[ Pobierz całość w formacie PDF ]

uporczywy brud.
Nast pnie wytar a si i ruszy a do kuchni po nowe polecenia.
Jednak nie usz a daleko. Nagle wokó zrobi o si ciemno i duszno. J kn a i zrozumia a, e kto zarzuci jej na g ow ciemn chust i czyje silne
ce mocno j przytrzyma y, by nie mog a si ruszy . Jaka d zas oni a jej usta przez materia , tak e niemal zacz a si dusi . Broni a si ze
wszystkich si . Napastników by o jednak co najmniej dwu. Zacz li j gdzie nie , droga najwyra niej prowadzi a w dó . Schody. Ch ód piwnicy.
Us ysza a ha as odsuwanych ci kich drzwi, zgrzyt klucza w innym zamku. Po chwili wrzucono j do rodka i ponownie przekr cono klucz.
Kiedy troch dosz a do siebie, us ysza a przez chust silny dudni cy d wi k.
O, nie, pomy la a przestraszona. Wiem, gdzie jestem. Lepiej si nie rusza .
Ostro nie uwolni a si z kr puj cego j czarnego materia u i g boko wci gn a powietrze.
Siedzia a na kr tych schodach prowadz cych w dó do niezbadanej czelu ci. Tym razem jednak w dole nie p on czerwony ognisty blask, tylko
st umione, jakby czaj ce si wiat o.
Marie - Louise nic nie rozumia a. Gdzie pope ni a b d? Kto j tu wrzuci i dlaczego?
A co z kaset ?
Nie, chwa a Bogu nie znale li jej.
Zanim podj a decyzj , czy powinna zej na dó do tego, jak to nazywa a, piek a, zrozumia a, e kto tam by . Znieruchomia a.
Lodowaty dreszcz strachu przebieg jej po plecach Us ysza a na schodach zbli aj ce si powolne kroki.
Przysun a si bli ej drzwi, z ca ej si y przywar a do nich plecami. Nie mia a odwagi spojrze w dó . Czu a ogarniaj ce j fale strachu.
Ludzie, którzy j zamkn li, nie mogli chyba wiedzie o tym bezimiennym potworze, yj cym tu gdzie w podziemiu. Zamierzali tylko si jej pozby .
A mo e wiedzieli.
Jaka istota, która na tle ciep ego wiat a dochodz cego z do u wydawa a si ogromna, sz a w jej stron po schodach. Patrzy a na ni . Sama Marie -
Louise nie widzia a jednak dok adnie twarzy tej postaci, poniewa wiat o pada o od ty u. Mimo to ku swemu przera eniu pozna a, kto to by .
Przed ni sta Andrej.
ROZDZIA IX
Andrej by tak bardzo poci gaj cy, e strach szybko przerodzi si w uczucie szcz cia. Posta , zarys dumnie noszonej g owy, ramiona, d onie...
- Malou - powiedzia cicho. - Pozna em po twojej mowie, e to ty.
Jakiej mowie? Czy co mówi a? Tak, teraz, kiedy o tym wspomnia , u wiadomi a sobie, e przeklina a i z orzeczy a po norwesku sama do siebie, jak
tylko uwolni a si z wi zów.
Wszed ju na gór . Wyci gn do niej r .
- Chod ! Nie mo esz siedzie na tych zimnych stopniach.
- Na dó ? - wyszepta a zdr twia ymi ze strachu wargami.
- Tak! Pami tam, i wydawa o ci si , e to samo piek o. Ale to nieprawda.
Prowadzona za r bezwolnie pod a za nim. By o to równie nierzeczywiste jak wiele innych wydarze , w których uczestniczy a w ostatnich
dniach.
os Andreja by spokojny i yczliwy.
- My la em o tym, co mówi o drzwiach, których nigdy przedtem nie widzia em. Teraz tak e ich nie za-uwa em, ale domy li em si , e mo na
przesun panele. Wewn trz s jeszcze jedne drzwi. Mam w asny komplet kluczy, którego u ywa em, kiedy tu mieszka em, i jeden z kluczy pasowa .
Zszed em wi c na dó . Rozumiesz, kiedy  umar em , nie przysz o im do g owy, eby zabra moje rzeczy, klucze, portfel, ksi eczk czekow i temu
podobne. Zamierzali to zrobi nast pnego dnia. Nie spodziewali si , e znikn .
- W jaki sposób si dosta do tego domu?
miechn si .
- Pami tasz piwniczne okienko, którym mnie wy pu ci ? Zapomnia go zamkn . Wróci em wi c t sam drog .
Dotarli do miejsca, w którym schody skr ca y, i Marie - Louise si zatrzyma a.
- Ale co ty tu robisz, Andrej? I kiedy tu si zjawi ?
- Przyjecha em, jak tylko znalaz em twój list. Dzi kuj za niego. Chcesz wiedzie , co tu robi ?
- Czekasz na Svetle?
- Nie, nie chodzi o Svetle. Tym razem chodzi o ciebie, Malou. Przerazi em si , kiedy przeczyta em, e si tu wybierasz. Pospieszy em wi c za tob .
Próbowa em ci pilnowa , ale to nie by o atwe, poniewa sam nie chcia em zosta zauwa ony.
- Ach, tak - odetchn a z ulg . - A wi c to ty w mi j do kieszeni fartucha?
- Co takiego? Nic ci nie dawa em. Wyj a kaset .
- To. Chyba nale a do Jana. I jeszcze krucyfiks.
- Krucyfiks? - przerwa jej. - Co za pomys !
- Ach, Andrej, jestem taka zagubiona - ka a. - Nic z tego nie rozumiem!
- Tak, to kaseta Jana - odpar po chwili. - 1 kto w ci j do kieszeni? Chyba mamy jakiego sprzymierze ca, Malou.
Zeszli na dó . Znale li si w niewielkiej krypcie. Lampka na suficie rzuca a s abe wiat o, z trudem rozja niaj c ciasne przej cie. Marie - Louise
dostrzeg a tylko troje drzwi. Zza jednych z nich dochodzi o dudnienie.
- T dy - powiedzia Andrej, otwieraj c inne drzwi i wskazuj c ma e pomieszczenie. - To jest ciemnia wujka Mateja.
h
h
X
a
X
a
-
-
n
n
F
F
g
g
D
D
e
e
P
P
w
w
Click to buy NOW!
Click to buy NOW!
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
d
d
k
k
o
o
c
c
c
c
a
a
r
r
u
u
t
t
-
-
C C
Zapali lamp , która rzuci a na schody czerwone wiat o.
- Oto twój ogie piekielny. A w s siednim... Pami tasz chyba, e ojciec Mateja i mój dziadek byli wspólnikami i pracowali w tej samej bran y. Tu jest
laboratorium z czasów dziadka. Wujek Matej wykorzystuje je jednak do innych celów. To st d dochodzi dudnienie ogromnych wentylatorów, które
naturalnie musia y tu osta zainstalowane.
Marie - Louise domy li a si , e dawniej w tym po-mieszczeniu przechowywano wino. Teraz by o tu stare, lecz nadal dzia aj ce laboratorium. Hrabia
Matej ma jednak zupe nie inne hobby, stwierdzi a Marie - Louise. Jest chyba zapalonym my liwym i w tej piwnicy sk ada swoje trofea. Odwróci a si z
odraz .
- Ja te tego nie rozumiem - odezwa si smutno Andrej. - Czemu s y to ca e zabijanie? Wujek Matej jest ca kiem pozbawiony talentu w ka dej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chiara76.opx.pl
  • Copyright (c) 2009 Odebrali mi wszystkie siły, kiedy nauczyli mnie, że jestem nikim. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.