[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kiwali stratę pobratymców i znakomitych rzemieślników, szarpiąc swoje brody
i zawodząc; długo też naradzali się, układając plany zemsty. Podobno zwracali się
do Belegostu o pomoc, lecz współplemieńcy odmówili udziału w wyprawie wo-
jennej i próbowali mieszkańców Nogrodu skłonić do zaniechania odwetu; lecz ci
byli nieugięci i wkrótce potem z Nogrodu ruszyła wielka armia i przeprawiwszy
się przez Gelion pomaszerowała na zachód przez Beleriand.
W Doriath nastąpiły wielkie zmiany. Meliana długo siedziała w milczeniu
przy zwłokach króla Thingola, wracając myślą do lat opromienionych światłem
gwiazd i pierwszego z nim spotkania przed wiekami w rozśpiewanym od słowi-
ków lesie Nan Elmoth; wiedziała, że rozstanie z Thingolem jest zapowiedzią innej
jeszcze dotkliwszej rozłąki i że się zbliża koniec Doriathu. Meliana bowiem, za-
liczana do Majarów, miała boskie przymioty Valarów, toteż rozporządzała wielką
władzą i mądrością; z miłości do Elwego Singollo przyoblekła postać Pierworod-
nych Dzieci Iluvatara, a przez małżeństwo z elfem przyjęła cielesne więzy i oko-
wy Ardy. W tej postaci urodziła Thingolowi córkę, Luthien Tinuviel, i uzyskała
władzę nad substancją Ardy, dzięki czemu Obręcz Meliany przez długie wieki
chroniła Doriath od zewnętrznego zła. Lecz teraz Thingol leżał martwy, duch jego
odszedł do siedzib Mandosa, a śmierć męża oznaczała dla Meliany wielki prze-
łom. Moc jej została podówczas zdjęta z lasów Neldoreth i Region, zaczarowana
rzeka Esgalduina zaczęła odtąd śpiewać innym głosem, a granice Doriathu otwar-
ły się przed nieprzyjaciółmi.
Od tej godziny Meliana nie rozmawiała z nikim prócz Mablunga, którego pro-
217
siła, aby strzegł Silmarila i aby co prędzej posłał wezwanie do Berena i Luthien,
mieszkających w Ossiriandzie; potem Meliana zniknęła ze Zródziemia, odeszła do
krainy Valarów za zachodnie morze, aby rozpamiętywać przeżyte smutki w ogro-
dach Lorien, które niegdyś zamieszkiwała; nie będzie też o niej więcej mowy
w naszej opowieści.
Tak się więc stało, że wojska Naugrimów przeprawiwszy się przez Aros we-
szły bez przeszkód w lasy Doriathu i nikt im się nie przeciwstawił, były bowiem
liczne i bojowe, podczas gdy dowódcy Elfów Szarych, pełni wątpliwości, zroz-
paczeni, przerzucali swoje oddziały to tu, to tam  bez sensu. Krasnoludowie
natomiast zmierzali prosto do celu, przeszli po wielkim moście do bram Mene-
grothu i wkroczyli do grodu. Wśród wszystkich smutnych wydarzeń Dawnych
Dni te, które tutaj nastąpiły, najbardziej godne są ubolewania, bo w Tysiącu Grot
rozegrała się bitwa, w której poległo wielu elfów i krasnoludów. Zwycięscy kra-
snoludowie splądrowali i złupili dwór Thingola. Mablung Twardoręki padł u pro-
gu skarbca, gdzie przechowywano Nauglamir, a napastnicy zabrali Silmaril.
Beren i Luthien mieszkali jeszcze podówczas na Zielonej Wyspie, Tol Galen,
pośrodku rzeki Aduranty, najdalej na południe wysuniętego dopływu, który biegł
z gór Ered Lindon do Gelionu.
Ich syn, Dior Eluchil, miał za żonę Nimloth, krewną Keleborna, księcia Do-
riathu, poślubionego z panią Galadrielą. Synowie Diora i Nimloth nazywali się
Elured i Elurin; córka zaś miała na imię Elwinga, co znaczy Gwiezdny Pył, po-
nieważ urodziła się w gwiezdzistą noc, gdy drobne krople wody rozpylonej nad
kaskadą Lanthir Lamath koło domu Diora iskrzyły się odblaskiem gwiazd.
W tym czasie rozeszła się szybko wieść, że znaczny zastęp krasnoludów
w wojennym rynsztunku zeszedł z gór i po Kamiennej Grobli przeprawił się na za-
chodni brzeg Gelionu. Pogłoski te dotarły też do uszu Berena i Luthien, a wkrótce
potem przybył wysłaniec z Doriathu z wieścią o nieszczęściach, które dotknęły to
królestwo.
Beren natychmiast poderwał się na ratunek i opuścił Tol Galen wraz ze swym
synem Diorem; ruszyli na północ ku rzece Askar, a przyłączyło się do nich wielu
Elfów Zielonych z Ossiriandu.
Toteż gdy mieszkańcy Nogrodu wracając z Menegrothu z mocno wyszczer-
bionymi szeregami doszli do Sarn Athrad, zaatakowali ich niewidzialni przeciw-
nicy. Krasnoludowie, obciążeni łupem, wspinali się właśnie na wysoką skarpę
Gelionu, gdy nagle las dokoła rozbrzmiał głosami rogów, a ze wszystkich stron
sypnęły się strzały elfów. Wielu krasnoludów zginęło już w pierwszym natarciu,
lecz ci, co ocaleli z zastawionej pułapki, trzymali się razem i uciekali na wschód,
ku górom. A gdy się pięli na długi stok pod górą Dolmed, na ich spotkanie wyszli
Pasterze Drzew i zapędzili krasnoludów w cień lasów rosnących na Ered Lindon;
218
podobno ani jeden wojownik z Nogrodu nie trafił nigdy na wysokie przełęcze
prowadzące do ich rodzinnych osiedli. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chiara76.opx.pl
  • Copyright (c) 2009 Odebrali mi wszystkie siły, kiedy nauczyli mnie, że jestem nikim. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.