[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pieprzoną elegancką zastawę w jej wymuskanej kuchni. Zaciskałem
dłonie w pięści i rozwierałem je, dysząc ciężko.
 Ale ja jestem tutaj, mamo!  wykrztusiłem wreszcie przez
zaciśnięte gardło.  Próbuję żyć własnym życiem, a teraz ojciec,
którego nigdy nie miałem, umiera. I nie mogę nic na to poradzić.
Odebrałaś mi wszystko, co miałem& Odarłaś mnie z rodzinnych więzi,
bo nie chciałaś ponosić konsekwencji?  spytałem z niedowierzaniem.
 Bo nie chciałaś, żeby zdenerwował się na ciebie ten twój gówno
warty mężulek?! Naprawdę sądzisz, że to była właściwa decyzja?!
 Była właściwa dla mnie, nawet jeśli nie dla ciebie, Nashville.
Nigdy nawet nie używałeś pełnego imienia, które ci nadałam&
 Bo jest kretyńskie! To wszystko to czysty idiotyzm! To, co jest
dobre dla mnie, nie musi być dobre dla ciebie, bo ja jestem zwykłą,
ludzką istotą, z ludzkimi uczuciami. A ty, mamo  bez urazy  jesteś
pieprzonym potworem.
Od zawsze byłem spragniony jej uwagi, głodny akceptacji i
miłości, jednak teraz, mając świadomość jej absolutnego braku skruchy
i żalu, dziękowałem Bogu, że dała mi odejść. Gdybym starał się
mocniej, robił więcej, by mnie pokochała& kto wie, jakim nieczułym,
godnym pożałowania robotem bym się stał. Teraz byłem jednak dorosły
 nadal na nią wściekły, wciąż miałem do niej pretensję o to, jak lekko
mnie traktowała, jednak byłem też niepomiernie wdzięczny za to, że
nie stałem się taki jak ona. Ani jak ludzie, którymi się otaczała.
 Nie jestem potworem, Nash.  Och, wreszcie zdecydowała się
do mnie zwrócić po imieniu. Naprawdę!  Jestem& Po prostu nie
jestem matką, której potrzebowałeś. Tak samo jak ty nie jesteś synem,
którego bym sobie życzyła. A skoro już ująłeś to w ten sposób, chyba
po prostu nie jestem stworzona do bycia matką. Czy kiedykolwiek
zastanawiałeś się nad tym, dlaczego z Grantem nie zdecydowaliśmy się
na kolejne dziecko? Nie chcieliśmy po prostu ich mieć.
 I Bogu niech będą za to dzięki!  Odepchnąłem się od
kuchennego blatu i skierowałem do drzwi. Wiedziałem, że jeśli teraz
stąd wyjdę, nie będę miał już powodów, żeby tu wracać. To wszystko,
te rewelacje, tylko utwierdziło mnie w racji Phila. I wyjaśniło mi przy
okazji, dlaczego sam nie chciał mi o tym powiedzieć i nalegał, żebym
dowiedział się o tym od własnej matki. Wreszcie oswobodziłem się z
więzów przeszłości, które mnie pętały. Nie potrzebowałem jej
akceptacji. Byłem dobrym człowiekiem, żyłem dobrym życiem,
miałem wspaniałych przyjaciół i robiłem wszystko, co w mojej mocy,
żeby zdobyć kobietę, na której mi zależało. Nie potrzebowałem już
udowadniać matce, że powinna być ze mnie dumna za to, kim jestem.
Bo sam byłem z siebie dumny. A to wszystko dzięki Philowi.
Nie miało znaczenia, że nie bardzo wiem, jak ogarnąć nowy
salon, i że Santa bierze mnie na przetrzymanie. Wiedziałem, że prędzej
czy pózniej dam sobie z tym wszystkim radę  i nie zamierzałem
pozwolić na to, żeby ktoś mnie powstrzymał. I to nie dlatego, że
potrzebowałem potwierdzenia własnej wartości czy poparcia 
wystarczy, że byłem tym, kim byłem. Byłem taką osobą, na jaką
wychował mnie mój ojciec.
SANTA:
Wiedziałam, że spotkanie z matką wpędzi go w podły nastrój.
Nie opowiadał o niej zbyt wiele  ani o tym, dlaczego to Phil go
wychował  i samo to powiedziało mi o tym wszystkim więcej, niż
gdyby próbował osobiście mi to wyjaśniać. Wspominał
niejednokrotnie, że jako dziecko wybuchał raz po raz, bo za wszelką
cenę chciał zadowolić swoją matkę i zwrócić na siebie jej uwagę.
Dlatego podejrzewałam, że wizyta u niej rozdrapie stare rany. Byłam
gotowa zrobić wszystko, byle tylko poczuł się nieco lepiej.
Wcześniej dawał z siebie wiele, żeby zapewnić mi dobrą zabawę,
żebyśmy spędzali fajnie czas, a jednocześnie cały czas starał się, żebym
zrozumiała, że mnie pragnie i pożąda. %7łebym wiedziała, że nie jestem
mu obojętna. Czułam, że powinnam mu się jakoś odwzajemnić.
Gdy zjawił się u mnie, był w podłym nastroju, cały nachmurzony
i smutny. Oczy spowijał mu mglisty cień i nieważne, jak mocno
starałam się z niego wyciągnąć coś na temat tej nieszczęsnej wizyty,
otrzymywałam tylko zdawkowe bąknięcia i skrzywione miny. Bez
żadnego konkretnego powodu. Nie potrafiłam go rozchmurzyć, a kiedy
zaproponowałam, żebyśmy wyszli, posłał mi spojrzenie sugerujące, że
chyba postradałam zmysły. Serio  dziś za nic w świecie nie nadawał
się do przebywania w towarzystwie, ale nie mogłam pozwolić na to,
żeby miał cały czas taki humor, i byłam gotowa zrobić dosłownie
wszystko, żeby go z niego wyciągnąć.
Sam fakt, że w końcu zgodził się gdzieś ze mną wyjść, świadczył
o tym, jak bardzo mu na mnie zależy  chociaż widać było gołym
okiem, że najchętniej zostałby na cały wieczór w domu, zagrzebany po
uszy w pościeli. Miałam ochotę zacałować go na śmierć za to, że w
ogóle zgodził się dać gdzieś wyciągnąć. Gdy już wsiadł do mojej jetty
bez zadawania zbędnych pytań i ruszyliśmy przed siebie, mogłam się
tylko modlić o to, żeby mój plan nie spalił na panewce i żeby Nash nie
wpadł w jeszcze gorszy nastrój.
Kiedy szukałam miejsca do zaparkowania, spojrzał na mnie
pytająco, ale nic nie powiedział, gdy poprowadziłam go w stronę
lodowiska w Skyline Park w pobliżu centrum Denver. Było otwarte
tylko przez kilka zimowych miesięcy i można na nie było wejść za
darmo, jeśli tylko miało się własne łyżwy. Od małego uwielbiałam
jezdzić na łyżwach  to jedna z zalet dorastania w zimnym stanie. Nie
było nic lepszego od pędzenia po lodzie w mroku, z migającymi nad
głową światłami. Było coś zabawnego w robieniu czegoś tak
niezwykłego w samym środku miasta. I miałam nadzieję, że Nash także
to dostrzeże.
Spojrzał na mnie i podniósł kruczoczarną brew.
 Poważnie?
Wzruszyłam ramionami i przygryzłam wargę.
 No co? Zobaczysz, że będzie fajnie.
 Jeżeli przez  fajnie masz na myśli nabijanie się z tego, jak
obijam sobie dupę, to& Jasne, może być fajnie.
Uderzyłam go żartobliwie w ramię, a on objął mnie i przyciągnął
do siebie.
 Jezdziłeś kiedyś na desce. Jestem pewna, że zdołasz utrzymać
równowagę dość długo, żeby zrobić kilka okrążeń bez zaliczenia gleby
 stwierdziłam.
Pamiętałam, jak Nash pomykał w szkole na deskorolce, więc
byłam pewna, że pomimo zbolałej miny świetnie sobie poradzi.
 To było dawno temu i nieprawda, Santa.
Przekonałam go, żeby pozwolił mi zapłacić za wypożyczenie
łyżew, i poczułam miły dreszcz, kiedy usiedliśmy, żeby je włożyć.
Nash uklęknął przede mną, żeby pomóc mi zasznurować moje. Nie
mogłam oprzeć się chęci pochylenia się nad nim i ucałowania go w
czubek głowy. Podobało mi się, jak jego króciutkie włosy łaskoczą
moje wargi. Podniosłam wzrok na dzwięk chichotów grupki
obserwujących nas dziewczyn.
 Skup się na tym, żeby się nie przewrócić, a ja zajmę się resztą.
Mruknął coś pod nosem i podniósł się tak zgrabnym ruchem, że
aż załaskotało mnie w brzuchu, a stojące w pobliżu laski westchnęły. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chiara76.opx.pl
  • Copyright (c) 2009 Odebrali mi wszystkie siły, kiedy nauczyli mnie, że jestem nikim. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.