[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Musicie wybaczyć moje niedbalstwo. Tak rzadko tu zaglądam, że przestałem sprzątać tę część.
Dotarli do ogromnego wejścia do świątyni. Było tak wielkie, jak to opisywali żeglarze.
Siwara przysunęła się bliżej Gene'a, a na widok dziwnych kształtów wyrzezbionych nad ołtarzem
zadrżała i mocniej ścisnęła młodzieńca za ramię. Yanuk dla dodania otuchy klepnął ją zdrowo po
plecach, aż się zachłysnęła.
Nie ma się czego bać. To wszystko dzieło moich ludzi. Zrobienie tego zajęło im lata.
Uważam, że to głupota.
Gene przetłumaczył jego słowa.
Czy... to bóstwo tu mieszka? zapytała Siwara.
Ależ skąd! Orcher krąży gdzieś w przestworzach. Wystarczająco ciężko wytrzymać, będąc
osadzonym na wyspie. Nie mogę sobie nawet wyobrazić zamieszkiwania w takim kamiennym bloku
powiedział Yanuk.
Chociaż Gene przekazał Siwarze jego słowa, nie wydawała się przekonana. Na widok groznego
symbolu na ścianie Kaspel uklęknął. Zamknął oczy i bezgłośnie poruszał ustami, jakby się modlił. Po
chwili przyłączyła się do niego Siwara.
Powiedz im, żeby wstali i nie byli tacy dziecinni powiedział Yanuk z nutą zniecierp-liwienia.
Gene pochylił się nad Siwara i położył jej rękę na ramieniu, by pomóc dziewczynie wstać.
Odepchnęła jego dłoń i właśnie wtedy to się stało.
Zupełnie zapomnieli o Froarze. On jeden nie pokłonił się przed ołtarzem. W jego by-strych oczach
było coś podobnego do trudnego do opisania wyrazu okrucieństwa przebijają-
cego z groteskowej kamiennej postaci. Patrzył prosto przed siebie, uśmiechając się lekko, i kiedy
Gene pochylił się nad Siwarą, a uwagę Kaspela pochłonęła modlitwa, uniósł swe zakute ręce.
Między żelaznymi obręczami był łańcuch długości około sześciu cali. Froar podniósł rę-
ce do góry, po czym gwałtownie je opuścił. Aańcuch uderzył Kaspela w głowę i starzec przewrócił
się, nie wydając nawet jednego jęku. Ruchy Froara były szybkie. Kiedy Gene uniósł
wzrok, Froar akurat pochylał się, by wyciągnąć Kaspelowi nóż, a potem zrobił krok naprzód i
otoczył Siwarę ramionami jak obręczą. Zanim Gene pojął, co się stało, Froar odskoczył do tyłu,
ciągnąc dziewczynę za sobą.
Z głowy Kaspela trysnęła krew, zamieniając kurz w czarne błoto. Kiedy Gene dotknął
rękojeści miecza, Froar cofnął się, pociągając Siwarę za sobą. Uśmiechał się przy tym
nieprzyjemnie.
Nie wyciągaj miecza. A ty powiedział do zbliżającego się Yanuka stój z daleka!
Jeżeli się zbliżycie, zabiję naszą małą Siwarę. Nie chciałbyś tego, prawda?
Gene wyciągnął miecz, ale zatrzymał się niezdecydowany.
Froar cofał się szydząc.
Uważaj, żebyś się nie skaleczył!
Siwara wiła się w uścisku Froara.
Froar! Co chcesz zrobić?
Przytknął nóż do jej piersi.
Spokojnie, księżniczko! Wrócisz na statek tylko ze mną.
Moi ludzie cię zabiją powiedziała przerywanym głosem Siwara.
Froar zaśmiał się; jego śmiech przypominał łoskot kamieni toczących się zboczem góry.
Nie zrobią tego tak długo, jak długo będę cię w ten sposób trzymał.
Gene zrobił krok naprzód. Froar przekraczał już próg świątyni, kierując się w stronę korytarza.
Nie zbliżaj się! ostrzegł go.
Gene zawahał się lekko.
Czemu? Jeśli zabijesz Siwarę, nie będziesz mógł wrócić na statek. Twoje bezpieczeń-
stwo zależy od utrzymania jej przy życiu. Martwa księżniczka nie ma dla ciebie znaczenia, jak mnie
sam przekonywałeś, pamiętasz?
Tak samo jak dla ciebie martwa ukochana odparł Froar, ciągle się cofając.
Był to szach-mat. Gene odwrócił się do Yanuka, obserwującego całe zajście z wielkim
zainteresowaniem. Stwór wyciągnął łapę, rozczapierzając dłoń. W pierwszej chwili nic się nie stało.
Potem czubki jego palców rozbłysły niebieskawym światłem, które przybrało na sile, utworzyło małą
kulę i popłynęło wolno w powietrzu ku Froarowi.
Siwara stała z oczami rozszerzonymi strachem. Froar zrobił unik, ciągnąc dziewczynę za sobą. Ale
mała świetlna kula dosięgnęła czoła mężczyzny i rozlała się, jakby rozpuszczając się na skórze.
Wsiąkła w ciało jak woda w bibułę.
Froar znieruchomiał Siwara krzyknęła. Froar stał, patrząc nieprzytomnym wzrokiem, a nóż wypadł
mu z ręki. Gene podbiegł, uniósł jego bezwładne ręce i uwolnił Siwarę. Włożył
miecz do pochwy i przytulił księżniczkę.
Przywarła do niego, płacząc cicho. Yanuk przyglądał im się z rozrzewnieniem.
Miłość, cóż to za wspaniała rzecz! powiedział swym dziecinnym głosem. No, chodzcie. Pokażę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl chiara76.opx.pl
Musicie wybaczyć moje niedbalstwo. Tak rzadko tu zaglądam, że przestałem sprzątać tę część.
Dotarli do ogromnego wejścia do świątyni. Było tak wielkie, jak to opisywali żeglarze.
Siwara przysunęła się bliżej Gene'a, a na widok dziwnych kształtów wyrzezbionych nad ołtarzem
zadrżała i mocniej ścisnęła młodzieńca za ramię. Yanuk dla dodania otuchy klepnął ją zdrowo po
plecach, aż się zachłysnęła.
Nie ma się czego bać. To wszystko dzieło moich ludzi. Zrobienie tego zajęło im lata.
Uważam, że to głupota.
Gene przetłumaczył jego słowa.
Czy... to bóstwo tu mieszka? zapytała Siwara.
Ależ skąd! Orcher krąży gdzieś w przestworzach. Wystarczająco ciężko wytrzymać, będąc
osadzonym na wyspie. Nie mogę sobie nawet wyobrazić zamieszkiwania w takim kamiennym bloku
powiedział Yanuk.
Chociaż Gene przekazał Siwarze jego słowa, nie wydawała się przekonana. Na widok groznego
symbolu na ścianie Kaspel uklęknął. Zamknął oczy i bezgłośnie poruszał ustami, jakby się modlił. Po
chwili przyłączyła się do niego Siwara.
Powiedz im, żeby wstali i nie byli tacy dziecinni powiedział Yanuk z nutą zniecierp-liwienia.
Gene pochylił się nad Siwara i położył jej rękę na ramieniu, by pomóc dziewczynie wstać.
Odepchnęła jego dłoń i właśnie wtedy to się stało.
Zupełnie zapomnieli o Froarze. On jeden nie pokłonił się przed ołtarzem. W jego by-strych oczach
było coś podobnego do trudnego do opisania wyrazu okrucieństwa przebijają-
cego z groteskowej kamiennej postaci. Patrzył prosto przed siebie, uśmiechając się lekko, i kiedy
Gene pochylił się nad Siwarą, a uwagę Kaspela pochłonęła modlitwa, uniósł swe zakute ręce.
Między żelaznymi obręczami był łańcuch długości około sześciu cali. Froar podniósł rę-
ce do góry, po czym gwałtownie je opuścił. Aańcuch uderzył Kaspela w głowę i starzec przewrócił
się, nie wydając nawet jednego jęku. Ruchy Froara były szybkie. Kiedy Gene uniósł
wzrok, Froar akurat pochylał się, by wyciągnąć Kaspelowi nóż, a potem zrobił krok naprzód i
otoczył Siwarę ramionami jak obręczą. Zanim Gene pojął, co się stało, Froar odskoczył do tyłu,
ciągnąc dziewczynę za sobą.
Z głowy Kaspela trysnęła krew, zamieniając kurz w czarne błoto. Kiedy Gene dotknął
rękojeści miecza, Froar cofnął się, pociągając Siwarę za sobą. Uśmiechał się przy tym
nieprzyjemnie.
Nie wyciągaj miecza. A ty powiedział do zbliżającego się Yanuka stój z daleka!
Jeżeli się zbliżycie, zabiję naszą małą Siwarę. Nie chciałbyś tego, prawda?
Gene wyciągnął miecz, ale zatrzymał się niezdecydowany.
Froar cofał się szydząc.
Uważaj, żebyś się nie skaleczył!
Siwara wiła się w uścisku Froara.
Froar! Co chcesz zrobić?
Przytknął nóż do jej piersi.
Spokojnie, księżniczko! Wrócisz na statek tylko ze mną.
Moi ludzie cię zabiją powiedziała przerywanym głosem Siwara.
Froar zaśmiał się; jego śmiech przypominał łoskot kamieni toczących się zboczem góry.
Nie zrobią tego tak długo, jak długo będę cię w ten sposób trzymał.
Gene zrobił krok naprzód. Froar przekraczał już próg świątyni, kierując się w stronę korytarza.
Nie zbliżaj się! ostrzegł go.
Gene zawahał się lekko.
Czemu? Jeśli zabijesz Siwarę, nie będziesz mógł wrócić na statek. Twoje bezpieczeń-
stwo zależy od utrzymania jej przy życiu. Martwa księżniczka nie ma dla ciebie znaczenia, jak mnie
sam przekonywałeś, pamiętasz?
Tak samo jak dla ciebie martwa ukochana odparł Froar, ciągle się cofając.
Był to szach-mat. Gene odwrócił się do Yanuka, obserwującego całe zajście z wielkim
zainteresowaniem. Stwór wyciągnął łapę, rozczapierzając dłoń. W pierwszej chwili nic się nie stało.
Potem czubki jego palców rozbłysły niebieskawym światłem, które przybrało na sile, utworzyło małą
kulę i popłynęło wolno w powietrzu ku Froarowi.
Siwara stała z oczami rozszerzonymi strachem. Froar zrobił unik, ciągnąc dziewczynę za sobą. Ale
mała świetlna kula dosięgnęła czoła mężczyzny i rozlała się, jakby rozpuszczając się na skórze.
Wsiąkła w ciało jak woda w bibułę.
Froar znieruchomiał Siwara krzyknęła. Froar stał, patrząc nieprzytomnym wzrokiem, a nóż wypadł
mu z ręki. Gene podbiegł, uniósł jego bezwładne ręce i uwolnił Siwarę. Włożył
miecz do pochwy i przytulił księżniczkę.
Przywarła do niego, płacząc cicho. Yanuk przyglądał im się z rozrzewnieniem.
Miłość, cóż to za wspaniała rzecz! powiedział swym dziecinnym głosem. No, chodzcie. Pokażę [ Pobierz całość w formacie PDF ]