[ Pobierz całość w formacie PDF ]
główka szczerzyła zęby, brudna i szarawa. Wiele czasu upłynęło od chwili, gdy ją
regulaminowo wypolerowano. W zmarszczkach zniszczonej twarzy Leutnanta
wżarty brud. Czerwona wstążka Krzyża %7łelaznego wystrzępiona. Na miejscu
medalu świeciła dziura. Sam medal stopił się, gdy wóz pancerny Leutnanta padł
ofiarą pożaru. Prawy rękaw kurtki
64
65
trzymał się tylko na nitce. Prawą dłoń miał czarną od zastygłej krwi. Zamek
kabury pistoletu znikł. Pas oficerski został zamieniony na zwykły pas żołnierski.
Dowódca skrzywił się z obrzydzeniem. To, co ujrzał, tylko potwierdzało jego
przekonanie. Naprawdę miał zamiar poczęstować tego okopowego oficera kielichem
wina. Dobrego, wytrawnego wina, przywiezionego z bogatych piwnic we
Wrocławiu. 49. Pułk Piechoty był bogatym pułkiem. Do tej pory dwa jego bataliony
stacjonowały we Francji i jeden w Danii. Odbywano na zmianę służbę w krainach
mlekiem i miodem płynących. Dla tych z Czterdziestego Dziewiątego życie płynęło
jak po różach. Nikt z pułku nie był na froncie, jeśli nie liczyć okupacji Danii i dwóch
dni przed zawieszeniem broni we Francji.
A potem nadszedł dla pułku ów dzień fatalny. Jakiemuś kretynowi w Biurze
Personalnym Armii, Bendler Strasse, wpadło w oko nazwisko dowódcy pułku,
Obersta von der Graz. Został awansowany na generała brygady i zrobiono go
dowódcą dywizji piechoty na Bałkanach. %7ływiono nadzieję, że jego następcą w
dowództwie zostanie jeden z dowódców batalionów. Było tam nawet dwóch
Oberstleutnantów, którzy powinni zostać awansowani na pełnych Oberstów.
Najstarszym z nich, którego przodkowie sięgali aż pierwszego w historii pułku króla
Prus, zaczął już nawet rozgłaszać, jakie zmiany wprowadzi, gdy zostanie dowódcą
49. Pułku Piechoty. Przez dwa miesiące służył jako pełniący te obowiązki. To były
dwa najpiękniejsze miesiące dla korpusu oficerskiego.
Pewnego czwartkowego poranka, za dwadzieścia dziesiąta, w chwili, gdy nad
jasnoszarymi koszarami zaczęły się gromadzić czarne chmury, pojawił się nikomu
nie znany Oberst, by objąć dowództwo. Przybywał bezpośrednio z Demiańska, gdzie
dowodziÅ‚ grupÄ… szturmowÄ…. Ów puÅ‚kownik miaÅ‚ jedno oko zakryte czarnÄ…
przepaską. Wysoki, kościsty i mrukliwy. Przez cały ten czwartek spacerował po
koszarach, bez słowa węsząc jak pies myśliwski. Wszyscy czuli się bardzo
skrępowani. Przymilny kwatermistrz sztabu wpadł na błyskotliwy pomysł, by temu
upiorowi pokazać piwnicę win. Upiór odkaszlnął, wziął do rąk jedną czy dwie
zakurzone butelki, zmierzył kwatermistrza sztabowego wzrokiem od stóp do głów i
wyszedł nic nie mówiąc. Jego jedyne oko błyskało ponuro. W godzinę pózniej
kwatermistrz pakował bagaże. Instynkt mu podpowiedział, że wkrótce opuści 49.
Pułk. Co za zimny drań z tego pułkownika!
Była pózna godzina, gdy w końcu nowy dowódca zajął miejsce w fotelu
swego poprzednika, za wielkim, mahoniowym biurkiem. Korpus oficerski od dawna
znajdował się w kasynie, ale po raz pierwszy od lat nastrój był nie taki. Szampan
miał niemiły posmak.
Pózniej nastąpiła katastrofa. Upiór zwołał oficerów. Skrzywił się lekko,
stwierdziwszy, że połowa tych panów była na weekendowej przepustce od piątku
wieczór. Wiedziano, że jest to nielegalne, ale od tak dawna weszło w
przyzwyczajenie, a zresztą i tak nikt nie wracał do koszar przed poniedziałkiem.
Upiór zażądał spisu stanu pułku. Zgodnie z regulaminem powinni takie listy
sporządzać codziennie dowódcy kompanii. Ale od dawna nikt się tym nie zajmował.
Sądzono, że robią je Hauptfeldweble.
Adiutant obtelefonował kompanie. Z góry wiedział, jaki będzie rezultat, ale
ciekawiło go, jakie będą następstwa. On na to gwizdał. Jego wuj był zastępcą
dowódcy sztabu tej części armii, która pozostawała na ziemi ojczystej. Gdziekolwiek
go przydzielą, będzie bezpieczny. A przy tym zaczął już się we Wrocławiu nudzić.
Odłożył słuchawkę i zameldował upiorowi rezultaty swych rozlicznych
telefonów.
- Herr Oberst, stan liczebny nie jest znany. Wszyscy Hauptfeldweble wyjechali
na przepustki końca tygodnia. Najwyższym stopniem okazał się Unteroffizier
gwardii. Biura pozamykane sÄ… na klucz.
Upiór z namysłem pogładził ręką swój czarny pas koalicyjny.
- Oficer ordynansowy! - zawołał.
Najmłodszy Leutnant podbiegł i zawołał niepewnym głosem: - Leutnant
Hanns baron von Krupp, na rozkaz, Herr Oberst.
Upiór wyszeptał: - Ach, więc to istnieje także tutaj. Leutnancie - kontynuował
skrzypiącym głosem - (wyczuto, że nadciąga burza) - pójdzcie sprawdzić, czy
przynajmniej są przed bramami posterunki. Przypuszczam, że wartownicy także
wyjechali na weekend-
Nim Leutnant opuścił gabinet, został jeszcze raz przywołany.
- Za kwadrans proszę wrócić z dokładnym stanem załogi obecnej w
koszarach.
Baron von Krupp, o dowcipnym przezwisku Mała Armata , wyszedł. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl chiara76.opx.pl
główka szczerzyła zęby, brudna i szarawa. Wiele czasu upłynęło od chwili, gdy ją
regulaminowo wypolerowano. W zmarszczkach zniszczonej twarzy Leutnanta
wżarty brud. Czerwona wstążka Krzyża %7łelaznego wystrzępiona. Na miejscu
medalu świeciła dziura. Sam medal stopił się, gdy wóz pancerny Leutnanta padł
ofiarą pożaru. Prawy rękaw kurtki
64
65
trzymał się tylko na nitce. Prawą dłoń miał czarną od zastygłej krwi. Zamek
kabury pistoletu znikł. Pas oficerski został zamieniony na zwykły pas żołnierski.
Dowódca skrzywił się z obrzydzeniem. To, co ujrzał, tylko potwierdzało jego
przekonanie. Naprawdę miał zamiar poczęstować tego okopowego oficera kielichem
wina. Dobrego, wytrawnego wina, przywiezionego z bogatych piwnic we
Wrocławiu. 49. Pułk Piechoty był bogatym pułkiem. Do tej pory dwa jego bataliony
stacjonowały we Francji i jeden w Danii. Odbywano na zmianę służbę w krainach
mlekiem i miodem płynących. Dla tych z Czterdziestego Dziewiątego życie płynęło
jak po różach. Nikt z pułku nie był na froncie, jeśli nie liczyć okupacji Danii i dwóch
dni przed zawieszeniem broni we Francji.
A potem nadszedł dla pułku ów dzień fatalny. Jakiemuś kretynowi w Biurze
Personalnym Armii, Bendler Strasse, wpadło w oko nazwisko dowódcy pułku,
Obersta von der Graz. Został awansowany na generała brygady i zrobiono go
dowódcą dywizji piechoty na Bałkanach. %7ływiono nadzieję, że jego następcą w
dowództwie zostanie jeden z dowódców batalionów. Było tam nawet dwóch
Oberstleutnantów, którzy powinni zostać awansowani na pełnych Oberstów.
Najstarszym z nich, którego przodkowie sięgali aż pierwszego w historii pułku króla
Prus, zaczął już nawet rozgłaszać, jakie zmiany wprowadzi, gdy zostanie dowódcą
49. Pułku Piechoty. Przez dwa miesiące służył jako pełniący te obowiązki. To były
dwa najpiękniejsze miesiące dla korpusu oficerskiego.
Pewnego czwartkowego poranka, za dwadzieścia dziesiąta, w chwili, gdy nad
jasnoszarymi koszarami zaczęły się gromadzić czarne chmury, pojawił się nikomu
nie znany Oberst, by objąć dowództwo. Przybywał bezpośrednio z Demiańska, gdzie
dowodziÅ‚ grupÄ… szturmowÄ…. Ów puÅ‚kownik miaÅ‚ jedno oko zakryte czarnÄ…
przepaską. Wysoki, kościsty i mrukliwy. Przez cały ten czwartek spacerował po
koszarach, bez słowa węsząc jak pies myśliwski. Wszyscy czuli się bardzo
skrępowani. Przymilny kwatermistrz sztabu wpadł na błyskotliwy pomysł, by temu
upiorowi pokazać piwnicę win. Upiór odkaszlnął, wziął do rąk jedną czy dwie
zakurzone butelki, zmierzył kwatermistrza sztabowego wzrokiem od stóp do głów i
wyszedł nic nie mówiąc. Jego jedyne oko błyskało ponuro. W godzinę pózniej
kwatermistrz pakował bagaże. Instynkt mu podpowiedział, że wkrótce opuści 49.
Pułk. Co za zimny drań z tego pułkownika!
Była pózna godzina, gdy w końcu nowy dowódca zajął miejsce w fotelu
swego poprzednika, za wielkim, mahoniowym biurkiem. Korpus oficerski od dawna
znajdował się w kasynie, ale po raz pierwszy od lat nastrój był nie taki. Szampan
miał niemiły posmak.
Pózniej nastąpiła katastrofa. Upiór zwołał oficerów. Skrzywił się lekko,
stwierdziwszy, że połowa tych panów była na weekendowej przepustce od piątku
wieczór. Wiedziano, że jest to nielegalne, ale od tak dawna weszło w
przyzwyczajenie, a zresztą i tak nikt nie wracał do koszar przed poniedziałkiem.
Upiór zażądał spisu stanu pułku. Zgodnie z regulaminem powinni takie listy
sporządzać codziennie dowódcy kompanii. Ale od dawna nikt się tym nie zajmował.
Sądzono, że robią je Hauptfeldweble.
Adiutant obtelefonował kompanie. Z góry wiedział, jaki będzie rezultat, ale
ciekawiło go, jakie będą następstwa. On na to gwizdał. Jego wuj był zastępcą
dowódcy sztabu tej części armii, która pozostawała na ziemi ojczystej. Gdziekolwiek
go przydzielą, będzie bezpieczny. A przy tym zaczął już się we Wrocławiu nudzić.
Odłożył słuchawkę i zameldował upiorowi rezultaty swych rozlicznych
telefonów.
- Herr Oberst, stan liczebny nie jest znany. Wszyscy Hauptfeldweble wyjechali
na przepustki końca tygodnia. Najwyższym stopniem okazał się Unteroffizier
gwardii. Biura pozamykane sÄ… na klucz.
Upiór z namysłem pogładził ręką swój czarny pas koalicyjny.
- Oficer ordynansowy! - zawołał.
Najmłodszy Leutnant podbiegł i zawołał niepewnym głosem: - Leutnant
Hanns baron von Krupp, na rozkaz, Herr Oberst.
Upiór wyszeptał: - Ach, więc to istnieje także tutaj. Leutnancie - kontynuował
skrzypiącym głosem - (wyczuto, że nadciąga burza) - pójdzcie sprawdzić, czy
przynajmniej są przed bramami posterunki. Przypuszczam, że wartownicy także
wyjechali na weekend-
Nim Leutnant opuścił gabinet, został jeszcze raz przywołany.
- Za kwadrans proszę wrócić z dokładnym stanem załogi obecnej w
koszarach.
Baron von Krupp, o dowcipnym przezwisku Mała Armata , wyszedł. [ Pobierz całość w formacie PDF ]