[ Pobierz całość w formacie PDF ]
obowiązkom, on jednak nie potrafił sprostać żadnemu z nich. To
dziwne, lecz odpowiadała mu tylko praca biurowa - urzędnicza
praktyka, której Dee Burkę tak nie znosiła. Ku swojemu
zaskoczeniu, zawarł bardzo niewiele przyjazni w Trinity. Sądził,
RS
11
że na uczelni będzie czuł się podobnie jak w szkole, gdzie było
miło i panowała ciepła, przyjazna atmosfera.
Kiedy się dowiedział, że zawalił pierwszy rok studiów, wrócił
do domu z ciężkim sercem. Nie starał się usprawiedliwiać przed
ojcem. Przeprosił go tylko, jak nieznajomego, a ojciec przyjął
jego przeprosiny, jak gdyby otrzymał je od dobrze
wychowanego, lecz zupełnie obcego mężczyzny. Siedzieli
naprzeciwko siebie przy stole, a matka przenosiła wzrok z
jednego na drugiego.
Rupert uznał swoją winę, twierdząc, że roztrwonił pieniądze
ojca i że przyniósł mu wstyd. Ojciec starał się zbagatelizować
sprawę: ależ skąd, ludzie często oblewają pierwsze egzaminy,
nie ma powodu do alarmu, nawet najwięksi prawnicy utrzymują,
że nigdy nie byli wzorowymi studentami - nie ma za co
przepraszać, trzeba to złożyć na karb młodości i potrzeby
nacieszenia się swobodą. W przyszłym roku musi poważniej
zabrać się do pracy i więcej czasu spędzić nad książkami.
Do póznego wieczora Rupert tłumaczył rodzicom, że nie
nadaje się do tego zawodu. Nie chce zostać prawnikiem. Nie
sądzi, żeby podobało mu się prowadzenie kancelarii ojca - nie
przepada przecież za praktykami w Dublinie. Lubi jedynie
typowo urzędniczą, wykonywaną mechanicznie pracę. Nie
zdołał zainteresować się teorią prawa ani procedurami wymiaru
sprawiedliwości. Jest mu bardzo przykro, że sprawy przyjęły
taki obrót. Woli jednak od razu wyjawić im całą prawdę, niż
czekać, aż sami ją odkryją. Nie mogli odmówić mu słuszności.
Spytali go, co ma ochotę robić. Nie umiał odpowiedzieć.
Dotychczas był pewien, że polubi Trinity i studia prawnicze,
dlatego się jeszcze nad tym nie zastanawiał. Przyjemność
sprawiało mu rozmyślanie o codziennym życiu ludzi i o
domach, w jakich mieszkają. Ojciec pragnął się dowiedzieć, czy
syn nie chciałby rozpocząć studiów architektonicznych. Rupert
odparł z rozpaczą, że nie chce się dalej kształcić. Oświadczył, że
myśli o podjęciu pracy. Rodzice nie mogli tego pojąć: sądzili, że
RS
12
najpierw należy uzyskać dyplom wyższej uczelni, a dopiero
potem ubiegać się o atrakcyjną posadę. Kiedy zdobył
stanowisko młodszego agenta w biurze pośrednictwa handlu
nieruchomościami, oświadczyli, że skoro ten zawód mu się
podoba, są zadowoleni. Nie sprawiali wrażenia zawiedzionych.
Wydawali się jak zwykle obojętni i obcy.
Ojciec zachował niewzruszony spokój również wtedy, kiedy
zawiadamiał Ruperta, że nadszedł czas, aby przyjąć drugiego
prawnika do kancelarii i że zamierza złożyć ofertę pracy synowi
Davida MacMahona, skoro Rupert jest całkowicie pewien, że
nie chce kontynuować tradycji rodzinnych. Rupert zapewnił, że
nie ma nic przeciwko temu. Dopiero gdy uświadomił sobie, że
młody adwokat uzyska pozycję wspólnika ojca i że nazwa
kancelarii zostanie zmieniona na Green i MacMahon", zapiekło
go do żywego. Rodzice kilka razy pytali, czy nie myśli o
przeniesieniu się na stałe do Rathdoon i o założeniu własnej
agencji handlu nieruchomościami - tu też przecież wystawiano
na sprzedaż wiele domów i garaży. Nie zaszkodziłoby się z
tym pośpieszyć i nie dać się uprzedzić Billy'emu Burnsowi" -
zasugerowała matka, Rupert jednak oświadczył grzecznie, lecz
stanowczo, że nic takiego go nie interesuje. Nie pozostawił im
cienia wątpliwości, że jego życiowe plany są związane
wyłącznie z Dublinem. Stało się to w dniu, kiedy matka
zastanawiała się, czy nie pokryć domu nowym dachem - im
dwojgu stary w zupełności by wystarczył, a dla kogo mieliby go
wymieniać?... Rupert udzielił rzeczowej odpowiedzi, jak gdyby
jej pytanie nie płynęło z głębi serca i nie było ostatnią,
rozpaczliwą wymówką. Mówił o dachach i ich wpływie na
wartość nieruchomości. Rozważał wszystkie za i przeciw, nie
angażując się osobiście w plany rodziców, jak gdyby został w
tej sprawie zagadnięty przez przypadkowego turystę.
Matka próbowała go kilka razy ostrożnie wypytać, czy nie
poznał w Dublinie jakiejś sympatycznej dziewczyny. Wkrótce
jednak zaniechała dociekań. Był zmuszony odpowiedzieć jej w
RS
13 [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl chiara76.opx.pl
obowiązkom, on jednak nie potrafił sprostać żadnemu z nich. To
dziwne, lecz odpowiadała mu tylko praca biurowa - urzędnicza
praktyka, której Dee Burkę tak nie znosiła. Ku swojemu
zaskoczeniu, zawarł bardzo niewiele przyjazni w Trinity. Sądził,
RS
11
że na uczelni będzie czuł się podobnie jak w szkole, gdzie było
miło i panowała ciepła, przyjazna atmosfera.
Kiedy się dowiedział, że zawalił pierwszy rok studiów, wrócił
do domu z ciężkim sercem. Nie starał się usprawiedliwiać przed
ojcem. Przeprosił go tylko, jak nieznajomego, a ojciec przyjął
jego przeprosiny, jak gdyby otrzymał je od dobrze
wychowanego, lecz zupełnie obcego mężczyzny. Siedzieli
naprzeciwko siebie przy stole, a matka przenosiła wzrok z
jednego na drugiego.
Rupert uznał swoją winę, twierdząc, że roztrwonił pieniądze
ojca i że przyniósł mu wstyd. Ojciec starał się zbagatelizować
sprawę: ależ skąd, ludzie często oblewają pierwsze egzaminy,
nie ma powodu do alarmu, nawet najwięksi prawnicy utrzymują,
że nigdy nie byli wzorowymi studentami - nie ma za co
przepraszać, trzeba to złożyć na karb młodości i potrzeby
nacieszenia się swobodą. W przyszłym roku musi poważniej
zabrać się do pracy i więcej czasu spędzić nad książkami.
Do póznego wieczora Rupert tłumaczył rodzicom, że nie
nadaje się do tego zawodu. Nie chce zostać prawnikiem. Nie
sądzi, żeby podobało mu się prowadzenie kancelarii ojca - nie
przepada przecież za praktykami w Dublinie. Lubi jedynie
typowo urzędniczą, wykonywaną mechanicznie pracę. Nie
zdołał zainteresować się teorią prawa ani procedurami wymiaru
sprawiedliwości. Jest mu bardzo przykro, że sprawy przyjęły
taki obrót. Woli jednak od razu wyjawić im całą prawdę, niż
czekać, aż sami ją odkryją. Nie mogli odmówić mu słuszności.
Spytali go, co ma ochotę robić. Nie umiał odpowiedzieć.
Dotychczas był pewien, że polubi Trinity i studia prawnicze,
dlatego się jeszcze nad tym nie zastanawiał. Przyjemność
sprawiało mu rozmyślanie o codziennym życiu ludzi i o
domach, w jakich mieszkają. Ojciec pragnął się dowiedzieć, czy
syn nie chciałby rozpocząć studiów architektonicznych. Rupert
odparł z rozpaczą, że nie chce się dalej kształcić. Oświadczył, że
myśli o podjęciu pracy. Rodzice nie mogli tego pojąć: sądzili, że
RS
12
najpierw należy uzyskać dyplom wyższej uczelni, a dopiero
potem ubiegać się o atrakcyjną posadę. Kiedy zdobył
stanowisko młodszego agenta w biurze pośrednictwa handlu
nieruchomościami, oświadczyli, że skoro ten zawód mu się
podoba, są zadowoleni. Nie sprawiali wrażenia zawiedzionych.
Wydawali się jak zwykle obojętni i obcy.
Ojciec zachował niewzruszony spokój również wtedy, kiedy
zawiadamiał Ruperta, że nadszedł czas, aby przyjąć drugiego
prawnika do kancelarii i że zamierza złożyć ofertę pracy synowi
Davida MacMahona, skoro Rupert jest całkowicie pewien, że
nie chce kontynuować tradycji rodzinnych. Rupert zapewnił, że
nie ma nic przeciwko temu. Dopiero gdy uświadomił sobie, że
młody adwokat uzyska pozycję wspólnika ojca i że nazwa
kancelarii zostanie zmieniona na Green i MacMahon", zapiekło
go do żywego. Rodzice kilka razy pytali, czy nie myśli o
przeniesieniu się na stałe do Rathdoon i o założeniu własnej
agencji handlu nieruchomościami - tu też przecież wystawiano
na sprzedaż wiele domów i garaży. Nie zaszkodziłoby się z
tym pośpieszyć i nie dać się uprzedzić Billy'emu Burnsowi" -
zasugerowała matka, Rupert jednak oświadczył grzecznie, lecz
stanowczo, że nic takiego go nie interesuje. Nie pozostawił im
cienia wątpliwości, że jego życiowe plany są związane
wyłącznie z Dublinem. Stało się to w dniu, kiedy matka
zastanawiała się, czy nie pokryć domu nowym dachem - im
dwojgu stary w zupełności by wystarczył, a dla kogo mieliby go
wymieniać?... Rupert udzielił rzeczowej odpowiedzi, jak gdyby
jej pytanie nie płynęło z głębi serca i nie było ostatnią,
rozpaczliwą wymówką. Mówił o dachach i ich wpływie na
wartość nieruchomości. Rozważał wszystkie za i przeciw, nie
angażując się osobiście w plany rodziców, jak gdyby został w
tej sprawie zagadnięty przez przypadkowego turystę.
Matka próbowała go kilka razy ostrożnie wypytać, czy nie
poznał w Dublinie jakiejś sympatycznej dziewczyny. Wkrótce
jednak zaniechała dociekań. Był zmuszony odpowiedzieć jej w
RS
13 [ Pobierz całość w formacie PDF ]