[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jakieś mordercze zamiary żywione przez kogoś innego niż Rishyk, dobra?
- Wątpię, żeby któryś z widzów miał mordercze zamiary, ale część publiczności to
na pewno chłodne, niewzruszone typy.
Dash spojrzał bystro na przyjaciela. Czyżby Eaden coś sugerował? Jeśli nawet, to
wyraz jego twarzy niczego nie zdradzał - był tak samo nieprzenikniony jak
zawsze.
- Zwietnie, w takim razie miej macki wyczulone także na chłodne i niewzruszone
typy.
- Tak też zrobię. - Eaden skinął mu głową i ruszył w stronę swojego modułu.
Dash patrolował swoją platformę niespiesznie i dokładnie. Galerie widokowe miały
po jakieś dziesięć metrów szerokości, dzięki czemu mieściły całkiem sporą liczbę
widzów. Ruszył wzdłuż przedniego krańca, korzystając z wąskiej kładki
bezpieczeństwa położonej tuż pod główną platformą aby omijać grupy ciasno
stłoczonych widzów. Na szczęście w regularnych odstępach prowadziły z niej
bramki do częściowo zamkniętej przestrzeni. Na nieszczęście jednak, kiedy był
zmuszony ich używać, właśnie ktoś chciał się za nim przecisnąć, jednak
przepraszający uśmiech i błyśnięcie identyfikatorem, który dostarczyła mu Javul,
informującym, że jest on oficjalnie szefem jej ochrony, wystarczyły, żeby
uniknąć szarpaniny.
Kiedy skończył obchód najwyższego poziomu, przed zejściem na następny zatrzymał
się, żeby namierzyć Eadena. Nie było to trudne, bo w tłumie widzów Nautolanin
był jedną z nielicznych istot poruszających się z determinacją w tym samym
kierunku co on, a poza tym trudno go było przeoczyć - jego wzrost i
charakterystyczny odcień bladej skóry rzucały się w oczy nawet w tym ścisku.
Kiedy Vrill dotarł do platformy z windą na końcu platformy, zatrzymał się, żeby
nawiązać z Rendarem kontakt wzrokowy.
Potrząsnął lekko głową a Dash odpowiedział mu tym samym i zaczął schodzić na
następny poziom, po drodze sięgając po komunikator, żeby skontaktować się z
Leebem i Otem. Kiedy droidy Potwierdziły, że one także nie natrafiły na nic
podejrzanego, zabrał Się do patrolowania szerokiej galerii, zerkając co jakiś
Strona 106
MICHAEL REAVES MAYA KAATHRYN Bohnhoff - mroczne gry.txt
czas na
scenę. Z centrum modułu patrzył na niego gigantyczny holowizerunek Javul,
śpiewającej tęskną pieśń o utraconej miłości. Tłum umilkł, chłonąc w milczeniu
każdą nutę, co było bardzo korzystne dla Dasha i reszty jego prowizorycznego
patrolu.
Gdy Rendar był w połowie drogi, na froncie modułu 1 A, przysunął się do
barierki. Javul zaczęła właśnie swój napowietrzny taniec, korzystając z
transpastalowej spirali. Sprawdził moduł po lewej i przy okazji namierzył Leeba,
przeciskającego się przez tłum na własnej galerii i rozglądającego czujnie wśród
widzów. Spojrzał w prawo - Oto schodził akurat kładką bezpieczeństwa; po
przeciwnej stronie modułu Dasha Eaden właśnie wynurzał się zza holowizerunku
Javul.
Nagle zatrzymał się i podniósł głowę, a jego macki drgnęły nieznacznie.
Ten widok przyprawił Dasha o lekki atak paniki, która się pogłębiła, kiedy Eaden
spojrzał w lewo i zastygł w bezruchu.
Przemytnik starał się wypatrzyć zródło niepokoju Nautolanina, skanując tłum
zgromadzony na drugiej platformie naprzeciwko modułu 3C. Na odległym krańcu
kładki osłona szybu windy rzucała na ścianę modułu głęboki cień, w którym
najwyrazniej ktoś stał - a było to dziwne, zważywszy, że kto żyw pchał się do
przodu, byle bliżej barierki, aby mieć lepszy widok na holograficzny wizerunek
Javul Charn.
Eaden wreszcie ruszył się z miejsca i zaczął się przeciskać pospiesznie w stronę
modułu 3C. Niemal w tej samej chwili Javul zakończyła swój popis taneczny, a
publiczność nagrodziła ją gromkimi oklaskami i ogłuszającym chórem pełnych
uznania okrzyków. Dash został niemal wypchnięty za barierkę platformy, na kratkę
kładki bezpieczeństwa. Gnany strumieniem czystej, palącej adrenaliny, szybko się
pozbierał i zaczął przeciskać w stronę prawego końca platformy, jednak okazało
się to trudniejsze, niż się spodziewał.
- Hej, ty cholerny debilu! - warknął do niego Zabrak, obok którego Dash próbował
przejść. - Próbuję oglądać występ!
- Ochrona - burknął Rendar. - Muszę przejść.
- Ochrona, jasna cholera! Zaraz ci dam ochronę!
Dash usunął się z toru pięści Zabraka i pokonał kilka metrów zgięty wpół. Kiedy
się wyprostował, zlustrował wzrokiem cień przy następnym module. Nikogo tam nie
było. Ten, kogo spostrzegł Eaden i kto stał tam wcześniej, zniknął.
Ruszył naprzód; w tej samej chwili zaczął się następny numer , powietrze
przeszyła donośna, rytmiczna muzyka, punktowana dzwiękami perkusji, przy której
tłum zaczął zbiorowo podrygiwać i klaskać. Holograficzna Javul rozpoczęła nowy
żywiołowy taniec, wijąc się wokół spiralnych schodów.
Dash przedarł się do barierki, chcąc się przedostać na kładkę bezpieczeństwa.
Gdy podniósł wzrok na platformę po przeciwnej stronie, zobaczył przeciskającego
się przez tłum Eadena, roztrącającego bez ceregieli stojących mu na drodze
widzów. Spojrzenie miał utkwione w moduł 3C. Dash zawahał się, wytężając wzrok,
żeby sprawdzić, na co patrzy Nautolanin. Tym razem zobaczył: przez tłum w stronę
barierki przeciskał się potężnie zbudowany Anomid; zbliżał się właśnie do
pozycji zajmowanej przez Ota na kładce bezpieczeństwa pod balkonem.
Dash sięgnął po komunikator i wywołał droida.
- Oto! Edge jest tutaj! Na platformie nad tobą!
Droid zwolnił kroku.
- Nade mną?
- Tak, do jasnej cholery! Dokładnie tak, tuż nad tobą! - Dotarł do wejścia na
swoją kładkę i wpisał kod dostępu.
- Dziękuję, proszę pana. - Patrolujący sektor 3C Oto zatrzymał się i podniósł
chwytak do panelu przy własnej furtce.
- Oto, zaczekaj! - krzyknął do głośnika Dash. - Czekaj...!
Furtka otworzyła się dokładnie w chwili, kiedy dotarł do niej
Edge. Anomid bez wahania zszedł na kładkę; na jego widok Oto cofnął się o krok i
opuścił podniesione do panelu kontrolnego ramię. Furtka się zamknęła, a robot
stał bez ruchu w czymś na kształt mechanicznego stuporu, obserwując, jak Edge
odpina od pasa sporą wyrzutnię strzałek i celuje nią w holograficzną Javul, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl chiara76.opx.pl
jakieś mordercze zamiary żywione przez kogoś innego niż Rishyk, dobra?
- Wątpię, żeby któryś z widzów miał mordercze zamiary, ale część publiczności to
na pewno chłodne, niewzruszone typy.
Dash spojrzał bystro na przyjaciela. Czyżby Eaden coś sugerował? Jeśli nawet, to
wyraz jego twarzy niczego nie zdradzał - był tak samo nieprzenikniony jak
zawsze.
- Zwietnie, w takim razie miej macki wyczulone także na chłodne i niewzruszone
typy.
- Tak też zrobię. - Eaden skinął mu głową i ruszył w stronę swojego modułu.
Dash patrolował swoją platformę niespiesznie i dokładnie. Galerie widokowe miały
po jakieś dziesięć metrów szerokości, dzięki czemu mieściły całkiem sporą liczbę
widzów. Ruszył wzdłuż przedniego krańca, korzystając z wąskiej kładki
bezpieczeństwa położonej tuż pod główną platformą aby omijać grupy ciasno
stłoczonych widzów. Na szczęście w regularnych odstępach prowadziły z niej
bramki do częściowo zamkniętej przestrzeni. Na nieszczęście jednak, kiedy był
zmuszony ich używać, właśnie ktoś chciał się za nim przecisnąć, jednak
przepraszający uśmiech i błyśnięcie identyfikatorem, który dostarczyła mu Javul,
informującym, że jest on oficjalnie szefem jej ochrony, wystarczyły, żeby
uniknąć szarpaniny.
Kiedy skończył obchód najwyższego poziomu, przed zejściem na następny zatrzymał
się, żeby namierzyć Eadena. Nie było to trudne, bo w tłumie widzów Nautolanin
był jedną z nielicznych istot poruszających się z determinacją w tym samym
kierunku co on, a poza tym trudno go było przeoczyć - jego wzrost i
charakterystyczny odcień bladej skóry rzucały się w oczy nawet w tym ścisku.
Kiedy Vrill dotarł do platformy z windą na końcu platformy, zatrzymał się, żeby
nawiązać z Rendarem kontakt wzrokowy.
Potrząsnął lekko głową a Dash odpowiedział mu tym samym i zaczął schodzić na
następny poziom, po drodze sięgając po komunikator, żeby skontaktować się z
Leebem i Otem. Kiedy droidy Potwierdziły, że one także nie natrafiły na nic
podejrzanego, zabrał Się do patrolowania szerokiej galerii, zerkając co jakiś
Strona 106
MICHAEL REAVES MAYA KAATHRYN Bohnhoff - mroczne gry.txt
czas na
scenę. Z centrum modułu patrzył na niego gigantyczny holowizerunek Javul,
śpiewającej tęskną pieśń o utraconej miłości. Tłum umilkł, chłonąc w milczeniu
każdą nutę, co było bardzo korzystne dla Dasha i reszty jego prowizorycznego
patrolu.
Gdy Rendar był w połowie drogi, na froncie modułu 1 A, przysunął się do
barierki. Javul zaczęła właśnie swój napowietrzny taniec, korzystając z
transpastalowej spirali. Sprawdził moduł po lewej i przy okazji namierzył Leeba,
przeciskającego się przez tłum na własnej galerii i rozglądającego czujnie wśród
widzów. Spojrzał w prawo - Oto schodził akurat kładką bezpieczeństwa; po
przeciwnej stronie modułu Dasha Eaden właśnie wynurzał się zza holowizerunku
Javul.
Nagle zatrzymał się i podniósł głowę, a jego macki drgnęły nieznacznie.
Ten widok przyprawił Dasha o lekki atak paniki, która się pogłębiła, kiedy Eaden
spojrzał w lewo i zastygł w bezruchu.
Przemytnik starał się wypatrzyć zródło niepokoju Nautolanina, skanując tłum
zgromadzony na drugiej platformie naprzeciwko modułu 3C. Na odległym krańcu
kładki osłona szybu windy rzucała na ścianę modułu głęboki cień, w którym
najwyrazniej ktoś stał - a było to dziwne, zważywszy, że kto żyw pchał się do
przodu, byle bliżej barierki, aby mieć lepszy widok na holograficzny wizerunek
Javul Charn.
Eaden wreszcie ruszył się z miejsca i zaczął się przeciskać pospiesznie w stronę
modułu 3C. Niemal w tej samej chwili Javul zakończyła swój popis taneczny, a
publiczność nagrodziła ją gromkimi oklaskami i ogłuszającym chórem pełnych
uznania okrzyków. Dash został niemal wypchnięty za barierkę platformy, na kratkę
kładki bezpieczeństwa. Gnany strumieniem czystej, palącej adrenaliny, szybko się
pozbierał i zaczął przeciskać w stronę prawego końca platformy, jednak okazało
się to trudniejsze, niż się spodziewał.
- Hej, ty cholerny debilu! - warknął do niego Zabrak, obok którego Dash próbował
przejść. - Próbuję oglądać występ!
- Ochrona - burknął Rendar. - Muszę przejść.
- Ochrona, jasna cholera! Zaraz ci dam ochronę!
Dash usunął się z toru pięści Zabraka i pokonał kilka metrów zgięty wpół. Kiedy
się wyprostował, zlustrował wzrokiem cień przy następnym module. Nikogo tam nie
było. Ten, kogo spostrzegł Eaden i kto stał tam wcześniej, zniknął.
Ruszył naprzód; w tej samej chwili zaczął się następny numer , powietrze
przeszyła donośna, rytmiczna muzyka, punktowana dzwiękami perkusji, przy której
tłum zaczął zbiorowo podrygiwać i klaskać. Holograficzna Javul rozpoczęła nowy
żywiołowy taniec, wijąc się wokół spiralnych schodów.
Dash przedarł się do barierki, chcąc się przedostać na kładkę bezpieczeństwa.
Gdy podniósł wzrok na platformę po przeciwnej stronie, zobaczył przeciskającego
się przez tłum Eadena, roztrącającego bez ceregieli stojących mu na drodze
widzów. Spojrzenie miał utkwione w moduł 3C. Dash zawahał się, wytężając wzrok,
żeby sprawdzić, na co patrzy Nautolanin. Tym razem zobaczył: przez tłum w stronę
barierki przeciskał się potężnie zbudowany Anomid; zbliżał się właśnie do
pozycji zajmowanej przez Ota na kładce bezpieczeństwa pod balkonem.
Dash sięgnął po komunikator i wywołał droida.
- Oto! Edge jest tutaj! Na platformie nad tobą!
Droid zwolnił kroku.
- Nade mną?
- Tak, do jasnej cholery! Dokładnie tak, tuż nad tobą! - Dotarł do wejścia na
swoją kładkę i wpisał kod dostępu.
- Dziękuję, proszę pana. - Patrolujący sektor 3C Oto zatrzymał się i podniósł
chwytak do panelu przy własnej furtce.
- Oto, zaczekaj! - krzyknął do głośnika Dash. - Czekaj...!
Furtka otworzyła się dokładnie w chwili, kiedy dotarł do niej
Edge. Anomid bez wahania zszedł na kładkę; na jego widok Oto cofnął się o krok i
opuścił podniesione do panelu kontrolnego ramię. Furtka się zamknęła, a robot
stał bez ruchu w czymś na kształt mechanicznego stuporu, obserwując, jak Edge
odpina od pasa sporą wyrzutnię strzałek i celuje nią w holograficzną Javul, [ Pobierz całość w formacie PDF ]