[ Pobierz całość w formacie PDF ]
miejscu na wysokości serca, gdzie rosły ciemne
włosy.
Diana Palmer
Gabby machinalnym gestem zatopiła w nich
palce, czując, że nie może złapać tchu.
- O tak, prawda, jakie to przyjemne? - spytał
aksamitnym głosem, nie odrywając płonących oczu
od jej twarzy. - Choć nawet w połowie nie tak
przyjemne jak dla mnie. Tak długo o tym marzyłem,
przez tyle niekończących się nocy, o tym, aby
poczuć, jak mnie dotykasz. Jaki jestem w twoich
oczach, moja niewinna Gabby? Przerażam cię... czy
pociągam? Mów.
Czuła się odurzona bliskością jego ciała, jego
zapachem. Głaskała jego tors, obwodziła palcami
kontury żeber. Potem westchnęła i oparła mu głowę
na ramieniu.
- Pociągasz mnie - wyszeptała. - Czy naprawdę
musiałeś o to pytać? Och, Jacob! - Dotknęła go
mocniej, bardziej ponaglająco. -Jacob, chciałabym
robić takie bezwstydne rzeczy.
- Jakie? - spytał jeszcze ciszej. - Powiedz mi,
Gabby.
Nakrył rękami jej drobne dłonie.
- Nie skrzywdzę cię. Rób, na co m,asz ochotę.
To niesprawiedliwe, żeby miał nad nią taką
władzę, pomyślała, lecz była zbyt podniecona, aby
słuchać podszeptów rozsądku. Głaskała, go po piersi
i po plecach, po czym, kierujÄ…c siÄ™ instynktem,
którego istnienia dotąd nawet nie przeczuwała,
pochyliła się, rozchyliła usta i przycisnęła je do jego
ciepłej skóry.
Drgnęła, słysząc jego zdławiony jęk.
90 ZBUNTOWANA KOCHANKA
- Jakie to przyjemne - powiedział ochryple.
- Zrób to jeszcze raz.
Przysunęła się bliżej i pozwoliła, aby delikatnie
przytrzymał jej głowę i prowadził ją wszędzie
tam, gdzie chciał być całowany. Uczyła się jego
ciała w ciszy, którą przerywał jedynie jego przy
spieszony oddech. Nauczyła się niemało: że uwiel
bia, gdy ona ociera siÄ™ policzkiem o jego sutki,
lubi, gdy drażni je koniuszkiem języka, i pręży się
jak struna, gdy lekko przygryzała jego słoną od
potu skórę.
- To nie fair, Jacob - wyszeptała drżącym gło
sem. - Nie mogę ci tego robić, widzę, co się z tobą
dzieje.
Uciszył ją, dotykając dłonią jej ust.
- Ale ja tego chcę - zapewnił ją ochrypłym
szeptem.
- Ale wyglądasz, jakbym sprawiała ci ból...
- powiedziała z żalem.
- Niech boli - szeptał, pochylając się nad nią.
- To są cudowne męczarnie. Chciałbym, żebyś ty
też je poznała. Pozwól mi, żebym ci pokazał, jak to
jest, Gabby. Nie uwiodę cię, obiecuję, tylko pozwól
mi się dotknąć.
Przez cienki materiał koszuli poczuła ciepło je
go palców. Wrażenie to było wstrząsające i zara
zem bardzo przyjemne. Ze zdławionym okrzykiem
chwyciła go za rękę, próbując ją od siebie odsunąć.
- Siła przyzwyczajenia? - spytał z uśmiechem.
Zacisnęła palce na jego nadgarstku.
Diana Palmer 91
- Ja... Ja nigdy nie pozwoliłam, żeby ktoś...
- zaczęła, ale wpadł jej w słowo.
- Mnie pozwolisz.
Delikatnie otarł się policzkiem o jej policzek
i zastygł z ustami tuż przy jej ustach, owiewając ją
ciepłym oddechem. Potem złożył na nich lekki,
pełen czułości pocałunek.
Przez cały ten czas ciepłe palce nieprzerwanie
dotykały jej piersi, aż sutki jej stwardniały. Nie
uszło to uwadze J.D., któremu aż zabłysły oczy.
Naciągnął na jej plecach materiał nocnej koszuli
w taki sposób, aby opięła się na piersiach.
- Zobacz - powiedział, wskazując je nieznacz
nym ruchem głowy. - Wiesz, co to znaczy? Co
mówi twoje ciało?
Gabby z trudem łapała oddech.
- To znaczy... że cię pragnę - szepnęła.
- Tak.
Rozchylił wargi i koniuszkiem języka obrysował
kontur jej ust. Delikatnie przygryzł jej wargę
i uśmiechnął się, gdy obdarzyła go identyczną
pieszczotÄ….
- Jacob - szeptała, nieśmiało obejmując go za
szyjÄ™. - Jacob...
Mocniej przycisnęła się do niego biodrami i na
gle znieruchomiała.
- Język ciała - powiedział, ponownie zmuszając
ją do rozchylenia ust. - A teraz słuchaj: zdejmę
z ciebie tÄ™ koszulÄ™ i na chwilÄ™ ciÄ™ obejmÄ™, a potem
uciekam stąd czym prędzej, zanim przez ciebie
ZBUNTOWANA KOCHANKA
92
zwariuję. Nie wiem, co mnie czeka jutro w dżungli,
więc chciałbym ze sobą zabrać choć jedno piękne
wspomnienie. Rozumiesz mnie?
Rozumiała. Równie dobrze jak to, że jest w nim
zakochana. Inaczej nigdy by mu na to nie pozwo
liła.
Czuła, jak J.D. rozpina jej koszulę, ale nie opuś
ciła wzroku. Chciała widzieć jego twarz, na zawsze
zapamiętać wyraz, który malował się na niej w tej
chwili. Na wypadek, gdyby cokolwiek miało mu się
stać.
Zsunął jej koszulę z ramion. Gdy materiał mięk
ko sfrunął na podłogę, poczuła, na nagiej skórze
chłodny powiew. J.D. przez moment wpatrywał się
w niÄ… roziskrzonym wzrokiem, a potem przyciÄ…gnÄ…Å‚
ją do siebie. Jej ciało zareagowało natychmiast.
- Do końca moich dni nie zapomnę, jakie to
uczucie trzymać cię w ramionach - powiedział
cicho. - A teraz pocałuj mnie ostatni raz.
Niczego nie pragnęła bardziej, toteż nie zawahała
się ani chwili. Namiętnie, bez cienia wstydu pocało
wała go w usta, a potem objęła go najmocniej, jak
tylko umiała. Przez dłuższą chwilę stali przytuleni.
Nagle J.D. rozdzierajÄ…co westchnÄ…Å‚, jak gdyby mia
ło mu zaraz pęknąć serce. Tulił ją coraz mocniej,
całował coraz brutalniej, coraz śmielej wnikał języ
kiem wjej ciepłe usta, nie zdając sobie sprawy, że
zaczyna sprawiać jej ból. Gdy w końcu puścił ją
i odsunął na odległość ręki, była odurzona, obolała
i zachwycona.
Diana Palmer 93
Schylił się po leżącą na podłodze nocną koszulę,
po czym bez słowa włożył ją na Gabby.
- Warto za to umrzeć - szepnął, patrząc na jej
błyszczące oczy, opuchnięte usta i wypieki na
policzkach. - Boże, jakaś ty słodka.
- Jacob, nie idz do tej dżungli - poprosiła.
- MuszÄ™.
Zgarnął swoje ubranie z krzesła przy łóżku, gdzie
rzucił je niedbale, gdy wczoraj kładł się spać.
- Jesteś prawnikiem - powiedziała, ocierając
łzy, i zrezygnowana usiadła na skraju łóżka. Potem
znowu podniosła na niego przerażone oczy. - Nie
żołnierzem.
- Ale nim byłem, skarbie - odparł, wciągając
spodnie.
Włożył koszulę od munduru, a potem, zapinając
guziki, posłał Gabby mroczne, zagadkowe spojrze
nie.
- Jeszcze się nie domyśliłaś?
- A czego się miałam domyślić?
WepchnÄ…Å‚ koszulÄ™ w spodnie.
- W jednostkach specjalnych przesłużyłem tyl
ko trzy lata. Zaciągnąłem się, mając osiemnaście
lat.
Policzyła szybko.
- Czyli wystąpiłeś, kiedy miałeś dwadzieścia
jeden.
- Owszem. Ale na studnia poszedłem dopiero
jako dwudziestopięciolatek.
Wpatrzyła się w niego, nic z tego nie rozumiejąc.
94 ZBUNTOWANA KOCHANKA
- Chcesz powiedzieć, że przez te cztery lata
zajmowałeś się czymś innym?
- Tak. - Spokojnie odwzajemnił jej spojrzenie.
- Byłem najemnikiem. Przez większość tego czasu
dowodziłem oddziałem, do którego należał Sierżant
i cala reszta, podczas najbardziej bezwzględnych
małych rewolt, jakie oglądał cywilizowany świat.
ROZDZIAA PITY
Wpatrywała się w niego, jak gdyby zobaczyła go [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl chiara76.opx.pl
miejscu na wysokości serca, gdzie rosły ciemne
włosy.
Diana Palmer
Gabby machinalnym gestem zatopiła w nich
palce, czując, że nie może złapać tchu.
- O tak, prawda, jakie to przyjemne? - spytał
aksamitnym głosem, nie odrywając płonących oczu
od jej twarzy. - Choć nawet w połowie nie tak
przyjemne jak dla mnie. Tak długo o tym marzyłem,
przez tyle niekończących się nocy, o tym, aby
poczuć, jak mnie dotykasz. Jaki jestem w twoich
oczach, moja niewinna Gabby? Przerażam cię... czy
pociągam? Mów.
Czuła się odurzona bliskością jego ciała, jego
zapachem. Głaskała jego tors, obwodziła palcami
kontury żeber. Potem westchnęła i oparła mu głowę
na ramieniu.
- Pociągasz mnie - wyszeptała. - Czy naprawdę
musiałeś o to pytać? Och, Jacob! - Dotknęła go
mocniej, bardziej ponaglająco. -Jacob, chciałabym
robić takie bezwstydne rzeczy.
- Jakie? - spytał jeszcze ciszej. - Powiedz mi,
Gabby.
Nakrył rękami jej drobne dłonie.
- Nie skrzywdzę cię. Rób, na co m,asz ochotę.
To niesprawiedliwe, żeby miał nad nią taką
władzę, pomyślała, lecz była zbyt podniecona, aby
słuchać podszeptów rozsądku. Głaskała, go po piersi
i po plecach, po czym, kierujÄ…c siÄ™ instynktem,
którego istnienia dotąd nawet nie przeczuwała,
pochyliła się, rozchyliła usta i przycisnęła je do jego
ciepłej skóry.
Drgnęła, słysząc jego zdławiony jęk.
90 ZBUNTOWANA KOCHANKA
- Jakie to przyjemne - powiedział ochryple.
- Zrób to jeszcze raz.
Przysunęła się bliżej i pozwoliła, aby delikatnie
przytrzymał jej głowę i prowadził ją wszędzie
tam, gdzie chciał być całowany. Uczyła się jego
ciała w ciszy, którą przerywał jedynie jego przy
spieszony oddech. Nauczyła się niemało: że uwiel
bia, gdy ona ociera siÄ™ policzkiem o jego sutki,
lubi, gdy drażni je koniuszkiem języka, i pręży się
jak struna, gdy lekko przygryzała jego słoną od
potu skórę.
- To nie fair, Jacob - wyszeptała drżącym gło
sem. - Nie mogę ci tego robić, widzę, co się z tobą
dzieje.
Uciszył ją, dotykając dłonią jej ust.
- Ale ja tego chcę - zapewnił ją ochrypłym
szeptem.
- Ale wyglądasz, jakbym sprawiała ci ból...
- powiedziała z żalem.
- Niech boli - szeptał, pochylając się nad nią.
- To są cudowne męczarnie. Chciałbym, żebyś ty
też je poznała. Pozwól mi, żebym ci pokazał, jak to
jest, Gabby. Nie uwiodę cię, obiecuję, tylko pozwól
mi się dotknąć.
Przez cienki materiał koszuli poczuła ciepło je
go palców. Wrażenie to było wstrząsające i zara
zem bardzo przyjemne. Ze zdławionym okrzykiem
chwyciła go za rękę, próbując ją od siebie odsunąć.
- Siła przyzwyczajenia? - spytał z uśmiechem.
Zacisnęła palce na jego nadgarstku.
Diana Palmer 91
- Ja... Ja nigdy nie pozwoliłam, żeby ktoś...
- zaczęła, ale wpadł jej w słowo.
- Mnie pozwolisz.
Delikatnie otarł się policzkiem o jej policzek
i zastygł z ustami tuż przy jej ustach, owiewając ją
ciepłym oddechem. Potem złożył na nich lekki,
pełen czułości pocałunek.
Przez cały ten czas ciepłe palce nieprzerwanie
dotykały jej piersi, aż sutki jej stwardniały. Nie
uszło to uwadze J.D., któremu aż zabłysły oczy.
Naciągnął na jej plecach materiał nocnej koszuli
w taki sposób, aby opięła się na piersiach.
- Zobacz - powiedział, wskazując je nieznacz
nym ruchem głowy. - Wiesz, co to znaczy? Co
mówi twoje ciało?
Gabby z trudem łapała oddech.
- To znaczy... że cię pragnę - szepnęła.
- Tak.
Rozchylił wargi i koniuszkiem języka obrysował
kontur jej ust. Delikatnie przygryzł jej wargę
i uśmiechnął się, gdy obdarzyła go identyczną
pieszczotÄ….
- Jacob - szeptała, nieśmiało obejmując go za
szyjÄ™. - Jacob...
Mocniej przycisnęła się do niego biodrami i na
gle znieruchomiała.
- Język ciała - powiedział, ponownie zmuszając
ją do rozchylenia ust. - A teraz słuchaj: zdejmę
z ciebie tÄ™ koszulÄ™ i na chwilÄ™ ciÄ™ obejmÄ™, a potem
uciekam stąd czym prędzej, zanim przez ciebie
ZBUNTOWANA KOCHANKA
92
zwariuję. Nie wiem, co mnie czeka jutro w dżungli,
więc chciałbym ze sobą zabrać choć jedno piękne
wspomnienie. Rozumiesz mnie?
Rozumiała. Równie dobrze jak to, że jest w nim
zakochana. Inaczej nigdy by mu na to nie pozwo
liła.
Czuła, jak J.D. rozpina jej koszulę, ale nie opuś
ciła wzroku. Chciała widzieć jego twarz, na zawsze
zapamiętać wyraz, który malował się na niej w tej
chwili. Na wypadek, gdyby cokolwiek miało mu się
stać.
Zsunął jej koszulę z ramion. Gdy materiał mięk
ko sfrunął na podłogę, poczuła, na nagiej skórze
chłodny powiew. J.D. przez moment wpatrywał się
w niÄ… roziskrzonym wzrokiem, a potem przyciÄ…gnÄ…Å‚
ją do siebie. Jej ciało zareagowało natychmiast.
- Do końca moich dni nie zapomnę, jakie to
uczucie trzymać cię w ramionach - powiedział
cicho. - A teraz pocałuj mnie ostatni raz.
Niczego nie pragnęła bardziej, toteż nie zawahała
się ani chwili. Namiętnie, bez cienia wstydu pocało
wała go w usta, a potem objęła go najmocniej, jak
tylko umiała. Przez dłuższą chwilę stali przytuleni.
Nagle J.D. rozdzierajÄ…co westchnÄ…Å‚, jak gdyby mia
ło mu zaraz pęknąć serce. Tulił ją coraz mocniej,
całował coraz brutalniej, coraz śmielej wnikał języ
kiem wjej ciepłe usta, nie zdając sobie sprawy, że
zaczyna sprawiać jej ból. Gdy w końcu puścił ją
i odsunął na odległość ręki, była odurzona, obolała
i zachwycona.
Diana Palmer 93
Schylił się po leżącą na podłodze nocną koszulę,
po czym bez słowa włożył ją na Gabby.
- Warto za to umrzeć - szepnął, patrząc na jej
błyszczące oczy, opuchnięte usta i wypieki na
policzkach. - Boże, jakaś ty słodka.
- Jacob, nie idz do tej dżungli - poprosiła.
- MuszÄ™.
Zgarnął swoje ubranie z krzesła przy łóżku, gdzie
rzucił je niedbale, gdy wczoraj kładł się spać.
- Jesteś prawnikiem - powiedziała, ocierając
łzy, i zrezygnowana usiadła na skraju łóżka. Potem
znowu podniosła na niego przerażone oczy. - Nie
żołnierzem.
- Ale nim byłem, skarbie - odparł, wciągając
spodnie.
Włożył koszulę od munduru, a potem, zapinając
guziki, posłał Gabby mroczne, zagadkowe spojrze
nie.
- Jeszcze się nie domyśliłaś?
- A czego się miałam domyślić?
WepchnÄ…Å‚ koszulÄ™ w spodnie.
- W jednostkach specjalnych przesłużyłem tyl
ko trzy lata. Zaciągnąłem się, mając osiemnaście
lat.
Policzyła szybko.
- Czyli wystąpiłeś, kiedy miałeś dwadzieścia
jeden.
- Owszem. Ale na studnia poszedłem dopiero
jako dwudziestopięciolatek.
Wpatrzyła się w niego, nic z tego nie rozumiejąc.
94 ZBUNTOWANA KOCHANKA
- Chcesz powiedzieć, że przez te cztery lata
zajmowałeś się czymś innym?
- Tak. - Spokojnie odwzajemnił jej spojrzenie.
- Byłem najemnikiem. Przez większość tego czasu
dowodziłem oddziałem, do którego należał Sierżant
i cala reszta, podczas najbardziej bezwzględnych
małych rewolt, jakie oglądał cywilizowany świat.
ROZDZIAA PITY
Wpatrywała się w niego, jak gdyby zobaczyła go [ Pobierz całość w formacie PDF ]