[ Pobierz całość w formacie PDF ]
barierkę i zaklął. - Balthazarze, będę próbował, ale nie mogę nic obiecać.
- Rozumiem. - Teraz więzień mówił bardziej do mnie niż do Lucasa. - Nie narażajcie
się z mojego powodu na niebezpieczeństwo. Nie warto.
- Warto - szepnęłam. Lucas zerknął na mnie, ale nic nie powiedział. - Nie zostawimy
cię tutaj. Nie obchodzi mnie, co będziemy musieli zrobić...
- Coś wymyślimy - przerwał mi Lucas. Ale to może potrwać kilka dni. I te dni mogą
być dość nieprzyjemne.
Dzięki wampirzemu słuchowi zorientowałam się, że Milos i drugi łowca są coraz
bliżej.
- Wracają.
- Cokolwiek mi zrobią - powiedział pospiesznie Balthazar - pamiętajcie, że spotykały
mnie już gorsze rzeczy.
- Nie bądz tego taki pewien - ostrzegł Lucas. - Ale trzymaj się.
Drzwi otworzyły się z hukiem i wszedł Milos z drugim strażnikiem. - Jak się
bawiliście?
- To tylko taka mała pogawędka - odparł Lucas. Odwrócił się w stronę Balthazara,
posyłając mu ostrzegawcze spojrzenie. Zamierzył się pięścią, jakby chciał go uderzyć.
Balthazar się skrzywił. Ich gra niemal mnie przekonała.
- Niech sobie o tym chwilę pomyśli.
- Jasne! - Milos mrugnął do Lucasa. - Zabierz Biancę do łóżka.
Obaj strażnicy się roześmiali, zadowoleni, że mogą przyłączyć się do dokuczania
więzniowi. Balthazar zamknął oczy.
Lucas chwycił mnie za rękę i wyciągnął na zewnątrz, zanim zdążyłam się rozpłakać.
Poddałam się, chociaż nie chciałam iść. Nie byłam pewna, czy jeszcze kiedyś zobaczę
Balthazara.
ROZDZIAA 9
Jeśli wcześniej życie w kwaterze Czarnego Krzyża wywoływało u mnie klaustrofobię,
to nie doceniałam tego, co miałam. Teraz dwadzieścia kilka osób przydzielonych do budynku
w porcie tłoczyło się w pomieszczeniu, w którym nawet dziesięcioro nie mogłoby wygodnie
spać. %7ładnej prywatności, żadnej ciszy, żadnej szansy na rozmowę z Lucasem.
Ale przynajmniej byliśmy blisko siebie.
Tak naprawdę Lucas i ja spaliśmy na osobnych materacach położonych jeden obok
drugiego. Ale nie było między nimi przerwy - nie w tak małym pomieszczeniu - więc kiedy
tylko się położyliśmy, Lucas przykrył nas oboje swoim kocem i przytulił się do mnie od tyłu
Jedną ręką objął mnie w pasie i poczułam na karku jego ciepły oddech.
Zamknęłam oczy, ciesząc się tą chwilą. Gdybyśmy tylko byli sami. Gdybym wciąż nie
była tak wstrząśnięta atakiem i pojmaniem Balthazara, że drżałam na całym ciele. Mogłoby
być tak cudownie...
Lucas delikatnie pocałował mnie w kark. Zrozumiałam, że próbuje mnie zapewnić, że
coś wymyślimy. Niestety, równie dobrze jak on wiedziałam, jakie to będzie trudne.
Przesunęłam końcem palca wzdłuż dłoni Lucasa. Poczułam delikatne włoski na jego
przedramieniu i ruch kciuka, który lekko zakreślał kręgi wokół mojego pępka.
Przez chwilę miałam ochotę odwrócić się i go pocałować. I nie obchodziło mnie, że
ktoś mógłby się obudzić i nas zobaczyć.
Ale zmęczenie wzięło górę, a wiedziałam, że Lucas jest jeszcze bardziej zmęczony niż
ja. Poza tym jutro będziemy potrzebowali sił i jasnego umysłu.
Zamknęłam oczy zastanawiając się, czy uda mi się zasnąć z tyloma myślami
kłębiącymi się w głowie... i nagle - zdawało się, że zaledwie kilka sekund pózniej - wszyscy
wokół mnie zaczęli wstawać. Przespałam całą noc, ale zupełnie nie czułam się wypoczęła.
- Mamo? - odezwał się Lucas, unosząc się na łokciu Wciąż był do mnie przytulony,
całą noc spaliśmy objęci. - Jak się czujesz?
- Dobrze. - Kate ściągnęła włosy w schludny kucyk. Mięśnie miała tak napięte, że
widać było, jak pracują. - Idę na górę. Musimy poszukać kilku odpowiedzi.
Już otwierałam usta, żeby coś powiedzieć, ale Lucas położył mi ostrzegawczo dłoń na
ramieniu. Kiedy spojrzałam na niego zdziwiona, rzucił tylko:
- Ubierz się. Powinniśmy przy tym być. Sztywno jak robot chwyciłam swoje ciuchy -
te same rzeczy, które miałam na sobie wczoraj - i zaczęłam wkładać dżinsy. Aowcy -
zaprawieni w bojach - ubrali się i poszli na górę pierwsi, dzięki czemu ja i Raquel zostałyśmy
na chwilę same.
- Wygląda na to, że wróciłyśmy do mundurków - zażartował, wskazując na nowy
biały podkoszulek, który włożyłam wcześniej. Czarny Krzyż miał ich całą skrzynię na
wszelki wypadek, więc dzisiaj wszyscy byli ubrani tak samo. - Będziemy musiały wrócić i
poszukać naszych rzeczy w tunelach. Może coś się jeszcze nadaje do użytku. Mam nadzieję,
że uda się nam przynajmniej znalezć twoją broszkę.
Nawet nie pomyślałam o ozdobie, którą dostałam od Lucasa. Zabolało mnie, gdy
pomyślałam, że mogła przepaść w gruzach, ale nie to było teraz najważniejsze. - Raquel,
wiesz, kogo złapali? - Jakiegoś wampira - odparła beztrosko. - Pannę Bethany? Nie,
powiedzieliby nam, gdyby tak było.
- To Balthazar.
Drgnęła. Wydawało się, że trudno jej było w to uwierzyć. W czasie roku szkolnego
Raquel i Balthazar spędzili razem mnóstwo czasu - z mojego powodu. Razem jezdziliśmy do
Riverton, uczyliśmy się w bibliotece, raz nawet urządziliśmy wspólny piknik. Zawsze go
lubiła, przynajmniej do czasu, gdy dowiedziała się, że jest wampirem. Nie mogła przecież z
dnia na dzień zapomnieć całego roku przyjazni.
- Chodzmy. Jesteśmy spóznione - powiedziała łamiącym się głosem.
Kiedy weszłyśmy do pomieszczenia, w którym więziono Balthazara, było tam sporo
osób. Aowcy, z wyjątkiem tych, którzy trzymali straż na zewnątrz, stanęli kręgiem dookoła,
Kate stanęła naprzeciwko, kilka stóp od niego. Balthazar siedział z rękoma nad głową wciąż
przykutymi do barierki kajdankami. Nadgarstki miał otarte do krwi.
Gdy stanęliśmy w drzwiach, Balthazar spojrzał w moją stronę. Raquel spuściła głowę,
może zawstydzona. Miałam ochotę zrobić to samo, ale zauważyłam niemą prośbę we wzroku
więznia. Chciał widzieć choć jedną przyjazną twarz, kiedy to wszystko będzie się działo. Po
prostu musiałam być silna i zrobić to dla niego.
- Mówisz, że to była tylko kwestia zemsty? - Kate przechadzała się tam i z powrotem,
dudniąc butami o cementową podłogę. - My zaatakowaliśmy wasz dom, wy zaatakowaliście
nasz... tak?
- Wygląda, jakby to było to samo - odparł Balthazar. - Tyle że wasza napaść mogła
zagrozić niewinnym ludziom. Nasza nie.
W odpowiedzi Kate kopnęła go z rozmachem w bok Nie! Musiałam przytrzymać się
ręką ściany.
- Nie będę przyjmowała pouczeń od wampira - warknęła. - Nie dzień po tym, jak
zabiliście mojego męża.
Balthazar miał dość rozsądku, by nie odpowiedzieć. W przeciwległym rogu, niedaleko
Lucasa stała Eliza. Miała ponury wyraz twarzy i ręce skrzyżowane na piersi. Sądziłam, że
chce tylko nadzorować przesłuchanie, dopóki nie krzyknęła: - Czego szukaliście?!
- Mówiłem wam już. Chcieliśmy się tylko zemścić. Eliza pokręciła głową.
- Nieprawda. Tyle wampirów współpracujących ze sobą... to się nie zdarza. Panna
Bethany coś knuje. Powiesz nam, co to takiego.
- Być może coś planuje - odparł. Zaskoczyło mnie to. Ale zauważyłam, że Balthazar
spojrzał na Lucasa. Najwyrazniej sądził, że ta informacja jest ważna, że powinniśmy o tym
wiedzieć. - Myślę, że w ostatnim miesiącu odbyła więcej podróży niż w ciągu poprzednich
stu lat. Wampiry, które zwykle są samotnikami, przyłączają się do niej z powodu spalenia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl chiara76.opx.pl
barierkę i zaklął. - Balthazarze, będę próbował, ale nie mogę nic obiecać.
- Rozumiem. - Teraz więzień mówił bardziej do mnie niż do Lucasa. - Nie narażajcie
się z mojego powodu na niebezpieczeństwo. Nie warto.
- Warto - szepnęłam. Lucas zerknął na mnie, ale nic nie powiedział. - Nie zostawimy
cię tutaj. Nie obchodzi mnie, co będziemy musieli zrobić...
- Coś wymyślimy - przerwał mi Lucas. Ale to może potrwać kilka dni. I te dni mogą
być dość nieprzyjemne.
Dzięki wampirzemu słuchowi zorientowałam się, że Milos i drugi łowca są coraz
bliżej.
- Wracają.
- Cokolwiek mi zrobią - powiedział pospiesznie Balthazar - pamiętajcie, że spotykały
mnie już gorsze rzeczy.
- Nie bądz tego taki pewien - ostrzegł Lucas. - Ale trzymaj się.
Drzwi otworzyły się z hukiem i wszedł Milos z drugim strażnikiem. - Jak się
bawiliście?
- To tylko taka mała pogawędka - odparł Lucas. Odwrócił się w stronę Balthazara,
posyłając mu ostrzegawcze spojrzenie. Zamierzył się pięścią, jakby chciał go uderzyć.
Balthazar się skrzywił. Ich gra niemal mnie przekonała.
- Niech sobie o tym chwilę pomyśli.
- Jasne! - Milos mrugnął do Lucasa. - Zabierz Biancę do łóżka.
Obaj strażnicy się roześmiali, zadowoleni, że mogą przyłączyć się do dokuczania
więzniowi. Balthazar zamknął oczy.
Lucas chwycił mnie za rękę i wyciągnął na zewnątrz, zanim zdążyłam się rozpłakać.
Poddałam się, chociaż nie chciałam iść. Nie byłam pewna, czy jeszcze kiedyś zobaczę
Balthazara.
ROZDZIAA 9
Jeśli wcześniej życie w kwaterze Czarnego Krzyża wywoływało u mnie klaustrofobię,
to nie doceniałam tego, co miałam. Teraz dwadzieścia kilka osób przydzielonych do budynku
w porcie tłoczyło się w pomieszczeniu, w którym nawet dziesięcioro nie mogłoby wygodnie
spać. %7ładnej prywatności, żadnej ciszy, żadnej szansy na rozmowę z Lucasem.
Ale przynajmniej byliśmy blisko siebie.
Tak naprawdę Lucas i ja spaliśmy na osobnych materacach położonych jeden obok
drugiego. Ale nie było między nimi przerwy - nie w tak małym pomieszczeniu - więc kiedy
tylko się położyliśmy, Lucas przykrył nas oboje swoim kocem i przytulił się do mnie od tyłu
Jedną ręką objął mnie w pasie i poczułam na karku jego ciepły oddech.
Zamknęłam oczy, ciesząc się tą chwilą. Gdybyśmy tylko byli sami. Gdybym wciąż nie
była tak wstrząśnięta atakiem i pojmaniem Balthazara, że drżałam na całym ciele. Mogłoby
być tak cudownie...
Lucas delikatnie pocałował mnie w kark. Zrozumiałam, że próbuje mnie zapewnić, że
coś wymyślimy. Niestety, równie dobrze jak on wiedziałam, jakie to będzie trudne.
Przesunęłam końcem palca wzdłuż dłoni Lucasa. Poczułam delikatne włoski na jego
przedramieniu i ruch kciuka, który lekko zakreślał kręgi wokół mojego pępka.
Przez chwilę miałam ochotę odwrócić się i go pocałować. I nie obchodziło mnie, że
ktoś mógłby się obudzić i nas zobaczyć.
Ale zmęczenie wzięło górę, a wiedziałam, że Lucas jest jeszcze bardziej zmęczony niż
ja. Poza tym jutro będziemy potrzebowali sił i jasnego umysłu.
Zamknęłam oczy zastanawiając się, czy uda mi się zasnąć z tyloma myślami
kłębiącymi się w głowie... i nagle - zdawało się, że zaledwie kilka sekund pózniej - wszyscy
wokół mnie zaczęli wstawać. Przespałam całą noc, ale zupełnie nie czułam się wypoczęła.
- Mamo? - odezwał się Lucas, unosząc się na łokciu Wciąż był do mnie przytulony,
całą noc spaliśmy objęci. - Jak się czujesz?
- Dobrze. - Kate ściągnęła włosy w schludny kucyk. Mięśnie miała tak napięte, że
widać było, jak pracują. - Idę na górę. Musimy poszukać kilku odpowiedzi.
Już otwierałam usta, żeby coś powiedzieć, ale Lucas położył mi ostrzegawczo dłoń na
ramieniu. Kiedy spojrzałam na niego zdziwiona, rzucił tylko:
- Ubierz się. Powinniśmy przy tym być. Sztywno jak robot chwyciłam swoje ciuchy -
te same rzeczy, które miałam na sobie wczoraj - i zaczęłam wkładać dżinsy. Aowcy -
zaprawieni w bojach - ubrali się i poszli na górę pierwsi, dzięki czemu ja i Raquel zostałyśmy
na chwilę same.
- Wygląda na to, że wróciłyśmy do mundurków - zażartował, wskazując na nowy
biały podkoszulek, który włożyłam wcześniej. Czarny Krzyż miał ich całą skrzynię na
wszelki wypadek, więc dzisiaj wszyscy byli ubrani tak samo. - Będziemy musiały wrócić i
poszukać naszych rzeczy w tunelach. Może coś się jeszcze nadaje do użytku. Mam nadzieję,
że uda się nam przynajmniej znalezć twoją broszkę.
Nawet nie pomyślałam o ozdobie, którą dostałam od Lucasa. Zabolało mnie, gdy
pomyślałam, że mogła przepaść w gruzach, ale nie to było teraz najważniejsze. - Raquel,
wiesz, kogo złapali? - Jakiegoś wampira - odparła beztrosko. - Pannę Bethany? Nie,
powiedzieliby nam, gdyby tak było.
- To Balthazar.
Drgnęła. Wydawało się, że trudno jej było w to uwierzyć. W czasie roku szkolnego
Raquel i Balthazar spędzili razem mnóstwo czasu - z mojego powodu. Razem jezdziliśmy do
Riverton, uczyliśmy się w bibliotece, raz nawet urządziliśmy wspólny piknik. Zawsze go
lubiła, przynajmniej do czasu, gdy dowiedziała się, że jest wampirem. Nie mogła przecież z
dnia na dzień zapomnieć całego roku przyjazni.
- Chodzmy. Jesteśmy spóznione - powiedziała łamiącym się głosem.
Kiedy weszłyśmy do pomieszczenia, w którym więziono Balthazara, było tam sporo
osób. Aowcy, z wyjątkiem tych, którzy trzymali straż na zewnątrz, stanęli kręgiem dookoła,
Kate stanęła naprzeciwko, kilka stóp od niego. Balthazar siedział z rękoma nad głową wciąż
przykutymi do barierki kajdankami. Nadgarstki miał otarte do krwi.
Gdy stanęliśmy w drzwiach, Balthazar spojrzał w moją stronę. Raquel spuściła głowę,
może zawstydzona. Miałam ochotę zrobić to samo, ale zauważyłam niemą prośbę we wzroku
więznia. Chciał widzieć choć jedną przyjazną twarz, kiedy to wszystko będzie się działo. Po
prostu musiałam być silna i zrobić to dla niego.
- Mówisz, że to była tylko kwestia zemsty? - Kate przechadzała się tam i z powrotem,
dudniąc butami o cementową podłogę. - My zaatakowaliśmy wasz dom, wy zaatakowaliście
nasz... tak?
- Wygląda, jakby to było to samo - odparł Balthazar. - Tyle że wasza napaść mogła
zagrozić niewinnym ludziom. Nasza nie.
W odpowiedzi Kate kopnęła go z rozmachem w bok Nie! Musiałam przytrzymać się
ręką ściany.
- Nie będę przyjmowała pouczeń od wampira - warknęła. - Nie dzień po tym, jak
zabiliście mojego męża.
Balthazar miał dość rozsądku, by nie odpowiedzieć. W przeciwległym rogu, niedaleko
Lucasa stała Eliza. Miała ponury wyraz twarzy i ręce skrzyżowane na piersi. Sądziłam, że
chce tylko nadzorować przesłuchanie, dopóki nie krzyknęła: - Czego szukaliście?!
- Mówiłem wam już. Chcieliśmy się tylko zemścić. Eliza pokręciła głową.
- Nieprawda. Tyle wampirów współpracujących ze sobą... to się nie zdarza. Panna
Bethany coś knuje. Powiesz nam, co to takiego.
- Być może coś planuje - odparł. Zaskoczyło mnie to. Ale zauważyłam, że Balthazar
spojrzał na Lucasa. Najwyrazniej sądził, że ta informacja jest ważna, że powinniśmy o tym
wiedzieć. - Myślę, że w ostatnim miesiącu odbyła więcej podróży niż w ciągu poprzednich
stu lat. Wampiry, które zwykle są samotnikami, przyłączają się do niej z powodu spalenia [ Pobierz całość w formacie PDF ]