[ Pobierz całość w formacie PDF ]
z grzybów i konopii) współcześnie nie zawiera w sobie Amanita muscaria.
Oczywiste jeżeli wezmie się pod uwagę fakt, że plemiona aryjskie (indogermańskie)
napłynęły z północy, a Vedy opisują nie tylko sceny ekstazy, egzaltacji zbliżone do
delirium, spowodowane wypiciem somy, ale także ceremonię picia moczu (zrozumiałą dla
kultur używających muchomorów). Huxley pisze, że bohaterowie Ved pijący somę byli:
"błogosławieni na wiele sposobów. Ich ciała nabierały mocy, ich serca wypełniały się
odwagą, radością i entuzjazmem. ich umysły doznawały oświecenia i w natychmiastowym
doświadczenia wiecznego życia, otrzymywali zapewnienie swojej nieśmiertelności".
Filozoficzne i teologiczne implikacje efektów działania pospolitego grzyba mogą
wstrząsnąć podstawą naszego światopoglądu. To co zostanie przedstawione poniżej może
sprowokować refleksje nad najistotniejszymi wartościami naszego życia, a nawet
spowodować utratę punktów oparcia i zaczepienia osobowości stan transcendentnej
nieważkości (pożądany np. w praktyce Zen) charakteryzujący się brakiem punktów
orientacyjnych, uczuciem ponownych duchowych narodzin religijnej "tabula rasa". W
swych dociekaniach Wasson wysunął sugestię, że religia w formie jaką znamy, mityczny
raj, piekło, cała sfera niebiańska i duchowa, zwerbalizowana w formie symbolicznego
przekazu, może być rezultatem spożywania Amanita muscaria:
"gdy nasi przodkowie zdobywali pożywienie, musieli natknąć się na nasze psychotropowe
grzyby, lub być może na inne rośliny posiadające te same właściwości, po spożyciu
których poznali cud doświadczania obecności Boga. To odkrycie musiało być poczynione
- 11 -
Narkotyki - przewodnik: Grzyby
przy wielu okazjach, oddalone w przestrzeni i czasie. Musiała to być potężna odskocznia
dla wyobrazni prymitywnego człowieka".
Mary Berrnard w "The American Scholar" w swych wnioskach posunęła się nieco dalej:
"Jeżeli zaczniemy dochodzić zródeł pochodzenia mitologii oraz kultów w odniesieniu do
psychoaktywnych roślin, z pewnością zadamy sobie pytanie: co przede wszystkim mogło
zdarzyć się najpierw. Spontanicznie wytworzona idea życia po śmierci, gdzie wyzwolona z
ciała dusza, uwolniona z ograniczeń czasu i przestrzeni doświadcza wiekuistego szczęścia,
czy przypadkowe odkrycie halucynogennych roślin, które dają poczucie euforii,
przemieszczenie centrum świadomości, zniekształcenie czasu i przestrzeni, rozsadzając
balon ze wspaniale poszerzonymi horyzontami?
Być może stare teorie mają rację, ale musimy pamiętać, że te rośliny były tam, czekając
na to, by dać człowiekowi nowe idee oparte na nowym doświadczeniu. To doświadczenie
musiało mieć, jak sądzę, efekt niemalże eksplozji w większej części uśpionym umyśle
człowieka, zmuszając go do myślenia o rzeczach, o których nigdy wcześniej nie pomyślał.
To jest, jeśli sobie tego życzycie, boskie objawienie.... Spoglądając na sprawę chłodnym
okiem, na trzezwo i bez zachwytów, ośmielam się przepowiedzieć, że pięćdziesięciu
teobotaników pracujących przez pięćdziesiąt lat mogłoby uczynić aktualne teorie
dotyczące zródeł mitologii i teologii równie przestarzałymi jak prekopernikańska
astronomia".
W tym psychodelicznym świecie żródeł wszelkiego poznania, w jakim się znalezliśmy,
pragnąłbym podkreślić fakt opisany w Księdze IX Rig - Vedy, że dopiero wypicie somy
zainspirowulo Boga Indrę do stworzenia wszechświata.
Być może rzeczywisty i realny świat jest nam dane dostrzec jedynie oczyma Boga Indry,
po spożyciu odpowiednich specyfików. Być może wszyscy jesteśmy w niebie, ale nikt o
tym nie wie.
Prof. Andrzej Szyszko Bohusz zauważa, że człowiek nie został wypędzony z Raju, tylko
utracił umiejętność widzenia Go. Wygnaniem było przeciwstawienie dobra i zła, podmiotu
i przedmiotu postrzegania. Jego zdaniem, każda jednostka dąży do szczęścia - zródła
światła i istnienia. Być może otwarcie zaworu cerebralnego - jak to nazywa Huxley - pod
wpływem środków psychodelicznych, lub technik medytacyjnych, ekstatycznych i
spontanicznych wglądów jest właśnie umożliwieniem oglądu świata takim jaki jest
naprawdę: całkowitym, skończonym, pięknym i nieopisywalnym, gdzie człowiek stanowi
jedność ze wszystkim co żywe i nieożywione. Będąc kroplą w oceanie życia staje się
jednocześnie całym oceanem.
- 12 - [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl chiara76.opx.pl
z grzybów i konopii) współcześnie nie zawiera w sobie Amanita muscaria.
Oczywiste jeżeli wezmie się pod uwagę fakt, że plemiona aryjskie (indogermańskie)
napłynęły z północy, a Vedy opisują nie tylko sceny ekstazy, egzaltacji zbliżone do
delirium, spowodowane wypiciem somy, ale także ceremonię picia moczu (zrozumiałą dla
kultur używających muchomorów). Huxley pisze, że bohaterowie Ved pijący somę byli:
"błogosławieni na wiele sposobów. Ich ciała nabierały mocy, ich serca wypełniały się
odwagą, radością i entuzjazmem. ich umysły doznawały oświecenia i w natychmiastowym
doświadczenia wiecznego życia, otrzymywali zapewnienie swojej nieśmiertelności".
Filozoficzne i teologiczne implikacje efektów działania pospolitego grzyba mogą
wstrząsnąć podstawą naszego światopoglądu. To co zostanie przedstawione poniżej może
sprowokować refleksje nad najistotniejszymi wartościami naszego życia, a nawet
spowodować utratę punktów oparcia i zaczepienia osobowości stan transcendentnej
nieważkości (pożądany np. w praktyce Zen) charakteryzujący się brakiem punktów
orientacyjnych, uczuciem ponownych duchowych narodzin religijnej "tabula rasa". W
swych dociekaniach Wasson wysunął sugestię, że religia w formie jaką znamy, mityczny
raj, piekło, cała sfera niebiańska i duchowa, zwerbalizowana w formie symbolicznego
przekazu, może być rezultatem spożywania Amanita muscaria:
"gdy nasi przodkowie zdobywali pożywienie, musieli natknąć się na nasze psychotropowe
grzyby, lub być może na inne rośliny posiadające te same właściwości, po spożyciu
których poznali cud doświadczania obecności Boga. To odkrycie musiało być poczynione
- 11 -
Narkotyki - przewodnik: Grzyby
przy wielu okazjach, oddalone w przestrzeni i czasie. Musiała to być potężna odskocznia
dla wyobrazni prymitywnego człowieka".
Mary Berrnard w "The American Scholar" w swych wnioskach posunęła się nieco dalej:
"Jeżeli zaczniemy dochodzić zródeł pochodzenia mitologii oraz kultów w odniesieniu do
psychoaktywnych roślin, z pewnością zadamy sobie pytanie: co przede wszystkim mogło
zdarzyć się najpierw. Spontanicznie wytworzona idea życia po śmierci, gdzie wyzwolona z
ciała dusza, uwolniona z ograniczeń czasu i przestrzeni doświadcza wiekuistego szczęścia,
czy przypadkowe odkrycie halucynogennych roślin, które dają poczucie euforii,
przemieszczenie centrum świadomości, zniekształcenie czasu i przestrzeni, rozsadzając
balon ze wspaniale poszerzonymi horyzontami?
Być może stare teorie mają rację, ale musimy pamiętać, że te rośliny były tam, czekając
na to, by dać człowiekowi nowe idee oparte na nowym doświadczeniu. To doświadczenie
musiało mieć, jak sądzę, efekt niemalże eksplozji w większej części uśpionym umyśle
człowieka, zmuszając go do myślenia o rzeczach, o których nigdy wcześniej nie pomyślał.
To jest, jeśli sobie tego życzycie, boskie objawienie.... Spoglądając na sprawę chłodnym
okiem, na trzezwo i bez zachwytów, ośmielam się przepowiedzieć, że pięćdziesięciu
teobotaników pracujących przez pięćdziesiąt lat mogłoby uczynić aktualne teorie
dotyczące zródeł mitologii i teologii równie przestarzałymi jak prekopernikańska
astronomia".
W tym psychodelicznym świecie żródeł wszelkiego poznania, w jakim się znalezliśmy,
pragnąłbym podkreślić fakt opisany w Księdze IX Rig - Vedy, że dopiero wypicie somy
zainspirowulo Boga Indrę do stworzenia wszechświata.
Być może rzeczywisty i realny świat jest nam dane dostrzec jedynie oczyma Boga Indry,
po spożyciu odpowiednich specyfików. Być może wszyscy jesteśmy w niebie, ale nikt o
tym nie wie.
Prof. Andrzej Szyszko Bohusz zauważa, że człowiek nie został wypędzony z Raju, tylko
utracił umiejętność widzenia Go. Wygnaniem było przeciwstawienie dobra i zła, podmiotu
i przedmiotu postrzegania. Jego zdaniem, każda jednostka dąży do szczęścia - zródła
światła i istnienia. Być może otwarcie zaworu cerebralnego - jak to nazywa Huxley - pod
wpływem środków psychodelicznych, lub technik medytacyjnych, ekstatycznych i
spontanicznych wglądów jest właśnie umożliwieniem oglądu świata takim jaki jest
naprawdę: całkowitym, skończonym, pięknym i nieopisywalnym, gdzie człowiek stanowi
jedność ze wszystkim co żywe i nieożywione. Będąc kroplą w oceanie życia staje się
jednocześnie całym oceanem.
- 12 - [ Pobierz całość w formacie PDF ]