[ Pobierz całość w formacie PDF ]
okazji z nią porozmawiać. Dopiero gdy Jane poszła zmienić suknię, Marianne
podeszła do siostry.
- Markiz już wyszedł? - zapytała.
- Tak. To bardzo miły człowiek - odparła z uśmiechem Lucy. -
Powiedział, że teraz musi coś załatwić, ale obiecał odwiedzić nas jutro rano,
około jedenastej.
- Ach...
Marianne była zdruzgotana. Zrozumiała, że Drew nie chce z nią
rozmawiać na osobności. Jego jutrzejsza wizyta miała zapewne na celu
poinformowanie ich o dalszych losach tego łotra, porucznika Humble'a.
- 152 -
S
R
Rozdział dziesiąty
Następnego dnia rano Marianne zeszła na dół z ciepłym szalem na
ramionach.
- Dokąd się wybierasz? - zapytała pani Horne. - Ciotka Bertha proponuje,
żebym z nią tutaj zamieszkała. Chciałabym z tobą o tym porozmawiać.
- Oczywiście, ale teraz muszę iść do wioski. Ciocia prosiła, żebym jej
kupiła jedwab do haftu. Brakuje jej jednego z odcieni zieleni, a ja, według niej,
mam oko do kolorów. Chętnie się przejdę. Lubię spacerować.
- Dobrze, że pomagasz ciotce - pochwaliła pani Horne, zadowolona z
córki. - Wiesz, że za dzień lub dwa wyjeżdżamy do Bath. Jo i ciotka Wainwright
dołączą do nas w przyszłym tygodniu. Spędzimy tam około trzech tygodni, a po-
tem razem z Jo wrócimy tutaj, do Sawlebridge House.
- Ciotka Bertha zastanawiała się nad przeprowadzką do Bath, ale to było,
zanim wpadła na pomysł, żebyśmy wszystkie z nią zamieszkały tutaj. To duży
dom. Przed waszym przyjazdem większość pokoi w ogóle nie była używana.
Moim zdaniem, ciotka kocha ten dom i wcale nie ma ochoty się wyprowadzać.
- Takie rozwiązanie może zadowolić nas wszystkich. Jeśli zdecyduję się
przyjąć jej propozycję, poślę po Lily. Zawsze była w stosunku do nas lojalna, a
poza tym tak czy inaczej trzeba będzie zatrudnić więcej służby.
- Rzeczywiście, ciotka Bertha wspominała, że Bessie potrzebuje
dziewczyny do pomocy.
- Wspomniała, że wiosną przyszłego roku planuje w naszym towarzystwie
wyjazd do Londynu. Byłaby to świetna okazja dla ciebie i dla Jo - chyba że
wcześniej same znajdziecie sobie mężów. - Pani Horne obrzuciła Marianne ba-
dawczym wzrokiem. - Jest coś, o czym chciałabyś mi powiedzieć?
- Nie, mamo. A powinnam?
- Nikt poza tobą tego nie wie. Ciotka Bertha sugerowała, że spodobał ci
się markiz Marlbeck.
- 153 -
S
R
- Lubię go, to prawda, ale wątpię, by poprosił mnie o rękę.
- Ja też uważam, że to mało prawdopodobne, choć twoja ciotka jest
innego zdania. Nie martw się. Jesteś bardzo ładna i na pewno spotkasz
niejednego dżentelmena, który będzie umiał to docenić. Trudno liczyć na to, że
markiz oświadczy się córce pastora.
- Wiem, mamo. - Marianne walczyła ze sobą, by nie paść matce w
ramiona i się nie rozpłakać. - On... on też mnie lubi, ale musi brać pod uwagę
zobowiązania wobec swojej rodziny oraz własną pozycję.
- Nie wydaje mi się, żeby markiz miał liczną rodzinę, jednak nie może
zapomnieć o tym, do czego zobowiązuje go nazwisko. Z tego, co słyszałam,
obraca się w kręgach, które nawet dla wuja Wainwrighta są zbyt elitarne. Jeśli
chodzi o mnie, będę zadowolona, widząc cię przy boku miłego dżentelmena w
typie twojego ojca... A propos, doktor Barton pytał, czy może nas odwiedzić w
Bath. Widziałam, że rozmawiałaś z nim podczas weselnego przyjęcia Jane.
- To człowiek z pasją i rozmowa z nim była naprawdę ciekawa. Myślę, że
dotąd nie zdawałam sobie sprawy, jak wiele jest biedy w otaczającym nas
świecie. Teraz widzę, ile miałyśmy szczęścia, dopóki żył papa.
- Był dobry i przyzwoity. Agatha powtarza mi, że powinnam ponownie
wyjść za mąż, i przyznam, że zaczęłam się nad tym zastanawiać. Lord
Wainwright jest dobry, ale moja siostra... - Pani Horne potrząsnęła głową. -
Zresztą to nieważne. Podjęłam decyzję i postanowiłam przeprowadzić się do
ciotki Berthy. Dobrze się rozumiemy, a przed naszym przyjazdem ciotka była
bardzo samotna. Jeśli tu zamieszkam, nie będzie musiała zatrudniać damy do
towarzystwa. Jestem pewna, że kiedy wszystkie moje córki wyjdą za mąż i
zostaniemy z ciotką same, będzie nam razem dobrze.
- Minie sporo czasu, zanim to się stanie. Lucy jest za młoda, by myśleć o
małżeństwie, a Jo upiera się, że nie wyjdzie za mąż. Oczywiście to może się
zmienić, jeśli pozna kogoś, kto się jej spodoba.
- A ty, moja droga?
- 154 -
S
R
- W tej chwili jestem szczęśliwa.
- W takim razie pozwólmy sprawom toczyć się swoim biegiem. W Bath
na pewno będzie bardzo przyjemnie. Kto wie, kogo tam spotkamy?
Marianne przyznała matce rację i obie ruszyły do swoich zajęć. Pani
Horne poszła do kuchni, by omówić dzisiejszy jadłospis. Zamierzała też ustalić,
co z jedzenia, które zostało po weselu Jane, można wykorzystać, a co oddać
biednym we wsi, bo uważała, że jedzenia nie wolno marnować. Marianne
wyszła z domu tylnymi drzwiami. Wiedziała o planowanej wizycie markiza, ale
nie zależało jej na tym, żeby się z nim zobaczyć. Nie mieli sobie nic do
powiedzenia. Gdyby to z nią chciał się spotkać, nie przekazywałby informacji o
swojej wizycie przez Lucy, tylko powiedziałby jej o tym osobiście. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl chiara76.opx.pl
okazji z nią porozmawiać. Dopiero gdy Jane poszła zmienić suknię, Marianne
podeszła do siostry.
- Markiz już wyszedł? - zapytała.
- Tak. To bardzo miły człowiek - odparła z uśmiechem Lucy. -
Powiedział, że teraz musi coś załatwić, ale obiecał odwiedzić nas jutro rano,
około jedenastej.
- Ach...
Marianne była zdruzgotana. Zrozumiała, że Drew nie chce z nią
rozmawiać na osobności. Jego jutrzejsza wizyta miała zapewne na celu
poinformowanie ich o dalszych losach tego łotra, porucznika Humble'a.
- 152 -
S
R
Rozdział dziesiąty
Następnego dnia rano Marianne zeszła na dół z ciepłym szalem na
ramionach.
- Dokąd się wybierasz? - zapytała pani Horne. - Ciotka Bertha proponuje,
żebym z nią tutaj zamieszkała. Chciałabym z tobą o tym porozmawiać.
- Oczywiście, ale teraz muszę iść do wioski. Ciocia prosiła, żebym jej
kupiła jedwab do haftu. Brakuje jej jednego z odcieni zieleni, a ja, według niej,
mam oko do kolorów. Chętnie się przejdę. Lubię spacerować.
- Dobrze, że pomagasz ciotce - pochwaliła pani Horne, zadowolona z
córki. - Wiesz, że za dzień lub dwa wyjeżdżamy do Bath. Jo i ciotka Wainwright
dołączą do nas w przyszłym tygodniu. Spędzimy tam około trzech tygodni, a po-
tem razem z Jo wrócimy tutaj, do Sawlebridge House.
- Ciotka Bertha zastanawiała się nad przeprowadzką do Bath, ale to było,
zanim wpadła na pomysł, żebyśmy wszystkie z nią zamieszkały tutaj. To duży
dom. Przed waszym przyjazdem większość pokoi w ogóle nie była używana.
Moim zdaniem, ciotka kocha ten dom i wcale nie ma ochoty się wyprowadzać.
- Takie rozwiązanie może zadowolić nas wszystkich. Jeśli zdecyduję się
przyjąć jej propozycję, poślę po Lily. Zawsze była w stosunku do nas lojalna, a
poza tym tak czy inaczej trzeba będzie zatrudnić więcej służby.
- Rzeczywiście, ciotka Bertha wspominała, że Bessie potrzebuje
dziewczyny do pomocy.
- Wspomniała, że wiosną przyszłego roku planuje w naszym towarzystwie
wyjazd do Londynu. Byłaby to świetna okazja dla ciebie i dla Jo - chyba że
wcześniej same znajdziecie sobie mężów. - Pani Horne obrzuciła Marianne ba-
dawczym wzrokiem. - Jest coś, o czym chciałabyś mi powiedzieć?
- Nie, mamo. A powinnam?
- Nikt poza tobą tego nie wie. Ciotka Bertha sugerowała, że spodobał ci
się markiz Marlbeck.
- 153 -
S
R
- Lubię go, to prawda, ale wątpię, by poprosił mnie o rękę.
- Ja też uważam, że to mało prawdopodobne, choć twoja ciotka jest
innego zdania. Nie martw się. Jesteś bardzo ładna i na pewno spotkasz
niejednego dżentelmena, który będzie umiał to docenić. Trudno liczyć na to, że
markiz oświadczy się córce pastora.
- Wiem, mamo. - Marianne walczyła ze sobą, by nie paść matce w
ramiona i się nie rozpłakać. - On... on też mnie lubi, ale musi brać pod uwagę
zobowiązania wobec swojej rodziny oraz własną pozycję.
- Nie wydaje mi się, żeby markiz miał liczną rodzinę, jednak nie może
zapomnieć o tym, do czego zobowiązuje go nazwisko. Z tego, co słyszałam,
obraca się w kręgach, które nawet dla wuja Wainwrighta są zbyt elitarne. Jeśli
chodzi o mnie, będę zadowolona, widząc cię przy boku miłego dżentelmena w
typie twojego ojca... A propos, doktor Barton pytał, czy może nas odwiedzić w
Bath. Widziałam, że rozmawiałaś z nim podczas weselnego przyjęcia Jane.
- To człowiek z pasją i rozmowa z nim była naprawdę ciekawa. Myślę, że
dotąd nie zdawałam sobie sprawy, jak wiele jest biedy w otaczającym nas
świecie. Teraz widzę, ile miałyśmy szczęścia, dopóki żył papa.
- Był dobry i przyzwoity. Agatha powtarza mi, że powinnam ponownie
wyjść za mąż, i przyznam, że zaczęłam się nad tym zastanawiać. Lord
Wainwright jest dobry, ale moja siostra... - Pani Horne potrząsnęła głową. -
Zresztą to nieważne. Podjęłam decyzję i postanowiłam przeprowadzić się do
ciotki Berthy. Dobrze się rozumiemy, a przed naszym przyjazdem ciotka była
bardzo samotna. Jeśli tu zamieszkam, nie będzie musiała zatrudniać damy do
towarzystwa. Jestem pewna, że kiedy wszystkie moje córki wyjdą za mąż i
zostaniemy z ciotką same, będzie nam razem dobrze.
- Minie sporo czasu, zanim to się stanie. Lucy jest za młoda, by myśleć o
małżeństwie, a Jo upiera się, że nie wyjdzie za mąż. Oczywiście to może się
zmienić, jeśli pozna kogoś, kto się jej spodoba.
- A ty, moja droga?
- 154 -
S
R
- W tej chwili jestem szczęśliwa.
- W takim razie pozwólmy sprawom toczyć się swoim biegiem. W Bath
na pewno będzie bardzo przyjemnie. Kto wie, kogo tam spotkamy?
Marianne przyznała matce rację i obie ruszyły do swoich zajęć. Pani
Horne poszła do kuchni, by omówić dzisiejszy jadłospis. Zamierzała też ustalić,
co z jedzenia, które zostało po weselu Jane, można wykorzystać, a co oddać
biednym we wsi, bo uważała, że jedzenia nie wolno marnować. Marianne
wyszła z domu tylnymi drzwiami. Wiedziała o planowanej wizycie markiza, ale
nie zależało jej na tym, żeby się z nim zobaczyć. Nie mieli sobie nic do
powiedzenia. Gdyby to z nią chciał się spotkać, nie przekazywałby informacji o
swojej wizycie przez Lucy, tylko powiedziałby jej o tym osobiście. [ Pobierz całość w formacie PDF ]