[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mi kajdanki, które miaq w kieszeni. Nie byq zachwycony cze-
kajc go rozmow.
65
Chciaqbym panu zada: kilka pyta zaczq. To miej-
sce jest chyba równie dobre jak kaGde inne.
OczywiTcie. Prosz9 pyta:.
Wallander lekko si9 zirytowaq, sqyszc w gqosie kerblo-
ma qagodne, acz kategoryczne nutki.
JeTli chodzi o pierwsze pytanie, mam pewne wtpliwoT-
ci. Czy paska Gona na coT chorowaqa?
Robert kerblom spojrzaq na niego ze zdziwieniem.
Nie.
PomyTlaqem, Ge mogqa si9 na przykqad dowiedzie: o ja-
kiejT powaGnej chorobie. Czy byqa niedawno u lekarza?
Nie. Gdyby coT jej dolegaqo, na pewno by mi o tym
powiedziaqa.
S takie przypadqoTci, o których nie zawsze ma si9
ochot9 mówi:. Trzeba kilku dni, Geby si9 pozbiera:. Cz9sto
bywa tak, Ge to chory musi pociesza: swoich najbliGszych.
Jestem pewien, Ge to nie wchodzi w gr9 odparq po
namyTle kerblom.
Wallander skinq gqow i zmieniq temat.
Czy Gona ma problemy alkoholowe?
Robert kerblom drgnq.
Dlaczego pan o to pyta? Pijemy tyle co nic.
W szafce pod zlewem jest mnóstwo alkoholu.
Nie odmawiamygo naszymgoTciom. OczywiTcie w umiar-
kowanej iloTci. Nawet tak skromne biuro jak nasze dyspo-
nuje niewielkim funduszem reprezentacyjnym.
Wallander skinq gqow. Nie miaq Gadnych powodów, by
wtpi: w szczeroT: odpowiedzi. Wyjq z kieszeni kajdanki,
poqoGyq je na stole i nie spuszczaq wzroku z kerbloma.
Tak jak podejrzewaq, on nic nie rozumiaq.
Czy jestem aresztowany? zapytaq.
Nie. Znalazqemte kajdanki w paskimgabinecie na pi9t-
rze w dolnej szufladzie biurka pod ryz papieru maszyno-
wego.
Widz9 je po raz pierwszy.
66
PoniewaG nie sdz9, Geby poqoGyqy je tam wasze córki,
zakqadam, Ge naleG do paskiej Gony.
Nic z tego nie rozumiem.
Wystarczyqoledwiesqyszalne wahni9cie w gqosieirozbie-
gane spojrzenie, Geby Wallander wyczuq faqsz.
Czy ktoT mógq je podrzuci:?
Nie wiem. Zapraszamy wyqcznieczqonkówgminy. Spot-
kania squGbowe zawsze odbywaj si9 na parterze.
Nikt wi9cej tu nie przychodzi?
Rodzice, krewni, koledzy i koleGanki naszych dzieci.
DuGo ludzi.
Nic ztego nierozumiem powtórzyq Robert kerblom.
MoGe nie rozumiesz, jak mogqeT zapomnie: o usuni9ciu
kajdanek, pomyTlaq Wallander i po raz pierwszy zadaq sobie
pytanie, czy Robert kerblom nie zabiq Gony. Szybko si9
jednak zreflektowaq. Kqamstwo w sprawie kajdanek to zbyt
maqo, Geby obali: wszystkie dotychczasowe przypuszczenia.
Czy aby na pewno nic pan nie wie o kajdankach? Ich
posiadanie nie jest niezgodne z prawem. Nie s potrzebne
Gadne zezwolenia, cho: oczywiTcie nie wolno ich wykorzys-
tywa: wedle wqasnego widzimisi9.
Zarzuca mi pan mówienie nieprawdy?
Niczego nie zarzucam. Chciaqbym si9 tylko dowiedzie:,
skd si9 w paskim domu wzi9qy kajdanki.
Nie mam poj9cia.
Wallander skinq gqow. Nie zamierzaq go przyciska:.
W kaGdym razie nie teraz. Tak czy owak, byq pewien, Ge
Robert kerblom kqamie. CzyGby jego poGycie z Gon odbie-
gaqo od normy i czy z tego powodu Louise zagin9qa bez
wieTci?
Odsunq filiGank9, dajc do zrozumienia, Ge rozmowa do-
biegqa koca. Kajdanki owinq w chusteczk9 i schowaq do
kieszeni. MoGe ekspertyza coT wykaGe.
Na razie to wszystko. Wstaq. Odezw9 si9, jak tylko
b9d9 miaq coT nowego. Uprzedzam, Ge jeszcze dzisiaj
67
wieczorem pojawi si9 pierwsze doniesienia w lokalnym ra-
diui w popoqudniówkach. Miejmy nadziej9,Ge nam pomog.
Robert kerblom w milczeniu pokiwaq gqow.
Wallander uTcisnq mu r9k9 na poGegnanie i wyszedq.
Ulewny deszcz zamieniq si9 w mGawk9, wiatr osqabq. Po-
jechaq do kafejki przy zajezdni autobusowej, zjadq dwie ka-
napki, wypiq kaw9 i o wpóq do pierwszej udaq si9 na pogo-
rzelisko. Zaparkowaq, minq blokady i zobaczyq, Ge z domu
i stodoqy zostaqy tylko tlce si9 zgliszcza. Na ogl9dziny tech-
ników byqo jednak jeszcze za wczeTnie.
Poszedq do dobrze mu znanego szefa oddziaqu straGackie-
go, Petera Edlera.
Zalewamy wszystko wod powiedziaq Edler. Niewie-
le wi9cej moGemy zrobi:. Czy to podpalenie?
Nie mam poj9cia. WidziaqeT Svedberga albo Martins-
sona?
Chyba pojechali coT zjeT:. A podpuqkownik Herneberg
zabraqswoich przemoczonych poborowych dojednostki. Ale
wróc.
Wallander skinq gqow. Kilka metrów dalej zauwaGyq po-
licjanta paqaszujcego kanapk9. Jego pies z zapaqem rozgrze-
bywaq wilgotn, pokryt sadz ziemi9. Po chwili zawyq. Po-
licjantszarpnqzasmycz,spojrzaq na psai wypuTciq kanapk9
z dqoni.
Wallander podszedq bliGej.
Co on znalazq? spytaq.
Policjant odwróciq si9 z pobladq twarz. DrGaq.
Wallander pochyliq si9. W brei leGaq palec. Czarny palec.
Nie ten najmniejszy i nie kciuk, ale bez wtpienia ludzki.
Zrobiqo mu si9 niedobrze. Poprosiq policjanta, Geby si9
skontaktowaq ze Svedbergiem i Martinssonem.
Maj si9 tu natychmiast stawi:, cho:by byli w poqowie
posiqku powiedziaq. I niech pan przyniesie plastikow
torebk9 z mojego samochodu. Jest na tylnym siedzeniu.
Policjant odszedq.
68
O co tu chodzi? pomyTlaq Wallander. Palec. Palec Mu-
rzyna. Odci9ty. W Skanii.
Zanim policjant wróciq, ciekawscy straGacy zdGyli si9
zebra: wokóq znaleziska.
Musimy si9 rozglda: za ludzkimi szcztkami poinfor-
mowaq Petera Edlera. Bóg jeden wie, co tu si9 staqo.
Palec z niedowierzaniem powiedziaq Edler.
DwadzieTcia minut póniej przyjechaq Svedbergi Martins-
son. Natychmiast podbiegli do Wallandera i poruszeni do
Gywego wpatrywali si9 w czarny palec.
Milczeli.
W kocu Wallander przerwaq cisz9.
Jednego moGemy by: pewni. Nie jest to palec Louise
kerblom.
5
O pitej siedzieli w komendzie w sali zebra. Wallander
nie przypominaq sobie, Geby kiedykolwiek zachowywali si9
równie cicho.
PoTrodku stoqu na folii leGaq czarny palec.
Bjrk tak przesunq krzesqo, Geby go nie oglda:. Inni
wpatrywali si9 z uwag.
Po chwili przyjechaq samochód ze szpitala i zabraq odci9-
t cz9T: ciaqa. Dopiero wtedy Svedberg wniósq na tacy kaw9
i Bjrk otworzyq zebranie.
Odj9qo mi mow9 przyznaq. Czy ktoT moGe to sen-
sownie wyjaTni:?
Milczeli. Pytanie byqo niedorzeczne.
Wallander po raz drugi zaczq Bjrk dokonaj pod-
sumowania.
To nie b9dzie takie proste, ale spróbuj9. Uzupeqniajcie
mnie, jeTli coT przeocz9. Otworzyq koqonotatnik. Louise
kerblom zagin9qa pi9: dni temu, dokqadniej, dziewi9:dzie-
69
sit osiem godzin temu. Od tamtej pory nikt jej nie widziaq,
w kaGdym razie nic nam o tym nie wiadomo. Podczas po-
szukiwa Louiseijejsamochodu eksploduje w pobliGu dom.
Peqnomocnik spadkobierców, adwokat Holmgren, który
mieszka w Vrnamo, nic z tego nie rozumie. Dom staq pusty
od przeszqo roku. Spadkobiercy jeszcze nie podj9li decyzji,
czy go sprzeda:, czy zachowa: w rodzinie. Niewykluczone,
Ge jeden z nich wykupi udziaqy pozostaqych. PoprosiliTmy
kolegów z Vrnamo, Geby porozmawiali z Holmgrenem.
Chcemy mie: nazwiska i adresy wszystkich spadkobierców.
Wypiqqyk kawy. PoGar zaczqsi9 o dziewitej. DuGo prze-
mawia za tym, Ge odpalono qadunki wybuchowe. Nic nie
wskazuje na inne, naturalne przyczyny. Adwokat Holmgren [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl chiara76.opx.pl
mi kajdanki, które miaq w kieszeni. Nie byq zachwycony cze-
kajc go rozmow.
65
Chciaqbym panu zada: kilka pyta zaczq. To miej-
sce jest chyba równie dobre jak kaGde inne.
OczywiTcie. Prosz9 pyta:.
Wallander lekko si9 zirytowaq, sqyszc w gqosie kerblo-
ma qagodne, acz kategoryczne nutki.
JeTli chodzi o pierwsze pytanie, mam pewne wtpliwoT-
ci. Czy paska Gona na coT chorowaqa?
Robert kerblom spojrzaq na niego ze zdziwieniem.
Nie.
PomyTlaqem, Ge mogqa si9 na przykqad dowiedzie: o ja-
kiejT powaGnej chorobie. Czy byqa niedawno u lekarza?
Nie. Gdyby coT jej dolegaqo, na pewno by mi o tym
powiedziaqa.
S takie przypadqoTci, o których nie zawsze ma si9
ochot9 mówi:. Trzeba kilku dni, Geby si9 pozbiera:. Cz9sto
bywa tak, Ge to chory musi pociesza: swoich najbliGszych.
Jestem pewien, Ge to nie wchodzi w gr9 odparq po
namyTle kerblom.
Wallander skinq gqow i zmieniq temat.
Czy Gona ma problemy alkoholowe?
Robert kerblom drgnq.
Dlaczego pan o to pyta? Pijemy tyle co nic.
W szafce pod zlewem jest mnóstwo alkoholu.
Nie odmawiamygo naszymgoTciom. OczywiTcie w umiar-
kowanej iloTci. Nawet tak skromne biuro jak nasze dyspo-
nuje niewielkim funduszem reprezentacyjnym.
Wallander skinq gqow. Nie miaq Gadnych powodów, by
wtpi: w szczeroT: odpowiedzi. Wyjq z kieszeni kajdanki,
poqoGyq je na stole i nie spuszczaq wzroku z kerbloma.
Tak jak podejrzewaq, on nic nie rozumiaq.
Czy jestem aresztowany? zapytaq.
Nie. Znalazqemte kajdanki w paskimgabinecie na pi9t-
rze w dolnej szufladzie biurka pod ryz papieru maszyno-
wego.
Widz9 je po raz pierwszy.
66
PoniewaG nie sdz9, Geby poqoGyqy je tam wasze córki,
zakqadam, Ge naleG do paskiej Gony.
Nic z tego nie rozumiem.
Wystarczyqoledwiesqyszalne wahni9cie w gqosieirozbie-
gane spojrzenie, Geby Wallander wyczuq faqsz.
Czy ktoT mógq je podrzuci:?
Nie wiem. Zapraszamy wyqcznieczqonkówgminy. Spot-
kania squGbowe zawsze odbywaj si9 na parterze.
Nikt wi9cej tu nie przychodzi?
Rodzice, krewni, koledzy i koleGanki naszych dzieci.
DuGo ludzi.
Nic ztego nierozumiem powtórzyq Robert kerblom.
MoGe nie rozumiesz, jak mogqeT zapomnie: o usuni9ciu
kajdanek, pomyTlaq Wallander i po raz pierwszy zadaq sobie
pytanie, czy Robert kerblom nie zabiq Gony. Szybko si9
jednak zreflektowaq. Kqamstwo w sprawie kajdanek to zbyt
maqo, Geby obali: wszystkie dotychczasowe przypuszczenia.
Czy aby na pewno nic pan nie wie o kajdankach? Ich
posiadanie nie jest niezgodne z prawem. Nie s potrzebne
Gadne zezwolenia, cho: oczywiTcie nie wolno ich wykorzys-
tywa: wedle wqasnego widzimisi9.
Zarzuca mi pan mówienie nieprawdy?
Niczego nie zarzucam. Chciaqbym si9 tylko dowiedzie:,
skd si9 w paskim domu wzi9qy kajdanki.
Nie mam poj9cia.
Wallander skinq gqow. Nie zamierzaq go przyciska:.
W kaGdym razie nie teraz. Tak czy owak, byq pewien, Ge
Robert kerblom kqamie. CzyGby jego poGycie z Gon odbie-
gaqo od normy i czy z tego powodu Louise zagin9qa bez
wieTci?
Odsunq filiGank9, dajc do zrozumienia, Ge rozmowa do-
biegqa koca. Kajdanki owinq w chusteczk9 i schowaq do
kieszeni. MoGe ekspertyza coT wykaGe.
Na razie to wszystko. Wstaq. Odezw9 si9, jak tylko
b9d9 miaq coT nowego. Uprzedzam, Ge jeszcze dzisiaj
67
wieczorem pojawi si9 pierwsze doniesienia w lokalnym ra-
diui w popoqudniówkach. Miejmy nadziej9,Ge nam pomog.
Robert kerblom w milczeniu pokiwaq gqow.
Wallander uTcisnq mu r9k9 na poGegnanie i wyszedq.
Ulewny deszcz zamieniq si9 w mGawk9, wiatr osqabq. Po-
jechaq do kafejki przy zajezdni autobusowej, zjadq dwie ka-
napki, wypiq kaw9 i o wpóq do pierwszej udaq si9 na pogo-
rzelisko. Zaparkowaq, minq blokady i zobaczyq, Ge z domu
i stodoqy zostaqy tylko tlce si9 zgliszcza. Na ogl9dziny tech-
ników byqo jednak jeszcze za wczeTnie.
Poszedq do dobrze mu znanego szefa oddziaqu straGackie-
go, Petera Edlera.
Zalewamy wszystko wod powiedziaq Edler. Niewie-
le wi9cej moGemy zrobi:. Czy to podpalenie?
Nie mam poj9cia. WidziaqeT Svedberga albo Martins-
sona?
Chyba pojechali coT zjeT:. A podpuqkownik Herneberg
zabraqswoich przemoczonych poborowych dojednostki. Ale
wróc.
Wallander skinq gqow. Kilka metrów dalej zauwaGyq po-
licjanta paqaszujcego kanapk9. Jego pies z zapaqem rozgrze-
bywaq wilgotn, pokryt sadz ziemi9. Po chwili zawyq. Po-
licjantszarpnqzasmycz,spojrzaq na psai wypuTciq kanapk9
z dqoni.
Wallander podszedq bliGej.
Co on znalazq? spytaq.
Policjant odwróciq si9 z pobladq twarz. DrGaq.
Wallander pochyliq si9. W brei leGaq palec. Czarny palec.
Nie ten najmniejszy i nie kciuk, ale bez wtpienia ludzki.
Zrobiqo mu si9 niedobrze. Poprosiq policjanta, Geby si9
skontaktowaq ze Svedbergiem i Martinssonem.
Maj si9 tu natychmiast stawi:, cho:by byli w poqowie
posiqku powiedziaq. I niech pan przyniesie plastikow
torebk9 z mojego samochodu. Jest na tylnym siedzeniu.
Policjant odszedq.
68
O co tu chodzi? pomyTlaq Wallander. Palec. Palec Mu-
rzyna. Odci9ty. W Skanii.
Zanim policjant wróciq, ciekawscy straGacy zdGyli si9
zebra: wokóq znaleziska.
Musimy si9 rozglda: za ludzkimi szcztkami poinfor-
mowaq Petera Edlera. Bóg jeden wie, co tu si9 staqo.
Palec z niedowierzaniem powiedziaq Edler.
DwadzieTcia minut póniej przyjechaq Svedbergi Martins-
son. Natychmiast podbiegli do Wallandera i poruszeni do
Gywego wpatrywali si9 w czarny palec.
Milczeli.
W kocu Wallander przerwaq cisz9.
Jednego moGemy by: pewni. Nie jest to palec Louise
kerblom.
5
O pitej siedzieli w komendzie w sali zebra. Wallander
nie przypominaq sobie, Geby kiedykolwiek zachowywali si9
równie cicho.
PoTrodku stoqu na folii leGaq czarny palec.
Bjrk tak przesunq krzesqo, Geby go nie oglda:. Inni
wpatrywali si9 z uwag.
Po chwili przyjechaq samochód ze szpitala i zabraq odci9-
t cz9T: ciaqa. Dopiero wtedy Svedberg wniósq na tacy kaw9
i Bjrk otworzyq zebranie.
Odj9qo mi mow9 przyznaq. Czy ktoT moGe to sen-
sownie wyjaTni:?
Milczeli. Pytanie byqo niedorzeczne.
Wallander po raz drugi zaczq Bjrk dokonaj pod-
sumowania.
To nie b9dzie takie proste, ale spróbuj9. Uzupeqniajcie
mnie, jeTli coT przeocz9. Otworzyq koqonotatnik. Louise
kerblom zagin9qa pi9: dni temu, dokqadniej, dziewi9:dzie-
69
sit osiem godzin temu. Od tamtej pory nikt jej nie widziaq,
w kaGdym razie nic nam o tym nie wiadomo. Podczas po-
szukiwa Louiseijejsamochodu eksploduje w pobliGu dom.
Peqnomocnik spadkobierców, adwokat Holmgren, który
mieszka w Vrnamo, nic z tego nie rozumie. Dom staq pusty
od przeszqo roku. Spadkobiercy jeszcze nie podj9li decyzji,
czy go sprzeda:, czy zachowa: w rodzinie. Niewykluczone,
Ge jeden z nich wykupi udziaqy pozostaqych. PoprosiliTmy
kolegów z Vrnamo, Geby porozmawiali z Holmgrenem.
Chcemy mie: nazwiska i adresy wszystkich spadkobierców.
Wypiqqyk kawy. PoGar zaczqsi9 o dziewitej. DuGo prze-
mawia za tym, Ge odpalono qadunki wybuchowe. Nic nie
wskazuje na inne, naturalne przyczyny. Adwokat Holmgren [ Pobierz całość w formacie PDF ]