[ Pobierz całość w formacie PDF ]
matce i znów obudziła się z krzykiem, jak niegdyś. W następnej chwili do pokoju wpadł
Chris, narzucając w biegu szlafrok.
- Co się dzieje? Hej. ty przecież jesteś cała mokra od potu!
- Nic mi nie jest, miałam tylko zły sen. Możesz mi przynieść coś do picia? - wyszeptała
z trudem. Miała dziwnie suche gardło i spieczone usta.
Wrócił po chwili ze szklanką wody i przysiadł na brzegu łóżka.
- O czym był ten sen?
- Nie pamiętam - odparła szybko. Zbyt szybko jednak, gdyż Chris natychmiast odgadł,
że skłamała.
- Nie chcesz się tym ze mną podzielić
- Nie chcę się dzielić z tobą niczym.
- Przecież sypiasz ze mną - przypomniał jej.
- Ale nic poza tym - zakończyła twardo.
Rano czuła się tak fatalnie, że Chris nawet się z nią nie konsultował w sprawie wezwania
doktora, tylko natychmiast sięgnął po słuchawkę. Lekarz przybył bardzo szybko, starannie
zbadał Tiffany i orzekł, że złapała wyjątkowo złośliwą grypę.
- Przez co najmniej tydzień proszę w ogóle nie wychodzić z łóżka i nie brać żadnych
tabletek, z wyjątkiem tych antybiotyków, klóre pani przepiszę. - Zwrócił się do Chrisa: - Czy
pan będzie w stanie zająć się pańską...
- ...dziewczyną? Tak. oczywiście. Bez problemu mogę pracować w domu.
Mimo protestów Tiffany, zajmował się nią przez całe dwa tygodnie jej choroby, co ją
niewymownie złościło. Podejrzewała, że robił to lylko dlatego, że sprawiało mu satysfakcję,
iż jest zupełnie bezradna i całkowicie zdana na jego łaskę. Musiał też czerpać erotyczną
przyjemność z kąpania jej. z dotykania jej gorącej skóry przy codziennym przebieraniu. i
czesania jej włosów... Przecież nie było innych powodów, dla których zachowywał sie tak.
jak sie zachowywał?
Po tych dwóch tygodniach zdecydował się wrócić do sypialni na noc. Był tak niewymownie
troskliwy i delikatny, że Tiffany poczuła się zupełnie wytrącona z równowagi. Nikt jej jeszcze
tak nie dotykał, jakby była z kruchej porcelany, nikt jej tak czule nie głaskał, nikt nie
obsypywał deszczem niezwykle lekkich pocałunków, szepcząc przy tym jakieś niezrozumiale
słowa. Tak mógłby się zachowywać' maż albo kochanek, ale z całą pewnością nie człowiek,
który po prostu kupił jej ciało. Tiffany zupełnie nie wiedziała, co o tym wszystkim myśleć, aż
wreszcie zdenerwowała się i zapytała wprost:
- Chcesz mnie w końcu, czy nie?
Oczywiście, że chciał, czego nie omieszkał jej natychmiast udowodnić...
Następnego dnia, gdy tylko zostawił ją samą. natychmiast sięgnęła po schowane listy.
Najpierw uważniej przestudiowała dokument dotyczący Franceski, Człowiek, który wyrzekł
się dalszej znajomości z nią, nazywał się Andy Sims. Cóż. nie postąpił najuczciwiej. ale
przynajmniej mądrze zrobił. Gdyby się ożenił z tą rozwydrzoną pięknością, która miała
najwyrazniej przewrócone w głowie, to nie miałby lekkiego życia. Wiecznie by kaprysiła,
żądała nowych ubrań i drogocennej biżuterii, które to rzeczy najwyrazniej kochała, sądząc po
jej wyglądzie.
Tiffany sięgnęła następnie po listy do CaIu ma. One również pochodziły sprzed kilku lat i jak
trafnie odgadła, były pisane przez kobietę. Wynikało z nich. że owa dama była bardzo w nim
zakochana i ogromnie żałowała, że musieli się rozstać ze względu na niejakiego Simona.
Prawdopodobnie ów Simon był mężem rzeczonej damy. Ostatni list zaś zawierał taką
wiadomość, ze Tiffany się zachłysnęła z wrażenia.
Wszystko wskazywało na to. że nieznajoma spodziewała się dziecka Caluma. co wszelako
zamierzała ukryć przed innymi i udawać, ze to dziecko jej męża! No. proszę, ładne rzeczy
rodzina Brodcyów' ma na sumieniu. Zwłaszcza Calum. który próbował prezentować tak
szalenie wysoki poziom moralny. Ha. świętoszek się znalazł!
Dostaliby niezłą nauczkę, gdyby to wszystko przedostało się do wiadomości publicznej.
Przestaliby wreszcie zadzierać nosa. Każda portugalska gazeta zachłannie rzuciłaby się na
taki material. a z kolei Brodeyowic zapłaciliby każdą cenę za nieopublikowanie go. Mogła
mieć ich w garści. Mogła zażądać dowolnej sumy za milczenie i musieliby zrobić wszystko,
czego by tylko chciała. Mogła tez napisać artykuł, opublikować te rewelacje i zemścić się za
to. że traktowali ją jak gorszą od nich. Tylko dlatego, że była biedna.
Jednakże uczucie lojalności wobec Chrisa przeważyło. Zawarli umowę, z której się uczciwie
wywiązywał. Od początku wiedziała, czego będzie od niej żądał w zamian i nie mogła
narzekać, ze egzekwuje swoje prawa. Właściwie nie miała powodu, by zadawać mu ból. Nie
miała też na to ochoty. Schowała więc kompromitujące listy, wiedząc, że przy najbliższej
okazji podrzuci je z powrotem do sejfu.
Następnego dnia zadzwonil telefon. Ponieważ Chris akurat brał prysznic, odebrała Tiffany.
Gdy się odezwała, przez chwilę w słuchawce panowało głuche milczenie.
- Chcę rozmawiać z Chrisem - odezwała się wreszcie lodowatym tonem Francesca.
- Poproś ładnie, to może z nim porozmawiasz odparowała Tiffany.
- Jest w ogóle w domu. czy go nie ma?
- Jest.
- To przestań się wygłupiać i daj mi go.
- Czy ty nie znasz słowa proszę"? - spytała nieco już nieprzyjemnym głosem Tiffany,
która powoli zaczynała tracić cierpliwość.
- Znam, ale ani mi w głowie używać go wobec takiej jak ty. Czemu ty się wreszcie od
niego nie odczepisz? Rujnujesz mu życie, reputację i karierę!
- Ja mu rujnuję życie? - przerwała- z niedowierzaniem Tiffany
- A co. może nie. Opętałaś mojego kuzyna bez reszty, ty wyrachowana, kłamliwa...
- Tylko bez wyzwisk, dobrze? - przerwała ostrzegawczym tonem.
- Będę cię nazywać, jak mi się podoba! Zawołaj wreszcie Chrisa i przestań mnie
denerwować.
- Jak mnie poprosisz - oznajmiła twardo Tiffany.
- Małpa! - krzyknęła dziwnie histerycznie Francesca i rzuciła słuchawkę.
Za pół godziny zadzwoniła ponownie, ale tym razem odebrał Chris. Porozmawiał przez
chwilę, umówił się na spotkanie, zanotował to sobie na kartce, po czym odłożył słuchawkę.
- Słyszałem, że znów wystąpiła między wami drobna różnica
zdań - zauważył.
Tiffany zaśmiała się niewesoło.
- Odniosłam wrażenie, że coś ją gryzie i że wyżywa się na każdym, kto jej się nawinie
pod rękę. Słuchaj, czy ona kochała swojego męża. jak za niego wychodziła?
- Czemu pytasz?
- A. tak jakoś. Może żałuje. że się rozwiodła, jest sfrustrowana i dlatego bywa czasem
nie do wytrzymania.
Podszedł do barku i sięgnął po butelkę martini.
- Nie sądzę. Już po roku było widać, że nic z tego nie wyjdzie i że najlepiej będzie, jak
się rozejdą. Francesca bardzo się starała ocalić to małżeństwo, ale nie miała szans.
- Może dlatego, że nie kochała swojego męża? Może poślubiła go tylko dlatego, że nie
wyszło jej z kimś innym? - spytała niewinnym głosem.
Podał jej pełną szklaneczkę i usiadł wygodnie na kanapie.
- A skąd ja mam to wiedzieć? Pewnie kiedyś rzeczywiście się w kimś durzyła, każdy z
nas przez to przeszedł. .
Znała go już na tyle. że widziała, że nie próbował jej oszukać. Nic więc nie wiedział o tej
śmierdzącej sprawie, tylko Calum był w to zamieszany. Co wcale nie oznaczało, że Chris był
święty. Ciekawe, jaki sekret on z kolei ukrywa? Usiadła obok niego i przyjrzała mu się
uważnie.
- Ty też się w kimś durzyłeś?
- Jasne, i to nieraz. A ty nie?
Zamiast udzielić mu odpowiedzi, dalej drążyła temat:
- A czy byłeś kiedyś tak naprawdę zakochany?
Z zakłopotaniem zaczął obracać w dłoniach pustą szklankę. Tiffany poczuła się
zaintrygowana.
- Mmm? - mruknęła zachęcająco.
Na jego twarzy pojawił się smutny uśmiech.
- Raz byłem na najlepszej drodze, ale ona wyszła za innego. Co gorsza, tym innym był
mój kuzyn Lennox, z którym sam ją poznałem.
- Ach. mówisz o Stelli, tej dziewczynie w ciąży! [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl chiara76.opx.pl
matce i znów obudziła się z krzykiem, jak niegdyś. W następnej chwili do pokoju wpadł
Chris, narzucając w biegu szlafrok.
- Co się dzieje? Hej. ty przecież jesteś cała mokra od potu!
- Nic mi nie jest, miałam tylko zły sen. Możesz mi przynieść coś do picia? - wyszeptała
z trudem. Miała dziwnie suche gardło i spieczone usta.
Wrócił po chwili ze szklanką wody i przysiadł na brzegu łóżka.
- O czym był ten sen?
- Nie pamiętam - odparła szybko. Zbyt szybko jednak, gdyż Chris natychmiast odgadł,
że skłamała.
- Nie chcesz się tym ze mną podzielić
- Nie chcę się dzielić z tobą niczym.
- Przecież sypiasz ze mną - przypomniał jej.
- Ale nic poza tym - zakończyła twardo.
Rano czuła się tak fatalnie, że Chris nawet się z nią nie konsultował w sprawie wezwania
doktora, tylko natychmiast sięgnął po słuchawkę. Lekarz przybył bardzo szybko, starannie
zbadał Tiffany i orzekł, że złapała wyjątkowo złośliwą grypę.
- Przez co najmniej tydzień proszę w ogóle nie wychodzić z łóżka i nie brać żadnych
tabletek, z wyjątkiem tych antybiotyków, klóre pani przepiszę. - Zwrócił się do Chrisa: - Czy
pan będzie w stanie zająć się pańską...
- ...dziewczyną? Tak. oczywiście. Bez problemu mogę pracować w domu.
Mimo protestów Tiffany, zajmował się nią przez całe dwa tygodnie jej choroby, co ją
niewymownie złościło. Podejrzewała, że robił to lylko dlatego, że sprawiało mu satysfakcję,
iż jest zupełnie bezradna i całkowicie zdana na jego łaskę. Musiał też czerpać erotyczną
przyjemność z kąpania jej. z dotykania jej gorącej skóry przy codziennym przebieraniu. i
czesania jej włosów... Przecież nie było innych powodów, dla których zachowywał sie tak.
jak sie zachowywał?
Po tych dwóch tygodniach zdecydował się wrócić do sypialni na noc. Był tak niewymownie
troskliwy i delikatny, że Tiffany poczuła się zupełnie wytrącona z równowagi. Nikt jej jeszcze
tak nie dotykał, jakby była z kruchej porcelany, nikt jej tak czule nie głaskał, nikt nie
obsypywał deszczem niezwykle lekkich pocałunków, szepcząc przy tym jakieś niezrozumiale
słowa. Tak mógłby się zachowywać' maż albo kochanek, ale z całą pewnością nie człowiek,
który po prostu kupił jej ciało. Tiffany zupełnie nie wiedziała, co o tym wszystkim myśleć, aż
wreszcie zdenerwowała się i zapytała wprost:
- Chcesz mnie w końcu, czy nie?
Oczywiście, że chciał, czego nie omieszkał jej natychmiast udowodnić...
Następnego dnia, gdy tylko zostawił ją samą. natychmiast sięgnęła po schowane listy.
Najpierw uważniej przestudiowała dokument dotyczący Franceski, Człowiek, który wyrzekł
się dalszej znajomości z nią, nazywał się Andy Sims. Cóż. nie postąpił najuczciwiej. ale
przynajmniej mądrze zrobił. Gdyby się ożenił z tą rozwydrzoną pięknością, która miała
najwyrazniej przewrócone w głowie, to nie miałby lekkiego życia. Wiecznie by kaprysiła,
żądała nowych ubrań i drogocennej biżuterii, które to rzeczy najwyrazniej kochała, sądząc po
jej wyglądzie.
Tiffany sięgnęła następnie po listy do CaIu ma. One również pochodziły sprzed kilku lat i jak
trafnie odgadła, były pisane przez kobietę. Wynikało z nich. że owa dama była bardzo w nim
zakochana i ogromnie żałowała, że musieli się rozstać ze względu na niejakiego Simona.
Prawdopodobnie ów Simon był mężem rzeczonej damy. Ostatni list zaś zawierał taką
wiadomość, ze Tiffany się zachłysnęła z wrażenia.
Wszystko wskazywało na to. że nieznajoma spodziewała się dziecka Caluma. co wszelako
zamierzała ukryć przed innymi i udawać, ze to dziecko jej męża! No. proszę, ładne rzeczy
rodzina Brodcyów' ma na sumieniu. Zwłaszcza Calum. który próbował prezentować tak
szalenie wysoki poziom moralny. Ha. świętoszek się znalazł!
Dostaliby niezłą nauczkę, gdyby to wszystko przedostało się do wiadomości publicznej.
Przestaliby wreszcie zadzierać nosa. Każda portugalska gazeta zachłannie rzuciłaby się na
taki material. a z kolei Brodeyowic zapłaciliby każdą cenę za nieopublikowanie go. Mogła
mieć ich w garści. Mogła zażądać dowolnej sumy za milczenie i musieliby zrobić wszystko,
czego by tylko chciała. Mogła tez napisać artykuł, opublikować te rewelacje i zemścić się za
to. że traktowali ją jak gorszą od nich. Tylko dlatego, że była biedna.
Jednakże uczucie lojalności wobec Chrisa przeważyło. Zawarli umowę, z której się uczciwie
wywiązywał. Od początku wiedziała, czego będzie od niej żądał w zamian i nie mogła
narzekać, ze egzekwuje swoje prawa. Właściwie nie miała powodu, by zadawać mu ból. Nie
miała też na to ochoty. Schowała więc kompromitujące listy, wiedząc, że przy najbliższej
okazji podrzuci je z powrotem do sejfu.
Następnego dnia zadzwonil telefon. Ponieważ Chris akurat brał prysznic, odebrała Tiffany.
Gdy się odezwała, przez chwilę w słuchawce panowało głuche milczenie.
- Chcę rozmawiać z Chrisem - odezwała się wreszcie lodowatym tonem Francesca.
- Poproś ładnie, to może z nim porozmawiasz odparowała Tiffany.
- Jest w ogóle w domu. czy go nie ma?
- Jest.
- To przestań się wygłupiać i daj mi go.
- Czy ty nie znasz słowa proszę"? - spytała nieco już nieprzyjemnym głosem Tiffany,
która powoli zaczynała tracić cierpliwość.
- Znam, ale ani mi w głowie używać go wobec takiej jak ty. Czemu ty się wreszcie od
niego nie odczepisz? Rujnujesz mu życie, reputację i karierę!
- Ja mu rujnuję życie? - przerwała- z niedowierzaniem Tiffany
- A co. może nie. Opętałaś mojego kuzyna bez reszty, ty wyrachowana, kłamliwa...
- Tylko bez wyzwisk, dobrze? - przerwała ostrzegawczym tonem.
- Będę cię nazywać, jak mi się podoba! Zawołaj wreszcie Chrisa i przestań mnie
denerwować.
- Jak mnie poprosisz - oznajmiła twardo Tiffany.
- Małpa! - krzyknęła dziwnie histerycznie Francesca i rzuciła słuchawkę.
Za pół godziny zadzwoniła ponownie, ale tym razem odebrał Chris. Porozmawiał przez
chwilę, umówił się na spotkanie, zanotował to sobie na kartce, po czym odłożył słuchawkę.
- Słyszałem, że znów wystąpiła między wami drobna różnica
zdań - zauważył.
Tiffany zaśmiała się niewesoło.
- Odniosłam wrażenie, że coś ją gryzie i że wyżywa się na każdym, kto jej się nawinie
pod rękę. Słuchaj, czy ona kochała swojego męża. jak za niego wychodziła?
- Czemu pytasz?
- A. tak jakoś. Może żałuje. że się rozwiodła, jest sfrustrowana i dlatego bywa czasem
nie do wytrzymania.
Podszedł do barku i sięgnął po butelkę martini.
- Nie sądzę. Już po roku było widać, że nic z tego nie wyjdzie i że najlepiej będzie, jak
się rozejdą. Francesca bardzo się starała ocalić to małżeństwo, ale nie miała szans.
- Może dlatego, że nie kochała swojego męża? Może poślubiła go tylko dlatego, że nie
wyszło jej z kimś innym? - spytała niewinnym głosem.
Podał jej pełną szklaneczkę i usiadł wygodnie na kanapie.
- A skąd ja mam to wiedzieć? Pewnie kiedyś rzeczywiście się w kimś durzyła, każdy z
nas przez to przeszedł. .
Znała go już na tyle. że widziała, że nie próbował jej oszukać. Nic więc nie wiedział o tej
śmierdzącej sprawie, tylko Calum był w to zamieszany. Co wcale nie oznaczało, że Chris był
święty. Ciekawe, jaki sekret on z kolei ukrywa? Usiadła obok niego i przyjrzała mu się
uważnie.
- Ty też się w kimś durzyłeś?
- Jasne, i to nieraz. A ty nie?
Zamiast udzielić mu odpowiedzi, dalej drążyła temat:
- A czy byłeś kiedyś tak naprawdę zakochany?
Z zakłopotaniem zaczął obracać w dłoniach pustą szklankę. Tiffany poczuła się
zaintrygowana.
- Mmm? - mruknęła zachęcająco.
Na jego twarzy pojawił się smutny uśmiech.
- Raz byłem na najlepszej drodze, ale ona wyszła za innego. Co gorsza, tym innym był
mój kuzyn Lennox, z którym sam ją poznałem.
- Ach. mówisz o Stelli, tej dziewczynie w ciąży! [ Pobierz całość w formacie PDF ]