[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ubrudzone ręce. Powiedziałem Shermanowi, \e oddam mu swoją cię\arówkę.
Wiem, \e nowej nie przyjmie, jest na to zbyt dumny. I tak trudno było go
przekonać, \e mimo i\ mój samochód ma dopiero dwa lata, zdą\yłem nim
przejechać osiemdziesiąt tysięcy kilometrów i chętnie zastąpię go nowym.
Sherman nadal się opierał. Ustąpił dopiero wtedy, kiedy mu powiedziałem, \e
musi mieć pod ręką sprawny samochód, w razie gdyby matce była potrzebna
natychmiastowa pomoc podczas mojej nieobecności.
Tych cech Logana Merri nigdy nie miała okazji dostrzec. Był pracowity. I
dobry dla matki. Po raz pierwszy w \yciu serce Merri wypełnił podziw dla tego
człowieka.
To miły gest z twojej strony pochwaliła go.
W ogóle jestem miłym facetem mruknął. Zabrzmiało to tak, jakby
przed Merri stanął teraz dawny Logan. Mo\e usiłował ukryć chwilę słabości? A
mo\e, gdy przebywał poza domem, wydarzyło się coś jeszcze? Och, czy to
mo\liwe, \e podczas weekendu dostrzegł ich Sherman, kiedy byli razem?
Nie musiał w ogóle ich oglądać.
I nie oglądał. Na twarzy Merri wystąpiły rumieńce, kiedy uprzytomniła
sobie, \e przez dwa dni prawie nie wychodzili z Loganem z domu. Wyjęli tylko
korespondencję i gazetę ze skrzynki. Ju\ sam fakt ciągłego przebywania w domu
był podejrzany. A mo\e Sherman dostrzegł ich w oknie kuchennym, kiedy
przygotowywali kolację? Jedno było pewne. Ten stary człowiek był dyskretny. O
niczym nie powie nikomu. Cenił zarówno prywatność własną, jak i bliznich.
Właśnie rozmawiałam z twoją matką oznajmiła Loganowi, siląc się na
pogodny ton. Nie robi wra\enia kogoś, kto pracował cię\ko przez cały
weekend.
To dobrze. Logan zakręcił kran i wytarł ręce. Odwiesił ręcznik na
kołek. Mówiła, kiedy wróci do domu, czy sami mamy zgadywać?
Logan, zrobię kolację, jeśli o to się martwisz.
Powiedziałem, \e się martwię? Zaczął chodzić po kuchni. Rozglądał się
wokół siebie. Och, posprzątałaś. Powinienem być tu, \eby ci pomóc.
Byłeś zajęty. Merri zaniepokoiło napięcie, które wyczuła w Loganie.
Nie wiedziała, jaka jest tego przyczyna. Chyba zaraz upiekę ciasto na cześć
powrotu Danny ego i twojej mamy oznajmiła. Chcesz coś przegryzć, zanim
zabiorę się do roboty?
Nie, dziękuję.
Na pewno niczego nie chcesz? Przecie\ nic nie jadłeś od śniadania. Nie
opuszczali łó\ka a\ do dziewiątej. Merri nadal czuła lekki ból mięśni. Czemu
nie zrobisz sobie drinka? Wyglądasz...
Nie jestem Stanem warknął. Nie potrzebuję niańki. A jeśli czegoś
zechcę, to sobie wezmę. Jasne?
Po ostatnich słowach Logana w kuchni zapanowała cisza. Słychać było
tylko tykanie zegara wiszącego na ścianie nad lodówką. Czy miał być to
przedsmak tego, jak zachowa się Logan po powrocie reszty rodziny?
Zastanawiała się zgnębiona Merri.
Odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę schodów, nie zwa\ając na
wołanie Logana. Dogonił ją, gdy wchodziła do swojej sypialni. Odepchnęła
wyciągniętą dłoń.
Daj mi spokój! Nie wiem, co w ciebie wstąpiło, ale nie zamierzam być
celem twych ataków. Wytoczyłeś całą artylerię.
Merri...
Przestań w ten sposób zwracać się do mnie. Jak śmiesz mówić Merri za
ka\dym razem, gdy robisz z siebie idiotę lub masz ochotę na pieszczoty?
Masz rację. Z mojej strony to czysta manipulacja. Powiedział to tak
powa\nie i spokojnie, \e w pierwszej chwili Merri nie była pewna, czy dobrze
usłyszała. Zaraz potem jednak spytała:
Po co to robisz?
Bo mam siebie dosyć. Jestem zdegustowany istniejącą sytuacją. Nie tak
planowałem resztę naszego wspólnego \ycia. Pragnąłem... Urwał, zaklął pod
nosem, przeciągnął ręką po włosach i rzucił Merri zrezygnowane spojrzenie.
Chciałem, \eby nasze ostatnie, wspólnie spędzone godziny wyglądały inaczej.
Ich ostatnie wspólne godziny... Słowa te zabrzmiały niezrozumiale.
Przecie\ \adne z nich nigdzie się nie wybierało!
Nie na początku, lecz pózniej pomyślała sobie, a właściwie miała nadzieję,
\e to, co stało się między nimi, zmieni istniejący stan rzeczy. Nie dalej jak
wczoraj w jej sercu zapłonęła iskierka nadziei. Teraz jednak okazało się, \e jest w
błędzie.
Ostatnie godziny czego? spytała. Ogarnęło ją nagłe zmęczenie. Czuła
się głupio. Naszego sypiania ze sobą, czy jak tam to nazwać? Czy wrócimy do
naszej dawnej postawy milczących antagonistów i będziemy udawać, \e tego
weekendu wcale nie było? Kiedy usiądziemy naprzeciw siebie przy kuchennym
stole, będziesz udawał, \e zapomniałeś, co nas łączyło, gdy znajdowaliśmy się
tutaj zupełnie sami?
Nie wiem! Do diabła, wcale nie planowałem tego, co się zdarzyło.
Podobnie jak ty nie potrafię odpowiedzieć na te pytania.
Dlaczego to zrobili? Merri spojrzała na mę\czyznę, który trzymał ją za ręce
i patrzył na nią jak na winowajczynię. Wrócił dawny Logan. Człowiek, którego
nigdy nie rozumiała.
To wszystko jest chore, pomyślała. Czy niczego nie nauczył jej los własnej
matki? Przez wiele lat pracowała nad sobą. Starała się zostać kobietą rozsądną i
zrównowa\oną oraz pozbyć się wszelkiej lekkomyślności i działania pod
wpływem impulsu. I to się jej udawało. A\ do ostatniego weekendu. Jak na ironię,
to Logan sprawił, \e znalazła się w okropnej sytuacji.
Odwróciła głowę. Ani chwili dłu\ej nie mogła patrzeć na niego. Kiedy
pogładził jej policzek, zamarła.
Przykro mi tracić to, co było między nami powiedział szorstkim
głosem. Nie chcę z tobą walczyć.
Ja te\ nie.
Tylko \e... Tylko \e nie mogę niczego ci przyrzec. Uniosła podbródek.
A czy cię o to prosiłam?
Nie. Chciałbym jednak, \eby tak się stało.
Dlaczego? Nie miałbyś wówczas wyrzutów sumienia? Logan, to
wszystko jest zbędne. Oboje jesteśmy dorosłymi ludzmi. Wprawdzie niezbyt
bystrymi, lecz przyzwoitymi. Nie robimy niczego złego.
Z wyjątkiem tego, \e w ciągu paru godzin musimy zapomnieć o
wszystkim, co nas łączyło. Zrobimy ogromną krzywdę mojej matce, jeśli się
dowie, co zaszło między nami.
I Danny emu dodała Merri. Oparła ponownie głowę o drzwi i zamknęła
oczy.
To był najbardziej zdumiewający weekend w moim \yciu. Miałem
nadzieję, \e w jakiś sposób się o tym dowiesz. W głosie Logana zabrzmiała [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl chiara76.opx.pl
ubrudzone ręce. Powiedziałem Shermanowi, \e oddam mu swoją cię\arówkę.
Wiem, \e nowej nie przyjmie, jest na to zbyt dumny. I tak trudno było go
przekonać, \e mimo i\ mój samochód ma dopiero dwa lata, zdą\yłem nim
przejechać osiemdziesiąt tysięcy kilometrów i chętnie zastąpię go nowym.
Sherman nadal się opierał. Ustąpił dopiero wtedy, kiedy mu powiedziałem, \e
musi mieć pod ręką sprawny samochód, w razie gdyby matce była potrzebna
natychmiastowa pomoc podczas mojej nieobecności.
Tych cech Logana Merri nigdy nie miała okazji dostrzec. Był pracowity. I
dobry dla matki. Po raz pierwszy w \yciu serce Merri wypełnił podziw dla tego
człowieka.
To miły gest z twojej strony pochwaliła go.
W ogóle jestem miłym facetem mruknął. Zabrzmiało to tak, jakby
przed Merri stanął teraz dawny Logan. Mo\e usiłował ukryć chwilę słabości? A
mo\e, gdy przebywał poza domem, wydarzyło się coś jeszcze? Och, czy to
mo\liwe, \e podczas weekendu dostrzegł ich Sherman, kiedy byli razem?
Nie musiał w ogóle ich oglądać.
I nie oglądał. Na twarzy Merri wystąpiły rumieńce, kiedy uprzytomniła
sobie, \e przez dwa dni prawie nie wychodzili z Loganem z domu. Wyjęli tylko
korespondencję i gazetę ze skrzynki. Ju\ sam fakt ciągłego przebywania w domu
był podejrzany. A mo\e Sherman dostrzegł ich w oknie kuchennym, kiedy
przygotowywali kolację? Jedno było pewne. Ten stary człowiek był dyskretny. O
niczym nie powie nikomu. Cenił zarówno prywatność własną, jak i bliznich.
Właśnie rozmawiałam z twoją matką oznajmiła Loganowi, siląc się na
pogodny ton. Nie robi wra\enia kogoś, kto pracował cię\ko przez cały
weekend.
To dobrze. Logan zakręcił kran i wytarł ręce. Odwiesił ręcznik na
kołek. Mówiła, kiedy wróci do domu, czy sami mamy zgadywać?
Logan, zrobię kolację, jeśli o to się martwisz.
Powiedziałem, \e się martwię? Zaczął chodzić po kuchni. Rozglądał się
wokół siebie. Och, posprzątałaś. Powinienem być tu, \eby ci pomóc.
Byłeś zajęty. Merri zaniepokoiło napięcie, które wyczuła w Loganie.
Nie wiedziała, jaka jest tego przyczyna. Chyba zaraz upiekę ciasto na cześć
powrotu Danny ego i twojej mamy oznajmiła. Chcesz coś przegryzć, zanim
zabiorę się do roboty?
Nie, dziękuję.
Na pewno niczego nie chcesz? Przecie\ nic nie jadłeś od śniadania. Nie
opuszczali łó\ka a\ do dziewiątej. Merri nadal czuła lekki ból mięśni. Czemu
nie zrobisz sobie drinka? Wyglądasz...
Nie jestem Stanem warknął. Nie potrzebuję niańki. A jeśli czegoś
zechcę, to sobie wezmę. Jasne?
Po ostatnich słowach Logana w kuchni zapanowała cisza. Słychać było
tylko tykanie zegara wiszącego na ścianie nad lodówką. Czy miał być to
przedsmak tego, jak zachowa się Logan po powrocie reszty rodziny?
Zastanawiała się zgnębiona Merri.
Odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę schodów, nie zwa\ając na
wołanie Logana. Dogonił ją, gdy wchodziła do swojej sypialni. Odepchnęła
wyciągniętą dłoń.
Daj mi spokój! Nie wiem, co w ciebie wstąpiło, ale nie zamierzam być
celem twych ataków. Wytoczyłeś całą artylerię.
Merri...
Przestań w ten sposób zwracać się do mnie. Jak śmiesz mówić Merri za
ka\dym razem, gdy robisz z siebie idiotę lub masz ochotę na pieszczoty?
Masz rację. Z mojej strony to czysta manipulacja. Powiedział to tak
powa\nie i spokojnie, \e w pierwszej chwili Merri nie była pewna, czy dobrze
usłyszała. Zaraz potem jednak spytała:
Po co to robisz?
Bo mam siebie dosyć. Jestem zdegustowany istniejącą sytuacją. Nie tak
planowałem resztę naszego wspólnego \ycia. Pragnąłem... Urwał, zaklął pod
nosem, przeciągnął ręką po włosach i rzucił Merri zrezygnowane spojrzenie.
Chciałem, \eby nasze ostatnie, wspólnie spędzone godziny wyglądały inaczej.
Ich ostatnie wspólne godziny... Słowa te zabrzmiały niezrozumiale.
Przecie\ \adne z nich nigdzie się nie wybierało!
Nie na początku, lecz pózniej pomyślała sobie, a właściwie miała nadzieję,
\e to, co stało się między nimi, zmieni istniejący stan rzeczy. Nie dalej jak
wczoraj w jej sercu zapłonęła iskierka nadziei. Teraz jednak okazało się, \e jest w
błędzie.
Ostatnie godziny czego? spytała. Ogarnęło ją nagłe zmęczenie. Czuła
się głupio. Naszego sypiania ze sobą, czy jak tam to nazwać? Czy wrócimy do
naszej dawnej postawy milczących antagonistów i będziemy udawać, \e tego
weekendu wcale nie było? Kiedy usiądziemy naprzeciw siebie przy kuchennym
stole, będziesz udawał, \e zapomniałeś, co nas łączyło, gdy znajdowaliśmy się
tutaj zupełnie sami?
Nie wiem! Do diabła, wcale nie planowałem tego, co się zdarzyło.
Podobnie jak ty nie potrafię odpowiedzieć na te pytania.
Dlaczego to zrobili? Merri spojrzała na mę\czyznę, który trzymał ją za ręce
i patrzył na nią jak na winowajczynię. Wrócił dawny Logan. Człowiek, którego
nigdy nie rozumiała.
To wszystko jest chore, pomyślała. Czy niczego nie nauczył jej los własnej
matki? Przez wiele lat pracowała nad sobą. Starała się zostać kobietą rozsądną i
zrównowa\oną oraz pozbyć się wszelkiej lekkomyślności i działania pod
wpływem impulsu. I to się jej udawało. A\ do ostatniego weekendu. Jak na ironię,
to Logan sprawił, \e znalazła się w okropnej sytuacji.
Odwróciła głowę. Ani chwili dłu\ej nie mogła patrzeć na niego. Kiedy
pogładził jej policzek, zamarła.
Przykro mi tracić to, co było między nami powiedział szorstkim
głosem. Nie chcę z tobą walczyć.
Ja te\ nie.
Tylko \e... Tylko \e nie mogę niczego ci przyrzec. Uniosła podbródek.
A czy cię o to prosiłam?
Nie. Chciałbym jednak, \eby tak się stało.
Dlaczego? Nie miałbyś wówczas wyrzutów sumienia? Logan, to
wszystko jest zbędne. Oboje jesteśmy dorosłymi ludzmi. Wprawdzie niezbyt
bystrymi, lecz przyzwoitymi. Nie robimy niczego złego.
Z wyjątkiem tego, \e w ciągu paru godzin musimy zapomnieć o
wszystkim, co nas łączyło. Zrobimy ogromną krzywdę mojej matce, jeśli się
dowie, co zaszło między nami.
I Danny emu dodała Merri. Oparła ponownie głowę o drzwi i zamknęła
oczy.
To był najbardziej zdumiewający weekend w moim \yciu. Miałem
nadzieję, \e w jakiś sposób się o tym dowiesz. W głosie Logana zabrzmiała [ Pobierz całość w formacie PDF ]