[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Mirce steru i zaparkowali na głównym placu.
Toni właśnie wróciła z identyfikacji zwłok. Jej matka miała czerwo-
ne oczy, ale była opanowana.
Kupiłam ci samochód powiedziała Agatha szorstko. Tu są
kluczyki i dokumenty.
Och, dziękuję. Jest pani taka hojna.
Nie jestem. Możesz oddać mi go z powrotem, jeśli kiedyś odej-
dziesz. Gdzie jest George?
W zakładzie pogrzebowym, załatwia formalności. Jest bardzo
uprzejmy odezwała się pani Gilmour.
Muszę ją ostrzec przed nim pomyślała Agatha. Natychmiast jed-
nak zreflektowała się, że rozsądniej będzie pilnować własnych spraw.
Toni i jej matka potrzebują wszelkiej pomocy, jaką mogą otrzymać. Aga-
tha powiedziała Toni, że może wziąć tyle wolnego, ile jej będzie potrze-
ba. Potem zapytała:
A jak z pani mieszkaniem, pani Gilmour? Wraca tam pani?
LR
T
Nie. Poszłam tam dzisiaj, ale jest bardzo brudne. Na szczęście ku-
piłam je, kiedy pracowałam i domy czynszowe były tanie. Pan Pyson
wynajmie dwie kobiety, żeby doprowadziły dom do porządku. Naprawdę
nie wiem, co byśmy bez niego zrobiły.
Racja. Zadzwonię pózniej sprawdzić, jak się macie. Dziewczyna
uściskała Agathę na pożegnanie.
Co to znaczy? zapytał Charles, kiedy byli na zewnątrz. Nie
wiedziałem, że masz żyłkę macierzyńską.
Do diabła z macierzyństwem prychnęła Agatha. Ona jest
dobrym detektywem i nie chcę, żeby odeszła.
Wygląda na to, że ją stracisz z powodu Georgea.
Przeklęty facet. Dlaczego nie poderwie kogoś starszego?
Jak ty?
Zamknij się! Pozwól choć raz wylezć molom z twojego portfela i
postaw mi lunch!
Po lunchu Charles odjechał. Agatha wróciła do biura. Czekała już
tam na nią blada i niespokojna Alison. Kiedy Agatha weszła, podskoczy-
ła, wołając:
Musisz natychmiast porzucić całe to śledztwo!
Dlaczego? Proszę cię, usiądz. Wyglądasz strasznie. Dać ci kawy?
Nie! Nie! Po prostu rzuć je! Zapłacę ci, ile chcesz. Powiedziałam
policji, że odbieram ci sprawę.
Ale dlaczego? Zechcesz mi to wyjaśnić.
Alison nagle osunęła się na kanapę, wybuchając płaczem. Pani Fre-
edman pośpieszyła z paczką chusteczek higienicznych. Agatha chodziła
LR
T
tam i z powrotem, czując się bezradna, podczas gdy macierzyńska pani
Freedman usiadła obok Alison i otoczyła ją ramieniem, mówiąc:
Spokojnie. Wypłacz się, moja droga, a poczujesz się lepiej.
Alison wreszcie osuszyła łzy i wydała z siebie ostatni szloch.
Bert powiedział, że jeśli ty nie zostawisz tego śledztwa, to on się
ze mną rozwiedzie. Mówi też, że już przedtem sprawy wyglądały wystar-
czająco zle, a gdy teraz na dodatek odkryłaś, że jego matka prawdopo-
dobnie była morderczynią, to naprawdę trudno im będzie sprzedać dom i
posiadłość.
Czy to prawdziwy motyw? zastanawiała się Agatha. Czy ktoś z
rodziny lub wszyscy razem zamordowali Phyllis i nie chcą, żeby ona to
odkryła?
Nie chcesz się dowiedzieć, kto zamordował Phyllis?
O, chcę zawodziła żałośnie Alison.
Dobrze, więc wracaj i powiedz swojemu mężowi, że rzuciłam
sprawę. Spróbuję się czegoś dowiedzieć bardzo dyskretnie.
Nie możesz po prostu tego zostawić? Bert mówi, że policja ma
różne zasoby, których ty nie masz, jak na przykład zespół śledczy.
Zanim zginął Fred Instick, śledczy nie wykonali zbyt dobrej robo-
ty, jeśli chodzi o znalezienie zatrutej butelki wina.
Nastąpiła długa cisza, a potem Alison powiedziała niechętnie:
No, dobrze, ale to oznacza, że nie pokażesz się więcej w pobliżu
rezydencji.
Więc będę musiała polegać na tym, o czym ty mnie poinformu-
jesz. Zrobisz to?
No, dobrze. Zrobię.
LR
T
Kiedy kobieta opuściła biuro, Agatha podeszła do okna i wyjrzała.
Bert czekał na żonę po drugiej stronie ulicy. Widziała, jak Alison rozma-
wia z nim gwałtownie. Potem Bert uśmiechnął się, poklepał ją po plecach
i pocałował w policzek.
Dowiem się, kto zabił tę cholerną babę, choćby to miała być
ostatnia rzecz, jaką zrobię zamruczała Agatha.
Ale w następnych dniach była zbyt zajęta, pracując za Phila, któremu
kazała jeszcze odpoczywać, oraz za Toni, której nie spodziewała się w
pracy przed końcem tygodnia.
Charles znowu zniknął, więc Agatha była zadowolona z towarzystwa
Roya, który przyjechał na tydzień. Zapomniała, jakim był dobrym słu-
chaczem. W sobotę rano, przy śniadaniu, opowiedziała mu o sprawie
wszystko od początku do końca. Upłynęła więcej niż godzina, zanim
skończyła.
Słuchał uważnie. Rozjaśnił się, kiedy powiedziała mu o wizycie u
psychiatry.
Och, chciałbym się z nim zobaczyć. Byłbym dla niego fascynują-
cym obiektem.
I mógłby umrzeć z nudów.
Schowaj pazury, Aggie.
Nie nazywaj mnie Aggie.
Będziemy kogoś tropić w weekend?
Właściwie myślałam, że porobię jakieś plany co do świątecznego
obiadu.
Nie mów o świętach narzekał Roy. Nienawidzę tego całego
biznesu. Zatłoczone sklepy, dzwięki muzyki powtarzającej się po raz ty-
sięczny, ludzie w złych humorach, martwiący się, że wydali za dużo pie-
LR
T
niędzy, i zaczynający nienawidzić rodziny. Na dodatek niektórzy krewni
zawsze się upijają.
Roy, moje Boże Narodzenie będzie takie, że go nigdy nie zapo-
mnisz.
Jeszcze nie całkiem zapomniałem ostatnie. Pamiętasz, jak spaliłaś
pudding i straciłaś brwi?
Uczę się na błędach. Alison błagała mnie, żebym porzuciła spra-
wę. Nie mogę pokazywać się koło rezydencji.
Ta Toni jest okrutnie ładną dziewczyną. Wyglądała pięknie w te-
lewizji. Nie zdziwiłbym się, gdyby ci z mediów chcieli ją porwać.
Po moim trupie powiedziała Agatha.
Masz wielu podejrzanych. Naprawdę to zaczyna wyglądać jak
miejscowa książka telefoniczna. Powiedziałaś mi o nich wszystko i kto
ewentualnie mógłby zamordować Phyllis, ale pominęłaś jedną osobę.
Kogo?
George'a Pysona.
On jest tylko pośrednikiem. Pracował dla niej dopiero od czterech
lat. Dlaczego miałby ją zabić?
On zarządza majątkiem, ma wszystkie księgi, mógł podkradać
pieniądze. Phyllis to odkryła i zagroziła, że pójdzie na policję.
Więc dlaczego ogrodnik został otruty?
%7łeby zmylić policję.
Nie, ogrodnik został zabity po tym, jak powiedział im, że wie,
które z nich to zrobiło. Nikt z nich nie miał czasu, aby zatruć tę butelkę
wina. Kiedy teraz o tym myślę, to zdaje mi się, że to mógł być ktoś spoza
rodziny, kto nie wiedział, że nikt z nich nie lubi wina. Nie chcę się głębiej
LR
T
nad tym zastanawiać, bo to by znaczyło, że oni wszyscy nadal są w nie-
bezpieczeństwie. To mógł być ktoś z tych strasznych mieszkańców wio-
ski. Oni są perwersyjni. Wierzą w czary i prawdopodobnie znają wiele
trujących roślin. Chciałabym wrócić do tej wsi, ale wątpię, czy ktoś bę-
dzie chciał ze mną rozmawiać.
Są też te dwie siostry ze wsi, które usługiwały przy stole. Może to
one zrobiły. Ale dlaczego? Kiedy nie ma Phyllis, a rodzina chce sprzedać
majątek, one ryzykują utratę taniego czynszu. %7łałuję, że nie mogłam się
rozejrzeć po sypialni Phyllis.
Jestem pewien, że policja dokładnie ją przeszukała.
Może nie. Zadzwonię do Alison i zapytam, czy jest nadzieja, że
oni kiedyś wyjdą z rezydencji.
Agatha wróciła od telefonu.
Czyż to nie szczęście? Alison powiedziała, że wszyscy są u sir
Henryego, bo chcieli uciec przed prasą. Stajenna Jill wpuści nas do domu.
Właśnie przyszedł jakiś list. Adres nadawcy mówi, że to od tego psychia-
try.
Otwórz szybko błagał Roy. Może on rozwiązał dla nas tę
sprawę.
Agatha otworzyła kopertę i zaczęła czytać. Roy czekał niecierpliwie.
W końcu powiedział:
No, dalej. Co on pisze?
Kupa bzdur.
Powiedz mi.
Podsumowując, on twierdzi, że Phyllis była mega lomanką i [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl chiara76.opx.pl
Mirce steru i zaparkowali na głównym placu.
Toni właśnie wróciła z identyfikacji zwłok. Jej matka miała czerwo-
ne oczy, ale była opanowana.
Kupiłam ci samochód powiedziała Agatha szorstko. Tu są
kluczyki i dokumenty.
Och, dziękuję. Jest pani taka hojna.
Nie jestem. Możesz oddać mi go z powrotem, jeśli kiedyś odej-
dziesz. Gdzie jest George?
W zakładzie pogrzebowym, załatwia formalności. Jest bardzo
uprzejmy odezwała się pani Gilmour.
Muszę ją ostrzec przed nim pomyślała Agatha. Natychmiast jed-
nak zreflektowała się, że rozsądniej będzie pilnować własnych spraw.
Toni i jej matka potrzebują wszelkiej pomocy, jaką mogą otrzymać. Aga-
tha powiedziała Toni, że może wziąć tyle wolnego, ile jej będzie potrze-
ba. Potem zapytała:
A jak z pani mieszkaniem, pani Gilmour? Wraca tam pani?
LR
T
Nie. Poszłam tam dzisiaj, ale jest bardzo brudne. Na szczęście ku-
piłam je, kiedy pracowałam i domy czynszowe były tanie. Pan Pyson
wynajmie dwie kobiety, żeby doprowadziły dom do porządku. Naprawdę
nie wiem, co byśmy bez niego zrobiły.
Racja. Zadzwonię pózniej sprawdzić, jak się macie. Dziewczyna
uściskała Agathę na pożegnanie.
Co to znaczy? zapytał Charles, kiedy byli na zewnątrz. Nie
wiedziałem, że masz żyłkę macierzyńską.
Do diabła z macierzyństwem prychnęła Agatha. Ona jest
dobrym detektywem i nie chcę, żeby odeszła.
Wygląda na to, że ją stracisz z powodu Georgea.
Przeklęty facet. Dlaczego nie poderwie kogoś starszego?
Jak ty?
Zamknij się! Pozwól choć raz wylezć molom z twojego portfela i
postaw mi lunch!
Po lunchu Charles odjechał. Agatha wróciła do biura. Czekała już
tam na nią blada i niespokojna Alison. Kiedy Agatha weszła, podskoczy-
ła, wołając:
Musisz natychmiast porzucić całe to śledztwo!
Dlaczego? Proszę cię, usiądz. Wyglądasz strasznie. Dać ci kawy?
Nie! Nie! Po prostu rzuć je! Zapłacę ci, ile chcesz. Powiedziałam
policji, że odbieram ci sprawę.
Ale dlaczego? Zechcesz mi to wyjaśnić.
Alison nagle osunęła się na kanapę, wybuchając płaczem. Pani Fre-
edman pośpieszyła z paczką chusteczek higienicznych. Agatha chodziła
LR
T
tam i z powrotem, czując się bezradna, podczas gdy macierzyńska pani
Freedman usiadła obok Alison i otoczyła ją ramieniem, mówiąc:
Spokojnie. Wypłacz się, moja droga, a poczujesz się lepiej.
Alison wreszcie osuszyła łzy i wydała z siebie ostatni szloch.
Bert powiedział, że jeśli ty nie zostawisz tego śledztwa, to on się
ze mną rozwiedzie. Mówi też, że już przedtem sprawy wyglądały wystar-
czająco zle, a gdy teraz na dodatek odkryłaś, że jego matka prawdopo-
dobnie była morderczynią, to naprawdę trudno im będzie sprzedać dom i
posiadłość.
Czy to prawdziwy motyw? zastanawiała się Agatha. Czy ktoś z
rodziny lub wszyscy razem zamordowali Phyllis i nie chcą, żeby ona to
odkryła?
Nie chcesz się dowiedzieć, kto zamordował Phyllis?
O, chcę zawodziła żałośnie Alison.
Dobrze, więc wracaj i powiedz swojemu mężowi, że rzuciłam
sprawę. Spróbuję się czegoś dowiedzieć bardzo dyskretnie.
Nie możesz po prostu tego zostawić? Bert mówi, że policja ma
różne zasoby, których ty nie masz, jak na przykład zespół śledczy.
Zanim zginął Fred Instick, śledczy nie wykonali zbyt dobrej robo-
ty, jeśli chodzi o znalezienie zatrutej butelki wina.
Nastąpiła długa cisza, a potem Alison powiedziała niechętnie:
No, dobrze, ale to oznacza, że nie pokażesz się więcej w pobliżu
rezydencji.
Więc będę musiała polegać na tym, o czym ty mnie poinformu-
jesz. Zrobisz to?
No, dobrze. Zrobię.
LR
T
Kiedy kobieta opuściła biuro, Agatha podeszła do okna i wyjrzała.
Bert czekał na żonę po drugiej stronie ulicy. Widziała, jak Alison rozma-
wia z nim gwałtownie. Potem Bert uśmiechnął się, poklepał ją po plecach
i pocałował w policzek.
Dowiem się, kto zabił tę cholerną babę, choćby to miała być
ostatnia rzecz, jaką zrobię zamruczała Agatha.
Ale w następnych dniach była zbyt zajęta, pracując za Phila, któremu
kazała jeszcze odpoczywać, oraz za Toni, której nie spodziewała się w
pracy przed końcem tygodnia.
Charles znowu zniknął, więc Agatha była zadowolona z towarzystwa
Roya, który przyjechał na tydzień. Zapomniała, jakim był dobrym słu-
chaczem. W sobotę rano, przy śniadaniu, opowiedziała mu o sprawie
wszystko od początku do końca. Upłynęła więcej niż godzina, zanim
skończyła.
Słuchał uważnie. Rozjaśnił się, kiedy powiedziała mu o wizycie u
psychiatry.
Och, chciałbym się z nim zobaczyć. Byłbym dla niego fascynują-
cym obiektem.
I mógłby umrzeć z nudów.
Schowaj pazury, Aggie.
Nie nazywaj mnie Aggie.
Będziemy kogoś tropić w weekend?
Właściwie myślałam, że porobię jakieś plany co do świątecznego
obiadu.
Nie mów o świętach narzekał Roy. Nienawidzę tego całego
biznesu. Zatłoczone sklepy, dzwięki muzyki powtarzającej się po raz ty-
sięczny, ludzie w złych humorach, martwiący się, że wydali za dużo pie-
LR
T
niędzy, i zaczynający nienawidzić rodziny. Na dodatek niektórzy krewni
zawsze się upijają.
Roy, moje Boże Narodzenie będzie takie, że go nigdy nie zapo-
mnisz.
Jeszcze nie całkiem zapomniałem ostatnie. Pamiętasz, jak spaliłaś
pudding i straciłaś brwi?
Uczę się na błędach. Alison błagała mnie, żebym porzuciła spra-
wę. Nie mogę pokazywać się koło rezydencji.
Ta Toni jest okrutnie ładną dziewczyną. Wyglądała pięknie w te-
lewizji. Nie zdziwiłbym się, gdyby ci z mediów chcieli ją porwać.
Po moim trupie powiedziała Agatha.
Masz wielu podejrzanych. Naprawdę to zaczyna wyglądać jak
miejscowa książka telefoniczna. Powiedziałaś mi o nich wszystko i kto
ewentualnie mógłby zamordować Phyllis, ale pominęłaś jedną osobę.
Kogo?
George'a Pysona.
On jest tylko pośrednikiem. Pracował dla niej dopiero od czterech
lat. Dlaczego miałby ją zabić?
On zarządza majątkiem, ma wszystkie księgi, mógł podkradać
pieniądze. Phyllis to odkryła i zagroziła, że pójdzie na policję.
Więc dlaczego ogrodnik został otruty?
%7łeby zmylić policję.
Nie, ogrodnik został zabity po tym, jak powiedział im, że wie,
które z nich to zrobiło. Nikt z nich nie miał czasu, aby zatruć tę butelkę
wina. Kiedy teraz o tym myślę, to zdaje mi się, że to mógł być ktoś spoza
rodziny, kto nie wiedział, że nikt z nich nie lubi wina. Nie chcę się głębiej
LR
T
nad tym zastanawiać, bo to by znaczyło, że oni wszyscy nadal są w nie-
bezpieczeństwie. To mógł być ktoś z tych strasznych mieszkańców wio-
ski. Oni są perwersyjni. Wierzą w czary i prawdopodobnie znają wiele
trujących roślin. Chciałabym wrócić do tej wsi, ale wątpię, czy ktoś bę-
dzie chciał ze mną rozmawiać.
Są też te dwie siostry ze wsi, które usługiwały przy stole. Może to
one zrobiły. Ale dlaczego? Kiedy nie ma Phyllis, a rodzina chce sprzedać
majątek, one ryzykują utratę taniego czynszu. %7łałuję, że nie mogłam się
rozejrzeć po sypialni Phyllis.
Jestem pewien, że policja dokładnie ją przeszukała.
Może nie. Zadzwonię do Alison i zapytam, czy jest nadzieja, że
oni kiedyś wyjdą z rezydencji.
Agatha wróciła od telefonu.
Czyż to nie szczęście? Alison powiedziała, że wszyscy są u sir
Henryego, bo chcieli uciec przed prasą. Stajenna Jill wpuści nas do domu.
Właśnie przyszedł jakiś list. Adres nadawcy mówi, że to od tego psychia-
try.
Otwórz szybko błagał Roy. Może on rozwiązał dla nas tę
sprawę.
Agatha otworzyła kopertę i zaczęła czytać. Roy czekał niecierpliwie.
W końcu powiedział:
No, dalej. Co on pisze?
Kupa bzdur.
Powiedz mi.
Podsumowując, on twierdzi, że Phyllis była mega lomanką i [ Pobierz całość w formacie PDF ]