powinna się im pokazywać.
- Więc zostanę więzniem? - zapytała Devin.
- Niekoniecznie - odparł Vick. - Przecież może pani wyjechać z Seattle. Ta sprawa
ma zasięg lokalny, więc dziennikarze nie zechcą się trudzić, żeby panią śledzić.
- Wolałabym zamieszkać u siebie, nad jeziorem.
- To nie wchodzi w rachubę - oznajmił szef firmy ochroniarskiej. - Pani też nie
powinna wracać do domu - dodał, zwracając się do Lexi. - Dziennikarze potrafią być
bezwzględni i zatruć życie każdemu, kto ma jakikolwiek związek z interesującymi ich
osobami.
- Możecie przyjechać do Teksasu - wtrącił Byron. - Nikt nie ośmieli się postawić
nogi na mojej ziemi.
- To chyba dobry pomysł - przyznał Vick.
R
L
T
Lucas pospiesznie rozważył propozycję. Wiedział, że leżące na odludziu wielkie
ranczo Byrona zapewni wszystkim ochronę przed intruzami. Miał też nadzieję, że Steve
zareaguje na ich zniknięcie w sposób nieprzemyślany, oddając inicjatywę w jego ręce.
- W porządku - oznajmił, kiwając głową. - Jedziemy wszyscy do Teksasu.
ROZDZIAA DZIEWITY
Devin nigdy nie zdawała sobie sprawy z tego, jakie korzyści przynosi posiadanie
własnego odrzutowca. Kiedy zapadła decyzja o wyjezdzie do Teksasu, nie musieli
studiować rozkładu lotów ani telefonować do biura podróży. Lucas porozumiał się po
prostu ze swoim pilotem i powiadomił go, że chce lecieć do Dallas.
Z terenu posiadłości na lotnisko zawiózł ich helikopter, więc zgromadzeni przed
bramą reporterzy nie mieli pojęcia, kto został w domu, a kto go opuścił. Nie sądzili, by
któryś z nich był gotów lecieć za nimi z Seattle aż do Teksasu, ale byli zadowoleni, że
cel ich podróży pozostanie tajemnicą.
Lucas był podczas lotu milczący i pogrążony w myślach. Okazywał Devin chłodną
obojętność także po przylocie na miejsce. Nie wiedziała, czego się może po nim
spodziewać, ale ponieważ przeżyli po raz drugi cudowną erotyczną przygodę i zawarli
coś w rodzaju zawieszenia broni, była jego postawą nieco zaskoczona. [ Pobierz całość w formacie PDF ]