[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ko. Nagrodą za koszmarne życie, którego zaznała.
Jak ten człowiek śmie sądzić, że go zdradzała?!
- Ty Å‚obuzie! - WymierzyÅ‚a mężowi siarczysty po­
liczek.
Podniósł ręką. Przez chwilą myślała, że odwzajemni
uderzenie. Zaklął pod nosem i powoli opuścił ręką. Bez
słowa odwrócił się i ruszył w przeciwną stroną.
- Poczekaj! Wróć! - krzyknęła Aleksandra.
Jej słowa zginęły w poszumie wiatru. W bezsilnej wście-
130 " POTRÓJNE WESELE
kÅ‚oÅ›ci rzuciÅ‚a w odchodzÄ…cego męża kieliszkiem po szam­
panie.
A potem padÅ‚a na kolana, ukryÅ‚a twarz w dÅ‚oniach i za­
niosła się płaczem.
Blythe obudziÅ‚a siÄ™ nagle. DusiÅ‚y jÄ… Å‚zy. Gage natych­
miast otworzył oczy.
- Blythe? - Wyciągnął rękę i dotknął jej mokrej twarzy.
- Wszystko dobrze, kochanie. Musiałaś mieć zły sen.
- Och, Gage! - W poczuciu zagrożenia rzuciła się
w jego objęcia i przycisnęła policzek do umięśnionego
torsu. - Wszystko wydawaÅ‚o siÄ™ tak okropnie rzeczy­
wiste!
Po twarzy Blythe płynęły łzy. Uspokajającym gestem
Gage pogładził ją po włosach.
- Zniłaś o Aleksandrze - zgadł, a właściwie był tego
pewny.
- Czułam się tak, jakbym tam była. Na przyjęciu.
W noc, podczas której straciła życie. - Blythe drżała na
całym ciele.
- Nic dziwnego, że miaÅ‚aÅ› taki sen. ByÅ‚aÅ› pod wraże­
niem opowieści Nataszy.
- Nie rozumiesz. - Blythe popatrzyła przez łzy na Ga-
ge'a. - Wiem, o co się pokłócili.
- Natasza sÄ…dziÅ‚a, że o to, co Aleksandra robiÅ‚a w Ha­
wanie - przypomniał Gage. Odgarnął włosy z twarzy
Blythe i ucaÅ‚owaÅ‚ jÄ… w czoÅ‚o. Potem wargami musnÄ…Å‚ poli­
czek. I usta.
- Natasza miała rację. Patrick obwiniał żonę o to, że na
Kubie pracowała jako prostytutka. To jednak nie wszystko.
Aleksandra zaszła w ciążę.
- W protokole z autopsji nie było o tym mowy.
POTRÓJNE WESELE 131
- Ale to prawda.
- Miałaś koszmar senny. I tyle.
- Nie. Nic nie rozumiesz...
Gage chciał zakończyć tę bezsensowną rozmowę.
- Niedawno przeżyłaś silny stres. I sypiałaś niewiele.
Przez ostatnie dwie noce z mojej winy.
Blythe przywarÅ‚a do niego mocno. WtuliÅ‚a twarz w za­
głębienie ramienia. Gage zaczął się dekoncentrować. Była
taka ciepła, miękka...
- Kochanie, twoja podświadomość płata ci figle.
Podniosła wzrok. Miała poważny wyraz twarzy.
- Wszystko było niesamowicie realne, i to ja byłam na
miejscu Aleksandry.
- Zniło ci się.
- Powiedz, czy znasz okoliczności, w jakich ta kobieta
znalazła się na Kubie?
- Nie, ale...
- PrzekupiÅ‚a kapitana statku handlowego, żeby wy­
wiózÅ‚ jÄ… z Rosji. To byÅ‚a potworna podróż. Ten czÅ‚o­
wiek znęcał się nad nią i poniżał, wyżywał się seksualnie.
- Nie widzÄ…cym wzrokiem Blythe patrzyÅ‚a daleko w prze­
strzeń, - Dopiero gdy statek przybił do wybrzeża Kuby,
żeby wziąć transport trzciny cukrowej, kapitan wypuścił
mnie na pokład. Po raz pierwszy od wypłynięcia z Odessy.
Gage natychmiast zauważyÅ‚ zmianÄ™ w sposobie mówie­
nia Blythe.
- SÅ‚uchaj...-zaczÄ…Å‚.
- Po raz pierwszy w życiu - ciągnęła nieswoim głosem
- byłam naprawdę wolna. - Spojrzała na Gage'a. - Wy,
Amerykanie, nie macie pojęcia, co to słowo oznacza. -
Blythe mówiÅ‚a teraz z dziwnym akcentem. Rosyjskim, uz­
mysłowił sobie Gage. - Czułam się cudownie. Mimo że
132 " POTRÓJNE WESELE
w mieście było pełno ładnych kobiet, od razu znalazłam
pracÄ™. W kasynie. PrezentowaÅ‚am kostiumy kÄ…pielowe sta­
rym, bogatym mężczyznom, których oddech byÅ‚ przesiÄ…k­
nięty rumem i dymem cygar. Czasami robiłam więcej. To
co prostytutka.
Błythe podniosła głowę. Jej oczy świeciły dziwnym
blaskiem.
- Nie ma na Å›wiecie nic silniejszego niż pragnienie prze­
życia. Bogaci nie majÄ… o tym pojÄ™cia. - Gage jak zahipno­
tyzowany wpatrywaÅ‚ siÄ™ w Blythe. MiaÅ‚ przed sobÄ… Ale­
ksandrÄ™ Romanow. - Kiedy Walter Stern - mówiÅ‚a - po­
znaÅ‚ mnie w Hawanie, zapytaÅ‚, czy kiedyÅ› graÅ‚am na sce­
nie. Tym pytaniem bardzo mnie rozśmieszył. Jasne, że
grałam. Na swój sposób. W eleganckich apartamentach
najlepszego w Hawanie hotelu dla bogatych turystów. Mie­
wając jednego tylko widza. - Blythe utkwiła w Gage'u
oskarżycielskie spojrzenie. - Jak śmiesz zarzucać mi, że cię
zdradzaÅ‚am? Nie rozumiesz tego, co dziaÅ‚o siÄ™ po rewolu­
cji. Syty mężczyzna nigdy nie pojmie, co oznacza umiera­
nie z głodu. Mówiłeś, że mnie kochasz. Ale to nieprawda.
Wielbisz tylko gwiazdÄ™ z ekranu, a nie kobietÄ™ z krwi i ko­
ści, noszącą pod sercem twoje dziecko!
Gage był przerażony. Wzdrygnął się.
- Blythe. - WziÄ…Å‚ jÄ… w ramiona i potrzÄ…snÄ…Å‚. Raz, drugi,
trzeci. - Blythe, to ja, Gage.
Jego słowa przeniknęły do jej świadomości. Wyczuła,
jak bardzo jest zdenerwowany. Co więcej, przerażony.
- Gage? - Zamrugała gwałtownie. Raziło ją dzienne
światło. W pokoju robiło się jasno. Za oknem wschodziło
słońce.
PrzygarnÄ…Å‚ jÄ… mocno do siebie.
POTRÓJNE WESELE " 133
- Dziewczyno, przeraziÅ‚aÅ› mnie nie na żarty! - Ode­
tchnÄ…Å‚ z ulgÄ….
Pomyślała sobie, że to wielkie szczęście mieć przy sobie
tak wspaniałego mężczyznę. Dotknęła wargami jego ust.
Pragnęła udowodnić, jak bardzo go kocha. Jej ręce błądziły
po jego obnażonym ciele. DocieraÅ‚y wszÄ™dzie. Jak powie­
trza potrzebowała tego mężczyzny. Każdą cząstką swego
ciała.
Gage przestaÅ‚ nad sobÄ… panować. RoznamiÄ™tniony pie­
szczotami, oszalały z pożądania, wciągnął Blythe na siebie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chiara76.opx.pl
  • Copyright (c) 2009 Odebrali mi wszystkie siÅ‚y, kiedy nauczyli mnie, że jestem nikim. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.