[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jest tyle rzeczy, których o mnie nie wiesz.
- Ellen Elizabeth Rhoades - zaczął recytować z uśmie-
chem. - Urodzona 19 sierpnia. Jedyna siostra Lynn. Trzech
braci: Robert, Jeremy i Douglas. Dwie bratanice, córki Jere-
my'ego, dwóch bratanków, synów Roberta. Masz dyplom
z marketingu i od siedmiu lat pracujesz w Tarenton Toys.
Twoje ulubione potrawy to kanapka z kurczakiem i lody toffi
z chrupkami. Jesteś piękna, miła i najzdolniejsza ze wszy-
stkich pracownic Hugh Tarentona.
Patrząc głęboko w oczy Josha, Ellen próbowała opanować
drżenie. Jak mogła myśleć kiedykolwiek, że ten człowiek był
beztroskim lekkoduchem, nieodpowiedzialnym i próżnym?
Nic dziwnego, że kochały go kobiety. Jak mogły mu się
oprzeć?
- A co można powiedzieć o tobie, Josh? - Próbowała
mówić żartobliwie. - Grasz w golfa?
- Trochę.
- Doradzasz bogatym klientom w sprawach finanso-
wych. Interesujesz się prawem pracy, ofiarowujesz swoje
usługi tym, którzy pragną sprawiedliwości. I jesteś bardzo
popularny wśród dam. Masz macochę, która dobrze wie,
S
R
jakim wspaniałym jesteś człowiekiem, i ojca, który żenił się
kilka razy. Zawsze myślałam, że musiałeś wieść cudowne
życie, ale Alice twierdzi, że tak nie było. Więc opowiedz mi
o tym, Josh. Chciałabym wiedzieć.
Spojrzała mu w oczy i dostrzegła w nich przelotne
wspomnienie wieloletnich cierpień. Zobaczyła również, że
patrzy na nią, jak gdyby jej pragnął, ale to nie było zaska-
kujące. W końcu jest mężczyzną, który lubi kobiety. Przy-
kro jej było przyznać, że nie jest tą jedyną, ale w tym mo-
mencie nie myślała o sobie. Chciała, musiała wiedzieć, kim
jest Josh.
- Znów szukasz kogoś potrzebującego pomocy - od-
rzekł, odsuwając się nieco od niej. - Mnie nie musisz poma-
gać, nawet jeśli Alice miała rację. Jestem jedynakiem i to
prawda, że mój rodzic nie był wzorem męża i ojca. Nie
jestem nawet pewien, czy w ogóle ktokolwiek go obchodził
dłużej. Właściwie najczęściej nie było go w domu, chyba że
chciał wywrzeć wrażenie na którejś z narzeczonych. Wtedy
wzywał mnie na dół i zadawał mi kilka zdawkowych pytań
na temat stopni i innych spraw szkolnych. Ale nie chciałbym,
żebyś przejmowała się moim smutnym dzieciństwem, Ellen.
- Spojrzał czule w jej łagodne oczy. - To już minęło. Znala-
złem matkę w Alice i nie musisz wciągać mnie na listę swo-
ich podopiecznych. Jak słusznie powiedziałaś, jestem już
dorosły. Przeszłość się nie liczy, prawda?
Mylił się. Nic innego nie przyszło jej na myśl, gdy przy-
glądała się mu, pragnąc zanurzyć palce w jego ciemnych,
miękkich włosach. Przeszłość się liczyła. Potrzebował uczu-
cia, a nie otrzymał go. Być może dlatego uciekał teraz przed
miłością. A z drugiej strony słusznie zrobił jej wymówkę.
S
R
Wtrącała się w jego życie osobiste, choć nie miała do tego
prawa.
- W porządku - westchnęła i pogładziła go po policzku.
- Będzie, jak chcesz. Przeszłość minęła, a ty jesteś dorosły.
- Ellen, zdaje się, że bardzo się martwisz o mnie. %7łałuję,
że nie znałem cię w dzieciństwie. Być może pocieszalibyśmy
się wzajemnie. - Pochylił się, ucałował jej rękę i pomógł
zsunąć się ze swych kolan. - Wracaj do pracy - zakomende-
rował. - Będziesz mogła się czymś zając, a ja postaram się
nie myśleć o tobie.
- Josh, ja... - zaczęła.
- Cóż, jestem mężczyzną. - Wziął znów do ręki książkę.
- Staram się postępować przyzwoicie i trzymać ręce z daleka
od ciebie. Więc jeszcze raz proszę, wracaj do pracy. A potem,
kiedy już dasz sobie radę z tym stosem dokumentów, a ja
będę mógł trzezwo myśleć, wtedy porozmawiamy. Trzeba
obmyślić następny etap naszej batalii.
Był zagrożeniem i dla jej równowagi psychicznej, i dla jej
przyszłości. Powinna go unikać za wszelką cenę i pogrążyć
się w pracy. Praca zawsze stanowiła dla niej azyl, odwracała
jej myśli od zmartwień i kłopotów. Ale dziś mogła myśleć
tylko o tym, że Josh siedzi oddalony od niej zaledwie o parę
kroków. Resztkami rozsądku tłumaczyła sobie, że powinna
pragnąć, by ta niebezpieczna bliskość skończyła się jak naj-
szybciej. A jednak wolała, by ta chwila trwała dłużej.
Po jakimś czasie z trudem udało jej się przejrzeć i załatwić
część dokumentów. Wtedy uznała, że mogą zacząć rozmowę.
- Josh, więc jaki ma być ten nasz następny krok? Jaki
masz plan?
Odłożył książkę i podszedł do jej biurka.
S
R
- Sprawa jest prosta. - Jego spokojny głos brzmiał do-
nośnie w cichej, pustej hali. - Musimy sobie odpowiedzieć
na jedno pytanie, Ellen. - Pochylił się nad biurkiem, wpatru-
jąc się w nią uważnie.
- Co to za pytanie, Josh? - szepnęła.
- Pytanie brzmi: kiedy się pobieramy, Ellen?
S
R
ROZDZIAA DZIESITY
Ellen patrzyła na niego jak zahipnotyzowana.
- Chciałem powiedzieć, Ellen, że powinniśmy zmusić
Tarentona do odsłonięcia kart. Dotąd nie uczynił żadnego
ruchu. Wobec tego potrzebny mu jest porządny kuksaniec
albo nawet kopniak w... Być może dotarły do niego pogłoski
o mojej reputacji i nie chce połknąć przynęty, dopóki się nie
upewni, że rzeczywiście mamy zamiar dopełnić wszystkich
formalności.
Ale oczywiście nie dopełnią ich. Ellen nie wyjdzie za
niego za mąż. Wyglądała przecież na całkowicie zaszokowa-
ną, gdy jej to proponował. To było głupie, że sformułował
pytanie w ten sposób. Przecież obiecywał sobie, że nie będzie
stawiał jej takich wymagań jak inni. Nie chciał, jak jej ro-
dzeństwo i szef pasożytować na niej.
Przyglądała mu się uważnie, nie odpowiadając przez dłuż-
szy czas.
- Ja... ja naprawdę nie chciałam, by sprawy zaszły tak
daleko - odezwała się wreszcie, odwracając głowę.
- Czy nie powiedziałem ci, że ten facet to manipulator?
%7łe musisz się zdecydować na ryzyko?
- Tak, mówiłeś, ale... - zawahała się.
- I obiecałem również stać po twojej stronie - przypo-
mniał jej.
S
R
- Nigdy w to nie wątpiłam - odparła z irytacją, podno-
sząc głowę. - Ale to wcale nie znaczy, że chcę cię nadal w to
wciągać.
- A jeśli i tak tkwię w tym po uszy? Przecież sam się na
to zdecydowałem. Chciałem, żebyś wygrała. Chciałbym, że-
by wszystkie kobiety pracujące tutaj wygrały, kiedy w końcu
zdecydujesz się zerwać te nasze  zaręczyny" i pokazać Ta-
rentonowi, że jego imperium nie upadnie tylko dlatego, że
zdolna, utalentowana i niezamężna kobieta otrzyma wysokie
stanowisko. Chcę być tego świadkiem, Ellen.
Wiedziała, że Josh mówi to szczerze. Ale w chwili uczu-
ciowego zamętu nie miała już pojęcia, czego chce dla siebie,
natomiast doskonale zdawała sobie sprawę, że chciałaby dać
mu wszystko, czego pragnął i potrzebował.
- No to w porządku. Ustalmy datę. - Skinęła szybko
głową.
Dostrzegła, że poczuł ulgę, kiedy zgodziła się na jego plan. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chiara76.opx.pl
  • Copyright (c) 2009 Odebrali mi wszystkie siły, kiedy nauczyli mnie, że jestem nikim. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.